Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marc Forster
‹007 Quantum of Solace›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł007 Quantum of Solace
Tytuł oryginalnyQuantum of Solace
Dystrybutor UIP
Data premiery7 listopada 2008
ReżyseriaMarc Forster
ZdjęciaRoberto Schaefer
Scenariusz
ObsadaDaniel Craig, Judi Dench, Olga Kurylenko, Gemma Arterton, Mathieu Amalric, Jeffrey Wright, Giancarlo Giannini, Rachel McDowall, Stana Katic, Tim Pigott-Smith, Jesús Ochoa
MuzykaDavid Arnold
Rok produkcji2008
Kraj produkcjiUSA, Wielka Brytania
CyklJames Bond
Czas trwania106 min
WWW
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Dobry i Niebrzydki: Daj mi wreszcie tego cholernego drinka!

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
« 1 2

Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Dobry i Niebrzydki: Daj mi wreszcie tego cholernego drinka!

PD: Okej, czyli dochodzimy do konkluzji, że jednak są jakieś granice.
KW: Przeszkadzało mi natomiast bardziej to, co mówisz – że właściwie w każdym elemencie „Quantum…” był gorszy od „Casino…”, że nie nastąpił żaden progres. Ale mam na to usprawiedliwienie – „Quantum…” jest po prostu odcinkiem przejściowym, epizodem, w którym właściwie nic nie zostaje do końca rozwiązane, pomimo z pozoru zamkniętej całości. To nie jest kwestia: „udaremniliśmy kolejny plan Blofelda, choć on sam uszedł znów z życiem”. To jest kwestia, że zaledwie dotknęliśmy ogólnoświatowego spisku i zaledwie wyjęliśmy jednego, nie tak bardzo istotnego, pionka. Ale ciąg dalszy na pewno nastąpi.
PD: Na pewno, ale przyjmuję Twoje usprawiedliwienie tylko częściowo, bo wielu rzeczy dało się uniknąć, czy to odcinek przejściowy, czy nie. Nie powiesz mi, że nie ma lepszych speców od kina akcji niż Forster…
KW: Są. Mnóstwo.
PD: … albo lepszych aktorek-modelek niż Kurylenko. Właściwie dlaczego Charlize Theron jeszcze nie wystąpiła w żadnym „Bondzie"?!
KW: Bo w „Bondach” z reguły nie występują aktorki z dorobkiem i ambicjami. A jeśli wystąpią (Halle Berry), to z reguły to szkodzi ich karierze. Podejrzewam, że dlatego dziewczyną Bonda nie chciałaby być Theron.
PD:: E tam, nie wierzę w takie teorie spiskowe. Złej baletnicy to i rąbek i tak dalej.
KW: No to powiedz, której dziewczynie rola w „Bondzie” w czymkolwiek pomogła w dalszej karierze aktorskiej. Poza Scorupco, która bez tego nie zostałaby Heleną (bez „Bonda” zapewne można było uniknąć tej tragedii).
PD: Jak sam wspomniałeś, w „Bondach” nie występują aktorki z ambicjami, więc w ogóle nie rozumiem, dlaczego rola dziewczyny 007 miałaby być jakąś trampoliną do kariery. Przyzwoitej aktorce ani pomoże, ani zaszkodzi (Sophie Marceau, Famke Janssen), a dla reszty jest szansą, by zostać zapamiętaną przez potomnych choćby jako laska Bonda. Przecież gdyby nie Bond, dziś nikt nie pamiętałby o takiej Ursuli Andress, Danieli Bianchi czy Jill St. John. „Bond” zapewnił im nieśmiertelność.
KW: Wracając do tematu, kolejna piekielnie istotna sprawa – Bond wreszcie stał się cyklem, w którym mamy ciągłość. A „Quantum…” tę historię dopiero zaczyna rozkręcać.
PD: Pytanie tylko, czy twórcy zdołają nas w dwóch najbliższych odcinkach (jeszcze z Craigiem) czymś zaskoczyć. Tak zupełnie szczerze, po 23. „Bondzie” spodziewasz się poziomu „Quantum…”, „Royala” czy może czegoś kompletnie odmiennego?
KW: Jak słusznie zauważył Michał Ch. (gdy jeszcze pisał notki tetryczne) przy „Casino…”, wielką zaletą nowych „Bondów” jest to, że nie mamy pewności, jak będzie wyglądała następna część. Spodziewam się kontynuacji rozgrywki z „Quantum…”, spodziewam się, że może to będzie dotyczyło porządków w Shire… czyli Wielkiej Brytanii. Myślę, że będzie to „Bond” bardziej stonowany, bliższy „Casino…”. Oczywiście, ktoś się postara, żeby było efektownie, ale kluczowa będzie inna rozgrywka. No i spodziewam się dalszego pogłębienia postawy Bonda – być może zadumy nad sensem fuchy tajnego agenta w dzisiejszym szaro-szarym świecie.
PD: No a potem? Czarny Bond, którego przepowiada sam Craig? Spotkanie z UFO, jakiego ostatnio doświadczył Indiana? Odcinek parodystyczny?
KW: O kosmitach już mówiłem, parodie i pastisze już mieliśmy nieraz, czarny Bond jest niewykluczony, ale czy miałbyś coś przeciw Willowi Smithowi w tej roli? Ja też nie. Tylko że na pewno nie teraz – sądzę, że Craig przetrwa co najmniej trzy dalsze odcinki. Ma dopiero 40 lat, dobrze się trzyma, Moore zaczynał, mając 45.
