Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jazz Q
‹Hodokvas›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHodokvas
Wykonawca / KompozytorJazz Q
Data wydania1 stycznia 1980
NośnikCD
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Martin Kratochvíl, František Francl, Oskar Petr, Vladimír Padrůněk, Pavel Trnavský, Jiří Hrubeš, Petr Kalandra
Utwory
CD1
1) Poprask7:15
2) Vřesoviště5:45
3) Madona8:05
4) Pralesní píseň9:10
5) Dejvické blues5:30
6) Šerosvit8:05
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: W okresie burzy i naporu
[Jazz Q „Hodokvas” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zamykająca w twórczości Jazz Q dekadę lat 70. XX wieku płyta „Hodokvas” zdecydowanie poprawiła nastroje wielbicieli tej czeskiej grupy. Choć w muzyce pozostały jeszcze ślady wcześniejszych fascynacji lidera syntezatorowym popem, na krążku nagranym przez Martina Kratochvíla do spółki między innymi z Františkiem Franclem i Vladimírem Padrůnkiem króluje mimo wszystko rock progresywny wymieszany z jazzem i bluesem.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: W okresie burzy i naporu
[Jazz Q „Hodokvas” - recenzja]

Zamykająca w twórczości Jazz Q dekadę lat 70. XX wieku płyta „Hodokvas” zdecydowanie poprawiła nastroje wielbicieli tej czeskiej grupy. Choć w muzyce pozostały jeszcze ślady wcześniejszych fascynacji lidera syntezatorowym popem, na krążku nagranym przez Martina Kratochvíla do spółki między innymi z Františkiem Franclem i Vladimírem Padrůnkiem króluje mimo wszystko rock progresywny wymieszany z jazzem i bluesem.

Jazz Q
‹Hodokvas›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHodokvas
Wykonawca / KompozytorJazz Q
Data wydania1 stycznia 1980
NośnikCD
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Martin Kratochvíl, František Francl, Oskar Petr, Vladimír Padrůněk, Pavel Trnavský, Jiří Hrubeš, Petr Kalandra
Utwory
CD1
1) Poprask7:15
2) Vřesoviště5:45
3) Madona8:05
4) Pralesní píseň9:10
5) Dejvické blues5:30
6) Šerosvit8:05
Wyszukaj / Kup
W latach 70. ubiegłego wieku Jazz Q prowadzone przez Martina Kratochvíla przyzwyczaiło swoich fanów do tego, że nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu artystycznego. Mimo to obok albumów genialnych bądź „jedynie” wyśmienitych (do tego grona na pewno można zaliczyć krążki „Coniunctio”, „Pozorovatelna”, „Symbiosis” i „Elegie”) trafiały się też praskiej formacji produkcje słabsze (vide longplay „Zvěsti”, na którym lider zdecydowanie zbyt ochoczo zaczął gonić za „króliczkiem” popularności). Szczęśliwym trafem, zamykająca tę dekadę płyta „Hodokvas” zatarła nie najlepsze wrażenie po swojej poprzedniczce i przywróciła nadszarpniętą nieco wiarę w to, że Kratochvíl potrafi jeszcze grać jazz-rock w starym dobrym stylu. Zapewne zdecydowały o tym dwa fakty: lider powściągnął trochę swe zapędy zmierzające do uczynienia z Jazz Q kapeli z topu estradowego (co nie jest wcale jednoznaczne z tym, że przestały mu biegać po głowie myśli, aby podbić listy przebojów) oraz ponownie przygarnął pod swoje skrzydła muzyków, z którymi dane było mu już odnosić wielkie sukcesy. Chodzi o gitarzystę Františka Francla i basistę Vladimíra Padrůnka, którzy dla Martina pożegnali się ze startującym właśnie do wielkiej kariery projektem Vladimíra Mišika Etc… (zdążyli jednak wziąć udział w nagraniu debiutanckiego krążka zatytułowanego „Stříhali dohola malého chlapečka”).
