Słuchaj i patrz: Muzyka zaangażowanaNie bez echa – czyli „Jeremy” zespołu Pearl Jam i rozmaite reperkusje popularności tego utworu.
Beatrycze NowickaSłuchaj i patrz: Muzyka zaangażowanaNie bez echa – czyli „Jeremy” zespołu Pearl Jam i rozmaite reperkusje popularności tego utworu.
Wyszukaj / Kup Z filmu „Dziwne Dni” (z 1995) zapamiętałam między innymi fragment dialogu, gdy jeden z bohaterów mówi o swojej byłej dziewczynie-wokalistce (granej przez Juliette Lewis), że w jej głosie słychać „cały ból tego świata”. To zdanie później skojarzyło mi się z wokalem Kurta Cobaina. W tym odcinku wprawdzie nie będzie o Nirvanie, ale blisko – bo o muzyce innego przedstawiciela Wielkiej Czwórki z Seattle, czyli Pearl Jam. Postanowiłam przypomnieć utwór „Jeremy” z debiutanckiej płyty „Ten”. Inspiracją (jakkolwiek źle to brzmi) był artykuł o samobójczej śmierci chłopca o tym właśnie imieniu, który zastrzelił się na oczach swoich kolegów z klasy. Eddie Vedder, wokalista i autor słów, chciał nadać wydarzeniu większy rozgłos i wagę. Wyjaśnił także, że gdy sam był uczniem, w jego szkole doszło do strzelaniny (tym razem mniej tragicznej w skutkach). Co ciekawe, powstały dwa wideoklipy – pierwszy, czarno biały, bardziej ascetyczny i w większości przedstawiający zespół wykonujący utwór, został nakręcony przez fotografa Chrisa Cuffaro, który sfinansował go z własnych środków. Potem jednak wytwórnia płytowa zdecydowała się wydać piosenkę jako singiel i w związku z tym postanowiono nakręcić kolejny, do czego zaangażowano Marka Pellingtona, mającego w owym czasie na koncie kilkanaście teledysków. Z uwagi na ograniczenia MTV dotyczące przemocy pokazywano wersję ocenzurowaną, co jednak sprawiło, że wielu odbiorców uznało, iż bohater strzela do swoich kolegów, zamiast do siebie. O ile z początku klip został doceniony (4 nagrody MTV), kilka lat później po jednej ze strzelanin w szkole uznano, że chłopak, który zabił nauczyciela i kolegów, inspirował się między innymi teledyskiem do „Jeremy’ego”. W późniejszych latach MTV unikała pokazywania klipu. Z kolei członkowie zespołu uznali, że woleliby, aby zapamiętano ich z poowdu muzyki, a nie jej wizualnej oprawy i potem przez wiele lat unikali tej formy upowszechniania swojej twórczości. O innym smutnym aspekcie wspomniano w komentarzach na YouTube – mianowicie, że zdarzało się, iż fani zespołu pisali listy z wyrzutami do rodziców Jeremy’ego. Przy okazji warto też zastanowić się nad postrzeganiem tego utworu – sam Vedder powiedział przecież że samobójcza śmierć nie jest rozwiązaniem, lepiej jest żyć, przetrwać. Na wszelki wypadek ostrzegam przed stroboskopowo migającym światłem. 6 grudnia 2017 |
Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Prezenty świąteczne 2011: Muzyczne zachcianki
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Stara miłość i najnowsze odkrycia
— Beatrycze Nowicka
Weź głęboki oddech
— Beatrycze Nowicka
Koniec dzieciństwa
— Beatrycze Nowicka
Garstka na Nowy Rok
— Beatrycze Nowicka
Uzbierane
— Beatrycze Nowicka
Rozmaitości ciąg dalszy
— Beatrycze Nowicka
Myślą, że nie dzieje się nic
— Beatrycze Nowicka
Z przymrużeniem oka
— Beatrycze Nowicka
Rozmaitości
— Beatrycze Nowicka
Szarpnąć strunę
— Beatrycze Nowicka
Pot i Kreff: Grunge w światłach sceny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pot i Kreff – Made in Poland: Dwa światy w Chorzowie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
It’s Pearl Jam babe!
— Krzysztof Czapiga
Pot i Kreff – Made in Poland: Wszyscy święci na koncercie Pearl Jam
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Bez ciśnienia
— Jakub Stępień
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka
Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka
Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka
Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka
Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka
Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka
Z tarczą
— Beatrycze Nowicka
Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka
Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka