Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jaubi
‹Nafs at Peace›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNafs at Peace
Wykonawca / KompozytorJaubi
Data wydania28 czerwca 2021
Wydawca Astigmatic Records
NośnikCD
Czas trwania42:42
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Ali Riaz Baqar, Zohaib Hassan Khan, Kashif Ali Dhani, Qammar Abbas „Vicky”, Edward „Tenderlonious” Cawthorne, Marek (Latarnik) Pędziwiatr
Utwory
CD1
1) Seek Refuge02:19
2) Insia05:15
3) Raga Gurji Todi06:13
4) Straight Path07:27
5) Mosty07:41
6) Zari05:51
7) Nafs at Peace07:54
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Z drugiego końca świata
[Jaubi „Nafs at Peace” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jest takie powiedzenie, że zawsze kiedyś jest ten pierwszy raz. Dla mnie w pewnym sensie następuje on dzisiaj. Po raz pierwszy biorę bowiem na warsztat płytę zespołu z dalekiego – geograficznie i kulturowo – Pakistanu. Kwartet Jaubi ma jednak pewne związki z Polską, ponieważ od paru lat współpracuje z nim klawiszowiec Marek Pędziwiatr (EABS, Błoto). Ich debiutanckim pełnowymiarowym dziełem jest zaś album „Nafs at Peace”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Z drugiego końca świata
[Jaubi „Nafs at Peace” - recenzja]

Jest takie powiedzenie, że zawsze kiedyś jest ten pierwszy raz. Dla mnie w pewnym sensie następuje on dzisiaj. Po raz pierwszy biorę bowiem na warsztat płytę zespołu z dalekiego – geograficznie i kulturowo – Pakistanu. Kwartet Jaubi ma jednak pewne związki z Polską, ponieważ od paru lat współpracuje z nim klawiszowiec Marek Pędziwiatr (EABS, Błoto). Ich debiutanckim pełnowymiarowym dziełem jest zaś album „Nafs at Peace”.

