Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tomas Smulkis
‹Ludzie, których znamy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLudzie, których znamy
Tytuł oryginalnyŽmonės, kuriuos pažįstam
ReżyseriaTomas Smulkis
ZdjęciaVytautas Plukas
Scenariusz
ObsadaMilda Noreikaitė, Gabija Jaraminaitė, Arūnas Sakalauskas, Paulus Markevičius, Jolanta Dapkūnaitė, Šarūnas Rapolas Meliešius, Dainius Svobonas, Vesta Grapštaitė, Daurius Meškauskas, Juozas Budraitis, Zigmantas Butautis, Justinas Lipnickas
MuzykaLina Lepelytė
Rok produkcji2021
Kraj produkcjiLitwa
Czas trwania99 min
Gatunekdramat, psychologiczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Nad brzegiem Wilii, w cieniu telewizyjnej wieży
[Tomas Smulkis „Ludzie, których znamy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Choć akcja dramatu psychologicznego litewskiego reżysera Tomasa Smulkisa „Ludzie, których znamy” rozgrywa się w Wilnie, równie dobrze za tło fabuły mogłyby posłużyć Warszawa, Moskwa, Berlin czy Paryż. Film jest bowiem uniwersalną opowieścią o niedostosowaniu do życia, o ucieczce przed stabilnością, która kojarzy się bohaterom z wewnętrznym zniewoleniem. Ta ucieczka przybiera jednak różne i – zdawałoby się, w zależności od osoby – wykluczające się formy.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Nad brzegiem Wilii, w cieniu telewizyjnej wieży
[Tomas Smulkis „Ludzie, których znamy” - recenzja]

Choć akcja dramatu psychologicznego litewskiego reżysera Tomasa Smulkisa „Ludzie, których znamy” rozgrywa się w Wilnie, równie dobrze za tło fabuły mogłyby posłużyć Warszawa, Moskwa, Berlin czy Paryż. Film jest bowiem uniwersalną opowieścią o niedostosowaniu do życia, o ucieczce przed stabilnością, która kojarzy się bohaterom z wewnętrznym zniewoleniem. Ta ucieczka przybiera jednak różne i – zdawałoby się, w zależności od osoby – wykluczające się formy.

Tomas Smulkis
‹Ludzie, których znamy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLudzie, których znamy
Tytuł oryginalnyŽmonės, kuriuos pažįstam
ReżyseriaTomas Smulkis
ZdjęciaVytautas Plukas
Scenariusz
ObsadaMilda Noreikaitė, Gabija Jaraminaitė, Arūnas Sakalauskas, Paulus Markevičius, Jolanta Dapkūnaitė, Šarūnas Rapolas Meliešius, Dainius Svobonas, Vesta Grapštaitė, Daurius Meškauskas, Juozas Budraitis, Zigmantas Butautis, Justinas Lipnickas
MuzykaLina Lepelytė
Rok produkcji2021
Kraj produkcjiLitwa
Czas trwania99 min
Gatunekdramat, psychologiczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W czasach Związku Radzieckiego, choć zgodnie z polityką kulturalną państwa, każda republika posiadała własną wytwórnię filmową (przynajmniej jedną), nie oznaczało to wcale, że szanse rozwoju kinematografii w całym kraju były równe. Nad wszystkimi dominowały bowiem głównie dwie firmy – stołeczny „Mosfilm” oraz leningradzki „Lenfilm”. Drugą ligę stanowiły wytwórnie w Kijowie, Odessie, Mińsku i kolejna z moskiewskich – im. Maksima Gorkiego. Pozostałe radziły sobie znacznie gorzej, kręcąc co najwyżej kilka obrazów w ciągu roku. To oczywiście odbiło się na stanie sztuki filmowej w niepodległych już państwach, które na początku lat 90. ubiegłego wieku powstały na gruzach Kraju Rad. Długo musiały one budować swój przemysł filmowy, wiele z nich do dzisiaj nie doszlusowało nawet do średniej europejskiej. W takiej sytuacji znajdują się chociażby Mołdawia, Białoruś (choć w kraju rządzonym przez Alaksandra Łukaszenkę jako podstawowe przyczyny tego stanu rzeczy w grę wchodzą głównie kwestie polityczne) oraz dawne republiki nadbałtyckie (mimo że Estonia przeżyła w pewnym momencie krótkotrwały wzlot).
