Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 15 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

50 najlepszych płyt 2015 roku

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 »

Esensja

50 najlepszych płyt 2015 roku

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Sebastian Chosiński
Psychodelia występuje tu w tych samych proporcjach co hard rock spod znaku AC/DC czy Grand Funk Railroad. Z tym samym luzackim podejściem, które cechowało formację Angusa Younga. Stąd z jednej strony wykorzystanie – po raz kolejny – saksofonu jako instrumentu solowego, z drugiej natomiast – zwiewna partia gitary i z każdą kolejną minutą coraz bardziej popowe i melodyjne wokale. Jak widać, Spidergawd nie boi się eksperymentów. Dlatego też Skandynawowie zdecydowali się podczas drugiej wizyty w studiu nagraniowym zrealizować album utrzymany wprawdzie w tej samej konwencji co debiut, ale jednak bardziej zróżnicowany, w mniejszym stopniu odwołujący się do dziedzictwa Motorpsycho.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Szacunek dla muzyków Black Star Riders. Zespół tworzą w większości byli członkowie Thin Lizzy, którzy co jakiś czas dają okazjonalne koncerty, przypominając utwory legendarnej grupy. Niemniej czując potrzebę nagrania czegoś nowego, nie podparli się uznaną marką, kojarzoną głównie z tragicznie zmarłym Philem Lynottem, tylko powołali do życia całkiem nowy projekt i co ważniejsze, pod względem artystycznym wyszli z tego zwycięską ręką. Ich drugi album jest bowiem jeszcze lepszy niż debiut, sprawnie mieszając hardrockową tradycję z tym, co w gitarowej muzyce dzieje się współcześnie.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Już poprzedni album Puscifer, formacji, w której obecnie udziela się Maynard James Keenan, zwiastował, że grupa porzuciła eksperymentalne wygłupy i skierowała się w stronę tradycyjnych utworów. „Money Shot” podąża dalej tą drogą. Oczywiście o drugim Tool nie możemy mówić, ale już o klimatach zbliżonych do A Perfect Circle jak najbardziej. Dużo tu rockowego, a miejscami i metalowego grania, natomiast elektronika jeśli już się pojawia, to jako ozdobnik, nie rzecz dominująca. Czyżby Keenan zapragnął wrócić do korzeni? Jeśli tak, to mamy ciekawą zakąskę przed głównym daniem, jakim, mam nadzieję, okaże się reaktywowanie jego bardziej znanej formacji.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Przemysław Pietruszewski
Kto by pomyślał, że producentka ze Stambułu na swoim debiucie może wydobyć tak elektronicznie nieokrzesane dźwięki. Blipy i zgrzyty skrzą się dość gęsto, a całość swoją strukturą przypomina dokonania Alva Noto. A nie jest to jedyne skojarzenie, które przychodzi na myśl słuchając „Bastards”. To dość wysmakowana mieszanka jednostajnych tripów dla fanów Massive Attack, wczesnego Kangding Ray czy Nicolasa Jaara i jego projektu Darkside. Inspiracji da się odszukać więcej, ale nie tylko o nie tutaj chodzi. Melodyjność tego albumu podszyta jest jakimś nie do końca określonym erotycznym nerwem, a niektóre utwory z powodzeniem odnalazłyby się na deskach największych festiwali spod znaku minimal techno. Artystka nie spieszy się z kompozycjami, miarowo odliczając jednostajne bity, często ubarwiając je delikatnym muśnięciem klawisza czy nastrojową transową ornamentyką. Miejcie uszy szeroko otwarte, bo kto wie czy w niedalekiej przyszłości muzyka artystki nie przegoni dokonań Andy’ego Stotta.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
„To Pimp a Butterfly” to prawdziwa superprodukcja hip-hopu. Wśród ponad pięćdziesięciu muzyków i producentów, którzy wzięli udział w nagraniach odnajdziemy takie sławy, jak Dr Dre, Snoop Dogg, Flying Lotus, czy Pharrell Williams, znalazło się nawet miejsce na sample z głosem samego Tupaca. Mimo to najważniejszy jest tu on – Kendrick Lamar, złote dziecko rapu, który wszystko do czego się dotknie zamienia w złoto. Nie inaczej jest i tutaj. Trzeci album w jego dorobku zebrał same entuzjastyczne recenzje i zdobył uznanie wśród fanów. Miejsce w naszym zestawieniu miał więc gwarantowane już w momencie wydania, bo choć nie wypełniają go hity, nie taki był zamysł artysty. To raczej świadoma wypowiedź obecnego pokolenia.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Poprzedni album Kadavar „Abra Kadavar” był strzałem w samą dziesiątkę retro-rockowego grania. Trudno z marszu przeskoczyć tak wysoko postawioną poprzeczkę. „Berlin” jednak ją strąca. Choć oczywiście brakuje niewiele, ponieważ Niemcy wciąż grają żywiołowo, generując przesterowane dźwięki rodem sprzed czterdziestu lat i jednocześnie dbając o przystępność kompozycji. Na szczególną uwagę zasługuje również nastrojowy cover utworu „Reich Der Träume” z repertuaru Nico, brzmiący jak nieznane nagranie The Velvet Underground. Co tu dużo mówić, „Berlin” to kolejna świetna pozycja w dorobku mentalnych spadkobierców Led Zeppelin.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wydawać by się mogło, że już nigdy nie będzie nam dane poznać nowej muzyki zespołu Minsk. Na szczęście po 6 latach oczekiwania marzenie fanów się spełniło. Owszem, wielu mogło być skonsternowanych nową propozycją Amerykanów, albowiem na „The Crash and the Draw” dotychczas pojawiające się w twórczości zespołu klimaty plemienne zostały ograniczone do minimum. Minsk postawił za to na ciężar i masywność brzmienia. Całość nie powala może tak jak „The Ritual Fires of Abandonmet”, ale to wciąż jest jakość dla innych nieosiągalna.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Dawid Podsiadło to fenomen na polskiej scenie muzycznej. Chłopak w wywiadach wydaje się całkiem niepozorny, bez siły przebicia Bednarka, czy trafiającego w modę luzu, jaki prezentuje Organek, a jednak jego płyty sprzedają się jak świeże bułeczki. „Annoyance and Disappointment” to dzieło o wiele dojrzalsze od debiutu, jasno świadczące o wypracowaniu własnego stylu. Nie sugerujcie się jednak singlowym, dynamicznym „W dobrą stronę”, Dawid preferuje utwory znacznie bardziej stonowane w większości śpiewane po angielsku. Bardzo wysmakowana płyta.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
„Kannon” to chyba najmniej przystępna płyta w naszym zestawieniu. Po latach owocnej współpracy Sunn O))) z innymi artystami (Ulver, Scott Walker), zespół wrócił z całkowicie autorskim materiałem. Całość składa się tylko z 3 utworów, a wspólnym wątkiem je łączącym jest główna postać chińskiego panteonu buddyjskiego Guanyin Bodhisattva, będąca boginią miłosierdzia, litości i płodności. Choć szczerze mówiąc ciężko w to uwierzyć, słuchając ponurych, drone′owych, bazujących na sprzężeniach gitary i basu kompozycji zespołu (a tym bardziej, jeśli pojawia się w nich demoniczny głos Attily Csihara, znanego z Mayhem). Album dla wymagających, ale także wymagający od słuchacza.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Sebastian Chosiński
Dla wiernych fanów formacji z Aschaffenburga „Moksha” może być pewnym zaskoczeniem; było nie było, mniej na niej stoner-rocka i psychodelii, znacznie więcej natomiast post-rocka i progresu. Jeśli więc jedni poczują się tą stylistyczną woltą nieco rozczarowani, jest szansa na to, że zespół zyska nowych wielbicieli. Najbardziej prawdopodobny jednak jest fakt, że ci, którzy kibicowali My Sleeping Karma od chwili debiutu, pozostaną przy nim nadal, a na dodatek uda się pozyskać nowych słuchaczy. Cóż, Seppi, Norman, Matthias i Steffen zapracowali na to bardzo ciężko i uczciwie.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

24 I 2016   02:46:33

Jestem wielkim fanem Waszych zestawień, dziękuję Wam za nie.

24 I 2016   14:03:57

powinniście nazwać takie zestawienia "50 najlepszych ROCKOWYCH płyt roku", przydałoby się trochę więcej różnorodności

24 I 2016   22:41:47

@jon jones: Lamar to raczej nie rock, viet cong także, do tego jamie xx, Midday Veil, Ah! Kosmos itakdalej - mało różnorodności?

25 I 2016   10:25:59

Ale za nieobecność nowej Newsom byłbym was najchętniej wybebeszył (do końca wierzyłem, że będzie na zasłużonym miejscu pierwszym).

25 I 2016   13:37:10

@forkiada

Ciągle 3/4 z tego to rock. Szanuję gusta redakcji, sam słucham również takiej muzyki, ale takie zestawienia sprawiają wrażenie, że tylko muzyka rockowa wydała z siebie coś godnego uwagi w 2015, a to przecież bzdura.

25 I 2016   14:21:27

@i_am_keyser_soze: nie da się dogodzić wszystkim, kilka rzeczy nie weszło, inne zyskały zbyt małą popularność. Ubolewam, że taki GNOD się nie załapał, podobnie Beach House, Oneohtrix Point Never a to też przecież bardzo dobre płyty.
Tak czy inaczej, jeśli coś poza rockiem było godnego uwagi, a nie zostało wymienione to strzelaj - zawsze to więcej dobrej muzyki do słuchania

29 I 2016   19:55:53

Propsy z Mgłę i Batushkę.

02 II 2016   14:54:51

---Po wiktorjańskim „The Raven That Refused...---

WiktorJańskim? Naprawdę?

Zestawienie podpowiedziało kilka ciekawych pozycji do zakolejkowania. Dzięki.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Średnio udane lądowanie
Sebastian Chosiński

13 V 2024

W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.

więcej »

Non omnis moriar: Jak to jest płynąć „trzecim nurtem”…
Sebastian Chosiński

11 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Od krautu do minimalistycznego ambientu
Sebastian Chosiński

6 V 2024

Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

10 Najlepszych płyt koncertowych 2015 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Największe rozczarowania muzyczne 2015 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Przemysław Pietruszewski

Najlepsze książki 2015 roku
— Esensja

Przybij piątkę – filmowe wyróżnienia roku 2015
— Esensja

40 książek z 2015 roku, które warto znać
— Esensja

Porażki i sukcesy 2015
— Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Krystian Fred, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Najlepsze komiksy 2015 roku
— Esensja

50 najlepszych filmów 2015 roku
— Esensja

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.