Vladimír Padrůněk w ogóle był w tym czasie rozrywany (co notabene bardzo dobrze świadczy o jego nieprzeciętnych umiejętnościach). W 1978 roku nie dość, że wziął udział w nagraniu świetnej progresywnej płyty Oty (Otakara) Petřiny „Super-Robot”, to na dodatek dał mu się skaptować do grupy Pro-Rock, znanej przede wszystkim jako kapela akompaniująca pop-rockowej wokalistce Petrze Janů na płycie „Motorest”. Do tego należy dorzucić jeszcze nagrany rok wcześniej, ale wydany właśnie wtedy album Heleny Vondráčkovej „Paprsky”, podczas nagrywania którego nawiązał ponowną współpracę z Martinem Kratochvílem. Poza tym w składzie Jazz Q pojawił się perkusista Pavel Trnavský. Co ciekawe, był on już członkiem kapeli przez kilka miesięcy 1976 roku, kiedy to – po nagraniu płyty „Elegie” – z zespołem rozstał się Libor Laun. Wkrótce jednak lider wyjechał na stypendium do Bostonu i formacja zapadła w trwający dwanaście miesięcy sen zimowy. Trnavský zaczynał karierę, bębniąc w grupie Expanze. Gdy ta się rozpadła, wraz z dwójką dotychczasowych współpracowników – gitarzystą Michalem Pavličkiem i klawiszowcem Janem Hálą – przeniósł się do powstającej właśnie jazz-rockowej Bohemii. To była dla niego świetna szkoła, albowiem grali tam jeszcze muzycy tego formatu, co pianista i wokalista Lešek Semelka (z Modrego Efektu) oraz basista Vladimír Kulhánek i saksofonista i flecista Jan Kubík (z nieodżałowanego Flamengo).
Bohemia pozostawiła po sobie tylko jeden album – wydane w 1978 roku „Zrnko písku”. Po jego publikacji Semelka postanowił jednak wrócić na łono Modrego Efektu, wbijając tym samym gwóźdź do trumny zespołu; Trnavský, szukając punktu zaczepienia, szybko dogadał się z Kratochvílem i wylądował w Jazz Q. Ostatnim nabytkiem nowego wcielenia praskiej formacji okazał się natomiast śpiewający wokalista Oskar Petr. W tym składzie grupa weszła do studia Mozarteum i zrealizowała materiał na szóstą płytę – „Hodokvas”. Wypełniły ją utwory z jednym malutkim wyjątkiem w całości instrumentalne, choć w tym samym mniej więcej czasie Jazz Q nagrało również kilka piosenek, w których zaśpiewał Petr. Ukazały się one w 1979 roku na dwóch singlach, a dwadzieścia dwa lata później dopełniły składankę „Album, které nikdy nevyšlo”, na której umieszczono rozproszone numery z lat 1975-1984. Warto i im poświęcić kilka słów. „Obchodník s deštěm” to klasyczny rockowy kawałek, pulsujący, transowy, z wyrazistą solówką gitarową Francla i klawiszową Kratochvíla, natomiast „Blues podzimního odpoledne” jest – zgodnie z tytułem – przejmującą, blues-rockową balladą, której nie powstydziłby się Tadeusz Nalepa. Z kolei zaśpiewane w duecie z Zuzaną Michnovą „Podzimní ohničký” przywodzi na myśl dokonania wczesnego Perfectu z czasów, gdy grupa Zbigniewa Hołdysa nie zrezygnowała jeszcze całkowicie z inklinacji stricte popowych; w podobnym klimacie utrzymany jest rock’n’rollowo-dyskotekowy „Plavec dlouhých tratí”, zdecydowanie najsłabsza piosenka z tych, które dane było zaśpiewać Petrowi.
