Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

Metallica
‹Live Shit: Binge & Purge›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive Shit: Binge & Purge
Wykonawca / KompozytorMetallica
Data wydania1993
Wydawca Elektra
NośnikCD
Czas trwania2:56:42
Gatunekkoncert, metal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Enter Sandman7:27
2) Creeping Death7:28
3) Harvester of Sorrow7:18
4) Welcome Home (Sanitarium)6:39
5) Sad But True6:07
6) Of Wolf and Man6:22
7) The Unforgiven6:48
8) Justice Medley9:38
9) Solos (Bass/Guitar)18:48
10) Through the Never3:46
11) For Whom the Bell Tolls5:48
12) Fade to Black7:12
13) Master of Puppets4:35
14) Seek & Destroy7:46
15) Whiplash5:33
16) Nothing Else Matters6:21
17) Wherever I May Roam6:32
18) Am I Evil?5:41
19) Last Caress1:24
20) One10:27
21) So What? (Anti-Nowhere League)/Battery10:04
22) The Four Horsemen6:07
23) Motorbreath3:14
24) Stone Cold Crazy5:32
Wyszukaj / Kup

Pot i Kreff: Nie serwują szajsu!

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2
Dla malkontentów, którym mimo wszystko to wydawnictwo nie przypadło do gustu, mam jeszcze jedną propozycję dokumentującą zespół z czasów „Czarnego Albumu”, bootleg „Enter Mudman” z 13 sierpnia 1994 roku. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że to najlepsza pozycja ze wszystkich tu omawianych. Rewelacyjne nagranie, klarowność dźwięku, uchwycona żywiołowa reakcja publiczności i przede wszystkim luz muzyków na scenie. O tym ostatnim świadczą zgrywy takie jak zagranie pierwszych taktów „Master of Puppets” (drugi track na liście), po czym przerwa i oświadczenie Hetfielda: „Thank you, good night”. Zresztą wokalista jest wyjątkowo wygadany. Podczas „Creeping Death” sam podpuszcza publikę: „Say – fuck you, James”. Uaktywnił się też Newsted, poprzedzając „For Whom the Bell Tolls” piękną grą na basie. A to nie wszystko, ponieważ w pewnym momencie Hetfield oddaje mu mikrofon, by mógł w całości zaśpiewać „Seek and Destroy”. Aż nie chce się wierzyć, że basista – odchodząc z zespołu – powie, że nigdy się w nim dobrze nie czuł.
Seek and Destroy
Niestety, „Czarny Album” był ostatnim wielkim dziełem zespołu. Druga połowa lat 90. świadczyła o wyraźnym kryzysie twórczym, który trwa do dziś i – co najgorsze – coraz bardziej się pogłębia. Oczywiście można dyskutować, czy płyty „Load” i „Reload” są złe, czy dobre, na pewno jednak słabsze niż to, do czego przywykliśmy. Najbardziej boli, że i koncertowo zespół stracił moc. Skupił się głównie na promowaniu najnowszych kawałków, które zupełnie nie porywają. Świadectwem tej nieciekawej sytuacji jest koncertówka „Birmingham UK”, nagrana 6 września 1996 roku. Przed „Ain’t My Bitch” Hetfield krzyczy: „We don’t give a shit”. Miało być luzacko, a wyszło

