Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nocne motyle: Bez modela, bez problemu

Esensja.pl
Esensja.pl
Monica Cook to malarka, której wizja dzieła opiera się na zamyśle przyjętym tuż po studiach artystycznych. Wszystko zaczęło się od autoportretu, dzięki któremu wyćwiczyła malowanie naskórka i siniaków. Nie chciała znajomych w charakterze modeli, ponieważ lubiła modyfikować różne fragmenty ciała, co pozującym nie zawsze odpowiadało. A gdy nie mogła już patrzeć na twarz kobiety z lustra, zaczęła tworzyć na podstawie fotografii.

Paweł Sasko

Nocne motyle: Bez modela, bez problemu

Monica Cook to malarka, której wizja dzieła opiera się na zamyśle przyjętym tuż po studiach artystycznych. Wszystko zaczęło się od autoportretu, dzięki któremu wyćwiczyła malowanie naskórka i siniaków. Nie chciała znajomych w charakterze modeli, ponieważ lubiła modyfikować różne fragmenty ciała, co pozującym nie zawsze odpowiadało. A gdy nie mogła już patrzeć na twarz kobiety z lustra, zaczęła tworzyć na podstawie fotografii.
© Monica Cook</br> Fot. http://www.joebushart.com
© Monica Cook
Fot. http://www.joebushart.com
O najmłodszych artystach słyszy się niewiele lub wcale. Jeśli debiutant nie wsławi się zbliżeniem ze średniowiecznym krzyżem lub zbudowaniem maszyny do ćwiczenia przyrodzenia, jego nazwisko pozostanie nieznane szerszej publiczności. „Nocne motyle” to cykl, w którym przedstawiana będzie twórczość młodych i zdolnych, ale mało znanych artystów. Tytuł zaczerpnięty został z gwaszu Jerzego Tchórzewskiego, ponieważ niezwykle trafnie oddaje trudną sytuację nieznanych twórców.
Monica Cook przyszła na świat w 1974 roku w Dalton, w stanie Georgia. Odebrała gruntowne wykształcenie artystyczne na Savannah College of Art and Design, gdzie w 1996 roku uzyskała tytuł licencjata. Później jej kariera potoczyła się szybko – w Nowym Jorku, do którego przeniosła się po studiach, odbyła staż w School of Visual Arts. CV Cook zawiera spis mnóstwa wystaw indywidualnych i zbiorowych na całym świecie, m.in. King Bridge Biennial w Columbus Museum, Migration w Pinnacle Gallery czy Art Link w Sotheby′s w Nowym Jorku, by wymienić tylko te najbardziej znane. Wiele płócien artystki trafiło do prywatnych właścicieli lub też znajduje się w posiadaniu firm z różnych kontynentów. O powodzeniu, jakim cieszy się Cook, świadczy także zamieszczenie jej prac w 58. numerze prestiżowego magazynu „New American Paintings”.
© Monica Cook</br> Fot. http://www.joebushart.com
© Monica Cook
Fot. http://www.joebushart.com
Początki działalności twórczej Cook to autoportrety, które na długie lata stały się jej głównym tematem. Malarka przyznaje się, że było to podyktowane wygodą – podczas pracy nad własnym wizerunkiem nie potrzebowała innego modela. Fakt ten spowodował, że dzieła Amerykanki przesiąkły motywami autobiograficznymi, lecz nie można powiedzieć, że są surowym i zimnym odwzorowaniem aparycji malarki – bowiem wraz z upływem czasu wizerunek na płótnach przeszedł wiele zmian. Autoportrety stanowią większość portfolio Cook i nawet pobieżne zapoznanie się z nim owocuje refleksją, że z czasem na płótnach pojawiły się bohaterki z obcymi częściami ciała. Malarka potwierdza, że zajmuje ją podpatrywanie innych ludzi i podziwianie koloru włosów czy kształtu dłoni. Zaobserwowane fragmenty sylwetek o szczególnych cechach są później dla artystki bazą i zapleczem podczas pracy nad nowym dziełem.