Kinematografia litewska nie należy więc do dominujących na Starym Kontynencie, nawet biorąc pod uwagę jedynie dawny ZSRR. Mimo to co jakiś czas powstają w Wilnie (bądź przy współpracy miejscowej wytwórni)) filmy, których nie trzeba się wstydzić – najczęściej są to jednak koprodukcje. Choć akurat omawiany dzisiaj dramat obyczajowo-psychologiczny „Ludzie, których znamy” jest dziełem samych Litwinów. Odpowiada za niego – urodzony w Wilnie – Tomas Smulkis, absolwent stołecznej Akademii Muzyki i Teatru (specjalność: reżyseria filmowa). Zadebiutował on przed trzynastu laty krótkometrażówką „Obiad” (2009); w tym samym roku zrealizował swój pierwszy pełny metraż fabularny – thriller „Park ’79”. Po czym, mogłoby się wydawać, na długo zamilkł, skoro kolejnym jego dziełem jest dopiero ubiegłoroczny bohater dzisiejszego „East Side Story” (nie licząc nakręconego „po drodze” krótkiego dokumentu „W poszukiwaniu raju”). Nie do końca tak było, w tym czasie bowiem Smulkis pracował jako asystent bądź drugi reżyser przy wielu innych produkcjach. Zdobywał w ten sposób niezbędne doświadczenie i zaufanie potencjalnych inwestorów.
Ci w końcu wyłożyli pieniądze na „Ludzi, których znamy” – film, który – to akurat komplement – mógłby być wczesnym dziełem samego Andrieja Zwiagincewa. Bez wątpienia to właśnie twórczością autora „Eleny” (2011), „Lewiatana” (2014) czy „Niemiłości” (2017) inspirowali się Smulkis i jego scenarzystka Birute Kapustinskaitė. Obraz miał premierę w marcu ubiegłego roku podczas 26. Wileńskiego Festiwalu Filmowego, gdzie nominowano go do głównego lauru i uhonorowano nagrodą FIPRESCI. Z kolei Litewska Akademia Filmowa przyznała mu statuetkę za najlepszą muzykę oraz nominowała między innymi w tak ważnych kategoriach, jak „najlepszy aktor”, „najlepsza aktorka” i „najlepszy film”. I chociaż ze wskazań tych niewiele wyszło, nie zmienia to faktu, że „Ludzie, których znamy” są uniwersalnym portretem współczesnego społeczeństwa (nie tylko litewskiego), zmagającego się z traumami, społecznym ostracyzmem, poczuciem niezrozumienia i niespełnienia.
Akcja rozgrywa się we współczesnym Wilnie i skupia się na codziennym życiu trojga bohaterów. Dobiegający pięćdziesiątki, pracujący w szkole Vytas (Arūnas Sakalauskas znany między innymi z „Wróżb kumaka” Roberta Glińskiego) ma żonę i nastoletniego syna, który ma szansę zostać gwiazdą koszykówki. Będąca mniej więcej jego rówieśniczką Goda (Gabija Jaraminaitė, która karierę aktorską zaczynała jako szesnastolatka), choć jest piękną i zmysłową kobietą sukcesu, żyje samotnie, utrzymując kontakty – i to tylko telefoniczne – jedynie ze swoją młodszą siostrą. Najmłodsza z nich wszystkich Justė (Milda Noreikaitė) jest psycholożką i pracuje w telefonie zaufania. Tam poznała także swojego chłopaka Paulusa (Paulus Markevičius), z którym planuje wspólną przyszłość. Patrząc na nich z boku, można odnieść wrażenie, że prowadzą życie stabilne, poukładane – dokładnie takie, jakie sobie wybrali, a więc tym samym, są usatysfakcjonowani, by nie rzec, że szczęśliwi. Ale to pozór, w rzeczywistości każde z nich dźwiga w swej duszy potężny ciężar i znajduje się na życiowym rozdrożu.
