EKSTRAKT: | 80% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Kontrast |
Wykonawca / Kompozytor | Kontrast |
Data wydania | 1986 |
Nośnik | Winyl |
Czas trwania | 48:11 |
Gatunek | folk, jazz, rock |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
W składzie |
Moran Neumüller, Remigius Drechsler, Marika Schmid-Falk, Ingo Schmid-Neuhaus, Richard Netušil, Christian Bäck, Paul Smyth |
Utwory | |
Winyl1 | |
1) Suite for the Young Girl | 25:35 |
2) Trip | 11:59 |
3) Opus Dope Us | 07:58 |
4) Let’s Fetz | 02:37 |
Non omnis moriar: Drugie życie legendyMuzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj (zachodnio)niemiecka formacja Kontrast.
Sebastian ChosińskiNon omnis moriar: Drugie życie legendyMuzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj (zachodnio)niemiecka formacja Kontrast. Kontrast
Wyszukaj / Kup By doszukać się początków Kontrastu, trzeba cofnąć się aż do końca lat 60. ubiegłego wieku. To wtedy w Monachium gitarzysta Remigius Drechsler powołał do życia progresywno-jazzową formację Out of Focus. W ciągu pięciu lat działalności grupa opublikowała trzy płyty długogrające, które przeszły do historii krautocka (choć dzisiaj są już, niestety, trochę zapomniane): „Wake Up!” (1970), „Out of Focus” (1971) oraz „Four Letter Monday Afternoon” (1972). Po latach ukazały się jeszcze trzy krążki: na „Not Too Late” (1999) wydano materiał, jaki zespół zarejestrował w studiu w 1974 roku, ale który nie zdążył już ukazać się przed rozpadem; na „Rat Roads” (2002) trafiły odrzuty z sesji do „Four Letter…”, natomiast „Palermo 1972” (2008) zawiera koncert sprzed ponad czterech dekad. Drechsler próbował, co prawda, szczęścia jeszcze raz w latach 70.; reaktywował Out of Focus w 1976 roku, ale po dwudziestu czterech miesiącach poddał się ostatecznie. Z grania jednak nie zrezygnował i w pierwszej połowie następnej dekady powołał do istnienia nowy projekt – Call That Work, do którego zaprosił saksofonistę Christiana Bäcka, irlandzkiego poetę Paula Smytha oraz wokalistę i flecistę Morana Neumüllera, z którym współpracował już w swoim poprzednim zespole. Bäck (rocznik 1959) – podobnie jak Drechsler – pochodzi z Monachium. Karierę zaczynał od grania w formacjach jazzowych (Choo-Choo-Big-Band) oraz rockowych (Haircut for a Cent), ale pracował również w teatrze lalkowym. Smyth z kolei urodził się w Belfaście w Irlandii Północnej w 1939 roku (a zmarł dekadę temu w angielskim Brighton), lecz przez wiele lat mieszkał w Niemczech i związany był z bohemą artystyczną ze środowiska muzyków krautrockowych. Remigius zafascynowany był jego tekstami, postanowił je więc wykorzystać, przygotowując się do nagrania kolejnej płyty. Z biegiem czasu nowa formacja Drechslera poszerzała skład; co ciekawe, znalazł się w niej jeszcze jeden muzyk z Out of Focus – saksofonista Ingo Schmid-Neuhaus. To bardzo ciekawa postać, której los naznaczony był wieloma traumami. Urodził się w 1943 roku jako wcześniak; gdy jego, będąca w szóstym miesiącu ciąży, matka otrzymała wiadomość o śmierci swojego męża na froncie wschodnim, przeżyła załamanie nerwowe, co wywołało przyspieszone o kilka tygodni skurcze porodowe. Kiedy miał dwa lata, cudem ocalał w ruinach zbombardowanego przez aliantów domu (w nalocie zginęła wtedy jego babka). Będąc już dorosłym człowiekiem, przeżył fascynację kulturą azjatycką (zwłaszcza japońską); jako muzyk realizował się, grając soul i jazz. Na początku lat 80. często grywał na saksofonie w monachijskim Englischer Garten – wielkim parku, który po dziś dzień przyciąga nie tylko zwykłych mieszkańców bawarskiej stolicy, ale też ekscentryków i ludzi kultury. Tam też w 1983 roku Ingo poznał innego muzyka – gitarzystę Richarda Netušila (rocznik 1946). Połączyła ich nie tylko miłość do muzyki, lecz także fascynacja filozofią Wschodu. Trudno się więc dziwić, że kiedy Drechsler montował nową ekipę i ponownie zaprosił do współpracy Schmida-Neuhausa, ten przyprowadził ze sobą na próbę Netušila. Skład uzupełniła jeszcze, będąca rówieśniczką Christiana Bäcka, pochodząca z Wiednia, wokalistka i perkusjonalistka Marika Schmid-Falk, która pierwsze kroki na scenie muzycznej stawiała w klezmerskiej formacji Nunu! (jednym z jej twórców był legendarny amerykański saksofonista – przez długie lata mieszkający w Niemczech – Charlie Mariano). Zespół Drechslera działał na dość luźnych zasadach; materiał, który wyszedł na płycie powstawał przez dwa lata, pomiędzy 1983 a 1985 rokiem. Ukazał się natomiast w 1986 roku nakładem założonej przez lidera firmy Remi Records. Co ciekawe, na okładce albumu nie widnieje jednak nazwa Call That Work, ale… Kontrast – i taki też tytuł otrzymał debiutancki krążek. Jego oryginalne, winylowe wydanie jest dzisiaj prawdziwym „białym krukiem”, albowiem do sprzedaży trafiło zaledwie pięćset egzemplarzy wydawnictwa. Dwadzieścia dwa lata później nagrania te – wraz z bonusami, które na płytę