Jaubi
‹Nafs at Peace›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNafs at Peace
Wykonawca / KompozytorJaubi
Data wydania28 czerwca 2021
Wydawca Astigmatic Records
NośnikCD
Czas trwania42:42
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Ali Riaz Baqar, Zohaib Hassan Khan, Kashif Ali Dhani, Qammar Abbas „Vicky”, Edward „Tenderlonious” Cawthorne, Marek (Latarnik) Pędziwiatr
Utwory
CD1
1) Seek Refuge02:19
2) Insia05:15
3) Raga Gurji Todi06:13
4) Straight Path07:27
5) Mosty07:41
6) Zari05:51
7) Nafs at Peace07:54
Wyszukaj / Kup
Lahaur to liczące ponad jedenaście milionów (sic!) mieszkańców miasto we wschodnim Pakistanie, stolica prowincji Pendżab. I to stamtąd właśnie, z wielkiej aglomeracji nękanej przestępczością zorganizowaną i terroryzmem, pochodzą członkowie Jaubi – kwartetu, który w swojej twórczości łączy jazz (także improwizowany) z hip-hopem oraz tradycyjną muzyką etniczną, nie stroniąc przy tym od inspiracji stricte rockowych. Profesjonalna kariera zespołu rozpoczęła się w połowie minionej dekady; świat, choć jeszcze nie cały, usłyszał o nim po wydaniu minialbumu „The Deconstructed Ego”, który światło dzienne ujrzał w 2016 roku. Dwa lata później ukazał się singiel „Lahore State of Mind” (Lahore to anglojęzyczna nazwa Lahauru), który nawiązywał do zawartego na albumie amerykańskiego rapera Nasa „Illmatic” (1994) utworu „N.Y. State of Mind”. W następnym roku z kolei aktywną współpracę z Pakistańczykami nawiązali dwaj europejscy twórcy, co otworzyło nowy rozdział w ich niezbyt jeszcze bogatej historii.
Ci dwaj muzycy to brytyjski flecista i saksofonista Edward Cawthorne (bardziej znany pod pseudonimem „Tenderlonious”) oraz polski klawiszowiec – tutaj grający na fortepianach akustycznym i elektrycznym oraz syntezatorach (od Yamahy, przez Korga, po Mooga) – Marek Pędziwiatr (nazywany „Latarnikiem”). Do ich pierwszej artystycznej kooperacji doszło w kwietniu 2019 roku w Riot Studios w Lahaurze. Zarejestrowano wówczas materiał, jaki ukazał się na sygnowanej przez Wyspiarza płycie „Ragas from Lahore – Improvisations with Jaubi” (publikacja: listopad 2020) oraz pięć z siedmiu kompozycji, jakie trafiły na – wydany pod koniec maja tego roku przez Astigmatic Records – kompakt „Nafs at Peace”. Dwie pozostałe nagrano w Oslo (w studiu Newtone) cztery miesiące później, czyli w sierpniu. Dzięki temu na krążku mógł także zaistnieć – chociaż tylko w jednym nagraniu („Seek Refuge”) – angielski The Vox Humana Chamber Choir.
Kwartet Jaubi wystąpił w swoim oryginalnym (i tym razem pełnym) składzie, co oznacza, że w obu studiach (w Lahaurze i Oslo) pojawili się: gitarzysta Ali Riaz Baqar, grający na sarangi Zohaib Hassan Khan, tablista Kashif Ali Dhani oraz perkusista Qammar Abbas. Kompozytorem większości materiału był Baqar, jeden utwór („Mosty”) wyszedł spod ręki Pędziwiatra, którego polscy (ale już nie tylko oni) słuchacze znają doskonale z wrocławskich formacji EABS („Discipline of Sun Ra”) oraz Błoto („Erozje”, „Kwiatostan”, „Kwasy i zasady”). To, zdawałoby się, nadzwyczaj egzotyczny – zwłaszcza jeśli dodamy do tego zestawu jeszcze Eda Cawthorne’a – mariaż, który wiązał się z olbrzymim ryzykiem. Tym razem okazało się jednak, że talenty i umiejętności wszystkich wykonawców stworzyły zupełnie nową jakość, a efekt ich pracy urzeka i onieśmiela.
Na „Nafs at Peace” wszystko do siebie idealnie pasuje: instrumenty typowe dla muzyki hindi (czyli tabla i sarangi, na którym gra się smyczkiem) z „anielskim” fletem (równie dobrze mógłby na nim grać Chris Hinze) i freejazzowym saksofonem „Tenderloniousa”, jak również z jazzowymi i rockowymi klawiszami „Latarnika”. Z wymieszania tych elementów powstała muzyka, która jest w stanie zauroczyć, przyprawić o prawdziwe wzruszenia, ale także wgnieść w fotel (czy w to, na czym akurat będziecie siedzieć, słuchając tej płyty po raz pierwszy). Pełniące funkcję introdukcji „Seek Refuge” czaruje subtelnością gitary i delikatnością sarangi, które wsparte są jeszcze przez pojawiający się w tle „niebiański” chór. Po wstępie tak urokliwym trzeba bardzo się starać, aby nie popsuć nastroju; dlatego zapewne na drugim miejscu pojawia się „Insia” – ponad pięciominutowa opowieść, która ewoluuje od etnicznej zwiewności (vide flet) po folkową zadziorność i rockowo-progresywny rozmach (choć akurat improwizującym syntezatorom bliżej jest do stonowanego fusion).
Stylistycznie bardzo różnorodny jest także „Raga Gurji Todi”, w który wprowadzają dźwięki sarangi i perkusyjnych talerzy; po kilkudziesięciu sekundach pojawiają się przenikające się ścieżki saksofonu oraz wypełniający drugi plan powłóczysty syntezator. Taki prolog każdego wprawiłby w sielankowy nastrój; tym większym zaskoczeniem może wydać się energetyczne wejście całego zespołu, które w ułamku sekundy zmienia charakter utworu. Rockowa dynamika miesza się z jazzowym luzem, a wartością dodaną jest – tego absolutnie bym się nie spodziewał – improwizacja Zohaiba Hassana Khana, którego potem zastępuje Cawthorne. Równie dużo dzieje się w „Straight Path” – i nie powinien mylić nas liryczny początek, oparty na duecie fletu i fortepianu elektrycznego. W dalszej części nie brakuje bowiem ekstrawagancji: dialog Eda i Marka zostaje zastąpiony znacznie intensywniejszym dyskursem Khana i Dhaniego, który dodatkowo decyduje się jeszcze na emocjonalną wokalizę. Po niej na pierwszą linię frontu powracają Brytyjczyk z Polakiem.
„Mosty” to jedyny utwór, który nie wyszedł spod ręki lidera Jaubi, lecz polskiego klawiszowca. Uwagę przykuwa w nim monotonna, atawistyczna perkusja, wokół której oplatają się dźwięki pozostałych instrumentów. Jako novum pojawia się fortepian akustyczny, choć w dalszej części zostaje zastąpiony syntezatorami. Pozostali muzycy też jednak nie próżnują: gitara Baqara, sarangi Khana, flet Cawthorne’a sprawiają, że im bliżej finału, tym większa jest intensywność przekazu; wszystko zaś zmierza do dynamicznej zespołowej improwizacji. Sielankowy początek „Zari” należy się więc słuchaczom obowiązkowo. Ale nie warto się rozleniwiać, ponieważ wkrótce nadchodzi moment, w którym sekstet daje się ponownie porwać improwizacjom. Po raz kolejny wiedzie w tym prym Zohaib, którego do porządku przywołuje dopiero przemawiający z nim „jednym głosem” w finale Edward. A to jeszcze nie koniec atrakcji. Monumentalnym zwieńczeniem albumu okazuje się bowiem, spięty fortepianową klamrą, numer tytułowy. Bez wątpienia najbardziej jazzowy – głównie za sprawą partii saksofonu – w całym zestawie, chociaż i w nim znajduje się miejsce na odrobinę etnicznej egzotyki.
Do końca 2021 roku zostało sześć miesięcy, ale jednego z murowanych kandydatów do najlepszego albumu już mamy. Nie przegapcie go!
koniec
1 czerwca 2021
Skład:
Ali Riaz Baqar – gitara, muzyka (1-4,6,7)
Zohaib Hassan Khan – sarangi
Kashif Ali Dhani – tabla, śpiew (4)
Qammar Abbas „Vicky” – perkusja

oraz
Edward Cawthorne „Tenderlonious” – flet, saksofon sopranowy
Marek Pędziwiatr „Latarnik” – fortepian, fortepian elektryczny, syntezatory, klawinet, muzyka (5)
The Vox Humana Chamber Choir – śpiew (1)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.