Cook przyznała, że w jej przypadku kontakt z niezawodowym modelem powodował dodatkowy stres – oczekiwania bohatera powstającego dzieła malarka musiała wziąć pod uwagę, co wypaczało kształt przyszłego obrazu w umyśle artystki. Malowanie ludzi, z którymi Cook łączyły więzy emocjonalne, powodowało frustrację, gdyż artystka musiała liczyć się z uczuciami modeli. Trudno tworzyć swobodnie, gdy artysta wciąż musi zważać, którędy podąża jego myśl i co robi z ciałem pozującego znajomego. Cook nie mogła także w nieskończoność malować kobiety z lustra, która przecież potrafiła przybrać ograniczoną liczbę pozycji. Wówczas młoda Amerykanka zaczęła tworzyć na podstawie fotografii, co znamionuje początek kolejnego, ciekawszego okresu w jej twórczości.
© Monica Cook</br> Fot. http://www.joebushart.com
© Monica Cook
Fot. http://www.joebushart.com
Rozwiązanie to nie cieszy się szczególną popularnością wśród malarzy, gdyż model na zdjęciu jest zamrożony w konkretnym ujęciu, tło rozmywa się w plamach, a światło i kolory nie wyglądają realistycznie. Zdolna Amerykanka poradziła sobie z tym problemem. Potraktowała wymienione niedostatki fotografii jako nisze, którymi winna się zająć podczas malowania płótna. Cook przyznała, że wzorcowe zdjęcie i ukończone dzieło to byty zupełnie różne. Dobrym przykładem takiego płótna jest obraz przestawiający dziewczynę z rustykalnym krajobrazem w tle, wyglądający jak częściowo naświetlona klisza. W zbiorach artystki można dostrzec fascynację transponowaniem środków wyrazu fotografii na język malarstwa. Ruchy pędzla Cook są rzetelne i przemyślane, a cechą charakterystyczną jej twórczości jest niezwykle pieczołowite, pedantyczne odwzorowanie detali. Skóra bohaterek dzieł bywa cienka jak pergamin, niemal przeźroczysta, a pod nią zarysowują się drobne żyły. Cook prawie turpistycznie oddaje skazy naskórka, wilgotne gałki oczne i suche wargi. Składniki te wprowadzają niepokój w uporządkowaną rzeczywistość.
Systematyczny trening i powtarzanie odwzorowań tych samych komponentów dzieła zbliżyły z czasem artystkę do przedstawień hiperrealistycznych. Obrazem potwierdzającym te obserwacje jest płótno z dobrze zbudowaną nagą kobietą, która na wysokości biustu obejmowana jest przez anonimowe męskie ręce pokryte tatuażami. Zachwyt odbiorcy wzbudza zwłaszcza doskonale odwzorowana skóra, zaczerwienione ślady po uderzeniach na twarzy i żółknące sińce na prawym przedramieniu. Niezwykle pieczołowicie oddane zostały skórne fałdy, lekko zmierzwione włosy i smutne spojrzenie kobiety, która w geście oddania tuli do piersi niezgrabne męskie ręce. Cook lubuje się w malowaniu tkanek, gdyż to one są zapisem przeżyć i indywidualnej historii jednostki. Wydarzenia z życia bohaterów jej płócien są wyżłobione na twarzach – krwiaki i blizny to niezatarte świadectwo wydarzeń. Przeglądając inne dzieła artystki można zauważać, że malarka ma tendencję do zaznaczania tego rodzaju detali. W ten sposób Cook podkreśla wyjątkowość życia bohaterek swoich płócien.
© Monica Cook</br> Fot. http://www.joebushart.com
© Monica Cook
Fot. http://www.joebushart.com
Konsekwentne odwzorowywanie tych samych składników obrazów doprowadziło Amerykankę do opanowania umiejętności technicznych na naprawdę wysokim poziomie. Krytycy zwracają uwagę na doskonale wykończoną skórę, szczegół obnażany światłem, odpowiednie natężenie koloru i biegle odwzorowane powierzchnie. Atrybuty te stanowią bodziec do wejścia w sytuację przedstawioną na płótnie – odbiorca jest zapraszany do poznania intymnego i prywatnego świata bohaterów. Wspomniany już obraz z pobitą kobietą i obejmującym ją mężczyzną zdradza widzowi niejawne, zapewne wstydliwe tajemnice. Takie prezentacje sytuacji świadczą o pasji Cook do studiowania istoty człowieczeństwa.