W 1980 roku Kratochvíl skomponował muzykę do filmu Otakara Vávry „Temné slunce”, który był notabene luźną przeróbką wcześniejszego o trzydzieści trzy lata „Krakatitu” tego samego reżysera. Przy okazji zespół Jazz Q nagrał też kilka utworów instrumentalno-wokalnych, w tym ponad sześciominutowe, stylizowane na pieśń gospel „Černé slunce”. Nagrania te powstały jednak trochę na boku głównej działalności kapeli i jej lidera; dość powiedzieć, że żadne z nich nie znalazło się na nagranym w tym składzie krążku długogrającym „Hodokvas”. Materiał na płytę powstał zimą 1979 roku w studiu Mozarteum; wypełniło ją sześć instrumentalnych kawałków skomponowanych przez Kratochvíla, w sumie trwały one prawie czterdzieści cztery minuty. Stronę A otwiera utwór zatytułowany „Poprask” – w dużym stopniu nawiązujący jeszcze do tego, co można było usłyszeć na albumie „Zvěsti” sprzed roku. Ton całości nadają syntezatory, które z uporem powtarzają skoczny, radosny motyw, mogący kojarzyć się z estradowymi popisami artystów typu Karel Gott, Jiří Korn czy Helena Vondračková. Ale pomiędzy kolejnymi jego powrotami pojawia się dużo smaczków – a to gitara elektryczna Františka Francla, a to bardzo gęste pasaże perkusyjne Pavla Trnavský’ego, wspomaganego przez grającego na licznych przeszkadzajkach Jiříego Hrubeša. To sprawia, że numer o proweniencji popowo-dyskotekowej momentami przeistacza się w prawdziwego bluesa. Nieustannie zmieniające się tło jest zresztą największym plusem tej kompozycji, która miejscami może odrobinę irytować, ale na pewno nie nudzi.
„Vřesoviště” to wyprawa w zupełnie inny świat, ale także dobrze znany z poprzednich płyt Jazz Q. Ten numer spokojnie mógłby się znaleźć na opublikowanych trzy latach wcześniej „Elegiach”; swoim pełnym poetyckiej zadumy nastrojem pasowałby tam idealnie. Otwiera go cicha, balladowa melodia grana przez Kratochvíla na clavinecie, wokół którego oplatają się dźwięki gitar – elektrycznej (Francl) i akustycznej (Oskar Petr). Potem jednak lider „przesiada” się na fortepian, by obdarować słuchaczy klasyczną jazzową solówką; gdy uznaje, że wypełnił swoją rolę, ustępuje miejsca gitarzyście. I tak pięknie, niespiesznie ten, mogący pełnić funkcję kołysanki, utwór płynie do końcowego wyciszenia. Pierwsze dźwięki „Madony” również niczego nie zmieniają – jest tak samo klimatycznie i majestatycznie, jak było jeszcze przed chwilą; František Francl bardzo oszczędnie, w sposób przywodzący na myśl grę Andy’ego Latimera z grupy Camel, serwuje uroczą melodię, którą potem rozwija i przetwarza na klawiszach Kratochvíl. Mniej więcej w połowie kapela ożywia się – dochodzi perkusja, muzyka nabiera mocy, oscylując, dzięki gitarze, w kierunku blues-rocka. Ale gdy tylko bieg spraw ponownie bierze w swoje ręce lider i „odkurza” starego Mooga – odbywamy wraz z nim podróż w przestrzenie kosmiczne. Te fragmenty płyty niechybnie skojarzyć się muszą z dokonaniami rodzimego SBB, choć trudno tak naprawdę orzec, kto na kogo miał większy wpływ – Martin Kratochvíl na Józefa Skrzeka czy odwrotnie?