PD: Smith też właśnie skończył 40, nadawałby się. Może jeszcze Jamie Foxx. Albo Jesse L. Martin. Tak czy siak, naprawdę liczę na postobamowego Bonda.
KW: A jaki będzie? A co ja wróżka jestem? Przecież Bond jest dzieckiem swoich czasów. Connery to Bond zimnej wojny i rewolucji seksualnej, Moore to Bond odprężenia i kulturowego otwarcia, Dalton to Bond epoki AIDS i końca żelaznej kurtyny, Brosnan jest postzimnowojenny i szukający nowego celu, Craig to Bond po samolotach 9/11. Skąd mam wiedzieć, co się dalej wydarzy? Bond kryzysu finansowego? Chińskiej dominacji? Nowej zimnej wojny? Wiele opcji jest możliwych.
PD: Bierzesz też pod uwagę Bonda homoseksualnego?
KW: Nie. Jednak rozbudowane relacje z kobietami są wpisane w podstawy tego cyklu, tak jak fakt, że Bond jest Anglikiem i ma licencję na zabijanie. Wyobrażasz sobie Bonda Francuza (Je m’appelle Bond. Jacques Bond)? Wyobrażasz sobie Bonda pacyfistę? Bond gej nie byłby Bondem. Gdyby tak się nazywał, film oscylowałby w kierunku parodii klasycznej serii.
PD: Wszystkich tych Bondów akurat potrafię sobie wyobrazić, co nie znaczy, że chciałbym ich oglądać. Znaczy, Francuza i pacyfisty, bo homoseksualisty jednak byłbym ciekaw. Albo bi, gdyż taka opcja dawałaby najszersze pole do popisu – Bond flirtujący z dziewczynami jak dotąd, ale uwodzący też bad guyów w drodze do superbossa. O tak, to byłaby niezła odskocznia od zwyczajowych naparzanek.
KW: Co nie zmienia faktu, że film o agencie homoseksualiście mógłby jak najbardziej się sprawdzić, i to w wersji serio. Ale to nie może być Bond.
PD: Ja mówiłem właśnie o wersji serio. I nie zgodzę się, że to nie może być Bond. Przed „Casino Royale” wielu wydawało się, że Bond to nie może być blondyn, za to musi być amant, ale po obejrzeniu Craiga w akcji tych wielu (w tym na przykład ja) zmieniło zdanie. Może tak samo dałbyś się przekonać, stając już przed faktem dokonanym?
KW: Wszystko rozbija się o definicję tego, co właściwie z Bonda czyni Bonda. Gdzie jest granica. Bo przecież nie zaakceptujesz Bonda, który jest grubasem i pracownikiem administracyjnym MI6. Nie zaakceptujesz Bonda, który jest agentem KGB. Dla mnie Bond nie musi pić martini, nie musi rzucać one-linerami i jeździć astonem martinem. Musi być natomiast operacyjnym agentem brytyjskiego wywiadu, człowiekiem dynamicznym, zabójcą i kobieciarzem. Bez tego będzie kimś zupełnie innym. Być może dla Ciebie ta granica przebiega gdzieś indziej.
PD: Różnimy się o tyle, że dla mnie Bond musi być operacyjnym agentem brytyjskiego wywiadu, człowiekiem dynamicznym, zabójcą i kobieciarzem bądź faceciarzem.
KW: Poza tym trzeba by zaludnić uniwersum Bonda złoczyńcami homoseksualistami (i to atrakcyjnymi – Bonda baraszkującego z panami Wintem i Kiddem z „Diamenty są wieczne” pewnie nikt by nie chciał oglądać). Nie wiem, co na to środowiska gejowskie… Dyskutowaliśmy już kiedyś o podobnych sprawach.
PD: Oj tam, od razu zaludnić. To mogliby być równie dobrze hetero, którzy wyłącznie dla Bonda robią wyjątek, he he. Jeszcze mocniej podkreśliłoby to fakt, jak dzikim magnetyzmem dysponuje 007 w wydaniu Craiga.
KW: Co oczywiście nie zmienia faktu, że masz cholernie ciekawy pomysł na film – choć nie sądzę, aby jacykolwiek producenci poszli na takie ryzyko…
PD: Ja, niestety, też nie. Poza producentami gejowskich pornosów, oczywiście.
KW: W jakim kierunku chciałbym, aby szła seria…? Chyba pogłębienia emocji. Bo jeśli chcę samej widowiskowości, to pójdę na Bruckheimera. A „Casino…” i „Quantum…” idą w tym kierunku – sceny śmierci Vesper i Mathisa łapały za gardło. Niech będzie tego więcej (nie tyle śmierci, co emocji niekoniecznie wynikających ze skoku adrenaliny). Chciałbym też zaskoczeń, gwałtownych nieoczekiwanych zwrotów. Co takim może być? Bo ja wiem – śmierć Leitera? Uważam, że Jeffrey Wright jest świetny do tej roli, i chętnie będę go oglądał jak najdłużej, ale to był taki przykład – bo akurat tego raczej nikt się nie spodziewa. Zresztą, co ja będę zabierał pracę scenarzystom, niech sami coś wymyślą.
PD: Chyba najbardziej nieoczekiwanym zwrotem byłoby dla mnie, gdyby „M” zdradziła Bonda. Ale w sumie nie wiem, czy bym tego chciał…
