EKSTRAKT: | 80% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Out of Focus |
Wykonawca / Kompozytor | Out of Focus |
Data wydania | 1971 |
Wydawca | Kuckuck |
Nośnik | CD |
Czas trwania | 49:12 |
Gatunek | jazz, rock |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Utwory | |
CD1 | |
1) What Can a Poor Boy Do | 05:53 |
2) It’s Your Life | 04:30 |
3) Whispering | 13:34 |
4) Blue Sunday Morning | 08:20 |
5) Fly Bird Fly | 05:09 |
6) Television Program | 11:44 |
Non omnis moriar: W poszukiwaniu nowego obliczaMuzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz drugi – (zachodnio)niemiecki zespół Out of Focus.
Sebastian ChosińskiNon omnis moriar: W poszukiwaniu nowego obliczaMuzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz drugi – (zachodnio)niemiecki zespół Out of Focus. Out of Focus
Wyszukaj / Kup Przed paroma miesiącami pisaliśmy o debiutanckim albumie prowadzonej przez gitarzystę Remigiusa Drechslera monachijskiej formacji Out of Focus – zatytułowanym „Wake Up!” – który ukazał się w sprzedaży pod koniec 1970 roku. Płyta, wydana przez mającą siedzibę w stolicy Bawarii wytwórnię Kuckuck, spotkała się z dużym zainteresowaniem fanów krautrocka, w efekcie czego zespół postanowił kuć żelazo póki gorące i zaledwie pół roku później zdecydował się zarejestrować kolejny materiał. Sesja, podczas której powstał drugi krążek grupy, odbyła się w dwóch partiach: pomiędzy 7 a 11 oraz 21 a 23 czerwca 1971 roku. Tym razem Drechsler i jego towarzysze nie skorzystali jednak ze studia Union, ale Bavaria, co wpłynęło na poprawę brzmienia – nagrania zawarte na albumie, który ostatecznie otrzymał tytuł… „Out of Focus”, nie są już tak garażowe. Nastąpiła też pewna ewolucja stylistyczna muzyki; w porównaniu z debiutem więcej było elementów jazz-rocka. Na co wpływ miało zapewne przede wszystkim dwóch członków zespołu: jego lider oraz śpiewający i grający na instrumentach dętych (saksofonie i flecie) Moran Neumüller. Poza nimi na płycie usłyszeć można tych samych artystów, co na „Wake Up!”, czyli klawiszowca Hennesa Heringa, basistę Stefana Wiesheua oraz bębniarza Klausa Spöriego. Na „Out of Focus” trafiło sześć kompozycji, które choć wyznaczają nowy kierunek w rozwoju zespołu, wciąż jeszcze mocno tkwią w poprzedniej epoce. Stąd miejscami dość spory rozrzut, jeśli chodzi o stylistykę, co jednak w żaden sposób nie wpływa na obniżenie oceny. Otwierający stronę A wydania winylowego „What Can a Poor Boy Do” charakteryzuje się zaskakująco szybkim tempem i melodeklamowanym, niekiedy na pograniczu krzyku, tekstem. Nowością jest również wykorzystanie saksofonu – i to na dodatek jako pierwszego instrumentu, który dostępuje zaszczytu zaprezentowania się w partii solowej. Neumüller świetnie sobie z tym radzi, w dalszej części zresztą idealnie wkomponowując go w całe instrumentarium zespołu. Saksofon sprawdza się świetnie także wtedy, gdy pojawia się na drugim czy nawet trzecim planie, dopełniając jedynie brzmienie. W takich momentach wyeksponowane zostają zaś kolejno organy Hammonda bądź gitara basowa. Co zaskakujące, w utworze tym nie brakuje też fraz bluesowych, które polskiemu słuchaczowi mogą kojarzyć się z wczesnymi, a więc pochodzącymi z tego samego okresu co nagrania Out of Focus, utworami rodzimego Breakoutu. Który też potrafił, choć mimo wszystko nie na taką skalę, sięgać po dęciaki. „It’s Your Life” zaczyna się w zupełnie innym klimacie; subtelnemu wokalowi towarzyszy gitara akustyczna i obecne na dalekim planie Hammondy. Senny, balladowy nastrój dopełnia jeszcze pełen smutku dwugłos Neumüllera i Drechslera oraz następująca po nim, przeszywająca serce, partia fletu (bądź niekiedy kilku nałożonych