Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

East Side Story: Stary człowiek, a może
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Przyglądając się bliżej obrazom rodem z Kazachstanu, można odnieść wrażenie, że reżyserzy tego środkowoazjatyckiego kraju wyspecjalizowali się przede wszystkim w kinie akcji. Wrażenie byłoby oczywiście mylne, ale nie zmienia to faktu, że właśnie kazachstańskie filmy sensacyjne mogą liczyć na największe zainteresowanie poza granicami kraju. Nie wszystkie oczywiście na to zasługują. Na szczęście „Wilczy ślad” Huata Ahmetowa jest chwalebnym wyjątkiem.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Stary człowiek, a może
[ - recenzja]

Przyglądając się bliżej obrazom rodem z Kazachstanu, można odnieść wrażenie, że reżyserzy tego środkowoazjatyckiego kraju wyspecjalizowali się przede wszystkim w kinie akcji. Wrażenie byłoby oczywiście mylne, ale nie zmienia to faktu, że właśnie kazachstańskie filmy sensacyjne mogą liczyć na największe zainteresowanie poza granicami kraju. Nie wszystkie oczywiście na to zasługują. Na szczęście „Wilczy ślad” Huata Ahmetowa jest chwalebnym wyjątkiem.
Wychodzi na to, że 2009 rok był wyjątkowo pracowity dla kazachstańskich reżyserów specjalizujących się w kinie akcji; wystarczy wspomnieć chociażby takie filmy, jak „Zagubiony” Akana Satajewa (znany w Polsce z emisji w kanale Wojna i Pokój), „Druga strona” (2009) Kuata Isajewa, „Lavé” (2009) Anuara Rajbajewa czy – recenzowany w „Esensji” przed tygodniem – „Skok delfina” (2009) Eldora Urazbajewa. Do tego grona należałoby dorzucić jeszcze piąty obraz, zdecydowanie najlepszy spośród wszystkich wymienionych – „Wilczy ślad” Huata Ahmetowa, który powstał w koprodukcji kazachstańsko-rosyjsko-tajlandzkiej. Miał on swoją premierę w Astanie, stolicy Kazachstanu, w styczniu 2010 roku, ale rozgłos zyskał dopiero przed kilkoma miesiącami, kiedy ukazał się w Rosji na nośniku DVD. Co ciekawe, dzieło to funkcjonuje w sumie pod trzema tytułami; poza „Wilczym śladem” spotkać można się jeszcze z „Kwiaciarzem” (rosyjski „Cwietocznik”) bądź – i w tej wersji pojawiły się nawet oficjalne plakaty – „Kim pan jest, panie Ka?” („Kto wy, Gospodin Ka?”). My pozostaniemy jednak przy tym, który zatoczył najszersze kręgi,
Huat Ahmetow urodził się w 1956 roku. Mając trzydzieści siedem lat, a więc stosunkowo późno, ukończył moskiewskie Wyższe Kursy Scenariuszopisarstwa i Reżyserii (WKSR), gdzie uczył się w grupie kierowanej przez reżysera Giennadija Połokę. Po uzyskaniu dyplomu trafił do świata reklamy, w którym pracował przez długich osiem lat. Nie zerwał jednak w tym czasie kontaktów z kinematografią; w 1996 roku zadebiutował bowiem jako współscenarzysta komediowej telenoweli „Kafe Kłubiczka”. Swój pierwszy pełnometrażowy film kinowy wyreżyserował (i jednocześnie napisał scenariusz do spółki Odelszą Agiszewem, swoim stałym współpracownikiem przez kilka następnych lat) w 2001 roku; był to melodramat „Obnażennaja natura”, który opowiadał o skomplikowanym związku dojrzałego mężczyzny (w tej roli Stanisław Liubszyn) i nieco zwariowanej szesnastolatki (piękna Lianka Gryu). Później nakręcił jeszcze oparty na powieści Anny Małyszewej telewizyjny kryminał „Passażyr bez bagaża” (2003), dramat psychologiczny „Cziełowiek-wietier” (2006), serialowy dramat wojenny „Zastawa” (2007) oraz sensacyjną „Łowuszkę” (2007). Poza tym był współautorem filmowej adaptacji opowiadania Aleksandra Puszkina „Poczmistrz” (z cyklu „Opowieści Biełkina”), które na ekran – pod tytułem „Stiepnoj ekspress” (2005) – przenieśli Amanżoł Ajtuarow i Satybałdy Narymbetow. Z kolei po zakończeniu pracy nad „Wilczym śladem” Ahmetow wrócił z Kazachstanu do Moskwy, aby wyreżyserować kilka odcinków popularnego serialu sensacyjno-przygodowego „Gaiszniki” (2010).
