Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nocne motyle: Dusza lodówki

Esensja.pl
Esensja.pl
Rzadkością są młodzi twórcy, którzy na wczesnym etapie rozwoju artystycznego posiadają już własną, wypracowaną koncepcję wyrazu. Ci, którym się to udało, z reguły złotymi zgłoskami zapisują się w pamięci odbiorców. Jednym z nich jest Nicholas Di Genova – artysta, który przyznał w jednym z wywiadów, że mógłby narysować nawet duszę lodówki.

Paweł Sasko

Nocne motyle: Dusza lodówki

Rzadkością są młodzi twórcy, którzy na wczesnym etapie rozwoju artystycznego posiadają już własną, wypracowaną koncepcję wyrazu. Ci, którym się to udało, z reguły złotymi zgłoskami zapisują się w pamięci odbiorców. Jednym z nich jest Nicholas Di Genova – artysta, który przyznał w jednym z wywiadów, że mógłby narysować nawet duszę lodówki.
„Sześciostrzałowy drób”</br> Fot. http://art.webesteem.pl
„Sześciostrzałowy drób”
Fot. http://art.webesteem.pl

O najmłodszych artystach słyszy się niewiele lub wcale. Jeśli debiutant nie wsławi się zbliżeniem ze średniowiecznym krzyżem lub zbudowaniem maszyny do ćwiczenia przyrodzenia, jego nazwisko pozostanie nieznane szerszej publiczności. „Nocne motyle” to cykl, w którym przedstawiana będzie twórczość młodych i zdolnych, ale mało znanych artystów. Tytuł zaczerpnięty został z gwaszu Jerzego Tchórzewskiego, ponieważ niezwykle trafnie oddaje trudną sytuację nieznanych twórców.