Ciekawym wątkiem twórczości amerykańskiej malarki jest eksponowanie sfery podobrazia i samego płótna w ukończonych dziełach. Portfolio artystki zawiera malunki, które wydają się zniszczone przez upływ czasu. Wiele z nich ma zdegradowaną wierzchnią warstwę farby – barwniki są wytarte i złuszczone, a niektóre obrazy wyglądają, jakby za pomocą noża zostały wycięte z ram i złożone w kostkę. Wzdłuż otarć i pęknięć farba odchodzi wielkimi płatami, co oznacza zatarcie malarskiej powierzchni. Cook tworzy dzieła, na których kobiety wychodzą spoza pękniętego, rozerwanego materiału lub ich twarze widnieją na ocalałych fragmentach farby. Tym sposobem artystka eksponuje samą strukturę twórczej materii – płótno i barwniki jako kompozyty, służące do malarskich działań. Jednocześnie przekazuje wiele uwag odnośnie bohaterek swoich obrazów. Kobiety stają się niewyraźne, zacierają się, zanikają pod wpływem pękającej struktury. Są także takie, którym udaje się zwalczyć ujednolicającą tendencję natury, nielubiącej przecież jednostek wyjątkowych.
© Monica Cook</br> Fot. http://www.joebushart.co
© Monica Cook
Fot. http://www.joebushart.co
Przykładem dzieła o zbliżonym wydźwięku jest płótno rozerwane na sześć nierównych kawałków za sprawą wyłaniającej się twarzy bohaterki. Strzępy gładkiej, niezaburzonej struktury o jednolitej fakturze zdają się wdzierać na jej włosy i ramiona. Znacznie dalej posunięta ekspozycja strefy podobrazia nastąpiła w dziele, w którym bohaterka w czerwonej sukience z lekkim grymasem na twarzy siedzi zapatrzona przed siebie. Żywe i elektryzujące kolory są skontrastowane z niemal czystym płótnem. Cook ograniczyła się tu jedynie do podzielenia go na kwadraty, co miało zapewne uprościć kadrowanie bohaterki. Podobrazie jest tutaj wyeksponowane z całą mocą, a ślady działań twórczych, jakie na nim pozostawiono, wskazują na proces powstawania dzieła. Bohaterka tego obrazu jest wyraźnie oddzielona od tła, co każe odbiorcy poszukiwać potwierdzeń na temat jej inności i indywidualizmu. Sam strój, ślady po farbie do malowania ciała i fryzura artykułują jej cechy charakteru, a efekt ten potęguje blade tło. Zabieg ekspozycji podobrazia nie jest niczym nowym – stosował go nawet rodzimy, znany artysta Piotr Potworowski, jednak omawiając twórczość młodej Amerykanki, nie sposób nie wspomnieć o tym wątku.
Niewielu artystów w wieku trzydziestu czterech lat cieszy się takim uznaniem jak Monica Cook. Amerykanka porzuciła pracę z modelem na rzecz fotografii, co jest dość zaskakujące i rzadko spotykane. Dzięki treningowi, jaki przeszła, malując autoportrety z lustra, ta decyzja okazała się doskonałym wyborem. Od tego momentu artystka jedynie za pomocą wyobraźni mogła zmienić położenie ciała modela zamrożonego na zdjęciu. A że długo ćwiczyła modyfikowanie wizerunków znanych jej osób przez dodawanie zaobserwowanych wcześniej kształtów, nie miała z tym najmniejszego problemu. Efekty jej pracy doceniają odbiorcy na całym świecie.
koniec
26 maja 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Z tego cyklu

Turbo Budda i nowy wspaniały świat
— Róża Jachyra

Rysunek herbatą
— Paweł Sasko

Futuryzm ze szczyptą koszmaru
— Paweł Sasko

Dziewczynka bez zęba na przedzie
— Paweł Sasko

Pouczająca lekcja anatomii
— Paweł Sasko

Dziewczyny jak maliny
— Paweł Sasko

Fale i fraktale
— Paweł Sasko

Dziewczyna z rybą
— Paweł Sasko

Zegar z dentystycznym wiertłem
— Paweł Sasko

Erupcja erotyki
— Paweł Sasko

Tegoż autora

Zakalec z ambicjami
— Paweł Sasko

Końskie mordy
— Paweł Sasko

Dziwy nad dziwami
— Paweł Sasko

Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski

Coś na spanie
— Paweł Sasko

Lewe jądro Szatana
— Paweł Sasko

Z miłości do pędzli
— Paweł Sasko

Tęsknię, Lizaczku
— Paweł Sasko

Zmiana warty w Baśniogrodzie
— Paweł Sasko

Tylko dla fanatyków
— Paweł Sasko

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.