Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Joe McPhee, John Edwards, Klaus Kugel
‹Journey to Parazzar›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJourney to Parazzar
Wykonawca / KompozytorJoe McPhee, John Edwards, Klaus Kugel
Data wydania10 sierpnia 2018
Wydawca NotTwo Records
NośnikCD
Czas trwania55:10
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Joe McPhee, John Edwards, Klaus Kugel
Utwory
CD1
1) Re-Hairing in Zaporozhye28:48
2) To Rush at the Wind19:20
3) Without Clothes It’s a Different Conversation [Let’s Get Naked]04:55
4) Song for Cecil [for Cecil Taylor]02:07
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Jazz wśród hut i stalowni
[Joe McPhee, John Edwards, Klaus Kugel „Journey to Parazzar” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W świecie free jazzu nikogo nie dziwią międzynarodowe kooperacje i okazjonalne składy, które zbierają się niekiedy nawet na jeden występ, względnie na jedną trasę koncertową. Niektóre z nich z czasem stają się regularnie działającymi zespołami. Czy taki los czeka trio złożone z Amerykanina Joego McPhee, Brytyjczyka Johna Edwardsa i Niemca Klausa Kug(e)la – trudno stwierdzić w tej chwili. Na razie mamy w ręku ich pierwszy wspólny album – „Journey to Parazzar” – i powinniśmy się z tego faktu bardzo cieszyć.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Jazz wśród hut i stalowni
[Joe McPhee, John Edwards, Klaus Kugel „Journey to Parazzar” - recenzja]

W świecie free jazzu nikogo nie dziwią międzynarodowe kooperacje i okazjonalne składy, które zbierają się niekiedy nawet na jeden występ, względnie na jedną trasę koncertową. Niektóre z nich z czasem stają się regularnie działającymi zespołami. Czy taki los czeka trio złożone z Amerykanina Joego McPhee, Brytyjczyka Johna Edwardsa i Niemca Klausa Kug(e)la – trudno stwierdzić w tej chwili. Na razie mamy w ręku ich pierwszy wspólny album – „Journey to Parazzar” – i powinniśmy się z tego faktu bardzo cieszyć.

Joe McPhee, John Edwards, Klaus Kugel
‹Journey to Parazzar›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJourney to Parazzar
Wykonawca / KompozytorJoe McPhee, John Edwards, Klaus Kugel
Data wydania10 sierpnia 2018
Wydawca NotTwo Records
NośnikCD
Czas trwania55:10
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Joe McPhee, John Edwards, Klaus Kugel
Utwory
CD1
1) Re-Hairing in Zaporozhye28:48
2) To Rush at the Wind19:20
3) Without Clothes It’s a Different Conversation [Let’s Get Naked]04:55
4) Song for Cecil [for Cecil Taylor]02:07
Wyszukaj / Kup
Przed dwoma dniami w tej samej rubryce rozczulałem się nad najnowszą produkcją freejazzowej superformacji Escalator, w której jedną z trzech głównych ról odgrywa niemiecki perkusista Klaus Kugel (znany również z zespołów Undivided, Ganelin Trio Priority, Charles Gayle Trio, Switchback, Ultramarine), by dzisiaj nie mniej ciepłych słów poświęcić innemu triu, w działalność którego zaangażowany jest muzyk zza naszej zachodniej granicy (choć w Polsce czujący się jak u siebie). Tym razem – zamiast saksofonisty i klarnecisty Kena Vandermarka oraz kontrabasisty Marka Tokara – miał on u swego boku dwóch innych wybitnych artystów z kręgu jazzu improwizowanego, których bez najmniejszych wątpliwości określić można mianem wielkich gwiazd, a jednego z nich – wręcz legendą. Biorąc to pod uwagę, można było chyba oczekiwać, że album „Journey to Parazzar” okaże się nie gorszy od wychwalanego nie tak dawno „No-Exit Corner”.
Tym razem Klaus Kugel związał się z czarnoskórym amerykańskim saksofonistą i trębaczem Joem McPhee oraz angielskim kontrabasistą Johnem Edwardsem. Ten pierwszy, urodzony w listopadzie 1939 roku, zapisał się w historii światowego jazzu już niemal pół wieku temu, nagrywając rewelacyjny longplay „Nation Time” (1971); w ostatnich latach natomiast chętnie nawiązuje współpracę z młodszymi od siebie o pokolenie (a niekiedy nawet i o dwa) improwizatorami ze Starego Kontynentu, czego dowodzą albumy zarejestrowane między innymi z NU Ensemble Matsa Gustafssona, Universal Indians Jona Runego Strøma czy z perkusistą Paalem Nilssen-Love’em. Edwards wspierał zaś swym talentem takie tuzy saksofonu i trąbki, jak Niemiec Peter Brötzmann, Amerykanin Charles Gayle, Japończyk Akira Sakata oraz Brytyjczyk Evan Parker.