nie trafiły – ukazały się (na kompakcie angielskiej wytwórni Cosmic Egg) pod tytułem „Kontrast Vol. I & II”. I chociaż zawiera on prawie pół godziny dodatkowej muzyki, nie wnosi nic specjalnie nowego do portretu monachijskiego zespołu. Niestety, wydania płyty nie doczekał Ingo Schmid-Neuhaus, który – nie mogąc poradzić sobie z dręczącymi go demonami – w 1984 roku popełnił samobójstwo, wieszając się w swoim domu. Znalazł go nad ranem śpiący tamtej nocy u niego kolega z zespołu, Moran Neumüller. Pozostały nagrania, na opublikowanie których – nie mając oczywiście żadnej nadziei na zwrot inwestycji – Drechsler wyłożył prywatne środki. Na album trafiły cztery kompozycje. Całą pierwszą stronę wypełnia, trwająca ponad dwadzieścia pięć minut, okraszona poetyckim tekstem Paula Smytha, „Suite for the Young Girl”. Czegóż to w niej nie ma?! Po industrialnym otwarciu (na początku słyszymy odgłosy przejeżdżającego samochodu, kroków na chodniku, hamującego pociągu) muzycy wprowadzają nas stopniowo do świata etnicznego jazzu, w czym pomagają im różnego rodzaju instrumenty perkusyjne (jak bęben kielichowy, marimba, darbuka, marakasy i inne). Odpowiedni klimat wprowadzają też kontrabas Remigiusa Drechslera oraz preparowana gitara, na której gra Richard Netušil. Nie brakuje tu też jednak czysto jazzowych improwizacji, za które z kolei odpowiadają muzycy grający na dęciakach, a więc Ingo Schmid-Neuhaus, Christian Bäck i Moran Neumüller. Bywa, że grają razem, ale znacznie częściej po prostu wymieniają się partiami solowymi. W ciągu ostatnich sześciu minut dochodzi jeszcze jeden nowy element – melodeklamacja Morana, który w emocjonalny sposób wpisuje w muzykę Kontrastu wiersz irlandzkiego poety. Strona B wydawnictwa jest nie mniej fascynująca. Dwunastominutowy „Trip”, zgodnie z tytułem, zabiera słuchaczy w niezwykłą podróż – z jednej strony jazzową, z drugiej awangardową. A do tego dochodzi jeszcze cała masa dźwięków kojarzonych z ethno i world music. Forma kompozycji jest luźna, dużo w niej improwizacji, co było jak najbardziej zgodne z ówczesnymi zainteresowaniami muzyków. W tym samym kierunku Kontrast podąża w „Opus Dope Us”, który w swej psychodelicznej transowości przywodzi na myśl dokonania takich polskich formacji (około)jazzowych z połowy lat 80. XX wieku, jak Free Cooperation czy Tie Break. Wpływają na to głównie dialogi saksofonistów: grającego na altowym Schmida-Neuhausa oraz na sopranowym Christiana Bäcka. Klimat pomaga budować również nastrojowa wokaliza Mariki Schmid-Falk. Całość zamyka utwór najkrótszy, ale za to najbardziej energetyczny i freejazzowy – „Let’s Fetz”, w którym narzucające szaleńcze, oczywiście jak na dokonania Kontrastu, tempo instrumenty perkusyjne akompaniują grającym unisono dęciakom. Z utworów dodatkowych bronią się te dłuższe, czyli „Order”, „Good Wax Home” oraz „Race to Heaven”, w których – może tylko poza ostatnim – znacznie więcej jest jazzu (czy też nawet free jazzu), niż muzyki etnicznej. Jakościowo i technicznie w niczym nie ustępują one tym, które miały szczęście znaleźć się na krążku. Może gdyby Remigius Drechsler mógł w 1986 roku zainwestować więcej, wydałby album dwupłytowy i wtedy one także ujrzałyby światło dzienne. A tak musiały czekać na swój moment jeszcze ponad dwie dekady… 11 lipca 2015 Skład: Moran Neumüller – melodeklamacja (1), flet (1,4) Remigius Drechsler – kontrabas, bęben kielichowy, gitara elektryczna (2), instrumenty perkusyjne, wibrafon, marimba Marika Schmid-Falk – wokaliza (3), instrumenty perkusyjne, wibrafon (3) Ingo Schmid-Neuhaus – saksofon altowy (1,3,4), fortepian elektryczny (3,4) Richard Netušil – gitara preparowana (1,4), instrumenty perkusyjne Christian Bäck – saksofon sopranowy (3,4), saksofon altowy Paul Smyth – słowa (1) |
Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Nie taki krautrock straszny: Wzlot i upadek Remigiusa D. Opowieść o zapomnianej legendzie krautrocka
— Sebastian Chosiński
Brom w wersji fusion
— Sebastian Chosiński
Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński
Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński
Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński
Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński
Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński
Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński
Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński
Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński
Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński
W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
— Sebastian Chosiński
Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
— Sebastian Chosiński
East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
— Sebastian Chosiński
PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
— Sebastian Chosiński
Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
— Sebastian Chosiński