W 1981 roku w małym kanadyjskim miasteczku Belleville w prowincji Ontario przyszedł na świat Nicholas Di Genova. Jak sam wspomina, jego umiłowanie grafiki zaczęło się od ośmioletniej fascynacji komiksami. Zaczytywał się w antologiach publikowanych pod nazwą „Strange Tales” i zeszytach tradycyjnego chińskiego komiksu „Warlord”. Przyszłego artystę od maleńkości intrygowały światy zasiedlone przez nierealne kreatury. Stymulacja wyobraźni spowodowała, że Di Genova zaczął rysować maszkarony i poczwary, które od tego momentu stały się jego ulubionym tematem. Z czasem początkujący grafik przeniósł się z rodzinnego miasteczka do Toronto, gdzie ze swoją twórczością trafił w środowisko artystów ulicznych. Cechy poznanego tam graffiti wpłynęły na wypracowane przez niego środki wyrazu, co przyspieszyło ewolucję kształtującego się artysty. Wtedy to przylgnął do niego pseudonim „Medium”, a obecna nazwa witryny internetowej Di Genovy Mediumphobic.com wyraźnie do tego faktu nawiązuje. W 2004 roku Nicolas ukończył Ontario College of Art and Design. Aktualnie ma na swoim koncie pięć wystaw indywidualnych i kilkadziesiąt zbiorowych. Jego dzieła trafiły do Whitney Museum of American Art oraz wielu prywatnych kolekcjonerów. Pracownia artysty, The Cloud Palace, to miejsce, w którym 12 godzin na dobę doskonali umiejętności twórcze. Większość dzieł powstaje przy użyciu piórka i akwareli, a rysowane są na papierze lub folii poliestrowej. W drugim przypadku technika pracy zbliżona jest do tworzenia tradycyjnych animacji – po jednej stronie folii nakładana jest farba, a po przeciwnej tusz. Artysta stosuje pióro dripping pen, które potrafi pozostawić na pracy niechciane ciemne kleksy – w takim przypadku Di Genova włącza je w kompozycję.
„Indyk hydra”</br> Fot. http://art.webesteem.pl
„Indyk hydra”
Fot. http://art.webesteem.pl
Stosunkowo najczęściej Di Genova zajmuje się fauną, która setki lat po katastrofie wyewoluowała i dostosowała się do nowych warunków życia. Owe dostosowanie w ujęciu artysty oznacza głęboką symbiozę z tworami mechanicznymi. Wszystkie jego dzieła zdają się opowiadać jedną tragiczną historię Ziemi, w której po globalnej katastrofie zwierzęta zostały na nowo zepchnięte do oceanów, a przetrwały jedynie maszyny. Od tego momentu ewolucja poszła nową ścieżką – dostosowania i współdziałania z robotami, które przejmowały fragmentarycznie zwierzęce osiągnięcia ewolucyjne i rozwijały je w swoim kierunku. „Sześciostrzałowy drób” to przykład dzieła, w którym obserwujemy dość groteskowe i dosłowne ujęcie tego tematu. W tle widnieje zgeometryzowany i uproszczony wizerunek gruntu pokrytego równoległymi liniami, co dodatkowo potęguje efekt figuratywnego ujęcia. W manierze skrótu plastycznego ukazane zostały także chmury, układające się na wyraźnych poziomych liniach, co przypomina prostą animację. W całym dziele widoczne są także czarne kleksy po chlapiącym dripping penie. Poczesne miejsce w twórczości artysty zajmuje także mitologia. Autor przyznaje, że każde z przedstawionych zwierząt posiada swoją niejasną genealogię i za każdym z nich kryje się nieopowiedziana historia. Dobrym przykładem takiego dzieła jest „Indyk hydra”, gdzie ukazana hybryda zwierzęca powstała z połączenia pospolitego przedstawiciela domowego ptactwa i mitycznego stworzenia. Co ciekawsze, każda z głów zobrazowanej istoty ma inną genealogię, na co autor wskazuje za pomocą okrągłych okienek objaśniających organiczne pochodzenie. Uwagę obserwatora winien także zwrócić ogon stworzenia, który najprawdopodobniej jest elementem mechanicznym, o czym świadczy uproszczony sposób, w jaki go ukazano.
„Psy bliźniaki na nieurodzajnych ziemiach”</br> Fot. http://art.webesteem.pl
„Psy bliźniaki na nieurodzajnych ziemiach”
Fot. http://art.webesteem.pl
Podobnie jak Di Genova pracował Graeme Base, którego ilustrowane książki ze stworzeniami na poły magicznymi, na poły realnymi rozeszły się w milionach egzemplarzy. O wpływach komiksu na twórczość Kanadyjczyka świadczy dzieło „Psy bliźniaki na nieurodzajnych ziemiach”. Grafika ta wydaje się przedstawiać dwie formy tego samego organizmu, lecz z różnych okresów rozwoju ewolucyjnego. Mniejsze stworzenie jest o wiele bardziej prymitywne i niemal nie posiada cech znaczących, które odsyłałyby odbiorcę do szablonowego wizerunku psa. Większa istota, wsparta na nogach, posiada cechy robota, psa i krowy jednocześnie. W dziele tym równoległe kreskowanie poszczególnych fragmentów ciał zostało posunięte do tego stopnia, że odbiorca ma trudności z rozpoznaniem, które części hybrydy mają pochodzenie organiczne, a które mechaniczne. Sposób ujęcia proporcji, a także charakterystyczna maniera artystycznego odwzorowania kończyn, świadczą o wpływach mangi na twórczość Di Genovy, do czego sam autor chętnie się przyznaje. Warto także zwrócić uwagę na fakt, że w wielu dziełach artysty części organiczne hybryd wyglądają jak padlina, a komponenty mechaniczne wydają się dominować.
