Nocne motyle: Dziewczyna z rybąLois van Baarle przyznała na swoim blogu, że w wieku 16 lat została przyłapana w sklepie na kradzieży bielizny, za co zamknięto ją w piwnicy do przyjazdu rodziców. Przyszła artystka postanowiła więc zrezygnować z przyszłości łotrzycy i zająć się sztuką. I dobrze się stało, bo obecnie w swoich grafikach z powodzeniem łączy sztukę secesyjną i komiksową.
Paweł SaskoNocne motyle: Dziewczyna z rybąLois van Baarle przyznała na swoim blogu, że w wieku 16 lat została przyłapana w sklepie na kradzieży bielizny, za co zamknięto ją w piwnicy do przyjazdu rodziców. Przyszła artystka postanowiła więc zrezygnować z przyszłości łotrzycy i zająć się sztuką. I dobrze się stało, bo obecnie w swoich grafikach z powodzeniem łączy sztukę secesyjną i komiksową. O najmłodszych artystach słyszy się niewiele lub wcale. Jeśli debiutant nie wsławi się zbliżeniem ze średniowiecznym krzyżem lub zbudowaniem maszyny do ćwiczenia przyrodzenia, jego nazwisko pozostanie nieznane szerszej publiczności. „Nocne motyle” to cykl, w którym przedstawiana będzie twórczość młodych i zdolnych, ale mało znanych artystów. Tytuł zaczerpnięty został z gwaszu Jerzego Tchórzewskiego, ponieważ niezwykle trafnie oddaje trudną sytuację nieznanych twórców. Artystka urodziła się 11 listopada 1985 roku i niedługo skończy 23 lata. Jak sama przyznaje w krótkiej nocie biograficznej na swojej oficjalnej stronie internetowej, rysuje, odkąd tylko nauczyła się trzymać ołówek w dłoni. Mimo że pochodzi z Holandii, w swojej ojczyźnie nie mieszkała zbyt długo, a wiele czasu spędziła w Stanach Zjednoczonych, Indonezji, Francji i Belgii. Swoje prawdziwe powołanie odkryła zaledwie kilka lat temu – jest nim sztuka cyfrowa i animacja komputerowa. Baarle, nie namyślając się wiele, po ukończeniu liceum zaczęła studiować sztukę w Ghent w Beligii, jednak po roku przeniosła się do swojego rodzinnego miasta w Holandii i rozpoczęła naukę na Hogeschool voor de Kunsten Utrech. Razem z artystą (i życiowym partnerem) o nazwisku Arjen Klaverstijn Baarle założyła Paperbag Parachute Studio, w którym zajmuje się realizowaniem animacji na zlecenie. Metody pracy Holenderki nie należą do nadzwyczaj wyrafinowanych – autorka zazwyczaj posługuje się komputerowymi narzędziami graficznymi, a za najważniejsze z nich uznaje program Adobe Photoshop. Baarle ma tendencję do łączenia tradycyjnego ręcznego szkicu z technikami cyfrowymi – artystka korzysta z komputera, nakładając barwy na wcześniej przygotowane projekty. Nie stroni od gotowych tekstur (od których odżegnuje się Dennis Sibeijn), sama też je wykonuje i udostępnia w Internecie innym artystom. Jej ulubionym narzędziem pracy jest tablet Wacom Graphire2. O wielkim dystansie, jaki ma do siebie Baarle, świadczy grafika przedstawiająca dzień z życia autorki. Jest to humorystyczna historia quasi-komiksowa, wyjaśniająca przyczyny zmęczenia bohaterki. Holenderka zestawiła obok siebie kadry, które przygotowane zostały na wzór fotografii z aparatu marki Polaroid, umożliwiającego niemal natychmiastowe otrzymanie zdjęcia tuż po wykonaniu. Początkowo kreska jest dokładna, a ilustracje dopracowane, przez co ogół sprawia wrażenie spokoju i uporządkowania. Z czasem jednak linie zaczynają się rozchodzić – jednolity kontur zostaje zastąpiony wieloma równoległymi kreskami, co daje odbiorcy do zrozumienia, iż bohaterka jest zmęczona i narasta w niej złość. Coraz bardziej mętne i zamazane kadry świadczące o zmęczeniu artystki nagle się rozjaśniają, gdy bohaterka zdaje sobie sprawę, że nie odrobiła zadania domowego (sądząc po wieku autorki – chodzi najpewniej o zadanie z uczelni). Panika i bezradność zostają oddane za pomocą blednących barw i