Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Edigey
‹Uparty milicjant›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUparty milicjant
Data wydania2010
Autor
Wydawca Wielki Sen
CyklMajor Krzyżewski, Mecenas Mieczysław Ruszyński
SeriaSeria z Warszawą
ISBN9788362391042
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

PRL w kryminale: Krwawe gody
[Jerzy Edigey „Uparty milicjant” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Uparty milicjant” to kolejny „gazetowiec” Jerzego Edigeya, który na druk w formie książkowej musiał czekać trzydzieści lat. Format tej historii, jego tematyka i przede wszystkim pojawiający się bohater, pułkownik MO Adam Krzyżewski, każą podejrzewać, że warszawski prozaik napisał tę mikropowieść z myślą o serii „Ewa wzywa 07…”. Coś jednak stanęło na przeszkodzie, by mogła się ukazać.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Krwawe gody
[Jerzy Edigey „Uparty milicjant” - recenzja]

„Uparty milicjant” to kolejny „gazetowiec” Jerzego Edigeya, który na druk w formie książkowej musiał czekać trzydzieści lat. Format tej historii, jego tematyka i przede wszystkim pojawiający się bohater, pułkownik MO Adam Krzyżewski, każą podejrzewać, że warszawski prozaik napisał tę mikropowieść z myślą o serii „Ewa wzywa 07…”. Coś jednak stanęło na przeszkodzie, by mogła się ukazać.

Jerzy Edigey
‹Uparty milicjant›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUparty milicjant
Data wydania2010
Autor
Wydawca Wielki Sen
CyklMajor Krzyżewski, Mecenas Mieczysław Ruszyński
SeriaSeria z Warszawą
ISBN9788362391042
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Nie mam wątpliwości co do tego, że major / podpułkownik / pułkownik (na przestrzeni lat, co zrozumiałe, zmieniał się, wraz z kolejnymi awansami, jego stopień) Stanisław / Adam / Wacław (to akurat zrozumieć trudniej, ale przy okazji kolejnych swoich „występów” miewał on również różne imiona) Krzyżewski to najbardziej zmarnowana postać literacka, jaka zrodziła się w głowie Jerzego Edigeya. Tym trudniej pogodzić się z tym, że warszawski prozaik wykorzystał ją w swojej debiutanckiej – całkiem przyzwoitej, choć jednak dalekiej od ideału – powieści „Czek dla białego gangu” (1963), a następnie, zamiast zdyskontować popularność oficera warszawskiej Komendy Głównej MO w kolejnych książkach, skazał go na przenosiny do Komendy Wojewódzkiej we Wrocławiu i wiążące się z tym tułanie się po, zazwyczaj kiepskiej jakości, mikropowieściach z cyklu „Ewa wzywa 07…”.
Z opublikowanych przez wydawnictwo Iskry pięciu zeszytów z Krzyżewskim w roli głównej bądź drugoplanowej tylko jeden jest tak naprawdę godny uwagi – chronologicznie pierwszy, czyli „Szkielet bez palców” (1969). Pozostałe, to jest „Gang i dziewczyna” (1973), „Diabeł przychodzi nocą” (1974), „Tajemnica starego kościółka” (1976) oraz „As trefl” (1978), prezentują się co najwyżej średnio. Prawdopodobnie jednak – w każdym razie wszystkie poszlaki na to właśnie wskazują – na potrzeby tej poczytnej serii Edigey napisał jeszcze jeden tekst, który z jakiegoś powodu nie doczekał się akceptacji. Zamiast więc trafić do kiosków „Ruchu” w formie odrębnej publikacji, trafił jako kolejny „gazetowiec” – drukowany codziennie na łamach „Głosu Pracy” (na rok przed ostateczną likwidacją tego czasopisma).