Akcja filmu rozpoczyna się w 2008 roku w Tajlandii. W więzieniu pod Bangkokiem odsiaduje karę stary mężczyzna, pan Ka. Jest ciężko chory na serce, dlatego lekarz więzienny zwraca się z prośbą do naczelnika kazamatów o zgodę na przewiezienie starca do miejskiego szpitala, gdzie mógłby przejść niezbędną dla przedłużenia jego życia operację. Naczelnik początkowo odmawia, ulega dopiero, gdy lekarz wspomina o potencjalnych oskarżeniach o nieprzestrzeganie praw człowieka, jakie mogą być wysunięte pod ich adresem. Argumentem, który jednak ostatecznie przekonuje surowego stróża prawa jest ten mówiący o znaczącym pogorszeniu statystyk w przypadku, gdyby więzień umarł w celi. Operacja się nie udaje i aresztant odchodzi do domu Pana. Ale czy na pewno?… Następnego dnia bowiem pojawia się w swoim domu na przedmieściach tajskiej stolicy, gdzie czeka na niego urocza starsza sąsiadka. Dla niej jest on sympatycznym rencistą, który bardzo lubi kwiaty; człowiekiem, z którym mogłaby związać się na ostatnie lata życia. Z tym większym rozczarowaniem przyjmuje ona wiadomość, że jeszcze tej nocy pan Ka wyjeżdża – wraca do ojczyzny, aby, jak każdy pobożny muzułmanin, pokłonić się grobom swoich przodków. Jadąc pociągiem przez Kazachstan, z rozrzewnieniem patrzy na rozległy step i pasące się na nim konie. Można się tylko domyślać, że przez wiele lat nie było mu dane oglądać rodzinnych stron. W pewnym momencie, jeszcze przed granicą, do jego kuszetki dosiada się młody chłopak Igor. Przedstawia się jako student ostatniego roku architektury; mówi dużo, jakby ukryć chciał swoje zdenerwowanie. Proponuje staruszkowi herbatę, ale gdy chłopak wychodzi z przedziału okazuje się, że termos jest pusty. Zaintrygowany pan Ka zaczyna przy nim majstrować i szybko odnajduje drugie dno, a w nim – ukryte narkotyki, które wyjmuje i wyrzuca do toalety.
Igor szybko odkrywa, że ładunek, który przemycał, zniknął. Wyjaśnienia, których udziela mu starzec (sięga on między innymi po argument, że zrobił to dla dobra chłopaka), oczywiście go nie przekonują. Młodzian wpada w rozpacz, bo przecież gdy tylko dotrze do miejsca przeznaczenia, będzie się musiał wytłumaczyć z utraty ładunku. Chcąc ratować skórę, jeszcze z pociągu dzwoni do Mejrama, szefa przestępczej szajki, i opowiada, co go spotkało. Na dworcu ludzie Mejrama „zwijają” zarówno Igora, jak i pana Ka, i obu wywożą do chaty na stepie. Od starca żądają, aby do jutra zapłacił im równowartość utraconych narkotyków – jedyne pięć milionów dolarów. A na razie zamykają ich w celi, za którą służy dół wykopany w szopie. W środku nocy panu Ka udaje się otworzyć kratę; ucieczka kończy się jednak katastrofą – zbiegowie rozbijają wóz, który na dodatek wybucha. Niewiele brakuje, aby starzec zginął w płomieniach; szczęśliwym trafem w ostatniej chwili ratuje go Igor. Rano zostaje on opatrzony przez piękną narzeczoną szefa bandy, po czym pojawia się Mejram i nieco skonsternowany informuje, że ktoś znaczący chce spotkać się ze staruszkiem. Obaj „więźniowie” zostają przetransportowani do luksusowej willi, gdzie czeka na nich gospodarz Kałdybaj oraz jego moskiewski gość Siergiej Siergiejewicz, na co dzień dyrektor Banku Rosyjsko-Azjatyckiego, pod skrzydłami którego prowadzi swoje – nie zawsze uczciwe – interesy z Kazachami. Jak się okazuje, dysponują oni bardzo interesującymi informacjami na temat pana Ka. Ba! mają nawet nagranie wideo z Bangkoku, z którego jasno wynika, że starzec jest… handlarzem narkotyków, znanym w całej Tajlandii pod pseudonimem Cwietocznik (Kwiaciarz).
