Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Edigey
‹Szklanka czystej wody›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSzklanka czystej wody
Data wydania1974
Autor
Wydawca Czytelnik
CyklMajor Janusz Kaczanowski
SeriaZ jamnikiem
Format240s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Szpital grozy
[Jerzy Edigey „Szklanka czystej wody” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Błędy lekarskie są przykrą codziennością. Zwłaszcza w pracy chirurga, która jest szczególnie odpowiedzialna i stresogenna. Czasami pacjent umiera na stole operacyjnym, niekiedy już po zabiegu. Takie właśnie wydarzenie jest punktem wyjścia „Szklanki czystej wody” – kolejnej „powieści milicyjnej” Jerzego Edigeya, w której jedną z głównych ról odgrywa major Janusz Kaczanowski, oficer Komendy Stołecznej MO.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Szpital grozy
[Jerzy Edigey „Szklanka czystej wody” - recenzja]

Błędy lekarskie są przykrą codziennością. Zwłaszcza w pracy chirurga, która jest szczególnie odpowiedzialna i stresogenna. Czasami pacjent umiera na stole operacyjnym, niekiedy już po zabiegu. Takie właśnie wydarzenie jest punktem wyjścia „Szklanki czystej wody” – kolejnej „powieści milicyjnej” Jerzego Edigeya, w której jedną z głównych ról odgrywa major Janusz Kaczanowski, oficer Komendy Stołecznej MO.

Jerzy Edigey
‹Szklanka czystej wody›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSzklanka czystej wody
Data wydania1974
Autor
Wydawca Czytelnik
CyklMajor Janusz Kaczanowski
SeriaZ jamnikiem
Format240s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
W Polsce Ludowej ukazywały się trzy niezwykle popularne serie wydawnicze, w których publikowano pełnowymiarowe kryminały (zarówno rodzime, milicyjne, jak i autorów zagranicznych, w tym klasykę zachodnią): „Klub Srebrnego Klucza” Iskier, „Z jamnikiem” Czytelnika (jego nie mniej poczytna seria „Ewa wzywa 07…” skupiała się na dłuższych opowiadaniach i mikropowieściach) oraz „Kryminał” Krajowej Agencji Wydawniczej (z „pomarańczową” okładką). Jerzy Edigey współpracował z wszystkimi trzema oficynami, choć – jak można wnioskować po liczbie książek – najchętniej z Czytelnikiem, pod skrzydłami którego zresztą na dobre rozwinął swoją karierę beletrystyczną. W pierwszym „Jamniku” (mam tu na myśli pozycje publikowane w większym formacie, czyli do 1976 roku) światło dzienne ujrzały takie powieści warszawskiego prawnika, jak „Mister MacAreck i jego business” (1964), „Trzy płaskie klucze” (1965), „Sprawa Niteckiego” (1966), „Przy podniesionej kurtynie” (1968), „Strzały na rozstajnych drogach” (1970), „Błękitny szafir” (1971), „Testament samobójcy” (1972), „Śmierć jubilera” (1973), omawiana dzisiaj „Szklanka czystej wody” (1974), „Walizka z milionami” (1975), „Baba Jaga gubi trop” (1976) oraz „Dwie twarze Krystyny” (1976). Po zmianie formatu na mniejszy Edigey sprzedał Czytelnikowi jeszcze prawa do wydania „Nagłej śmierci kibica” (1978) i „Pomysłu za siedem milionów” (1982).
Sporo się tego zebrało. Ale, co najważniejsze, w tym gronie są najlepsze książki, jakie kiedykolwiek wyszły spod ręki Edigeya. Co można tłumaczyć dwojako: albo pisząc dla Czytelnika, autor starał się szczególnie, albo wydawnictwo miało tak dobrych redaktorów, że nie przepuszczali oni do druku książki, co do której można było mieć istotne zastrzeżenia. „Szklanka czystej wody” ukazała się w sprzedaży wiosną 1974 roku, a jej nakład wywindowany został do osiemdziesięciu tysięcy egzemplarzy (rekordem Edigeya było sto tysięcy). Pewne elementy fabuły, jak chociażby czas akcji określony na czerwiec 1972 roku, sugerują, że powieść nie musiała długo czekać na to, aż w drukarniach zwolnią się moce przerobowe bądź uwolnione zostaną zapasy papieru. Byłoby to zresztą nierozsądne z punktu widzenia wydawnictwa, bo przecież książki warszawskiego autora sprzedawały się na pniu, więc tym samym przynosiły znaczący dochód.