niedokończonych, byle jakich elementów wystroju kadrów, co świadczy o pośpiechu bohaterki. Ostatecznie ilustracje stają się białe, a ołówkowa kreska niedokładna, bardzo kanciasta, poprowadzona z różnym naciskiem. Odbiorca niemal widzi wściekłą, spoconą autorkę pochyloną nad swoją pracą. Ostatnim elementem opowieści jest polaroidowe zdjęcie pokazujące śpiącą Holenderkę – ta zmiana stylistyki jest uzasadniona przez zmianę narratora. Dotychczas samą opowiadającą była Baarle, która rysując przeżywała poszczególne kadry, aż do ostatniego momentu, gdy zmorzył ją sen. Praca ta jest doskonałym przykładem połączenia sztuki komiksowej z fotografią. Holenderka opisała swój dzień nie tylko za pomocą treści dzieła, ale także za pomocą formy, w dowcipny, sugestywny, a przede wszystkim błyskotliwy sposób. Jednym z częstych motywów występujących w twórczości tej młodej artystki są ryby. Baarle eksploatuje ten temat na różne sposoby, a jednym z przykładów takich prac jest „Paląca ryba”. Dziewczyna w krótkich i grubych rastafariańskich dredach trzyma skręta, a dym z kopcącego się ziela tworzy kształty trzech ryb. Na pracy tej można także dostrzec jeden z najważniejszych elementów warsztatu Holenderki, jakim jest kreatywne wykorzystanie secesyjnej spuścizny. Baarle dla zaznaczenia obecności bohaterki korzysta z owalu, który jest jednym z najczęściej stosowanych figur w art nouveau. Inna grafika – „Rybi zwierzak” – zasługuje na uwagę ze względu na obecność wspomnianych wodnych kręgowców, które tutaj artystka potraktowała jak stworzenia domowe. Śladami secesyjnych wpływów są niewątpliwie symbole geometryczne (w tym wypadku gwiazdki) umieszczone na staniku bohaterki, a także niewielki i powtarzalny motyw florystyczny budujący całe tło. W obu wymienionych pracach Baarle zastosowała jarzące się barwy oraz uproszczenie sylwetki właściwe dla rysunku bajkowego. Nieco inaczej motyw zwierząt z płetwami wykorzystany został w pracy „Rybka”. Baarle dokonała pełnej personifikacji swoich ulubionych stworzeń i wykreowała wizerunek kobiety-ryby. W niczym nie przypomina ona jednak znanych sylwetek syren, ponieważ za pomocą stylistyki właściwej dla bajek artystka dokonała hiperbolizacji niemal każdego elementu znanego z secesji. Fuzja art nouveau i stylu cartoonowego spowodowała, że Holenderka stworzyła postać kobiety z rybimi płetwami, której bujne włosy spływają aż do podłoża, a potargane odzienie ledwo trzyma się na szczupłej sylwetce. Wyraźnymi elementami secesyjnymi na tej grafice są szary owal w tle, przypominający księżyc, oraz bohaterka umieszczona w samym centrum pracy. Dzieła Baarle wydają się nawiązywać do niesamowitych prac papieża art nouveau, Alfonsa Muchy. Nieżyjący mistrz tworzył nie tylko pojedyncze obrazki, ale całe sceny, którym nadawał głębię dzięki wielkiemu natężeniu detali. Jego prace można niemal nazwać realistycznymi – w porównaniu do dzieł młodej Holenderki. Baarle również tworzy grafiki na kształt ilustracji (przykładem niech będzie ciekawa praca pod tytułem „Vespa”), którym nadaje ramki i biały margines wokół zamalowanego pola, lecz artystka nakłada na to swoją bajkową, prawie komiksową manierę. Tła, które tworzy, zmierzają w kierunku maksymalnego uproszczenia – składa się na nie wyraźny kontur i równomiernie położona barwa. Wydźwięk tej pracy jest humorystyczny, z czego odbiorca zdaje sobie sprawę dopiero, gdy skojarzy tytuł ilustracji. Vespa to nazwa linii włoskich skuterów, które doczekały się już swojego 60-lecia, a to oznacza, że głównym bohaterem tej grafiki jest maszyna, a nie człowiek. W świetle tej informacji zupełnie inaczej wygląda niepozorne, czerwone serduszko naklejone na skuter tuż pod kierownicą – jak widać, autorka