Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Zgryźliwi prorocy: Edycja 4, marzec 2006

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Bartosz Sztybor, Konrad Wągrowski
« 1 2

Piotr Dobry, Bartosz Sztybor, Konrad Wągrowski

Zgryźliwi prorocy: Edycja 4, marzec 2006

Zestawienie typów z zeszłego miesiąca i ostatecznych ocen
Najpierw, pochyłą czcionką przedstawiamy nasz typ z zeszłego miesiąca, następnie prezentujemy notkę z tetryków po obejrzanym filmie.

Różowa pantera

Piotr Dobry

Oczywiście, że niczego wielkiego po tym tytule nie ma sensu oczekiwać. Ale z zajawek wynika, że może być trochę absolutniego odmóżdżającej, idiotycznej, kretyńskiej zabawy i niezobowiązującego śmiechu. I tego dokładnie nam życzę (6)

Jak to zwykle bywa z takimi produkcjami, najbardziej szkodzi im porównywanie do pierwowzoru. Cóż, Steve Martin nie jest Peterem Sellersem, a sam film operuje jednak nieco prostszym rodzajem humoru niż klasyczne różowe pantery (choć nie przesadzajmy, produkcje Blake′a Edwardsa nie należały przecież nigdy do zbyt wyszukanych). Ale jeśli się o tym zapomni, można otrzymać po prostu nieco słabszą wersję „Nagiej broni”, czyli zwariowaną komedię o głupkowatym policjancie. Na minus trzeba zapisać zbytnie przeładowanie banalnymi żartami polegającymi na tym, że bohaterowi z ręki wypada coś, czyniąc wokół wielkie szkody, ale wśród powodzi mniej lub bardziej śmiesznych dowcipów, jest wystarczająco dużo wywołujących wesołość (oczywiście u mniej wybrednego dla komedii widza, do jakich najwyraźniej się zaliczam), aby nie uznać seansu za stracony. No i jako bonus kapitalne cameo Clive′a Owena. (5)

Hostel

Bartosz Sztybor

Koleś, który zrobił fajną „Śmiertelną gorączką” oraz kumpluje się z Quentinem Tarantino i Richardem Kellym, musi mieć talent. A na pewno taką jego ilość, że spokojnie starczy mu na kilka kolejnych filmów. Na „Hostel” czekam z niecierpliwością, bo mam nadzieję, że pod względem kontrowersji będzie to taki współczesny „Ostatni dom na lewo”. Chce wyjść z kina wstrząśnięty, skopany, obrzydzony i przerażony. Tak , jestem masochistą i napawa mnie to dumą. Roth nawet nie ukrywa, że jest to film wyłącznie dla masochistów, bo inaczej w obsadzie nie umieściłby Takashiego Miike. Tak, tego Miike. (8)

Oglądając „Hostel”, zawiodłem się na trzech osobach, które strasznie lubię. Pierwsza to Quentin Tarantino (za wyprodukowanie złego filmu), druga to Eli Roth (za wyreżyserowanie złego filmu), a trzecią jest Bartosz Sztybor (za posiadanie nadziei, że zły film będzie filmem dobrym). Wszyscy maczający palce przy „Hostelu” zawalili na całej linii, bo nie ma tutaj teoretycznie nic godnego uwagi. Fabuła jest rzeczywiście pretekstowa, a wyjaśnienie całej intrygi jest tak nieprawdopodobne i naciągane, że złapanie się za głowę i rzucenie w przestworza jakiegoś przekleństwa jest najdelikatniejszym znakiem kompletnej irytacji. Najgorzej, że nie wiadomo do czego te wszystkie nielogiczności są pretekstem. Brutalność nie szokuje tutaj ani przez chwilę, bo zazwyczaj pokazane jest tylko zbliżające się do jakiejś części ciała narzędzie zbrodni i nic więcej. Scena z golącą sobie nogi niewiastą w „Śmiertelnej gorączce” przebija wszystkie krwiste motywy z „Hostelu”, który, nie wiedzieć czemu, został okrzyknięty najbardziej krwawym horrorem ostatnich lat. Nieudana próba odesłania do lamusa legendarnych twórców kina gore i kolejna zrzynka z Takashiego Miike i Park Chan-wooka. Nie spodziewałem się takiego gniota po dwóch filmowych zajarańcach, na których będę musiał teraz patrzeć mniej łaskawym okiem. (2)

Konrad Wągrowski

Nie widziałem „Cabin Fever”, więc trudno mi oceniać twórczość Rotha, choć wiem, że film zbierał przyzwoite recenzje (oczywiście nie w polskiej prasie, ale powiedzmy sobie szczerze – ilu polskich krytyków ma pojęcie o horrorze?). Z tym, że jednak reprezentuje gatunek horroru za którym nie przepadam – slasher. Więc raczej nie spodziewam się po nim wielkich horrorowych emocji. (6)

Dziwnie się oglądało ten film. Od zniesmaczenia (rany, kolejna historia o antypatycznych nastolatkach spragnionych seksu, którzy wpakują się z tego powodu w jakieś potworne tarapaty, a mnie będzie guzik obchodziło co się z nimi stanie), po zainteresowanie (no nie, to się jednak daje oglądać, a nawet wciąga), po znudzenie. I to znudzenie nie spowodowane zbyt dużą dawką tortur i krwi, lecz konstatacją, że w gruncie rzeczy Roth idzie na całkowita łatwiznę i nie stara się w filmie pokazać czegokolwiek, czego nie było w horrorze juz 30 lat temu. I z tego punktu widzenia film zdaje się całkowicie zbędny i wpisujący się w trend horroru zjadającego własny ogon, bez pomysłu i krzty oryginalności. Ale cameo Miikego i turystyczna widokówka Słowacaji niezłe. W Ameryce wierzą, że to prawdziwy obraz Słowacji, że film porusza społecznie ważny temat zmian po upadku komuny! Nie wierzycie - poczytajcie fora internetowe. (4)

