Tu miejsce na labirynt…: Fusion na folkową nutę [KBB „Age of Pain” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Akihisa Tsuboy to jeden z najbardziej znanych i cenionych skrzypków rockowych w Japonii. Od dwudziestu lat stoi na czele progresywno-jazzowej formacji KBB, która właśnie – po sześciu latach przerwy – opublikowała nowy studyjny album. „Age of Pain” powinien przypaść do gustu tym wszystkim, którzy cenią wiolinistykę Jean-Luca Ponty’ego, Didiera Lockwooda czy Davida Crossa. I którym nie przeszkadza fakt, że od czasu do czasu w muzyce rockowej pobrzmiewają także nuty folkowe.
Tu miejsce na labirynt…: Fusion na folkową nutę [KBB „Age of Pain” - recenzja]Akihisa Tsuboy to jeden z najbardziej znanych i cenionych skrzypków rockowych w Japonii. Od dwudziestu lat stoi na czele progresywno-jazzowej formacji KBB, która właśnie – po sześciu latach przerwy – opublikowała nowy studyjny album. „Age of Pain” powinien przypaść do gustu tym wszystkim, którzy cenią wiolinistykę Jean-Luca Ponty’ego, Didiera Lockwooda czy Davida Crossa. I którym nie przeszkadza fakt, że od czasu do czasu w muzyce rockowej pobrzmiewają także nuty folkowe.
KBB ‹Age of Pain›Utwory | | CD1 | | 1) Larks in the Air | 6:21 | 2) Suspicious Forest | 8:08 | 3) Age of Pain | 6:50 | 4) Vertical Divided Alone Man | 7:38 | 5) Termites Daydream | 5:20 | 6) Lythrum | 4:35 | 7) Kernel | 6:37 | 8) My Restless Heart | 6:30 |
Japończycy uchodzą – i to nie bez podstaw – za mistrzów awangardy progresywno-jazzowej. Czytelnicy „Esensji” mogli się o tym przekonać, wsłuchując się chociażby w polecany przez nas najnowszy album legendarnego perkusisty Tatsuyi Yoshidy, który wydany został pod szyldem Zletovsko (i tak też został zatytułowany). Wspomnieliśmy wówczas także o tokijskiej grupie KBB, nie spodziewając się jeszcze, że półtora miesiąca później – po sześciu latach milczenia – wyda ona czwartą płytę studyjną z premierowym materiałem. Na jej czele od momentu powstania, czyli 1992 roku, stoi skrzypek Akihisa Tsuboy i jest jedynym muzykiem pierwszego składu, który wytrwał po dziś dzień. Tsuboy uczył się gry na skrzypcach od trzeciego roku życia; gdy miał lat piętnaście, stanął na czele swego pierwszego zespołu, pełniąc w nim, w zależności od potrzeb, funkcje gitarzysty bądź klawiszowca. Z czasem zdał sobie jednak sprawę, że jeżeli chce się wybić, jego kapela powinna odróżniać się od innych; w efekcie odłożył na bok gitarę i wrócił do skrzypiec. Bo ileż jest grup rockowych, w których – zamiast gitary – właśnie skrzypce są instrumentem wiodącym? Debiutancki album KBB – „Lost and Found” – ukazał się nakładem francuskiej wytwórni Musea Records dopiero po ośmiu latach funkcjonowania zespołu. W składzie, który go nagrał, poza Tsuboyem, znaleźli się jeszcze gitarzysta basowy Dani (muzyk używa tylko imienia), klawiszowiec Gregory Suzuki oraz perkusista Shirou Sugano. Ten ostatni był wtedy najbardziej znaną postacią w grupie; w latach 70. XX wieku dał się poznać jako muzyk funkowo-jazzrockowego Contemporary Electric Ensemble (prowadzonego przez saksofonistę Tomio Sudę), a potem grał jeszcze z Benoît Moerlen Band i Mahojin („Babilonia Suite”, 1991). Rok po wydaniu debiutu odszedł Suzuki, a zastąpił go Toshimitsu Takahashi. I w tym