Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

The Don Rendell – Ian Carr Quintet
‹Live›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive
Wykonawca / KompozytorThe Don Rendell – Ian Carr Quintet
Data wydania1969
Wydawca Columbia Records
NośnikWinyl
Czas trwania48:01
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dave Green, Don Rendell, Ian Carr, Michael Garrick, Trevor Tomkins
Utwory
Winyl1
1) On Track08:14
2) Vignette04:54
3) Pavanne09:03
4) Nimjam03:55
5) Voices13:25
6) You’ve Said It08:30
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Tańce i głosy

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj koncertowa (ale z premierowym materiałem) płyta kwintetu Dona Rendella i Iana Carra.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Tańce i głosy

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj koncertowa (ale z premierowym materiałem) płyta kwintetu Dona Rendella i Iana Carra.

The Don Rendell – Ian Carr Quintet
‹Live›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive
Wykonawca / KompozytorThe Don Rendell – Ian Carr Quintet
Data wydania1969
Wydawca Columbia Records
NośnikWinyl
Czas trwania48:01
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dave Green, Don Rendell, Ian Carr, Michael Garrick, Trevor Tomkins
Utwory
Winyl1
1) On Track08:14
2) Vignette04:54
3) Pavanne09:03
4) Nimjam03:55
5) Voices13:25
6) You’ve Said It08:30
Wyszukaj / Kup
Publikowanie kolejnych płyt studyjnych przez Kwintet Dona Rendella i Iana Carra – był to krążki: „Shades of Blue” (1965), „Dusk Fire” (1966) oraz „Phase III” (1968) – wiązało się także z intensywną działalnością koncertową grupy. I to praktycznie od zarania jej dziejów, czego dowodził chociażby wydany po latach, zawierający najwcześniejsze znane nagrania live zespołu album „Blue Beginnings” (2021). Przyszła jednak w końcu pora, aby najwierniejszym fanom, którzy nie zawsze (z różnych przyczyn) mogą sobie pozwolić na oglądnięcie na żywo Rendella, Carra i ich przyjaciół, podarować muzykę, którą będzie można odsłuchać w domowym zaciszu. Efektem tych dążeń stał się opublikowany przez Columbię w 1969 roku longplay „Live”. Był on jednak, jak na wydawnictwo koncertowe, nietypowy – oczywiście jak na tamte czasy – z dwóch powodów. Po pierwsze: widzów zaproszono do londyńskiego studia Lansdowne, gdzie Kwintet zarejestrował wszystkie swoje wcześniejsze płyty. Po drugie: w repertuarze płyty znalazły się same premierowe utwory.
Jedyne, co pozostało niezmienne, to skład grupy. Obok grającego na saksofonach (tenorowym i sopranowym), flecie i klarnecie Dona Rendella oraz trąbce i skrzydłówce Iana Carra, na scenie pojawili się jeszcze: pianista Michael Garrick, kontrabasista Dave Green i perkusista Trevor Tomkins. Występ miał miejsce 18 marca 1968 roku, ale na publikację musiał czekać rok. Rzeczą rzucającą się w oczy było jeszcze rozdrobnienie kompozytorskie. Choć na krążek trafiło zaledwie sześć utworów, ich autorami bądź współautorami byli niemal wszyscy muzycy Kwintetu (poza Greenem). O ile do duetu Dona i Iana zdążyliśmy się już przyzwyczaić, o tyle wspólne dzieło Carra i Tomkinsa (chodzi o fenomenalną „Pavanne”) było ewenementem. Świadczyło to na pewno o coraz lepszym zrozumieniu między artystami. Po wysłuchaniu „Live” wniosek obiektywnego słuchacza mógł być tylko jeden: mamy do czynienia z grupą, która nieustannie ewoluuje i przeciera nowe szlaki. Tym bardziej może więc dziwić fakt, że były to w zasadzie ostatnie spokojne miesiące funkcjonowania zespołu. W 1969 roku wyda on wprawdzie jeszcze jeden longplay („Change Is”), ale stanie się on, niestety, kamieniem nagrobnym Kwintetu.
Na razie jednak, czyli w marcu 1968 roku, niewiele znaków na niebie i ziemi wskazuje, że historia londyńskiej formacji dobiega końca. Wręcz przeciwnie! Każdemu, kto „odpalił” na swoim gramofonie „Live”, mogło się wydawać, że będą żyli długo i szczęśliwie. Z każdego utworu płynie bowiem wielka radość wspólnego grania, niezwykłe zrozumienie, wyczucie intencji partnera. Słowem: Rendell, Carr, Garrick, Green i Tomkins zbliżali się do artystycznej – kompozytorskiej i wykonawczej – perfekcji. Świadczą o tym dobitnie pierwsze minuty otwierającego koncert „On Track” (autorstwa Michaela Garricka): dynamiczna, napędzająca całość sekcja rytmiczna, kapitalnie zazębiające się dęciaki, z wielką lekkością improwizujący fortepian, z którym chętnie wchodzą w dialog czy to trąbka, czy saksofon. Podobnego zdania była zresztą także zebrana w Lansdowne Studios publika, często – nawet w trakcie utworów – nagradzająca instrumentalistów rzęsistymi brawami. Końcówka „On Track” wypada tym mocniej, że wieńczy go energetyczna solówka perkusisty, spuentowana następnie grającymi unisono dęciakami.