Postacią, wokół której ogniskuje się fabuła książki, jest lekarz Zygmunt Niekwasz, ordynator oddziału chirurgii jednego ze szpitali warszawskich. To świetny specjalista, którego przed laty ściągnął tu do pracy dyrektor placówki Stefan Postomski. Niekwasz szybko zyskał renomę, nikogo więc nie dziwił fakt, że został szefem oddziału i że to jemu najczęściej przypadały skomplikowane przypadki. Przypadek Aleksandra Waliszewkiego akurat takim nie był, ale mężczyzna – na co dzień dyrektor w jednej z central handlu zagranicznego („Maszynoimport”) – poprosił, aby to właśnie ten chirurg wyciął mu zaogniony wyrostek robaczkowy (co zresztą od dawna odkładał, bo zawsze przytrafiało mu się coś ważniejszego). Zabieg przeszedł bez większych kłopotów, tyle że następnego dnia pacjent, któremu Postomski stworzył nadzwyczajne warunki pobytu w szpitalu, niespodziewanie zmarł. Dużo młodsza żona Waliszewskiego, Krystyna (tak, Edigey miał, jak wiadomo, wielką słabość do tego imienia), i jej znajomy, a przyjaciel Aleksandra – dyrektor Jan Kowalewski, rozważają nawet ewentualność zgłoszenia tego przypadku do odpowiednich służb. Szef placówki staje jednak murem za swoim lekarzem i przekonuje oboje, że z uwagi na ostry stan zapalny sytuacja była praktycznie beznadziejna.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Tyle że to nieprawda! Postomski kłamie – nie tyle nawet, by ochronić Niekwasza, ale siebie samego. Ostatnia rzecz, jakiej sobie życzy, to kontrole ministerstwa i krążąca po stolicy plotka, że w jego szpitalu „zabijają” pacjentów. Dlatego kiedy zostaje z nieszczęsnym chirurgiem sam na sam, sugeruje mu, aby ten najpierw wykorzystał urlop, jaki mu jeszcze przysługuje, a następnie znalazł sobie pracę gdzieś poza Warszawą. Sprawę uda się w ten sposób wyciszyć, a po paru latach, gdy ludzie zapomną, Niekwasz wróci i na pewno znajdzie ponownie pracę w jakiejś renomowanej placówce. Tyle że on nie godzi się na takie rozwiązanie, ponieważ oznaczałoby ono przyznanie się do winy, czyli do błędu lekarskiego, wzięcie na siebie odpowiedzialności za śmierć Waliszewskiego. A lekarz jest przekonany, że nic niewłaściwego podczas operacji nie zrobił. Gotów jest nawet stanąć przed obliczem prokuratora, bronić swojego dobrego imienia, co oczywiście z miejsca odrzuca Postomski. Interesujące jest to, jak skutecznie i pomysłowo Edigey nasadził swojego bohatera na „minę”, stawiając go w niemal Kafkowskiej sytuacji. Co oznacza, że choć oficjalnie Niekwasz nie zostaje uznany za tego, który przyczynił się do zgonu pacjenta, to jednak w miejscu pracy, a szybko również i poza nim, wszyscy zaczynają widzieć w nim sprawcę.
Co gorsza, Niekwaszowi nie pomaga nawet wizyta u prokuratora, którego wręcz błaga o wszczęcie dochodzenia, by dowiedzieć się, że skoro nie ma żadnego powiadomienia o popełnieniu przestępstwa (nie wniosła go bowiem ani wdowa, ani tym bardziej dyrektor Postomski) – to nic nie można zrobić. Wtedy rozpoczyna on dochodzenie na własną rękę. Rozmawia z personelem, który po operacji opiekował się Waliszewskim. Pielęgniarką, która spędziła przy nim najwięcej czasu, jest Elżbieta Rafalska – ta mówi jednak niechętnie, jakby coś ukrywała, a kilka dni później, wracając nocą z dyżuru, zostaje przejechana przez ciężarówkę. Konając w szpitalu (ale innym niż ten, w którym pracuje), mówi do jednego z lekarzy: „To bardzo ważne. Powiedzcie doktorowi Niekwaszowi…”. I nic więcej. Teraz jednak zyskuje pewność, że śmierć Waliszewskiego nie była jego winą i że Rafalska wiedziała coś, co mogłoby doprowadzić do odkrycia prawdy – dlatego właśnie zginęła. Z tym przekonaniem lekarz zgłasza się w Pałacu Mostowskich, czyli w Komendzie Stołecznej MO, gdzie trafia na majora Janusza Kaczanowskiego. Ten początkowo wysłuchuje relacji Niekwasza bez ekscytacji, raczej z obowiązku, bo akurat ma dyżur, ale później – decyzją swego przełożonego, pułkownika Adama Niemirocha – musi zająć się tą sprawą już na poważnie jako śledczy.
Od tej pory dochodzeniowców jest dwóch – profesjonalny, major MO, i amator, a konkretnie chirurg, który pragnie oczyścić siebie samego z podejrzeń. Jerzy Edigey bardzo zgrabnie wplótł między siebie oba śledztwa: Niekwasz skupił się na działaniach w szpitalu, natomiast Kaczanowski w miejscu zatrudnienia Waliszewskiego. I tak wspólnymi siłami obaj panowie docierają do prawdy, która okazuje się może nie tyle banalna, co prozaiczna. „Szklanka czystej wody” to kolejny godny uwagi kryminał Jerzego Edigeya, który czyta się z przyjemnością i zainteresowaniem nawet prawie pół wieku po pierwodruku. Co interesujące, w pewnym momencie w powieści pojawia się – istotny dla sprawy – wątek wrocławski, który wydarzył się naprawdę. Warszawskiemu pisarzowi musiał on bardzo zapaść w pamięć, skoro wkrótce wykorzystał go w opublikowanej w serii „Ewa wzywa 07…” mikropowieści „Tajemnica starego kościółka” (1976). Ta jednak akurat zbyt udana nie była.
koniec
2 czerwca 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.