zestawieniu formacja trwa do dziś. Drugi krążek – „Four Corner’s Sky” (2003) – wydała japońska firma Poseidon Records (blisko współpracująca z Musea); podobnie zresztą jak dwa kolejne: koncertowy „Live 2004” (2005) i trzeci studyjny „Proof of Concept” (2007). Po wydaniu ostatniej z wymienionych płyt KBB faktycznie zawiesiło działalność, choć formalnie ciągle istniało. Tsuboy, któremu już wcześniej zdarzały się mniej lub bardziej spektakularne skoki w bok, nie dawał jednak o sobie zapomnieć. Pomiędzy 2002 a 2011 rokiem wziął udział w nagraniu ponad dziesięciu płyt różnych wykonawców, niekiedy jako gość specjalny, to znów po prostu akompaniator. W duecie z gitarzystą Natsukim Kido (na co dzień w Korekyojin) wydał dwa albumy: koncertowy „Era” (2002) oraz studyjny „Totem” (2004); zawarty na nich materiał można zaś określić jako połączenie folku, world music i fusion. Bliską stylistycznie muzykę zawierały także płyty formacji Ausia („Kasa Kasa”, 2003) i Ashada („Circulation”, 2006) oraz wokalistki Akiko Shikaty („Harmonia”, 2009). W klimacie progresywnym, względnie progresywno-awangardowym utrzymane były produkcje Pochakaite Malko („Laya”, 2004), Interpose+ („Interpose+”, 2005), Kōenji Hyakkei („070531”, 2008) oraz Korekyojin („Doldrums”, 2011). Na uwagę zasługują jednak także owoce współpracy Tsuboya z artystami spoza Kraju Kwitnącej Wiśni. Chociażby z legendą francuskiego Zeuhl, grupą ZAO, która po koncertach w Japonii wydała dwa koncertowe kompakty, na których usłyszeć można skrzypka z Tokio: „Reunited Live… in Tokyo” (2004) i „ZAO in Tokyo” (2007). Oprócz tego z talentu Japończyka skorzystali również Amerykanie z jazzrockowego A Triggering Myth na płycie „The Remedy of Abstraction” (2006). Jak więc widać, nawet gdy KBB zawisło w próżni, jego lider pozostawał nad wyraz aktywny artystycznie. Po kilku latach przerwy w działalności KBB Tsuboy zdecydował się zwołać ponownie dawnych kompanów i wejść z nimi do studia. Praca – w Tsunami Volcano Studio – nad nowym materiałem trwała równo rok: od lutego 2012 do lutego 2013 roku. W marcu i kwietniu w tym samym miejscu odbyły się miksy i mastering zarejestrowanych nagrań. Światło dzienne ujrzały one natomiast w ostatniej dekadzie sierpnia nakładem rodzimej wytwórni Diskunion. Album, który ostatecznie otrzymał tytuł „Age of Pain”, zawiera osiem instrumentalnych kompozycji (w sumie prawie pięćdziesiąt dwie minuty muzyki), które stylistycznie stanowią wypadkową jazz-rocka z rockiem progresywnym (o zacięciu awangardowym) i folkiem. Połączenie takie może wydawać się dość karkołomne, ale dla nikogo, kto od mniej więcej dwóch dekad z uwagą śledzi scenę japońską, nie będzie ono szczególnym zaskoczeniem. Krążek otwiera „Larks in the Air”, nie tylko w tytule nawiązujący do klasycznej płyty King Crimson „Larks’ Tongues in Aspic” (1973), na której możemy usłyszeć skrzypka Davida Crossa (jednego z ulubionych rockowych artystów Tsuboya). Początek tego kawałka nie zapowiada jednak wcale odjazdu w stronę progresu; wręcz przeciwnie – pierwsze kilkadziesiąt sekund to najprawdziwszy, najbliższy źródłom folk. Rozkołysana, wpadająca w ucho melodia grana przez skrzypka sprawia, że przed oczyma od razu stają barwnie wystrojone kapele folklorystyczne. I tak