Nie ma co ukrywać, że eksadwokat, któremu w okolicach pięćdziesiątego roku życia zamarzyła się kariera pisarska, nie przyłożył się zbytnio do „Upartego milicjanta” (1980). W pierwszym rozdziale opowieści niemal w stu procentach powielił schemat z „Asa trefl”. Co oznacza, że wysłał pułkownika Krzyżewskiego na jesienny urlop do Zakopanego, gdzie oficer MO spotkał się ze swoimi starymi znajomymi: inżynierem Stanisławem Korycińskim, mecenasem Mieczysławem Ruszyńskim (to z kolei najbarwniejszy bohater, znany z kilku książek Edigeya, jak chociażby „Testament samobójcy”, „Najgorszy jest poniedziałek” czy „Dwie twarze Krystyny”) oraz nienazwanym z imienia i nazwiska dziennikarzem „Expressu Wieczornego” (choć raczej powinien to być „Głos Pracy”, prawda?), który odegrał tu rolę narratora. Tak na upartego to można by stwierdzić, że Krzyżewski, podobnie jak pozostali panowie, okazał się zupełnie niepotrzebny. Owszem, opowiada on swoim słuchaczom o pewnej sprawie kryminalnej, ale pełni jedynie rolę „transmitera”, ponieważ sam tego akurat śledztwa nie prowadził. Równie dobrze mogłoby go w „Upartym milicjancie” w ogóle nie być. Tak byłoby nawet uczciwiej wobec czytelnika.
Proszę zatem wyobrazić sobie taką sytuację: zakopiański pensjonat, październikowy wieczór, czterech nudzących się panów i kilka nie najmłodszych już pań, którym szczególnie zależy na uwadze mężczyzn. Do tego stopnia, że są gotowe nawet udawać zainteresowanie opowieściami starego milicjanta. Ten zaś nie daje się zbyt długo prosić i zaczyna snuć historię, której początki sięgają czasów tuż powojennych. Do położonej we wschodniej części Mazur wsi Weten, niedaleko od Kętrzyna, w 1945 roku przyjeżdża (z Kielecczyzny) i osiedla się rodzina Tupów. Kiedy umierają rodzice, ich gospodarstwo przejmuje Adam; jego starszy brat Józef zostaje gajowym i przenosi się w okolice nieodległych Bartoszyc, natomiast siostra Maria wychodzi za mąż za chłopaka z tej samej wsi i wyprowadza się zaledwie o kilkaset metrów od rodzinnego domu. Adam też niebawem zakłada rodzinę, żeniąc się z Apolonią Seklak z sąsiedniej wioski Sępopól. Małżeństwo szybko się rozpada, a główną tego przyczyną jest skłonność męża do alkoholu.
Gdy po paru latach Apolonia wyprowadza się do brata Władysława i występuje o rozwód, który wkrótce otrzymuje, porzucony Adam pogrąża się w jeszcze większym pijaństwie. W ekspresowym tempie doprowadza nieźle prosperujące gospodarstwo do niemal całkowitej ruiny. Kradnie, żebrze, nie chce mu się pracować, poza tym nigdzie nie może dłużej utrzymać miejsca, bo jest nie tylko bumelantem, ale i zawadiaką nieustannie prowokującym konflikty i bójki. Aż po Bożym Narodzeniu 1960 roku nagle znika. Zgłoszenie o zaginięciu Adama zgłasza kilka dni po Nowym Roku jego brat Józef; w tym celu udaje się do komendy MO w Bartoszycach. Ta niezbyt przejmuje się sprawą: młody Tupa jest przecież dorosłym człowiekiem, na dodatek groziła mu sprawa sądowa, więc całkiem możliwe, że zwyczajnie uciekł z Mazur i postanowił przeczekać trudny dla siebie okres w innej części Polski. Mijają jednak dni, tygodnie i znikąd nie ma żadnych wieści na temat zaginionego. Wtedy dochodzenie postanawia wszcząć porucznik z Komendy Powiatowej MO w Kętrzynie.