Można się domyślać, że tylko z tego powodu pan Ka do tej pory żyje. Kałdybaj i Siergiej Siergiejewicz chcą po prostu wejść z nim do spółki; nawiązać kontakt z jego dostawcami z Afganistanu. Staruszek początkowo odmawia, ale gdy ludzie Mejrama otrzymują rozkaz torturowania i zamordowania Igora, łamie się i wyraża zgodę. Przecież chłopak tej nocy uratował mu życie, nie może więc pozostawić go samego na niełaskę zwyczajnych oprychów. Dalsze wydarzenia potoczą się już jak w kalejdoskopie, pędząc do iście wybuchowego – i, co najważniejsze, zaskakującego – finału. „Wilczy ślad” broni się pod każdym względem. Film Ahmetowa został przede wszystkim znakomicie sfotografowany i równie dobrze zmontowany. Spore wrażenie robią zwłaszcza zdjęcia plenerowe, eksponujące rozległy kazachstański step z niedostępnymi wzgórzami Ałtaju (bądź Tienszanu) w tle. W pamięci na długo pozostaje również kapitalna muzyka, w dużym stopniu wykorzystującą motywy etniczne grane na oryginalnych instrumentach ludowych. W ścieżce dźwiękowej pojawiły się między innymi pieśń „Żiyrma bies” w wykonaniu Szakena Ajmanowa oraz śpiewany przez Batyrchana Szukenowa wiersz Ibrahima Isajewa. Nic nie można zarzucić także kunsztowi aktorskiemu odtwórców głównych ról, a kreacja pana Ka zasługuje wręcz na najbardziej wyrafinowane pochwały. W kwietniu 2010 roku obraz Ahmetowa zdobył nagrodę specjalną na XII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Kryminalnych DetectiveFest w Moskwie, przegrywając walkę o Grand Prix – co jest, jeśli weźmie się pod uwagę poziom artystyczny obu dzieł, kompletnie niezrozumiałe – ze „Skokiem delfina” Eldora Urazbajewa.
Główną rolę, pana Ka, producenci i reżyser powierzyli legendzie radzieckiego i kazachstańskiego kina Asanalemu Aszimowowi. Przyszedł on na świat w 1937 roku we wsi Bajkadam niedaleko ówczesnej stolicy Kazachstanu (Ałma-Aty). Jako dwudziestoczterolatek został absolwentem stołecznego Teatralno-Artystycznego Instytutu Sztuki; dwa lata później natomiast rozpoczął pracę w Państwowym Akademickim Teatrze Artystycznym, czyli na najważniejszych deskach teatralnych republiki. Jeszcze w czasie studiów ożenił się z Majrą, córką słynnego reżysera Szakena Ajmatowa (który dzisiaj patronuje wytwórni „Kazachfilm”), która w przyszłości została znaną w kraju śpiewaczką operową. Po jej tragicznej śmierci żenił się jeszcze dwukrotnie. W kinie zadebiutował w 1957 roku w dramacie obyczajowym Jefima Arona „Botagoz” (według powieści Sabita Mukanowa). Pierwszą dużą rolę zagrał w filmie reżyserowanym przez teścia pięć lat później; „Pieriekriestok” opowiadał o trudach pracy i dylematach moralnych lekarza pogotowia ratunkowego. Wielką sławę w Związku Radzieckim przyniosła mu rola bohaterskiego zwiadowcy Kasymchy Czadiarowa w historyczno-sensacyjnej trylogii „Koniec atamana” (1970) Ajmatowa, „Transsibirskij ekspress” (1977) Eldora Urazbajewa oraz „Manczurskij wariant” (1989) Igora Wownianki. W latach 80. ubiegłego wieku Aszimow zadebiutował też jako reżyser. Zrealizował między innymi dramat historyczny „God drakona” (1981), który opowiadał o osiemnastowiecznym powstaniu Ujgurów przeciwko Mandżurom i Chińczykom, czteroczęściową biografię słynnego kazachstańskiego etnografa „Czokan Walichanow” (1983-1984), dramat dziecięcy „Połyn’” (1986), opowieść o miłości „Kozy Korpesz i Bajan-Sułu” (1992) oraz – do spółki z Wownianką – dramat psychologiczny „Dom u solienogo oziera” (2004).