Po przełożeniu krążka winylowego na stronę drugą czeka nas nie mniej uniesień artystyczno-estetycznych. Najdłuższy na płycie numer „Pralesní píseň” (ponad dziewięć minut) to jeszcze jedna wyprawa w świat elektronicznego rocka progresywnego. Jak na tak długą kompozycję przystało, składa się ona z kilku części, niekiedy mocno zróżnicowanych. Są więc fragmenty jakby żywcem wyjęte z płyty polskiego Exodusu „The Most Beautiful Day” (1980), ale i takie, w którym prowadzące dialog gitara elektryczna i organy Hammonda zapuszczają się daleko w rejon opanowany przez bluesa. W każdym razie wrażenie utwór ten pozostawia ogromne. Ale i tak przebija go następny – „Dejvické blues”. Tytuł jest adekwatny do jego stylistyki. Już od samego początku na pierwszy plan wybija się harmonijka ustna (gra na niej specjalnie zaproszony do studia Petr Kalandra), której dźwięki najpierw pojawiają się naprzemiennie z gitarą Francla, aby później wspólnie wyczarować jedną z najpiękniejszych melodii na płycie. To, co w tej kompozycji zachwyca szczególnie, ale słyszalne jest zresztą na całym krążku – to idealnie dobrane proporcje. Nawet jeśli któryś z instrumentów staje się wiodącym, pozostałe nie zostają automatycznie zepchnięte na znacznie dalszy plan; wręcz przeciwnie – ich zadaniem jest budowanie klimatu, stopniowanie napięcia. Nie ma wątpliwości, że pod tym względem „Hodokvas” to majstersztyk aranżacyjny Kratochvíla. Tu każdy instrument, ba! każdy dźwięk jest na swoim miejscu. I to bez względu na to, czy zespół gra jazz, bluesa, rocka progresywnego, czy też zapędza się w rejony zarezerwowane dla twórców spod znaku elektroniki.
Przykładem na to jest również zamykający album ośmiominutowy „Šerosvit”. Po niemal klasycznym wstępie, któremu ton nadają fortepian elektryczny i gitara, Jazz Q wyraźnie rozkręca się. Perkusjonalia nadają latynoamerykański rytm, a organy Hammonda kapitalnie dopełniają klimat nieskrępowanej zabawy. Gdy z kolei chwilę później Kratochvíl ponownie zasiada do fortepianu, serwuje jedną z tych solówek, które przypominają, że przecież na początku drogi twórczej kapeli – jeszcze w epoce Jiříego Stivína, a więc prawie dekadę wcześniej – lider zafascynowany był pełnym improwizacji free jazzem. Całość kończy się jednak w miarę przewidywalnie. Albumowi „Hodokvas” daleko do arcydzieła, ale nie można mieć wątpliwości, że po nazbyt rozedrganym stylistycznie krążku „Zvěsti” był to zdecydowanie powrót na właściwą drogę. Niestety, skład, dzięki któremu Jazz Q zdołało odbudować swoją markę wśród dawnych fanów, nie przetrwał długo. W 1980 roku odeszli Oskar Petr, Pavel Trnavský i – mający coraz większe problemy ze zdrowiem psychicznym – Vladimír Padrůněk. Pojawili się natomiast zupełnie nowi muzycy: gitarzysta basowy Vítek Musil oraz perkusista Pavol Kozma. Wiosną następnego roku w kwartecie, nie licząc zaproszonych gości, odrodzone – po raz który już? – Jazz Q nagrało siódmą studyjną płytę. Otrzymała ona tytuł „Hvězdoň”, a w sprzedaży pojawiła się dopiero po trzech latach. Gdy zespół powoli szykował się do długiego zimowego snu.
koniec
30 maja 2013
Skład:
  • Martin Kratochvíl – fortepian, fortepian elektryczny, organy Hammonda, syntezator, clavinet, chórek
  • František Francl – gitara, chórek
  • Oskar Petr – gitara akustyczna
  • Vladimír Padrůněk – gitara basowa, chórek
  • Pavel Trnavský – perkusja, instrumenty perkusyjne (dzwonki krowie, trójkąt, agogo, tamburyn, marakasy, quica)
Gościnnie:
  • Jiří Hrubeš – instrumenty perkusyjne
  • Petr Kalandra – harmonijka ustna

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.