Metallica
‹Some Kind of Monster EP›

EKSTRAKT:10%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSome Kind of Monster EP
Wykonawca / KompozytorMetallica
Data wydania2004
Wydawca Elektra
NośnikCD
Czas trwania45:47
Gatunekmetal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Some Kind of Monster8:27
2) The Four Horsemen [Live] 5:22
3) Damage, Inc. [Live] 5:01
4) Leper Messiah [Live] 5:57
5) Motorbreath [Live] 3:21
6) Ride the Lightning [Live] 6:42
7) Hit the Lights [Live] 4:14
8) Some Kind of Monster [Edit] 4:16
Wyszukaj / Kup
autoironicznie. Niby utworom nic nie brakuje, panowie grają rzetelnie, a jednak całość jest dość nijaka. Najlepiej wypada wspólny jam muzyków, w czasie którego po kawałku wykonują starsze utwory: „Ride the Lightning”, „No Remorse”, „Hit the Lights”, „Seek and Destroy”, czy „Fight Fire with Fire”. Szkoda, że proporcje nie zostały odwrócone – wspomniane kompozycje w całości, a nowe we fragmentach.
Następne lata upłynęły Metallice pod znakiem eksperymentów. W 1997 roku panowie zarejestrowali kilka kawałków w wersjach akustycznych. Niestety, efekt końcowy nie spełnił ich oczekiwań i zarzucili ten pomysł. Na szczęście dla nas – fanów, nagrania demo z sesji wypłynęły ze studia i można ich posłuchać na bootlegu „Acoustic Metal”. Pomimo surowości brzmienia, słucha się go bardzo przyjemnie. Można żałować, że rzecz nie ukazała się oficjalnie. Poza dość oczywistymi przeróbkami, jak „Nothing Else Matters” czy „Low Man’s Lyric”, które doskonale nadają się do grania bez prądu, możemy natknąć się na kilka niespodzianek. Są nimi rozpędzony „Helpless” z nieprzyzwoitymi odgłosami w tle, „Creeping Death” i „The Four Horsemen”. Jeśli ktoś myśli, że nie da się bez prądu zagrać trashowej Metalliki, niech posłucha zwłaszcza tych ostatnich. Ponadto zespół po raz kolejny wskazał na swoje ciągoty w stronę country: „Poor Twisted Me”, „Tuesday’s Gone”, „Last Caress”. Polecam, przede wszystkim ze względu na dość luzacki charakter nagrań.
Rok później Metallica zrealizowała kolejny projekt – „Garage Inc.”, płytę będącą zbiorem coverów ulubionych wykonawców. Wyszedł niezły miszmasz, ale mimo wszystko wpadający w ucho. Koniec stulecia muzycy postanowili zamknąć czymś większym. Była to współpraca z kompozytorem Michaelem Kamenem. Wspólnymi siłami (z przewagą sił Kamena) przygotowali cykl koncertów, w czasie których na scenie Metallice towarzyszyła orkiestra symfoniczna. Zapis tego przedsięwzięcia ukazał się w 1999 roku jako „S&M”. Jest to chyba najbardziej kontrowersyjne wydawnictwo w dorobku grupy. Nie można mu bowiem zarzucić braku zaangażowania, jakości nagrania czy rozmachu. Mimo to całość nie do końca wydaje się przemyślana. Przede wszystkim miejscami powstał straszny chaos. Ma się wrażenie, że zespół gra dla siebie, a orkiestra dla siebie. Czasem wstawki orkiestrowe wydają się wręcz niepotrzebne i irytujące („One”, „Call of Ktulu”). Mimo że nie byłem gorącym zwolennikiem tej płyty, z wiekiem złagodniałem i nie oceniam jej już tak źle. Myślę, że wielu fanów sądzi podobnie. Zatwardziali przeciwnicy może chociaż dadzą „S&M” plusik za dwie nowe kompozycje – „Human”, a zwłaszcza „No Leaf Clover”. Dowodzą one, że gdyby na płycie znalazły się jedynie nowe kawałki, skomponowane na spółkę z Kamenem, mogłoby być co najmniej świetnie.
Metallica is with you!!!
W 2001 roku niespodziewanie ze składu odszedł Jason Newsted, zarzucając byłym kompanom, że nie traktują go jako pełnowartościowego członka zespołu. Pozostali trzej panowie nie zniechęcili się tym zanadto i śmiało ruszyli z nagrywaniem nowego albumu. Owocem tej długiej, żmudnej i przypłaconej leczeniem odwykowym od alkoholu Hetfielda pracy jest album „St. Anger”. Stanowisko nowego basisty objął Robert Trujillo, wspomagający wcześniej chociażby Ozzy’ego Osbourne’a. Problemy personalne i niemoc twórcza stały się świetnym pretekstem do wydania filmu dokumentalnego o zespole. Do kin wszedł on w 2004 roku i towarzyszył mu minialbum „Some Kind of Monster EP”. Poza dwoma wersjami utworu tytułowego, zawiera sześć klasycznych kawałków grupy w wersjach koncertowych. Od razu trzeba dodać, że niespecjalnie porywających. Rzecz wyłącznie dla fanów, którzy muszą mieć każdą oficjalną płytę.
W ramach trasy promocyjnej, w 2004 roku Metallica zawitała również do Polski. 31 maja zagrała świetny koncert w Chorzowie. O jego jakości może przekonać się każdy, sięgając po nagranie „Live in Chorzow, Poland”. Dźwiękowo może nie jest pozycją najlepszą – mało mięsiste nagranie, nierówno ustawiona głośność instrumentów – ale przeświadczenie, że muzycy grają dla polskiej widowni nadrabia wszelkie niedostatki. Miło usłyszeć zdania padające ze sceny, jak: „Poland, Metallica is with you, are you with Metallica?”. Rodzimi fani potrafią się odwdzięczyć kapeli za przyjazd, żywo reagując na wszystkie kawałki. Najlepszym przykładem wspólnej kooperacji jest dialog gitary z publiką pod koniec „Fade to Black”. Na szczęście członkowie Metalliki zachowali umiar w promowaniu nowych utworów i skupili się na klasyce. Z najmłodszego longplaya zagrali tylko „St. Anger” i „Frantic”. Niespodzianką jest też obecność „No Leaf Clover” z orkiestrą symfoniczną z playbacku. Całość zapewne nie ruszy kogoś z zewnątrz, za to dla fanów z Polski – bootleg obowiązkowy.