Dla wcielającego się w rolę Igora trzydziestotrzyletniego Filipa Wołoszyna „Wilczy ślad” był debiutem i, jak do tej pory, wciąż pozostaje jedynym filmem w karierze. Na co dzień jest on aktorem, założonego w połowie lat 70. XX wieku, Republikańskiego Niemieckiego Teatru Dramatycznego w Ałmatach. Znacznie większe doświadczenie ma za to, choć jest jedynie amatorem, Murat Bułatow (filmowy bandyta Mejram), z zawodu inżynier-mechanik i… wykidajło. Wcześniej pojawił się między innymi w dwóch sensacyjnych obrazach Akana Satajewa („Rekieter”, 2007; „Bracia”, 2009); później natomiast w filmie „Rywok” (2010) Kanagata Mustafina. Znanym w Kazachstanie aktorem jest również, grający podstępnego Kałdybaja, Tałgat Temenow (rocznik 1954), który swego czasu zaliczył epizod w „Sprawiedliwości wilków” (2009) Władimira Fatjanowa i Iraklija Kwirikadzego. Honoru Rosjan – choć tylko w znaczeniu artystycznym, ponieważ na ekranie przyszło mu wcielić się w wyjątkowo podłego człowieka – bronił za to, urodzony w Leningradzie w 1955 roku, Aleksandr Fieklistow. Od prawie trzech dekad związany jest on z Moskiewskim Akademickim Teatrem Artystycznym (MChAT), w którego szkole uczył się zresztą wcześniej zawodu. Po raz pierwszy zagrał w kinie – i to od razu główną rolę – w wojennym „Otriadzie” (1984) Aleksieja Simonowa. Popularność przyszła doń jednak dopiero na początku lat 90., kiedy zagrał między innymi w „Wewnętrznym kręgu” (1991) Aleksandra Konczałowskiego i „Luna-parku” (1992) Pawła Łungina. W 2000 roku przypomniał o sobie niezłą kreacją w, znanym również w naszym kraju, melodramacie Władimira Mieńszowa „Zawiść bogów”, z kolei trzy lata temu Fiodor Bondarczuk obsadził go w drugoplanowej roli w ekranizacji „Przenicowanego świat” Braci Strugackich.
Scenariusz „Wilczego śladu” wyszedł spod pióra Ahmetowa i Ermeka Tursunowa – urodzonego w 1961 roku dziennikarza, poety, prozaika, tłumacza oraz… reżysera filmowego. Jego filmografia nie jest zbyt obszerna, ale zawiera kilka wyjątkowo jasnych punktów, do których należy zaliczyć przede wszystkim dramat historyczny Wiktora Pusurmanowa „Abułhair-chan” (1993) oraz biograficznego „Mustafę Szokaja” (2008) Satybałdy Narymbetowa. Jako reżyser Tursunow ma na koncie bardzo kontrowersyjną „Niewiestkę” (2008) z przepiękną Gulszarat Żubajewą w roli głównej (która pojawiła się zresztą w epizodzie w obrazie Ahmetowa). To film, który obywa się bez słów, a opowiada o związkach człowieka z naturą w czasach… – no właśnie, jakich? – prehistorycznych, legendarnych? Za kamerą stanął Aleksandr Rubanow, absolwent moskiewskiego Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK); Rosjanin, który jednak całą swoją karierę związał z Kazachstanem. Trzy lata temu pracował z Ardakiem Amirkułowem przy adaptacji znakomitej powieści kirgiskiego pisarza Czingiza Ajtmatowa „Żegnaj, Gulsary!”; w tym roku natomiast na ekrany kin powinien wejść nostalgiczny dramat psychologiczny Rustema Abdraszowa „Niebo mojego dzieciństwa”, który również opatrzył swoimi zdjęciami. Za ścieżkę dźwiękową odpowiada z kolei Kuat Szyldebajew (rocznik 1958) – jeden z najbardziej znanych kazachstańskich kompozytorów filmowych, mający na koncie między innymi współpracę z Volkerem Schlöndorffem („Ulżan”, 2007), Narymbetowem („Mustafa Szokaj”, 2008) i Abdraszowem („Prezent dla Stalina”, 2008).
koniec
31 lipca 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.