Początkowo Edigey nadaje mu zmyślone nazwisko Bronisław Kowalski, w finale historii podaje jednak prawdziwe (wszak cała opowieść oparta jest na faktach) – to porucznik Bronisław Oleksiejczyk. Osoba o tych personaliach rzeczywiście widnieje w katalogu Instytutu Pamięci Narodowej jako milicjant, który najpierw ukończył czteromiesięczny Kurs Wyszkolenia Szeregowych przy Komendzie Wojewódzkiej w Olsztynie (1946), a następnie roczną Szkołę Oficerską w Centrum Wyszkolenia MO w Słupsku (1952-1953), później – w latach 1954-1971 – pełnił natomiast służbę w Kętrzynie, Piszu i Górowie Iławieckim. Całkiem możliwe, że na początku lat 70., mając niespełna pięć krzyżyków na karku, przeszedł na emeryturę. Dlatego zaczętą przez niego sprawę kończy inny funkcjonariusz – kapitan Julian (w innym rozdziale Janusz) Majewski, kierownik sekcji zabójstw KW MO w Olsztynie (a tak naprawdę: kapitan Julian Konojacki, o którym jednak nie udało mi się znaleźć żadnych wiarygodnych informacji).
Kowalski – pozostanę przy fikcyjnej tożsamości porucznika – jest zdeterminowany, by wyjaśnić sprawę Tupy. Tym bardziej że po jakimś czasie udaje mu się ustalić, co działo się z Adamem drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia, czyli w dniu zniknięcia. Po proszonej kolacji u swego kolegi z pracy, pracującego przy wyrębie lasu Stanisława Przybylaka, udał się wraz z nim na zabawę w remizie strażackiej we wsi Rożyn. Po drodze mijali Sępopole, w którym odbywało się właśnie wielkie wesele – Władysław Seklak, eksszwagier Tupy, wydawał za mąż swoją młodszą siostrę Jadwigę za kierowcę z miejscowego Państwowego Ośrodka Maszynowego Józefa Prostonosa (cudowne nazwisko!). Adam, rozżalony, że go nie zaproszono, postanowił się zemścić i obrzucił dom Seklaków cegłami, wybijając szyby w oknach. Rozwścieczeni Władek i Józef rzucili się za nim w pogoń; Przybylak, widząc, co się dzieje, uciekł, nie chcąc paść niewinną ofiarą bójki. Więcej swego kolegi z pracy już nie zobaczył.
Ślad po Adamie urywa się więc późnym wieczorem 26 grudnia 1960 roku. Porucznik Kowalski bierze w obroty Seklaka i Prostonosa, rozmawia także z innymi uczestnikami wesela, ale nic konkretnego nie ustala. I chociaż podejrzewa, że dwaj szwagrowie „zaciukali” znienawidzonego Tupę, nie jest im w stanie niczego udowodnić, ponieważ nie może znaleźć ciała. A poszlak, by postawić ich przed sądem, ma zbyt mało. I tak lata biegną i biegną, wiele wskazuje na to, że wkrótce sprawa się przedawni. Wtedy bierze się za nią kapitan Majewski… Biorąc pod uwagę treść mikropowieści Jerzego Edigeya, to powinna ona nosić nieco odmienny tytuł – „Uparci milicjanci”. Nie brzmiałby on jednak tak dobrze i mocno, więc tę zmianę można autorowi podarować. Podarować natomiast nie da się tego, że mając w ręku naprawdę interesującą sprawę, zarżnął ją nazbyt dziennikarską czy wręcz publicystyczną formą narracji. Na dodatek, opisując ją pod format zeszytów z serii „Ewa wzywa 07…”, musiał dokonywać istotnych skrótów; nie miał miejsca ani rozbudowane dialogi, ani na budowanie portretów psychologicznych głównych bohaterów dramatów. Szkoda, bo ta historia miała spory potencjał i gdyby warszawski prozaik rozwinął ją do rozmiarów pełnoprawnej powieści, mogłaby okazać się wcale nie gorszym kryminałem, niż „Człowiek z blizną” (1970) czy „Śmierć czeka przed oknem” (1973).
koniec
15 września 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.