Te maksymalnie skrócone biografie artystyczne wystarczą chyba, aby zdać sobie sprawę, z jakiego formatu artystami mamy do czynienia. W tym składzie międzykontynentalne trio odbyło na przełomie lata i jesieni ubiegłego roku krótką trasę po Europie. W niedzielę 24 września grupa dotarła do położonego w południowo-wschodniej Ukrainie Zaporoża, ponad siedemsettysięcznego miasta, które od czasów sowieckich, aż po dziś dzień zresztą, pozostaje wielkim ośrodkiem przemysłu ciężkiego. Nic więc dziwnego, że jednym z najważniejszych centrum kulturalnych jest w nim Dom Kultury Metalurgów. To właśnie na jego scenie zaprezentowali się McPhee, Edwards i Kugel, a materiał z tego występu kilka miesięcy później został opublikowany przez specjalizującą się we free jazzie krakowską wytwórnię NotTwo Records. Na płycie znalazło się pięćdziesiąt pięć minut muzyki, w tym dwie mocno rozbudowane improwizacje, które stanowią fundament wydawnictwa. Dwa pozostałe utwory to w zasadzie dodatki, którymi muzycy, nieźle się w czasie tego występu bawiąc, postanowili obdarować wiernych słuchaczy.
Kompozycja otwierająca płytę – niemal półgodzinne „Re-Hairing in Zaporozhye” – w niczym oczywiście nie przypomina, co mógłby sugerować czas trwania, progresywnej suity. Tu formuła jest zupełnie inna, muzycy nie bawią się bowiem w długie planowanie i aranżacyjną wykwintność, a po prostu idą na żywioł. Zaczynają w stylu klasycznie awangardowym, nieco minimalistycznie. Lecz to jedynie wstęp, swoisty rozruch, kilkadziesiąt sekund poświęconych na poszukanie wspólnego języka. Kiedy już wszystko trafia na swoje miejsce, sygnał do rzeczywistego startu daje Joe McPhee mocnym akcentem na saksofonie altowym. Od tej chwili zaczyna się najprawdziwsze free, którego szybkie tempo narzuca sekcja rytmiczna. Zdarzają się jednak także momenty znacznie spokojniejsze, gdy John Edwards i Klaus Kugel łagodnieją, świadomie schodzą na plan drugi, oddając pole swemu starszemu koledze po fachu. McPhee z kolei, co w jakimś stopniu spowodowane jest zapewne jego wiekiem (niebawem przecież osiągnie osiemdziesiątkę!), nie forsuje się – gdy uznaje, że nadszedł moment na oddech, zwalnia, stawiając na majestatyczność brzmienia i nastrój.
Choć – oddajmy Amerykaninowi sprawiedliwość – McPhee potrafi też zagrać z taką samą wściekłością, jak przed kilkoma dekadami. Edwards i Kugel chętnie jednak przychodzą mu w sukurs, przyciągając uwagę słuchaczy; zwłaszcza zaś kontrabasista, który często sięga po smyczek, przyczyniając się tym sposobem do wzbogacenia brzmienia zespołu. Dzieje się tak i w „Re-Hairing in Zaporozhye”, i w następującym po nim – tym razem „tylko” dwudziestominutowym – „To Rush at the Wind”. Tym razem John i Klaus pozwalają sobie na bardziej rozbudowane preludium; McPhee dołączając do nich, sięga natomiast nie po saksofon, ale trąbkę kieszonkową. Jej możliwości są – jak i rozmiar – dużo mniejsze, dźwięk bardziej płaski, ale grę na niej Joe doprowadził do perfekcji. Na dodatek korzysta z przeróżnych tłumików i przetworników, a służy mu ona głównie wówczas, gdy chce przydać swoim improwizacjom charakteru minimalistycznego. W tym konkretnym przypadku trąbka brzmi niekiedy jak sygnał alarmu, to znów niepokojąco jak płacz dziecka; wdaje się w też w niestroniący od eksperymentów dialog z kontrabasem. Można jednak podejrzewać, że gdy McPhee ponownie wziął do ręki saksofon, większość słuchaczy odetchnęła z ulgą.
W drugiej części „To Rush at the Wind” to właśnie instrument wymyślony jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku przez belgijskiego konstruktora Adolphe’a Saxa odgrywa główną rolę. Dzięki temu też trio przechodzi od awangardowych eksperymentów do klasycznego free jazzu, po raz kolejny udowadniając, że muzyka ta niesie ze sobą potężną dawkę energii i emocji. Utwór wieńczy jednak dużo spokojniejsza partia kontrabasu, który Edwards za pomocą smyczka przybliża do brzmienia wiolonczeli. Największymi, ciągnącymi się przez ponad minutę oklaskami, widownia nagrodziła muzyków jednak za „Without Clothes It’s a Different Conversation (Let’s Get Naked)” – stonowany, hipnotyczny, sprawiający wrażenie, jakby dźwięk wyłaniał się z gęstej mgły. Ale kto wie, być może działo się jeszcze coś niezwykłego na scenie, co wzbudziło tak wielki aplauz zebranych. Płytę wieńczy dynamiczna, wypełniona między innymi dziwnymi dźwiękami wydawanymi przez Joego (charczenie, zawodzenie), dwuminutowa miniatura „Song for Cecil”, którą trio poświęciło legendarnemu freejazzowemu pianiście Cecilowi Taylorowi. Koncert odbył się we wrześniu 2017 roku, tymczasem Taylor zmarł siedem miesięcy później – tytuł prawdopodobnie nadany więc został już po tym fakcie, aby upamiętnić jedną z ikon jazzu.
koniec
30 sierpnia 2018
Skład:
Joe McPhee – saksofon altowy, trąbka kieszonkowa
John Edwards – kontrabas
Klaus Kugel – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.