„Studium owada 2”</br> Fot. http://art.webesteem.pl
„Studium owada 2”
Fot. http://art.webesteem.pl
Sporo miejsca w swojej twórczości Di Genova poświęca tzw. studiom – czyli grafikom badającym i rozpatrującym wybrane przez siebie zagadnienia. Jednym z takich dzieł jest „Studium owada 2” należące do całego cyklu entomologicznych i graficznych rozważań oraz analiz. W znanej już czytelnikowi stylistyce Di Genova podejmuje się wiwisekcji poszczególnych przedstawicieli owadów. Są to osobniki należące do proponowanej przez artystę postapokaliptycznej narracji, czyli mieszańce organiczno-mechaniczne. W nieco groteskowy sposób artysta wskazuje, jak rozwijały się stopy owadów od narzędzi obronnych aż po narzędzia śmierci. To militarne ujęcie uświadamia odbiorcy drogę przystosowywania się organizmów do nowych warunków w rzeczywistości po kataklizmie. Autor podejmuje także ogromne studia fauny, gdzie w serii prac pokazuje zbiory 88 elementów należących kolejno do świata bezkręgowców, ryb, płazów, gadów, ptaków i ssaków. Dzieła te składają się z niezwykłej ilości pojedynczych elementów wykonanych z pietyzmem i dbałością o szczegół, przez co są przerażające i niewinne zarazem.
„Roztocza traperzy”</br> Fot. http://art.webesteem.pl
„Roztocza traperzy”
Fot. http://art.webesteem.pl
Ostatnim tematem podejmowanym przez artystę są wielorakie przedstawienia robotów. Maszyny w narracji prowadzonej przez Di Genovę jawią się jako twory dzierżące władzę po globalnej katastrofie, toteż ich wizerunki są zwykle złowrogie. Praca „Roztocza traperzy” przedstawia dwa roboty o czerwonych oczach, które zdają się z gniewem obserwować spalone ziemie. Sama nazwa obrazu świadczy o tym, że maszyny usilnie starają się naśladować osiągnięcia natury, toteż właśnie ona w ujęciu artysty jawi się jako najdoskonalsza i czysta. Zbudowane z metalu istoty wzbudzają obawy odbiorcy nie tylko ze względu na dzierżony oręż – jako sztuczne twory zdają się należeć do innego świata i nie pasują do gładkich kształtów horyzontu i chmur.
Di Genova używa tuszu zupełnie jak Frank Miller – u obu artystów dominuje czerń i biel, a inne barwniki pojawiają się jedynie w celu podkreślenia elementów znaczących. Prawidłowość ta odnosi się jednak tylko do najstarszych dzieł Di Genovy, gdyż najnowsze prace zostały przez niego nasycone żywymi barwami, co świadczy o ewolucji warsztatu autora. Pietyzm wykonań jest efektem mozolnych studiów nad poszczególnymi mechanicznymi organami zwierząt, co uprawdopodabnia je w oczach odbiorców. Dyscyplina pracy i sukcesywne testowanie kolejnych hipotez, mówiących o możliwym rozwoju projektowanego postapokaliptycznego uniwersum, pozwoliły na wykreowanie świata zasiedlonego przez hordy różnorodnych mechanicznych hybryd. Nicholas Di Genova ma dopiero 26 lat, a tworzy, jakby robił to od dziesięcioleci.
koniec
31 marca 2008

Komentarze

07 II 2012   09:42:43

Bardzo ciekawe!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Z tego cyklu

Turbo Budda i nowy wspaniały świat
— Róża Jachyra

Rysunek herbatą
— Paweł Sasko

Futuryzm ze szczyptą koszmaru
— Paweł Sasko

Dziewczynka bez zęba na przedzie
— Paweł Sasko

Pouczająca lekcja anatomii
— Paweł Sasko

Dziewczyny jak maliny
— Paweł Sasko

Fale i fraktale
— Paweł Sasko

Dziewczyna z rybą
— Paweł Sasko

Zegar z dentystycznym wiertłem
— Paweł Sasko

Erupcja erotyki
— Paweł Sasko

Tegoż autora

Zakalec z ambicjami
— Paweł Sasko

Końskie mordy
— Paweł Sasko

Dziwy nad dziwami
— Paweł Sasko

Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski

Coś na spanie
— Paweł Sasko

Lewe jądro Szatana
— Paweł Sasko

Z miłości do pędzli
— Paweł Sasko

Tęsknię, Lizaczku
— Paweł Sasko

Zmiana warty w Baśniogrodzie
— Paweł Sasko

Tylko dla fanatyków
— Paweł Sasko

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.