Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Jazz Q
‹Hvězdoň›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHvězdoň
Wykonawca / KompozytorJazz Q
Data wydania1 stycznia 1984
NośnikCD
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Martin Kratochvíl, František Francl, Vítek (Vítězslav) Musil, Pavol Kozma, Michal Gera, Jaroslav Raušer, Přemysl Faukner
Utwory
CD1
1) Trhanec4:37
2) Rozepře6:22
3) Procitání4:46
4) Silvestr na baštírně5:55
5) Peruť7:22
6) Pivo v prášku5:05
7) Hvězdoň2:13
8) Boží člověk5:13
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Od Milesa Davisa do bossa novy
[Jazz Q „Hvězdoň” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Siódma studyjna płyta Jazz Q, zatytułowana „Hvězdoň”, ukazała się w 1984 roku, trzy lata po nagraniu. Co było prawdopodobnie skutkiem zarówno problemów trawiących rynek fonograficzny w Czechosłowacji, jak i mniejszego niż w latach poprzednich zainteresowania słuchaczy produkcjami zespołu Martina Kratochvíla. W efekcie krążek ukazał się w czasie, gdy w rozgłośniach radiowych królowała już od dawna zupełnie inna muzyka.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Od Milesa Davisa do bossa novy
[Jazz Q „Hvězdoň” - recenzja]

Siódma studyjna płyta Jazz Q, zatytułowana „Hvězdoň”, ukazała się w 1984 roku, trzy lata po nagraniu. Co było prawdopodobnie skutkiem zarówno problemów trawiących rynek fonograficzny w Czechosłowacji, jak i mniejszego niż w latach poprzednich zainteresowania słuchaczy produkcjami zespołu Martina Kratochvíla. W efekcie krążek ukazał się w czasie, gdy w rozgłośniach radiowych królowała już od dawna zupełnie inna muzyka.

Jazz Q
‹Hvězdoň›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHvězdoň
Wykonawca / KompozytorJazz Q
Data wydania1 stycznia 1984
NośnikCD
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Martin Kratochvíl, František Francl, Vítek (Vítězslav) Musil, Pavol Kozma, Michal Gera, Jaroslav Raušer, Přemysl Faukner
Utwory
CD1
1) Trhanec4:37
2) Rozepře6:22
3) Procitání4:46
4) Silvestr na baštírně5:55
5) Peruť7:22
6) Pivo v prášku5:05
7) Hvězdoň2:13
8) Boží člověk5:13
Wyszukaj / Kup
W 1979 roku Martin Kratochvíl wyprowadził się z Pragi. Kupił potężny dom w niewielkiej, liczącej wówczas około dwóch tysięcy mieszkańców, położonej w środkowych Czechach miejscowości Mnichovice. Zamieszkał w nim ze swoją żoną Magdaleną, siostrą Michaela Kocába – niegdyś znanego kompozytora i piosenkarza, dzisiaj przede wszystkim działacza politycznego. W domu tym lider Jazz Q stworzył profesjonalne, prywatne studio nagraniowe, które nazwał Budíkov (od wzgórza, na którym wybudowano posiadłość). Materiał na siódmą studyjną płytę zespołu powstał – w czerwcu 1981 roku – właśnie tam. Następca albumów „Coniunctio” (1970), „Pozorovatelna” (1973), „Symbiosis” (1974), „Elegie” (1977), „Zvěsti” (1979) oraz „Hodokvas” (1980) otrzymał tytuł „Hvězdoň”, co na język polski można przetłumaczyć jako „Asteroida”. Oprócz Kratochvíla w sesji, nie licząc zaproszonych gości, wzięli udział jeszcze jego stary kompan, gitarzysta František Francl, oraz dwaj zupełnie nowi muzycy: basista Vítek (a właściwie Vítězslav) Musil oraz bębniarz Pavol Kozma. Niestety, płyta nie trafiła od razu do sklepów; Supraphon zwlekał z jej publikacją trzy lata. Nie trzeba chyba dodawać, że nie wpłynęło to pozytywnie ani na relacje w samym zespole, ani na odbiór jego najnowszej muzyki, która – zanim stała się powszechnie znana – zdążyła się już nieco zestarzeć. Mimo to album z perspektywy czasu wcale nie wypada najgorzej. W czym największa zasługa samego lidera, który zadbał nie tylko o wartościowe kompozycje, ale również o intrygujące aranżacje i więcej niż przyzwoitą jak na owe czasy produkcję.
Gdyby porównać Jazz Q z początku i końca dekady lat 70. XX wieku, można by odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z dwoma różnymi – i to skrajnie odmiennymi stylistycznie – zespołami. Dopiero gdy wsłuchamy się w kolejno wydawane płyty, dostrzeżemy ewolucję, jaką przechodziła wyobraźnia muzyczna Martina Kratochvíla. W tym kontekście „Hvězdoň” nie powinien nikogo szczególnie zaskoczyć – jest bowiem naturalną konsekwencją tego, co pojawiło się na dwóch poprzednich krążkach formacji. Z jednej strony niesie więc ze sobą lekkość i przebojowość „Zvěsti”, z drugiej – przypomina o jazz-rockowych korzeniach kapeli, do których powróciła już ona, zresztą bardzo udanie, na longplayu „Hodokvas”. Na krążku umieszczono osiem instrumentalnych – nic nowego, prawda? – utworów (siedem skomponowanych przez lidera, jeden przez cały zespół), które w sumie trwają ponad czterdzieści jeden minut. Otwiera album kompozycja zatytułowana „Trhanec” – jedna z tych, które bez obaw o przesadę można określić mianem „lekkiej, łatwej i przyjemnej”. Przynajmniej do pewnego momentu. Przebojowy motyw przewodni, grany przez Kratochvíla na fortepianie elektrycznym, to znów na syntezatorze, opleciony zostaje bardzo gęstym rytmem i ciekawą partią gitary, które sprawiają, że pod cukierkową powierzchnią można odkryć kawałek solidnego jazz-rocka. Główny problem polegał jednak na tym, czy ci, którzy wychowali się na tak znakomitych płytach jak „Pozorovatelna” i „Symbiosis”, okażą cierpliwość i zechcą przebijać się w głąb.