Wyznania gejszy

Piotr Dobry

Japonia w hollywoodzkim wydaniu. Bliższe to będzie chyba „Ostatniemu samurajowi” niż „Domowi Latających Sztyletów”, ale zawsze chętnie popatrzę na ładne azjatyckie aktorki. Oby tylko konieczność wypowiadania przez nie kwestii po angielsku nie zmieniła tego melodramatu w farsę. (6)

Trudno uwierzyć, że wyprodukował to DreamWorks, nie Disney – tragiczne i okrutne losy gejszy przedstawiono w sposób zbyt uładzony nawet jak na hollywoodzkie standardy, godny animowanej „Anastazji”, nie epickiego dramatu. Piękne są aktorki, kostiumy, zdjęcia, ale wzruszeń mało, jak to zwykle bywa, gdy marketing góruje nad sztuką. Zgrzyt następuje już na samym początku – w wiosce aktorzy jeszcze mówią po japońsku, a gdy dziewczynki zostają porwane – język ni z gruszki, ni z pietruszki, przechodzi w angielski. W sumie tyleż ładny, co pusty, na zimno wykalkulowany film. (6)

Angel-A

Piotr Dobry

Historia miłości człowieka i anioła na tle Paryża sfotografowanego w czerni i bieli… Cóż, brzmi nieźle, tyle że ja już nie bardzo wierzę w Luca Bessona… (5)

Biedny Luc Besson. Miał materiał na lekką i zgrabną komedyjkę romantyczno-gangsterską, to wziął podręcznik psychologii dla opornych, namącił, pofilozofował jak przemądrzały dwunastolatek i wszystko spieprzył. Ładnie się „Angel-A” zaczyna i przyzwoicie kończy, ale cały środek jest mdły, nudny i przegadany do bólu. Zdjęcia ładne, acz bez rewelacji, nie jest to Paryż ani tak bajkowy jak w „Amelii”, ani tak tajemniczy jak w „Szaradzie”. Prawdę mówiąc, jest to dość zwyczajny Paryż, choć może się podobać – moje pojęcie romantyzmu najwyraźniej nie jest kompatybilne z pojęciem Bessona. I szkoda mi tylko Jamela Debbouze, bo dał tu z siebie wszystko, a cały jego wysiłek poszedł na marne. (4)

Capote

Piotr Dobry

Wygląda na to, że Amerykanie przypomnieli sobie, jak fascynującą postacią był Truman Capote (uwielbiam jego rolę Lionela Twaina w „Zabitym na śmierć” Roberta Moore’a), aż nadto – dwie kolejne filmowe biografie pisarza już w przygotowaniu. O tej wersji wiem tylko tyle, że nakręcił ją reżyser, który do tej pory w dorobku miał jedynie ciepło przyjęty dokument o Speedzie Levitchu, i że Capote’a gra Philip Seymour Hoffman, a Harper Lee (autorkę m.in. „Zabić drozda”) – Catherine Keener. Cóż, spodziewam się po prostu kolejnej solidnej biografii. (8)

Film zadaje nienowe, ale istotne, szczególnie w dzisiejszych czasach, pytanie o granice moralności ludzkiej i granice manipulacji, do jakich może się posunąć autor, tworząc dzieło. Ciekawe, że sam przy tym manipuluje widzem, sugerując poprzez arcypowolną narrację, że ogląda się wielce głęboki film psychologiczny, gdy tymczasem jest to dość prosty dramat z podawanymi na tacy, czasem wręcz ostentacyjnie, przesłankami. Widać tu nie do końca jeszcze wprawną rękę debiutującego w fabule reżysera – „Capote” atakuje łopatologicznym dialogiem tam, gdzie powinien zachować wstrzemięźliwość, zaś tam, gdzie powinien krzyknąć – milczy. Efektem jest całkowicie wyprany z emocji teatr jednego aktora, przy czym Hoffman daje role dobrą, ale nie wybitną – nie widzę jakościowego rozstrzału między jego Capote′em a np. Cashem Phoenixa i powodu ogólnego zachwytu nad tą kreacją upatrywałbym raczej w prostym fakcie, że szczebioczący sopranem, brzydki pokurcz, na dokładkę gej, zawsze sprzeda się lepiej niż charyzmatyczny, zasuwający barytonem przystojniak… (6)

koniec
« 1 2
12 marca 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Edycja 7, wakacje 2006
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor, Konrad Wągrowski

Edycja 6, maj 2006
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor, Konrad Wągrowski

Edycja 5, kwiecień 2006
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor, Konrad Wągrowski

Edycja 3, luty 2006
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor, Konrad Wągrowski

Edycja 2, styczeń 2006
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor, Konrad Wągrowski

Edycja 1, grudzień 2005
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Nie graj już tego więcej, Woody
— Kamil Witek

Esensja ogląda: Wrzesień 2017 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Esensja ogląda: Wrzesień 2016 (1)
— Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Esensja ogląda: Luty 2016
— Sebastian Chosiński, Marcin Mroziuk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Pażdziernik 2015 (1)
— Jarosław Loretz, Jarosław Robak

Nic już nie gra
— Grzegorz Fortuna

Esensja ogląda: Sierpień 2015 (2)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Miłość ci wszystko wybaczy
— Gabriel Krawczyk

Rozsądek i romantyczność
— Jarosław Robak

Esensja ogląda: Marzec 2014 (2)
— Krystian Fred, Jarosław Loretz

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.