Goda, o której dowiadujemy się najmniej, zdaje sobie coraz bardziej sprawę z tego, że przegrała swoje życie. Cóż jej bowiem po luksusowym mieszkaniu, sterylnym jak sala operacyjna w szpitalu, skoro nie w nim bliskiego człowieka. Jego brak zaczyna sobie boleśnie uświadamiać dopiero, gdy za sprawą siostry na kilka dni (a raczej nocy) zatrzymuje się u niej James, przybysz z Bristolu, menedżer projektu realizowanego w Wilnie. Kobieta wpada w popłoch – świadomość, że pod jej dachem znajduje się obcy człowiek i na dodatek mężczyzna wytrąca ją z równowagi. Boi się go, ale jednocześnie czuje do niego dziwny pociąg i fascynację. Vytas od lat nie potrafi zbudować bliskiej więzi z Eleną (Jolanta Dapkūnaitė – patrz: „Młody Wallander 2: Cień zabójcy”). Coraz rzadziej bywa w domu, aż w końcu pewnego dnia oznajmia żonie, że chce rozwodu. To oczywiście wywraca ich wspólne życie do góry nogami i zmusza kobietę do szukania odpowiedzi na pytanie, co się stało. Czy w grę wchodzi zdrada? Prawdę zna tylko jeden człowiek – to umierający w szpitalu na raka przyjaciel Vytasa, Audrius (Dainius Svobonas).
Najwięcej czasu scenarzyści poświęcają Justė. Może dlatego, że jako najmłodsza i najmniej doświadczona z trojga głównych bohaterów nosi na swoich barkach największą odpowiedzialność – za losy innych ludzi, którzy nie radzą sobie z życiem i emocjami. Jednym z nich jest nastoletni Anatolijus (Justinas Lipnickas), często dzwoniący do Justė do pracy, starający się namówić ją na spotkanie w rzeczywistości. Ona, jak nakazują zasady, konsekwentnie odmawia. Ale wcale nie jest przekonana, czy dobrze robi. Te wątpliwości rzutują na jej relacje z Paulusem; coraz bardziej drażni ją mieszczańskość młodego mężczyzny – dążenie do tego, by mieć własne mieszkanie, dziecko, spokojną pracę. Rzeczy, które ważne są dla niej (praca, pomaganie innym), on traktuje jedynie jako etap. I może nawet ma rację, tyle że Justė nie potrafi się z tym pogodzić.
Widz wgłębiający się w życiowe zakręty bohaterów podświadomie oczekuje jednego – że ich drogi w którymś momencie przetną się i wyniknie z tego coś istotnego dla każdego z nich. Kapustinskaitė i Smulkis wybierają jednak inną drogę: skupiają się na diagnozie sytuacji, a ewentualne leczenie pozostawiają innym. Tym mają zająć się widzowie już po dotarciu do napisów końcowych. W efekcie „Ludzie, których znamy” okazują się trzema odrębnymi, choć przemieszanymi fabularnie, nowelami; ich wspólnym mianownikiem jest miasto, w którym umieszczono akcję. Brak zatem mocnej klamry spinającej całość. Brak puenty. Trudno jednak uznać to za błąd scenariuszowy. Autorzy taki po prostu podjęli wybór. Czy słuszny – o to można się spierać. Nie zmienia to faktu, że film Tomasa Smulkisa angażuje emocjonalnie i zaskakuje, a jego dodatkowymi atutami są eksperymentalna muzyka Liny Lepelytė (nagroda Litewskiej Akademii Filmowej jest jak najbardziej zasłużona) oraz pojawiający się w epizodzie – jako emeryt Kazimieras – legendarny litewski aktor Juozas Budraitis („Tarcza i miecz: Nie podlega odwołaniu”, „Król Lear”). Dobrze, mimo osiemdziesiątki na karku, widzieć go w niezłej formie!
koniec
13 listopada 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.