umiłowała sobie ten środek lokomocji. Innym nawiązaniem do secesji w twórczości Baarle są liczne personifikacje. Ujęcia zjawisk w formie kobiecych postaci pojawiały się także u Muchy (dość wspomnieć słynny cykl „Cztery pory roku”), toteż i Holenderka sięgnęła po ten środek artystyczny. „Wschód słońca” to grafika czerpiąca pełnymi garściami z secesyjnego dziedzictwa, jednak umieszczony centralnie owal nawiązuje do gwiazdy jedynie symbolicznie. Samym centrum ilustracji jest bowiem postać kobiety, na podstawie wizerunku której można z łatwością wypunktować wszystkie zabiegi, które stosuje Baarle przy rysowaniu żeńskich bohaterek. Przede wszystkim upraszcza ich sylwetki i rozciąga proporcje na cartoonową modłę – dziewczęta mają zazwyczaj powiększone oczy i zmniejszone usta. Co ciekawe, Holenderka facjaty bohaterek zbliża kształtem do dziecięcych twarzy i ma to psychologiczne uzasadnienie. Naukowcy dowiedli, że odpowiednie proporcje twarzy (i całego ciała) wywołują w człowieku instynkty zbliżone do macierzyńskiej troski. Jest to ewolucyjne zabezpieczenie przed porzucaniem potomstwa – dorosły człowiek, stykając się z sylwetką, którą dekoduje jako dziecięcą, zaczyna odczuwać pozytywne emocje. Intrygujące, że tyczy się to także wszystkich szczeniąt, które potrafią niejednego rozczulić znacznie bardziej niż dzieci. Baarle wyposaża bohaterki w niemal dziecięce twarze (co łatwo zauważyć, porównując je z autoportretem artystki), zachowując przy tym nienaganne, szczupłe sylwetki, których rozwój fizyczny stoi na poziomie dorosłych kobiet. Interesująca jest także strategia kolorowania szkiców stosowana przez Baarle. Holenderka po przygotowaniu projektu ilustracji nanosi mocny kontur, a powstałe w ten sposób obszary wypełnia niemal jednolitymi barwami. Na grafikach jej autorstwa kolor nie jest różnicowany za pomocą natężenia, ale prawie wyłącznie za sprawą światłocienia. Ostatnią personifikacją, którą warto wspomnieć, są „Święta”. Na ilustracji tej pojawia się multum elementów uznawanych za secesyjne – umieszczony centralnie owal (symbolizujący w tym wypadku prawdopodobnie Księżyc), rój gwiazd nad głową bohaterki, kwiatowy motyw marznących wykwitów, które zimą pojawiają się na szybach. Postać na tej ilustracji przywodzi na myśl Kopciuszka lub Królewnę Śnieżkę z powodu stylistyki bliskiej dawnym produkcjom Disneya. Prace Baarle to udana fuzja secesji i bajkowości, z licznymi wpływami sztuki komiksowej. Na podstawie omówionych ilustracji widać, że koncepcja ta stopniowo się wyczerpuje, przez co łatwo uznać ją za banalną i niewartą uwagi. Tymczasem Holenderka w ciekawy sposób selekcjonuje motywy znane z art nouveau i spaja je z elementami cartoonowymi. By połączyć te dwa porządki, artystka hiperbolizuje wszystko, co bajkowe (np. włosy i odzienie bohaterki w grafice „Rybka”), dzięki czemu powstają spójne i interesujące dzieła. 4 września 2008 |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Turbo Budda i nowy wspaniały świat
— Róża Jachyra
Rysunek herbatą
— Paweł Sasko
Futuryzm ze szczyptą koszmaru
— Paweł Sasko
Dziewczynka bez zęba na przedzie
— Paweł Sasko
Pouczająca lekcja anatomii
— Paweł Sasko
Dziewczyny jak maliny
— Paweł Sasko
Fale i fraktale
— Paweł Sasko
Zegar z dentystycznym wiertłem
— Paweł Sasko
Erupcja erotyki
— Paweł Sasko
Akwarelistka sięga po suszarkę
— Paweł Sasko
Zakalec z ambicjami
— Paweł Sasko
Końskie mordy
— Paweł Sasko
Dziwy nad dziwami
— Paweł Sasko
Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski
Coś na spanie
— Paweł Sasko
Lewe jądro Szatana
— Paweł Sasko
Z miłości do pędzli
— Paweł Sasko
Tęsknię, Lizaczku
— Paweł Sasko
Zmiana warty w Baśniogrodzie
— Paweł Sasko
Tylko dla fanatyków
— Paweł Sasko