Nie można mieć za to wątpliwości, że utworem dużo bliższym stylistyce fusion jest drugi na liście, ponad sześciominutowy „Rozepře”. Wrażenie robi już piękny, nostalgiczny wstęp na instrumentach klawiszowych, z którego następnie „wykluwają” się frazy jazzowo-bluesowe i dwie następujące po sobie solówki – Františka Francla na gitarze i Kratochvíla na syntezatorze. Zespół wyraźnie rozpościera skrzydła, ocierając się tym samym o klasyczny rock progresywny rodem z poprzedniej dekady. Utrzymanemu w balladowym nastroju utworowi „Procitání” ton przez niemal cały czas nadaje z kolei trąbka, na której gościnnie gra wielki miłośnik Milesa Davisa – Michal Gera (wcześniej udzielał się już na płycie „Elegie”). I taka też jest ta kompozycja – cała w duchu legendarnego trębacza amerykańskiego, co oczywiście odebrać należy jako komplement. Stronę A oryginalnego longplaya Supraphonu zamyka rozkołysany „Silvestr na baštírně”. Przebojowy charakter tego utrzymanego w konwencji latynoamerykańskiej kawałka podkreślają zwłaszcza perkusjonalia, za które odpowiada Jaroslav Raušer, oraz zwracająca się w stronę bossa novy solówka gitarowa Francla. Kratochvíl stara się nieco przełamać beztroski temperament utworu, dodając niepokojący, powtórzony parokrotnie motyw na syntezatorze. Mimo to całość jest zdecydowanie zbyt skoczna i lukrowana. Ale jeśli lider Jazz Q komponował „Silvestr na baštírně” z myślą o hucznych balach karnawałowych, trudno oczekiwać, by ten fragment płyty nie nadawał się do tańca.
Po przełożeniu krążka na drugą stronę zostajemy poczęstowani najdłuższym w całym zestawie, ponad siedmiominutowym numerem „Peruť”. Dużo tu klasycznego jazz-rocka, opartego na dialogu dwóch wiodących instrumentów – syntezatorów i gitary. Francl ma wreszcie okazję, aby się wykazać, z biegiem czasu Kratochvíl ustępuje mu bowiem nieco – ale tylko nieco – pola. To jednak wystarczy, by zagrał on solówkę, która okazuje się jednym z najjaśniejszych fragmentów na całym albumie. Pod kompozycją „Pivo v prášku” podpisał się cały zespół. I nie bez powodu – ma ona najbardziej luźną konstrukcję; możliwe, że powstała głównie po to, aby na koncertach otwierać muzykom drzwi do improwizacji. Utwór tytułowy, jakby na przekór tradycji, jest najkrótszym. W rzeczywistości to miniatura, oparta na żartobliwej „rozmowie” prowadzonej przez Kratochvíla (fortepian elektryczny) z – uwaga! – zaproszonym do studia byłym basistą Jazz Q Přemyslem Fauknerem. Ostatniemu numerowi lider nadał patetyczny tytuł – „Boží člověk” (kto wie, czy nie chodziło tu o przeżywającego już wtedy poważne kłopoty zdrowotne eksmuzyka praskiej formacji Vladimíra Padrůnka). I do pewnego momentu rzeczywiście odpowiada on zawartości; po pewnym czasie jednak nastrojowe partie gitary akustycznej, basu (na powrót Vítek Musil) i fortepianu elektrycznego ustępują miejsca stylizowanemu na instrumenty dęte syntezatorowi, co trochę psuje nastrój. W końcówce zespół, na szczęście, wraca na właściwe, jazz-rockowe tory, co sprawia, że dotarłszy do końca albumu, słuchacz może czuć się usatysfakcjonowany.
Po wydaniu krążka „Hvězdoň” Jazz Q wciąż istniało, koncertowało, nawet nagrywało nowe utwory w studiu Kratochvíla. Ale albo lider nie był zadowolony z tych kompozycji, albo żadna z wytwórni nie chciała zaryzykować i opublikować ich na płycie długogrającej. W każdym razie piosenki – tak, to nie błąd! właśnie piosenki – zrealizowane z kolejnymi wokalistami: Janą Koubkovą, Ondřejem Hejmą, Petrem Flynem i Lucie Bílą – na długie lata pozostawały w archiwach lidera grupy. Tylko trzy kawałki, zaśpiewane przez pierwszą z wymienionych, miały okazję, dzięki singlom wydanym w 1984 roku, trafić do wielbicieli zespołu. Pozostałe ujrzały światło dzienne dopiero po wielu latach na składankach „Album, které nikdy nevyšlo” (2001) bądź – dołączonych do ośmiopłytowego boksu „Martin Kratochvíl & Jazz Q” – „Bonusach” (2007).
koniec
2 czerwca 2013
Skład:
  • Martin Kratochvíl – fortepian, fortepian elektryczny, syntezator, vocoder
  • František Francl – gitara, gitara akustyczna, gitara dwunastostrunowa
  • Vítek (Vítězslav) Musil – gitara basowa
  • Pavol Kozma – perkusja
Gościnnie:
  • Michal Gera – trąbka (3)
  • Jaroslav Raušer – instrumenty perkusyjne (4)
  • Přemysl Faukner – gitara basowa (7)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.