KW: No i przede wszystkim chciałbym co najmniej trzech następnych części z Craigiem, będących całościową rozgrywką z „Quantum…”, w których każda następna część będzie ewidentną kontynuacją poprzedniej aż do wielkiego finału.
PD: Nie mam nic przeciwko.
KW: No i oczywiście żądam remake’u „Doktora No”, w którym – zgodnie z książką – Honeychile Ryder wychodzi z wody nago, a nie w bikini.
PD: O, to jest to! W ogóle więcej nagości kosztem scen przemocy wyszłoby w nowych „Bondach” na dobre nawet młodym widzom.
KW: O właśnie. Żądamy więc rewolucji obyczajowej w „Bondzie”! Scen erotycznych równie odważnych jak w „Historii przemocy”! Kobiet zabójczyń niczym Amanda Peet w „Jak ugryźć dziesięć milionów”! Gołych pośladków Craiga! Nie wiem, czy się nie zapędzam…
PD: Na moje oko jeszcze się nie rozpędziłeś…
KW: Ale wracając jeszcze do „Quantum…” – jak go lokujesz w ogóle względem całej serii? Top, górna półka, średniawa? No bo wiem, że nie do tych słabszych. A właśnie – które właściwie dla Ciebie są słabsze?
PD: Najmniej lubię „Moonrakera”, „Zabójczy widok”, „Śmierć nadejdzie jutro” i „Świat to za mało”. Najbardziej – „Casino Royale” i „Goldfingera”. „Quantum of Solace” umieściłbym zaraz za nimi, na górnej półce, obok „Doktora No”, „Pozdrowień z Moskwy” oraz „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości”.
KW: No to generalnie się zgadzamy, choć ja akurat nie mam atencji dla „Doktora No”, a z sympatią patrzę na niektóre „Bondy” Moore’owskie – „Człowieka ze złotym pistoletem”, „Szpiega, który mnie kochał” i „Tylko dla twoich oczu”. A taką najczystszą klasyczną frajdę to chyba nadal mi sprawia „Żyje się tylko dwa razy”. Ale najlepszym filmem jest bez wątpienia „Casino…”.
PD: A gdzie lokujesz „W tajnej służbie…"? Bo ja byłem swego czasu wściekły na producentów, że do jednego z ciekawszych fabularnie „Bondów” wsadzili Lazenby’ego…
KW: Pisałem o tym w moim bondowskim opus magnum. Przez wiele lat Lazenby przysłaniał mi film. On jest naprawdę dramatycznie niepasujący do tej roli, kładący ją pod każdym względem (swojego wyglądu, mimiki, gry). Nie przemawiają do mnie różne próby usprawiedliwienia tej decyzji obsadowej. I to jest dramat, bo to jest naprawdę ciekawy „Bond”, z dobrym scenariuszem, a przede wszystkim jak mało kiedy pogłębionymi psychologicznie bohaterami. Jest w nim świetna scena, gdy Bond, ledwo dyszący po narciarskim pościgu, jest bliski kapitulacji – zupełne novum w serii. Gdyby w tym filmie zagrał Connery, byłby stawiany na równi z „Goldfingerem”.
PD: Zgadzam się.
KW: A jakbyś miał zrobić idealnego „Bonda” z dostępnych składników, to co byś wybrał? Którego aktora z którego filmu, którego złoczyńcę, którego henchmana (jak to jest po polsku?), które dziewczyny?
PD: Zaskoczę Cię, ale dla mnie „Casino Royale” jest „Bondem” niemal idealnym. Dlatego postawiłbym po prostu na Daniela Craiga (z którym konkurować mógłby chyba tylko Sean Connery z „Goldfingera”), Evę Green i Madsa Mikkelsena. Jedynie henchmana (który nie ma idealnego polskiego odpowiednika, ale najbliżej jest chyba „sługus”) w „Rojalnym” nie było wyrazistego, dlatego do powyższej ekipy dokooptowałbym Richarda Kiela, czyli Jaws? No i dorzuciłbym jeszcze ewentualnie Britt Ekland (Mary Goodnight z „Człowieka ze złotym pistoletem”), bo gorące Szwedki mnie kręcą, a ta w szczególności…
KW: Krótko mówiąc, uważasz, że kobiety powinny chodzić w bikini, bo wtedy nie mogą ukryć broni?
PD: No ba, kobiety Bonda nie są od noszenia broni…
KW: Scaramanga też tak uważał.
PD: A Twoje typy?
KW: Dla mnie: Z Bondów – Connery i Craig. Z dziewczyn – Claudine Auger i Carole Bouquet. Ze sługusów – dajcie mi drużynę śmiercionośnych aryjskich blondynów. No i główny złoczyńca – niech będzie para Christopher Walken i Mads Mikkelsen. Ale jakby do nich dorzucić Gerta Fröbego i niedawnego Mathieu Amalrica, to byłby bardzo malowniczy kwartet.
PD: Mnie wystarczyłby demoniczny tercet – bez bezpłciowego Amalrica.
KW: Amalric jest właśnie ciekawym uzupełnieniem tych arcyłotrów – taki paskudny gość na posyłki.
PD: Jako koleś na posyłki faktycznie się nadaje, ale przypominam Ci, że w „Quantum…” pełni jednak rolę arcyłotra.
KW: Jakaś mądra pointa?
PD: Mam ją w dupie, daj mi wreszcie tego cholernego drinka!
koniec
« 1 2
28 listopada 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Z filmu wyjęte: Latająca rybka
Jarosław Loretz

