Feliks W. Kres w „Esensji”Miłosz CybowskiFeliks W. Kres w „Esensji”Z tekstem Kuby polemizowałem w swojej krótkiej recenzji tejże „Północnej granicy”, uznając styl za w pełni odpowiadający opowiedzianej historii: „„Północna granica” to opowieść o żołnierzach i w taki właśnie żołnierski, lakoniczny sposób została napisana. Bez nadmiaru ozdobników, bez skomplikowanych metafor (którymi autor potrafi się posługiwać, czemu daje świadectwo w krótkim przerywniku poprzedzającym drugą część książki). Taki styl idealnie pasuje do opisywanych wydarzeń; dzięki niemu opis tortur, jakim została poddana jedna z kobiet z oddziału Rawata, wywiera o wiele większe wrażenie, niż gdyby został nakreślony w bardziej rozbudowany sposób.” Kolejne dwa tomy również doczekały się dwóch recenzji. Jeszcze w 2009 roku Jakub Gałka był bardziej przychylny „Królowi Bezmiarów”, stwierdzając, że to „bardzo przyzwoita powieść przygodowa z lekką domieszką fantasy, okraszoną sporą ilością marynistycznych terminów (choć przesadą jest nazywanie całej powieści „marynistyczną” – oprócz pierwszej części dłuższa podróż statkiem i walka morska pojawiają się bodaj ze dwa razy). Ciężko jednak potraktować „Króla Bezmiarów” jako lekturę w jakiś sposób wyjątkową. Być może na początku zeszłej dekady rzeczywiście zachwycał rozmachem i wprowadzaniem do fantasy nowych akcentów, dziś jednak niczym już nie zaskakuje.” Niedługo później Jakub Gałka tak podsumowywał dwutomowe wydanie „Grombelardzkiej legendy": „Trzecia część „Księgi Całości” jest więc dokładnie tym na co wygląda – kolejnym odcinkiem wielotomowej sagi fantasy, w dobrze znany sposób eksploatującym wykreowany wcześniej, mający spory potencjał fantastyczny świat. Ci, którzy nie trawią Kresa, nie znajdą tu nic, co mogłoby ich przekonać do tego pisarza, za to ci, którzy go uwielbiają – będą usatysfakcjonowani. Natomiast miłośnicy fantastyki, którzy chcieliby dopiero zaznajomić się z jednym z najważniejszych polskich cykli fantasy nie powinni się wahać przed sięgnięciem po „Grombelardzką legendę” – próbka jest reprezentatywna, można ją czytać bez znajomości poprzednich książek, a pod wieloma względami wydaje się od nich ciekawsza.” Rok 2010 przyniósł kolejne recenzje. W swoim tekście poświęconym „Królowi Bezmiarów” o wiele bardziej niż w przypadku „Północnej granicy” zgadzałem się z opinią Jakuba Gałki, stwierdzając, że „powieść nie przetrwała próby czasu zbyt dobrze. To co jeszcze piętnaście lat temu mogło wydawać się bardzo nowatorskimi pomysłami, obecnie nie wzbudza aż takiego entuzjazmu. Brutalność świata, zwroty akcji, ponurzy bohaterowie – widzieliśmy takie pomysły już niejednokrotnie. Dlatego też ciężko zachwycać się tą powieścią i traktować ją jako coś więcej niż wciągającą powieść awanturniczą.” Nieco bardziej krytyczny byłem w recenzji „Grombelardzkiej legendy”, uznając ją – mimo barwnego i ponurego świata – za „niezobowiązującą lekturę, po której można po prostu wstać i wrócić do codzienności. Trochę szkoda, że „Grombelardzka legenda” tak niewiele różni się od poprzedniego tomu Księgi Całości. Zamiast korzystać z olbrzymich możliwości, jakie oferuje Szerer, Kres ogranicza się do opowiadania historyjek pojedynczych bohaterów, pozwalając by wielka historia przemykała gdzieś w tle.” Jakub Gałka docenił zmianę, jaką przyniosła „Pani Dobrego Znaku”, stwierdzając, że „wypada więc docenić tak rozmach powieści, jak i pomysłowość autora w przemycaniu poważniejszej tematyki i podążaniu w stronę fantasy parahistorycznej (ograniczona rola magii i rozumnych ras, zastąpiona np. pytaniami o sens walki wyzwoleńczej). Podobać się musi poprowadzenie oraz rozwiązanie intrygi, w którym Kres robi rzecz bez mała wyjątkową: opisuje kilkoro bohaterów stojących po różnych stronach konfliktu i samemu czytelnikowi pozwala zdecydować, kogo obierze „swoim” protagonistą, komu będzie kibicował i czyje racje uzna za słuszne. Na tym polu „Pani Dobrego Znaku” satysfakcjonuje w pełni.” Sam „Panią Dobrego Znaku” przeczytałem dopiero w wersji Bookrage, publikując krótką notkę na jej temat dopiero w 2014 roku i uznając ten tom za zdecydowanie lepszy od poprzedniego, a przy tym dobrze opowiedziany: „Najciekawsze wydaje się jednak to, że wojna zaprezentowana nam jest z perspektywy obu stron i w obu przypadkach mamy do czynienia z postaciami, którym warto kibicować, a realizm