East Side Story: Aliosza i jego drużyna [Jelena Borisowa „Jesienią czterdziestego pierwszego” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl „Jesienią czterdziestego pierwszego” to przede wszystkim film dla dzieci – takich w okolicach lat dziesięciu, dwunastu, raczej nie starszych. Mimo że jego akcja rozgrywa się w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, a okropni Niemcy i rodzimi zdrajcy nie wahają się przed tym, aby zabijać uczciwych kołchoźników. Wielce prawdopodobne, że realizując swój film, Jelena Borisowa gdzieś w tyle głowy miała sympatyczną opowiastkę Arkadija Gajdara o bohaterskim Timurze.
East Side Story: Aliosza i jego drużyna [Jelena Borisowa „Jesienią czterdziestego pierwszego” - recenzja]„Jesienią czterdziestego pierwszego” to przede wszystkim film dla dzieci – takich w okolicach lat dziesięciu, dwunastu, raczej nie starszych. Mimo że jego akcja rozgrywa się w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, a okropni Niemcy i rodzimi zdrajcy nie wahają się przed tym, aby zabijać uczciwych kołchoźników. Wielce prawdopodobne, że realizując swój film, Jelena Borisowa gdzieś w tyle głowy miała sympatyczną opowiastkę Arkadija Gajdara o bohaterskim Timurze.
Jelena Borisowa ‹Jesienią czterdziestego pierwszego›EKSTRAKT: | 40% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Jesienią czterdziestego pierwszego | Tytuł oryginalny | Осенью 41-го | Reżyseria | Jelena Borisowa | Zdjęcia | Elizbar Karawajew, Aleksandr Szubin, Aleksandr Tananow | Scenariusz | Andriej Niegriwoda, Natalia Makuni | Obsada | Filip Małow, Oksana Dorochina, Jelena Głazkowa, Jurij Nazarow, Marina Kudilinska, Oleg Masliennikow-Wojtow, Siergiej Jeremiejew, Aleksandr Nowikow, Tatiana Lemiegowa, Artiom Żygulin, Daria Siemionowa, Sonia Zotowa, Maksim Ważow | Muzyka | Władimir Sajko | Rok produkcji | 2016 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 100 min | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
W czasach PRL-u do czytania „Timura i jego drużyny” zachęcano w szkole; w telewizji można było też od czasu do czasu trafić na emisję nakręconych na podstawie powieści Arkadija Gajdara filmów, zwłaszcza zaś wersji Aleksandra Blanka i Siergieja Linkowa z 1977 roku. Przypomnijmy: Jest lato 1939 roku, na wsi pod Moskwą grupa pionierów, którym przewodzi odważny i pomysłowy Timur Garajew (swoje imię zawdzięczający synowi pisarza), anonimowo pomaga rodzinom żołnierzy Armii Czerwonej, walczącym w tym czasie na froncie (nie ma jednak mowy przeciwko komu); niejako przy okazji „timurowcy” rozprawiają się także z kradnącymi jabłka w sadach miejscowymi chuliganami z bandy Miszki Kwakina. Powieść po raz pierwszy ukazała się w 1940 roku na łamach „Pionierskiej Prawdy”, zdobywając z miejsca wielką popularność; z rozpędu została też zekranizowana. Nic więc dziwnego, że wkrótce doczekała się kontynuacji – najpierw pod postacią „Komendanta śnieżnej twierdzy” (pierwodruk: styczeń 1941), następnie „Przysięgi Timura” (1941), który od razu przyjął postać scenariusza filmowego. I ta właśnie część trylogii mogła zainspirować scenarzystę Andrieja Niegriwodę (aktora rodem z Odessy, który dotąd nie odniósł żadnego spektakularnego sukcesu) do stworzenia „Jesienią czterdziestego pierwszego”. Scenariusz, w pisaniu którego Niegriwodzie pomagała jeszcze Natalia Makuni, trafił w ręce Jeleny Borisowej. Reżyserka urodziła się w 1953 roku w Siewierodwinsku pod Archangielskiem na dalekiej północy Rosji. Jako dwudziestosiedmiolatka ukończyła studia ekonomiczne na Politechnice Moskiewskiej; już od roku pracowała wtedy w wytwórni „Mosfilm”. Początkowo nie mając oczywiście nic wspólnego z bezpośrednią realizacją filmów. Na to odważyła się dopiero po wielu latach, zaczynając od dokumentów (między innymi „Oleg” o twórcy teatralnym Olegu Kudriaszowie). W fabule zadebiutowała w 2011 roku, kręcąc dramat – o dzieciach i dla dzieci – „Stary zegar”. W „Jesieni…” także głównymi bohaterami uczyniła najmłodszych, co świadczy o tym, że tematy ich dotyczące są jej szczególnie bliskie. Akcja obrazu, który premierę miał 27 października, rozpoczyna się ostatniego dnia szkoły 1941 roku. W wiejskiej, kołchozowej placówce nauczycielka Masza Piotrowna żegna się z dziećmi, przy okazji prosząc ich, aby w czasie wakacji przyswoili sobie wiersze poetów radzieckich. Wiedza na ich temat przyda im się za kilka tygodni, kiedy wrócą do