Żadna Armia nie zapewni Zbawienia [Jo Nesbø „Wybawiciel” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Komisarz Harry Hole to facet nie do zdarcia. Potrafi podnieść się z upadku i prowadzić śledztwo nawet na kacu. Zostawiają go kolejne kobiety, a on, choć cierpi, to trwa, stając się prawdziwym psem policyjnym na przestępców. W „Wybawicielu” poznajemy jednak także nową cechę gliny z Oslo – swoiście pojętą sprawiedliwość i lojalność. Poza tym Jo Nesbø udowadnia, nie po raz pierwszy zresztą, że jedną z jego ulubionych lektur jest „Dzień Szakala”.
Żadna Armia nie zapewni Zbawienia [Jo Nesbø „Wybawiciel” - recenzja]Komisarz Harry Hole to facet nie do zdarcia. Potrafi podnieść się z upadku i prowadzić śledztwo nawet na kacu. Zostawiają go kolejne kobiety, a on, choć cierpi, to trwa, stając się prawdziwym psem policyjnym na przestępców. W „Wybawicielu” poznajemy jednak także nową cechę gliny z Oslo – swoiście pojętą sprawiedliwość i lojalność. Poza tym Jo Nesbø udowadnia, nie po raz pierwszy zresztą, że jedną z jego ulubionych lektur jest „Dzień Szakala”.
Kiedy pod koniec lat 80. ubiegłego wieku rozpoczął się powolny i, jak niebawem się okazało, bardzo krwawy rozpad socjalistycznej Jugosławii, nikt z uczestników tych tragicznych wydarzeń nie mógł oczywiście przewidywać, że po latach staną się one inspiracją dla sporej grupy skandynawskich autorów powieści kryminalnych. Poświęcili im uwagę zarówno Szwedzi Liza Marklund („ Raj”, 2000) oraz Thomas Kanger („ Pogranicze”, 2007), jak również Norweg Jo Nesbø we wznowionym właśnie przed kilkoma miesiącami „Wybawicielu” (2005). W swojej książce nawiązuje on do walk o chorwacki naddunajski Vukovar, które toczyły się jesienią 1991 roku i zakończyły najpierw zdobyciem miasta przez żołnierzy armii jugosłowiańskiej i paramilitarnych oddziałów serbskich, a następnie dokonaną przez nich masakrą pacjentów – głównie Chorwatów, choć nie tylko – i personelu medycznego miejscowego szpitala. Jednym z tych, którym udało się przeżyć czystkę etniczną, był nastoletni chłopiec, bohater walk przeciw Serbom. Nazywany przez swoich rodaków „Małym Wybawicielem”, podziwiany był głównie za to, że udało mu się zniszczyć kilkanaście wrogich czołgów. To, co przeżył, odcisnęło jednak trwałe piętno na jego psychice i w przyszłości stało się zarzewiem dramatycznych zdarzeń opisanych przez Nesbø. „Wybawiciel” jest szóstym (z dziewięciu, jak do tej pory) tomem przygód komisarza Hole z Wydziału Zabójstw Komendy Okręgowej Policji w norweskiej stolicy. Wcześniej ukazały się „Człowiek-nietoperz” (1997), wydane w Polsce po raz pierwszy dopiero przed kilkoma tygodniami „Karaluchy” (1998) oraz „Trylogia z Oslo” – to znaczy „ Czerwone Gardło” (2000), „ Trzeci klucz” (2002) i „ Pentagram” (2003) – której akcja kręci się wokół na poły prywatnego śledztwa prowadzonego przez Harry’ego w sprawie swego kolegi z pracy, komisarza Toma Waalera, w światku przestępczym nazywanego Księciem (tak, tak, w nawiązaniu do Prince’a!). Tamta sprawa kosztowała Hole naprawdę dużo. Nie dość, że stracił na zawsze swoją partnerkę i przyjaciółkę Ellen Gjelten, to na dodatek po traumatycznych przejściach postanowiła rozstać się z nim aktualna kochanka Rakel Fauke. Jakby tego było mało, nie wszyscy koledzy z pracy potrafili wybaczyć mu, że doprowadził do śmierci innego stróża prawa, z uwagi na swoją charyzmę cieszącego się sporą estymą, zwłaszcza wśród policyjnego narybku. Słowem: w wyniku niesprzyjających okoliczności Harry ponownie – który to już zresztą raz? – znajduje się na życiowym zakręcie. Do tej pory udawało mu się wprawdzie rozwiązywać wszystkie kłopoty, w jakie popadał, ale to przede wszystkim dlatego, że mógł liczyć na poparcie swego bezpośredniego przełożonego Bjarnego Møllera. Teraz traci jednak i ten parasol ochronny, ponieważ znajdujący się niemal u progu emerytury Møller zostaje przeniesiony na niewiele znaczące stanowisko do Bergen, a jego miejsce zajmuje znany, nie bez powodu, z zamiłowania do wojskowej wręcz dyscypliny nadkomisarz Gunnar Hagen. A to Harry’emu źle wróży. Oj, bardzo źle! Wróćmy jednak do fabuły „Wybawiciela”. Jest mroźny grudzień 2003 roku; mieszkańcy Oslo przygotowują się do nadchodzących powoli Świąt Bożego