kolejnych potyczek i kampanii wojennych nie faworyzuje żadnej ze stron.” Jeszcze jedne (które to już z kolei?) wydanie cyklu Kresa, tym razem pod znakiem Fabryki Słów, skłoniło Beatrycze Nowicką do zapoznania się z twórczością tego autora. W 2021 roku dość surowo (bo zaledwie na 60%) oceniła ona „Północną granicę": „Zastrzeżenia mam także do konstrukcji powieści – pierwsza jej część przedstawia głównie serię krótkich potyczek między żołnierzami jednej ze stanic a Alerami. Atmosfera się zagęszcza, zagrożenie rośnie, postaci giną… po czym następuje co najmniej kilkumiesięczny przeskok czasowy. Odwiedzając bohaterów ponownie, czytelnik dowiaduje się o walnej bitwie stoczonej „poza kadrem”, snach nawiedzających niektóre z postaci, czy politycznej intrydze. Druga część książki stanowi jakby kolejne rozdanie, pionki startują z innej pozycji, a wydarzenia mają o wiele większą skalę, lecz wciąż są tylko jednym z epizodów w kronikach Szereru. Być może to wynik procesu powstania powieści, opartej na wcześniejszym tekście, niemniej szkoda, że wątki nie zostały poprowadzone w sposób bardziej ustrukturyzowany i rozplanowany.” Niedługo później Beatrycze zrecenzowała także „Króla Bezmiarów”, oceniając go nieco wyżej, ale głównie przez wzgląd na nietypowość świata przedstawionego i wkład Kresa w polskie fantasy, bo powieści nie brakowało mankamentów: „Za najsłabszy element „Króla…” uważam kreację bohaterów. Dzięki swojemu postępowaniu nie budzą oni żadnej sympatii czytelnika, co nie pomaga utrzymać zainteresowania fabułą i całym cyklem. Ale można postaci nie lubić, a i tak być nimi zainteresowanym, tymczasem protagoniści „Króla bezmiarów” sprawili na mnie wrażenie chodzących skorup, kierowanych nierzadko niezrozumiałymi motywacjami tudzież wybuchami uczuć. W „Północnej granicy” przynajmniej czytelnik dowiadywał się czegoś o przeszłości postaci, tutaj tego rodzaju „podbudowy” jest bardzo niewiele.” Dość surowo (choć bez wpływu na ostateczną ocenę) Beatrycze Nowicka podeszła do „Grombelardzkiej legendy” – jako pierwsza esensyjna recenzentka o wiele większą wagę przywiązała do sposobu, w jaki Kres opisywał w tej powieści kobiety: „czas przejść do rzeczy dość mocno psującej mi lekturę, a mianowicie autorskich wynurzeń na temat kobiet popartych przykładami, czyli bohaterkami. W jednym z wywiadów przeczytałam, że Kres chciał uczynić je „po męsku silnymi, a jednocześnie kobiecymi”. Owa „kobiecość” to, jak się okazuje, głównie stereotypowe wady płci pięknej tudzież liczne opisy drugorzędowych cech płciowych.” Ostatni tekst Beatrycze poświęcony Kresowi i opublikowany na naszych łamach to recenzja „Pani Dobrego Znaku”, o której pisała: „„Panią Dobrego Znaku” uważam za najdojrzalszą i zarazem najsprawniej napisaną z dotychczas wznowionych tomów „Księgi Całości”. Narracja jest bardziej płynna i spójna, a pierwszoplanowi bohaterowie zostali nakreśleni wystarczająco dokładnie, by przekonać do siebie czytelnika. Ezena przypadła mi do gustu bardziej niż Karenira z „Grombelardzkiej…”, choć i ona miewa napady dziwacznych nastrojów – tyle dobrze, że potrafi je powściągać, kiedy nie może sobie na nie pozwolić. W porównaniu z tomem poprzednim złośliwych uwag o kobietach jest dużo mniej, a i czasem któremuś z mężczyzn w głowie zaświta, że on także nie jest bez wad. Zresztą, w „Pani…” to kobiety są głównymi rozgrywającymi. Zawiązanie akcji uważam za nieco zbyt długie (cały „Wieczny pokój” jest w zasadzie prologiem do wydarzeń z „Wiecznego cesarstwa”), ale przynajmniej odpowiednio odmalowane zostały tam tło i kluczowe postaci.” • • • A na zakończenie (dla wytrwałych) odrobina chronologii, gdybyście chcieli zobaczyć, jak zmieniały się publikowane na naszych łamach opinie na temat poszczególnych tomów „Księgi Całości”: Rok 2000
Rok 2001
Rok 2002
Rok 2003
Rok 2005
Rok 2009
Rok 2010
Rok 2014
Rok 2021
Rok 2022
|
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Przygody z literaturą
— Miłosz Cybowski
Dylematy samoświadomości
— Miłosz Cybowski
Tysiąc lat później
— Miłosz Cybowski
Europa da się lubić
— Miłosz Cybowski
Zimnowojenne kompleksy i wojskowa utopia
— Miłosz Cybowski
Powrót na „Discovery”
— Miłosz Cybowski
Odyseja kosmiczna 2001: Pisarz i Reżyser
— Miłosz Cybowski
Mniej, ale więcej
— Miłosz Cybowski
Jak drzewiej o erpegach rozprawiano
— Miłosz Cybowski
Wojenna matematyka
— Miłosz Cybowski