6 V 2024

W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

James Bond: Ranking filmów z Jamesem Bondem
— Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Krystian Fred, Jakub Gałka, Łukasz Gręda, Gabriel Krawczyk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (16)
— Jakub Gałka

Popkuriozum IV kwartału 2008 – nominacje
— Esensja

„Tajne przez poufne” najlepszym filmem IV kwartału według Stopklatki i Esensji
— Esensja

007: Wielki Ranking Filmów z Jamesem Bondem
— Konrad Wągrowski

007: Strawberry Fields Forever
— Michał R. Wiśniewski

007: Im więcej Bonda, tym mniej
— Jakub Gałka

007: Biografia Jamesa Bonda
— Konrad Wągrowski

007: Biegiem z tym szpiegiem!
— Piotr Dobry

Do kina marsz…: Listopad 2008
— Esensja

Z tego cyklu

Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Każdy kadr to Ameryka
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Rzeźnia dla dwojga
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Partia na party w czasach Brexitu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Jak smakują Porgi?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Chwała na wysokości?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Podręczne z Kairu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Atak paniki
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Wrzesień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Alicja Kuciel, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Sierpień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Joanna Pienio, Małgorzata Steciak

WuWuZela, czyli turystyka nekrofobiczna
— Michał Kubalski

Koncept art
— Przemysław Ćwik

Łza wyobraźni
— Ewa Drab

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.