Narodzenia, swoje działania intensyfikuje także pomagająca najbiedniejszym i wykluczonym ze społeczeństwa – a więc uchodźcom, prostytutkom, narkomanom, bezdomnym – norweska Armia Zbawienia. Na ulicach stolicy coraz częściej można spotkać jej żołnierzy; zajmują się oni głównie rozdawnictwem darmowej żywności, ale także organizują imprezy, podczas których zbierane są datki na działalność charytatywną tego protestanckiego kościoła. W czasie jednego z ulicznych koncertów dochodzi do tragedii – zastrzelony zostaje członek Armii Robert Karlsen. Początkowo wydaje się, że policja ma spore szczęście, ponieważ dokumentującemu zdarzenie fotografowi prasowemu udaje się zrobić zdjęcie zabójcy. Problem w tym, że nie można go w żaden sposób zidentyfikować. Nie radzi sobie z tym nawet Beate Lønn, która obdarzona jest przecież wyjątkową zdolnością, tak zwaną gyrus fusiformus, pozwalającą jej rozpoznawać twarze ludzi, choćby widziała ich tylko raz w życiu przypadkowo na ulicy. Tym razem policjantka jest jednak bezsilna. Hole i jego nowy – przydzielony na miejsce opuszczone przez Gjelten – partner Jack Halvorsen, prywatnie kochanek Lønn, nie mają więc żadnego punktu zaczepienia, a ich sytuacja jest tym bardziej niekomfortowa, że poddawani są naciskom z góry. Komandor Armii Zbawienia (na Norwegię, Islandię i Wyspy Owcze) David Eckhoff jest bowiem członkiem świetnie ustosunkowanym i bardzo wpływowym. Gdy jednak niebawem morderca uderza po raz drugi, próbując zamordować brata Roberta, Jona Karlsena, Harry zaczyna nabierać pewnych podejrzeń. Jon jest wielką nadzieją skandynawskiej Armii Zbawienia; wielu, w tym także sam Eckhoff, widzi w nim, mimo młodego wieku, znakomitego kandydata – jednego z dwóch – na przyszłego szefa administracji kościoła. Komu więc mogłoby zależeć na uśmierceniu mężczyzny i to tuż po tym, jak zastrzelony został jego starszy brat? Hole, chcąc dociec prawdy, musi przeniknąć do tej zamkniętej i zorganizowanej na sposób wojskowy społeczności, a pomaga mu w tym zauroczona komisarzem córka komandora Martine. Co z kolei bardzo nie podoba się zakochanemu w młodej dziewczynie Rikardowi Nilsenowi, głównemu rywalowi Karlsena do wysokiego stołka w organizacji… Z jednej zatem strony Harry stara się rozwikłać wewnętrzne tajemnice Armii, z drugiej – nie ustaje w pościgu za mordercą, który, nie wiedzieć czemu, mimo początkowego niepowodzenia, nie ma najmniejszego zamiaru odpuścić i wciąż poluje na Jona. Te partie „Wybawiciela” jednoznacznie mogą kojarzyć się z „Dniem Szakala”. W obu powieściach bowiem – i u Fredericka Forsytha, i u Jo Nesbø – mamy dokładnie ten sam schemat. Zawodowego zabójcę, który nie przebierając w środkach (vide wątek homoseksualny), chce dotrzeć do swojej ofiary – u angielskiego pisarza był to prezydent Francji Charles de Gaulle, u jego norweskiego kolegi po fachu jest to młodszy z braci Karlsenów – by wykonać powierzone i opłacone zadanie (czytaj: wyrok śmierci), policja zaś – a konkretnie Claude Lebel i Harry Hole – za wszelką cenę starają się do tego nie dopuścić. Nesbø nie należy jednak wcale do epigonów Forsytha; nawet jeśli korzysta z jego patentów (co zdarzyło mu się już przy pracy nad „Czerwonym Gardłem”), to mimo wszystko potrafi je twórczo przerabiać, o czym dobitnie świadczy zaskakujące – i jakże odmienne od „Dnia Szakala” – zakończenie kryminału Norwega. Po niezbyt udanym zwieńczeniu „Trylogii z Oslo” (vide „Pentagram”) w „Wybawicielu” Nesbø odzyskał świetną formę. Niezaprzeczalnie powieści przysłużył się omówiony już we wstępie wątek bałkański, jak również przewijający się przez całą książkę pisarski wykład na temat poczucia sprawiedliwości komisarza Hole. Dzięki temu finał pościgu za zbrodniarzem nabiera zupełnie innego wymiaru i pogłębia i tak już skomplikowany portret psychologiczny Harry’ego. Dodatkową, choć raczej z gatunku tych smutnych, niespodziankę autor zafundował czytelnikom w „Epilogu”, w którym wrócił jeszcze na moment do postaci Bjarnego Møllera. Po „Wybawicielu” Nesbø wydał jeszcze – równie udane – „ Pierwszy śnieg” (2007) oraz „ Pancerne serce” (2009); w tym roku natomiast w Norwegii ukazał się dziewiąty tom serii – nieprzetłumaczona do tej pory na język polski powieść „Gjenferd” („Duch”).
|