na siebie jego ścieżek). Wprowadzony na początku motyw jest też rozwijany przez instrumenty klawiszowe – organy i fortepian, całość natomiast zamykają klamrą dźwięki gitary akustycznej. Najdłuższy na płycie utwór „Whispering” jest też najbardziej zróżnicowanym. Napięcie rośnie w nim stopniowo – od wyciszonej melodeklamacji (ponownie na tle Hammondów), poprzez grające unisono wpadającą w ucho melodię saksofon i gitarę, aż po hardrockową partię gitary i energetyczną sekcję rytmiczną. Fragmenty nieco lżejsze, psychodeliczne, sąsiadują tu z klasycznym hard progiem, a smaczku przydaje wykorzystanie stylofonu (dzisiaj już niemal kompletnie zapomnianego analogowego instrumentu klawiszowego, który swoją chwilę chwały przeżywał w 1969 roku po wydaniu przez Davida Bowiego singla „Space Oddity”). Po przełożeniu płyty na stronę B otrzymujemy utwór, który – raz usłyszany – w pamięci pozostaje już na zawsze. „Blue Sunday Morning” zapomnieć się nie da. Dlaczego? Głównie dzięki hipnotycznemu pulsowi i wspaniałej, przejmującej – nie mniej niż w przypadku „Moldau” grupy Pell Mell – partii fletu. To jeden z tych utworów, które sprawiają, że artyści przechodzą do historii i pamięta się o nich nawet czterdzieści kilka lat później. I nie zmienia tego nawet fakt, że w drugiej części kompozycji nastrój nieco się zmienia, jakby nad studiem, w którym pracował Remigius Drechsler i jego kompani, nagle zaświeciło słońce. Finał jest już w każdym razie klasycznie progrockowy! Następująca po „Blue Sunday Morning” kompozycja „Fly Bird Fly” wprowadza słuchaczy w podobny klimat: jest więc subtelnie (dzięki duetowi fletu i organów) i hipnotycznie (na co wpływ ma senny wokal Morana Neumüllera). Tak też zaczyna się, połączony ze swą poprzedniczką w jedno, „Television Program”. W tych momentach odżywa duch dawnego Out of Focus. Ostatecznie jednak triumfuje nowe oblicze formacji, mniej przewidywalne, bliższe stylistyce jazzrockowej (z mocno eksploatowanym saksofonem). Nie przesądzamy, które jest lepsze. Obie płyty bowiem – i debiut, i druga w kolejności – zawierają wielkie momenty. Szkoda jedynie, że od chwili wydania „Out of Focus” zespołowi pozostało już tak niewiele czasu. Dobrze, że odrodził się – choć w nieco innej postaci (vide Kontrast) – w pierwszej połowie lat 80. ubiegłego wieku). 18 lipca 2015 Skład: Moran Neumüller – śpiew, saksofon tenorowy, flet Remigius Drechsler – gitara elektryczna, gitara akustyczna, stylofon Hennes Hering – organy Hammonda, fortepian Stefan Wiesheu – gitara basowa Klaus Spöri – perkusja |
Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Nie taki krautrock straszny: Wzlot i upadek Remigiusa D. Opowieść o zapomnianej legendzie krautrocka
— Sebastian Chosiński
Brom w wersji fusion
— Sebastian Chosiński
Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński
Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński
Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński
Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński
Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński
Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński
Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński
Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński
Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński
W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
— Sebastian Chosiński
Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
— Sebastian Chosiński
East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
— Sebastian Chosiński
PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
— Sebastian Chosiński
Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
— Sebastian Chosiński