„Vignette”, pod którym jako autor podpisał się Rendell, jest znacznie krótszy od poprzednika, ale wcale nie mniej interesujący. Rozpoczyna go duet – na przemian – klarnetu bądź trąbki z kontrabasem, do których po kilkudziesięciu sekundach dołącza fortepian. I wtedy nagle, także za sprawą czającego się w cieniu Tomkinsa, robi się bardzo gęsto i dynamicznie. Przynajmniej do momentu, w których Michael decyduje się na improwizację fortepianową. Wówczas Don i Ian lojalnie usuwają się na drugi plan, by powrócić dopiero w ostatnim fragmencie, stawiając tym samym mocny akcent na finał. W powstaniu „Pavanne” palce maczali, jak już wspomniałem, Carr i Tomkins. Nie mam pojęcia, ile czasu spędzili, dopieszczając tę kompozycję, ale trzeba przyznać, że z tej mieszanki post-bopu i muzyki dawnej wyszło im kolejne arcydzieło. To dziewięć minut muzyki na najwyższym światowym poziomie. Muzyki łączącej przeszłość nie tyle nawet z teraźniejszością, co przyszłością. Począwszy od niepokojącej introdukcji sekcji rytmicznej, poprzez coraz dynamiczniejszą improwizację Garricka, w dalszej części nawiązującego „ilustracyjny” dialog z saksofonem Rendella, aż po ekstatyczny popis Carra na trąbce i jego dialog z Donem – wszystko jest tu na swoim miejscu. Na dodatek zagrane majestatycznie, ale i z wielką werwą. Nie dziwi zatem kolejna burza oklasków.
Otwierający stronę B wydania winylowego niespełna czterominutowy „Nimjam” to jedyny numer, który nie wyszedł spod ręki członka Kwintetu. Jego autorem jest mało znany brytyjski saksofonista Jeff Hedley, który ponoć już parę lat wcześniej zaproponował Rendellowi i Carrowi swoją kompozycję. Nie trafiła ona na żadną z płyt studyjnych, za to znalazło się dla niej miejsce na koncertówce. Rzeczywiście jest w tym utworze coś z jamu; w każdym razie na tle rozpędzonej sekcji rytmicznej pojawiają się w nim kolejno popisy solistów – pianisty, trębacza i ponownie pianisty. Całość podsumowuje bębniarz, który rozpędza się do największej prawem dozwolonej szybkości, by ostatecznie dać sygnał do zatrzymania. Choć na płycie „Nimjam” znalazł się w części środkowej, podczas koncertów najlepiej spełniałby swoje zadanie jako otwierający bądź zamykający występ. Na krążkach studyjnych – mam tu na myśli „Dusk Fire” oraz „Phase III” – Michael Garrick przyzwyczaił do tego, że podarowywał Kwintetowi najdłuższe i najbardziej skomplikowane strukturalnie kompozycje. Nie inaczej jest na „Live”, gdzie rolę tę pełni ponad trzynastominutowa suita „Voices”.
Ileż w niej się dzieje! Począwszy od eterycznego wstępu (vide fortepian w duecie z fletem), poprzez melodyjny dwugłos fletu z trąbką, solówki kontrabasisty i trębacza, aż po awangardową improwizację pianisty. Po sześciu minutach publika była już tak podekscytowana, że nagrodziła muzyków oklaskami. A przecież zespół dopiero się rozkręcał! Garrick kontynuuje improwizację, by następnie przekazać pałeczkę fleciście, który z kolei, zataczając koło, prowadzi zespół z powrotem do punktu wyjścia, czyli zaprasza do dwugłosu trębacza. Wszystko to dzieje się przez większość czasu na dużym poziomie intensywności. Słuchacze atakowani są kolejnymi motywami i dynamicznymi solówkami. Nic dziwnego, że po tak potężnej dawce emocji Kwintet postanowił na finał zaserwować zebranym utwór o nieco mniejszym ciężarze gatunkowym. To nie przypadek, że „You’ve Said It” brzmi bardzo optymistycznie, że Green i Tomkins grają zwiewnie, a Garrick nawiązuje do jazzu z lat 40. XX wieku. Że z czasem muzycy grają wprawdzie coraz szybciej, ale wcale nie mniej skocznie i radośnie. Aż do podkreślonego dialogiem saksofonu i trąbki zakończenia.
koniec
2 września 2023
Skład:
Don Rendell – saksofon tenorowy, saksofon sopranowy, flet, klarnet
Ian Carr – trąbka, skrzydłówka
Michael Garrick – fortepian
Dave Green – kontrabas
Trevor Tomkins – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.