Metallica
‹Live in Chorzow, Poland›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive in Chorzow, Poland
Wykonawca / KompozytorMetallica
Data wydania31 maja 2004
NośnikCD
Czas trwania2:09:53
Gatunekkoncert, metal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Blackened
2) Fuel
3) The Four Horsemen
4) Kirk Solo
5) Fade to Black
6) Frantic
7) King Nothing
8) No Leaf Clover
9) St. Anger
10) Sad But True
11) Creeping Death
12) Battery
13) Wherever I May Roam
14) Kirk Solo 2
15) Nothing Else Matters
16) Master of Puppets
17) One
18) Enter Sandman
19) Dyers Eve
20) Seek and Destroy
Wyszukaj / Kup
Po wyczerpujących występach promujących „St. Anger” muzycy postanowili wrócić do korzeni. Ruszyli w kolejną trasę. W jej trakcie wykonywali w całości album „Master of Puppets”. Przebieg koncertów jest dość dobrze udokumentowany na wszelkiej maści nieoficjalnych wydawnictwach. Ze swojej strony polecam „Live in Tallinn” – po części dlatego, że to bardziej egzotyczne miejsce niż Berlin czy Paryż, a po drugie, ponieważ to po prostu świetny koncert. Dźwięk jest bez zarzutu, a członkowie Metalliki w wybornej formie. Trujillo zgrał się z kolegami i pozwala sobie na małe improwizacje. W ogóle z całej płyty przebija radość wspólnego grania, jakiej nie było czuć od czasu koncertów promujących „Czarny Album”. Być może wpływ na to miało odgrywanie pełnej wersji trzeciego albumu grupy. Trzeba przyznać, że odwalili kawał solidnej roboty. Co prawda nie jest to już bezpretensjonalne, szczeniackie granie, jak za czasów Cliffa Burtona, lecz kto powiedział, że profesjonalizm i klasa są złe? Bardzo dobra pozycja. Ja na miejscu Ulricha, Hammetta, Hetfielda i Trujillo nie zastanawiałbym się, tylko projektował okładkę i wydawał oficjalnie.
Rok 2008 został oficjalnie okrzyknięty w Polsce rokiem Metalliki. Nie dość, że po wakacjach ma się ukazać jej najnowszy album, to jeszcze ma ponownie wystąpić w Chorzowie. Mam nadzieję, że komuś uda się przemycić pod czapką dyktafon i będzie można wzbogacić powyższy spis bootlegów o kolejny, na którym James krzyknie: „Poland, Metallica is with You!”.
koniec
« 1 2
27 maja 2008
1) Zapytany na przesłuchaniu „Jaki kawałek gramy?”, miał spokojnie odpowiedzieć: „Co chcecie”.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Od krautu do minimalistycznego ambientu
Sebastian Chosiński

6 V 2024

Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.

więcej »

Non omnis moriar: Siła jazzowych orkiestr
Sebastian Chosiński

4 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

Dwutakt: Usuwamy najsłabsze utwory z albumów Metalliki
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski

Zrób to głośniej: Wielka Czwórka Thrash Metalu (1)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Z tego cyklu

Puk… puk…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dwadzieścia sześć minut orgazmu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Jak zdobywano dziką miłość
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Strzelając z bombowca
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rozmowa dwóch stołków
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

25 minut sacrum
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Debeściaki bestii
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Made in Heaven
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2014 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2013 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.