Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wariacje literackie: Wkurzające książki

Esensja.pl
Esensja.pl
Są takie książki, które wprawiają nas w zły humor, męczą, za dużo wymagają albo wydają się po prostu nudne. A jednak, paradoksalnie, podczas ich lektury czujemy, że mamy do czynienia z wartościową prozą. Jak wiele jest w stanie poświęcić czytelnik na ołtarzu literatury?

Michał Foerster

Wariacje literackie: Wkurzające książki

Są takie książki, które wprawiają nas w zły humor, męczą, za dużo wymagają albo wydają się po prostu nudne. A jednak, paradoksalnie, podczas ich lektury czujemy, że mamy do czynienia z wartościową prozą. Jak wiele jest w stanie poświęcić czytelnik na ołtarzu literatury?
Dla filmu mamy zwykle kwadrans, często mniej. Jeśli w tym czasie nas nie zainteresuje, w ruch idzie pilot, płyta wylatuje z odtwarzacza, kasujemy plik w komputerze i tak dalej. Coś podobnego ma miejsce z książkami. Jakiś czas temu pisałem o syndromie pierwszego zdania, którym pisarze próbują zachęcić czytelnika do lektury. Ale czasami jest wręcz odwrotnie: autorzy chcą zniechęcić odbiorcę do swojego tekstu. Przykładem tego ostatniego może być „Imię róży” Umberto Eco. Albo Henryk Ibsen.
Mam dziwne sposoby na docieranie do lektur. Śnił mi się Ibsen w księgarni, więc po przebudzeniu postanowiłem sięgnąć po tego autora. W ten sposób zacząłem czytać „Dom lalki” (kiedyś była to lektura szkolna) i przez pierwszy akt czułem się jak na Madejowym łożu. Koszmarnie nudny język, przywodzący na myśl najdurniejsze XIX-wieczne dramaty, papierowi bohaterowie (Nora i Thornwald), fabuła krążąca wokół przygotowań do Bożego Narodzenia… Szkoda słów. Postanowiłem pocierpieć trochę i doczytać do końca.
„Było warto” to za mało powiedziane, Ibsen genialnie wykorzystuje język typowy dla ówczesnych miernych sztuk. Coś, co zapowiada się jak typowa nuda, norweski pisarz potrafi przekuć w prawdziwy, wciągający dramat o szukającej siebie kobiecie. Ale zostawmy sztukę, bardziej interesuje mnie w tej chwili próba wpuszczenia czytelnika w maliny. Po zakończeniu lektury pomyślałem sobie, że gdybym nie zmusił się do przebrnięcia przez pierwsze sceny „Domu lalki”, straciłbym wspaniałą sztukę. Ile takich lektur odrzuciłem? Czytelnik niejako naturalnie buntuje się przeciwko „szumowi” i wszelkim niejasnościom w lekturze. Chce, aby narracja była od początku klarowna i prosta. Niejasności, niedopowiedzenia i wszelkiego rodzaju „brudy” automatycznie traktujemy jako błąd autora; bo ich nie rozumiemy.
Kanonicznym przykładem trudnej fabuły jest „Ulisses” Jamesa Joyce’a. Momentami książka jest po prostu słaba, napisana koślawie, byle jak – przy czym jest to świadomy zabieg autora, który w ten sposób próbuje oddać to, co dzieje się z jego bohaterem. Warto w tym kontekście wspomnieć o twórczości Teodora Parnickiego. Któryś z krytyków porównywał lekturę jego powieści do sytuacji widza, który wchodzi spóźniony do teatru, nie ma bladego pojęcia o czym jest sztuka i musi domyślać się wszystkiego na podstawie oglądanego od połowy przedstawienia.
Taka zabawa w lekturę jest dużo bardziej fascynująca, ale też wymagająca, niż w przypadku książek, w których wszystko wyłożone jest kawa na ławę. Agnieszka Szady w jednym z tekstów wspomina, że dziwi ją w wielu powieściach fantastycznych, że bohaterowie nie mają przeszłości. Przypuszczam, że jest to kwestia przypodobania się czytelnikowi. Wielu autorów czując, że wszelkie niejasności będą irytowały odbiorcę, dążą do wygładzenia narracji, nie tylko w kwestii historii postaci, ale także całej fabuły. Strach przed „szumem”, który może zrazić czytelnika, jest jednym z powodów, że na rynku królują książki przywodzące na myśl jedzenie z fast foodów. Prawda, wcina się takie coś szybko i bezboleśnie – ale skutki?
koniec
7 czerwca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster

A momenty były?
— Michał Foerster

Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction
— Michał Foerster

Dobry czytelnik
— Michał Foerster

Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster

Literatura a życie
— Michał Foerster

Dlaczego nie lubimy poezji
— Michał Foerster

Autor i słowo
— Michał Foerster

Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster

Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster

Tegoż autora

Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster

Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster

Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster

Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.