jest prawie do samego końca. „Prawie”, ponieważ w środku utworu mamy mimo wszystko dwa fragmenty nieco odmienne – za pierwszym razem do głosu dochodzi jazzujący fortepian, za drugim sprzężony bas; oba instrumenty zostają jednak, po krótkim dialogu, zastąpione ostatecznie przez skrzypce, które w finale serwują nam niezwykle energetyczną solówkę. Drugi na liście „Suspicious Forest” zabiera nas w lata 70., kiedy muzyka fusion odnosiła największe sukcesy – w czasy Return to Forever, Mahavishnu Orchestra (z Jerrym Goodmanem na skrzypcach) i UK (z Eddiem Jobsonem). Tsuboy zdecydowanie się tu nie oszczędza – gra ostro, zadziornie, na prawdziwie rockową modłę; charakteru dodaje temu utworowi partia (częściowo zapewne improwizowana) fortepianu elektrycznego. Tytułowy kawałek jest z trochę innego świata – ton nadaje mu romantyczna melodia (za którą odpowiadają skrzypek i pianista), a jeśli natrafimy w nim na odrobinę jazzu, to będzie on mocno podrasowany popem. Na szczęście tuż po nim pojawia się „Vertical Divided Alone Man” – bezapelacyjnie najmocniejszy punkt całej płyty. I to nie tylko dlatego, że jest to prawie ośmiominutowa porcja fusion i heavy proga. Potężnie, wręcz hardrockowo brzmiąca sekcja rytmiczna i wdzierające się w uszy grające unisono skrzypce wraz z klawiszami w tle – dosłownie wgniatają w fotel. A ileż dzieje się tu na trzecim planie! Wystarczy wsłuchać się w pulsujący bas. „Termites Daydream” to powrót, przynajmniej w pierwszej części, do folku – najpierw Tsuboy odgrywa bardzo skoczną melodyjkę (w sam raz do tańca), a potem dba o to, abyśmy mogli się zadumać. Dopiero po kilku minutach, gdy na plan pierwszy wybija się Toshimitsu Takabashi, zasiadający raz do syntezatora, to znów do fortepianu elektrycznego, robi się jazzrockowo. „Lythrum” to najspokojniejszy, najcichszy i… najszybciej wypadający z pamięci fragment „Age of Pain”. Takabashi ponownie daje w nim zaistnieć Takabashiemu, ale nie wynika z tego nic interesującego. Ot, chwila zamyślenia. I odpoczynku – przed dwoma ostatnimi, znacznie bardziej dynamicznymi kompozycjami. „Kernel” to doskonały powrót do progresywnego fusion – znajduje się tu miejsce i na szaleńczą, rockową solówkę skrzypiec, i na jazzowy pasaż keyboardów, i na odrobinę hard rocka z wyeksponowanym sprzężonym basem Daniego. Finałowe „My Restless Heart” to jeszcze jeden popis Tsuboya, który udowadnia – nie po raz pierwszy zresztą – jak wszechstronnym jest skrzypkiem. Potrafi bowiem zaserwować słuchaczom i bardzo klasyczną partię na tym instrumencie (z kolejną na dłużej zapadającą w pamięć melodią), i odpłynąć w dalekie progresywno-jazzowe strony. W czym notabene wydatnie wspomagają go pozostali muzycy, a zwłaszcza cudownie przygrywający na fortepianie elektrycznym Takabashi. „Age of Pain” nie jest najlepszą produkcją KBB, ale biorąc pod uwagę, że zespół milczał przez ostatnich sześć lat, należy cieszyć się z tak udanego, choć nie rewelacyjnego, zmartwychwstania. I mieć nadzieję, że następny album będzie jeszcze lepszy. I że nie trzeba będzie na niego oczekiwać do końca dekady. Skład: Akihisa Tsuboy – skrzypce elektryczne Toshimitsu Takahashi – fortepian, fortepian elektryczny, instrumenty klawiszowe Dani – gitara basowa Shirou Sugano – perkusja
|