szkoły. Oczywiście wtedy nikt sobie jeszcze nie zdaje sprawy z tego, że za kilka dni Niemcy zaatakują Związek Radziecki. Beztroskie dzieci – Aliosza, Kostia, Wania, Iljusza i jedyna wśród nich dziewczynka Liza – radują się wakacjami; idą nad rzekę, gdzie dzielą się ze sobą swoimi planami wakacyjnymi. Każde z nich ma jakieś marzenie; każde przysięga sobie nawzajem przyjaźń po wsze czasy. Przyjaźń, która już niebawem zostanie wystawiona na wielką próbę. Po tym sielankowym wstępie ma miejsce przeskok o kilka miesięcy. Przenosimy się – zgodnie z tytułem dzieła Borisowej – do jesieni 1941 roku. Wieś znajduje się w rękach niemieckich; niepodzielną władzę nad okolicą dzierży, rezydujący w miasteczku, komendant porucznik Radtke. W swoim otoczeniu ma również Rosjan: jego sekretarką jest atrakcyjna Raisa, matka Lizy, a szefem miejscowej policji jest Siemion, dawny narzeczony nauczycielki Maszy, która nie została jego żoną tylko dlatego, że mężczyzna trafił do więzienia. Wypuszczono go krótko przed wybuchem wojny; wrogo nastawiony wobec władzy radzieckiej – swoją drogą miał ku temu, jak się okazuje, konkretne powody – po wkroczeniu Niemców postanowił stanąć po stronie okupantów. Tym samym firmować popełniane przez nich zbrodnie, jak chociażby rozstrzelanie Kostii i jego rodziców za kradzież kartofli z kołchozowego pola. Siemion nie jest jednak kanalią bez serca; z jednej strony wypełnia polecenia Niemców, z drugiej jednak – troszczy się o Maszę i jej dzieci, syna Alioszę i córeczkę Nastię. Dlatego też namawia kobietę, by podjęła pracę w niemieckiej komendanturze, dzięki temu dostanie więcej jedzenia, łatwiej będzie jej przetrwać trudny okres. Masza z ciężkim sercem godzi się na to, czym rozwściecza swego syna. Postępowania matki Alioszy nie potrafi też wybaczyć koledze Wania, który przypomina mu śmierć ich wspólnego przyjaciela – Kostii. Deklarowana na koniec szkoły „wieczna przyjaźń” zaczyna się rozpadać jak domek z kart. Pierwsza wszak „wykruszyła” się Liza, teraz przyszła kolej na Alioszę… Tyle że prawda – przynajmniej ta ekranowa – wygląda trochę inaczej. Nie należy zbyt wcześnie przylepiać etykietki „zdrajcy”; wszak ktoś może wziąć na siebie rolę Konrada Wallenroda. A niekiedy Wallenrodów może być nawet więcej. W efekcie z biegiem czasu zakończenie robi się coraz bardziej przewidywalne i zgodne z tym, czego zapewne oczekiwałyby władze rosyjskie. Scenariusz Andrieja Niegriwody pozszywany został ze schematów. Pod wieloma względami przypomina opowieść Gajdara, ale i na przykład recenzowanego w tym miejscu przed paroma miesiącami „ Nauczyciela” (2016). Na dobrą sprawę można dopatrzyć się w nim także wpływów „ Idź i patrz” (1985) Elema Klimowa. Z tą różnicą, że obraz Borisowej – również zrobiony, podobnie jak dziełko Siergieja Mokrickiego, za niewielkie pieniądze – jest jednak dużo słabszy realizatorsko i aktorsko. Bardziej przypomina spektakl teatralny niż film z prawdziwego zdarzenia. Razić może też propagandowy happy end, który sprawia, że tekst Niegriwody świetnie poradziłby sobie przede wszystkim w latach 40. i 50. ubiegłego wieku. Choć, prawdę mówiąc, zdolniejszy reżyser, trochę inaczej rozłożywszy akcenty, pewne wątki pogłębiwszy, zdołałby pewnie wycisnąć z niego coś więcej. Może nawet znacznie więcej. Na planie filmowym zabrakło aktorów znanych i podziwianych. Większość z tych, którym powierzono role dorosłych, pojawiała się dotąd jedynie w produkcjach telewizyjnych, jak chociażby grająca Maszę Oksana Dorochina, wcielająca się w matkę Wanii, Katierinę, Jelena Głazkowa („ Jedynka”) czy Oleg Masliennikow-Wojtow, który podarował swą twarz podstępnemu Siemionowi. Jedynym artystą z wielkim nazwiskiem był Jurij Nazarow („ Andriej Rublow”, „Mała Wiera”, „ Stalingrad”), filmowy ojciec Katieriny. Za ścieżkę dźwiękową odpowiadał doświadczony Władimir Sajko, mający na koncie już kilkadziesiąt soundtracków (vide „ Hitler kaput!”, „ Noc dłuższa niż życie”), ale żadnego, dzięki któremu przeszedłby do historii. Operatorów było natomiast aż trzech, w tym ten najważniejszy – wiekowy Elizbar Karawajew, uczeń samego Borisa Wołczka, znany z takich filmów, jak „Powrót z frontu” (1971) Nikołaja Gubienki czy „Bataliony proszą o ogień” (1985) Władimira Czebotariowa i Aleksandra Bogoliubowa; inny, Aleksandr Szubin, jest postacią o tyle ciekawą, że swą przygodę z kinematografią zaczynał do obrazów… pornograficznych.
|