Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 21 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

John Zorn, Moonchild Trio, John Medeski
‹The Last Judgment›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Last Judgment
Wykonawca / KompozytorJohn Zorn, Moonchild Trio, John Medeski
Data wydania18 listopada 2014
NośnikCD
Czas trwania40:42
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Mike Patton, Trevor Dunn, Joey Baron, John Medeski, John Zorn
Utwory
CD1
1) Tria Prima03:29
2) Trinity05:23
3) Resurrection04:20
4) Le Tombeau de Jacques de Molay04:25
5) Sleepy Hollow02:41
6) Friday the 13th03:45
7) Misericordia05:50
8) Incant04:29
9) Slipway06:19
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Pan kompozytor i templariusze
[John Zorn, Moonchild Trio, John Medeski „The Last Judgment” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„The Last Judgment” to zwieńczenie powstającej od 2006 roku septalogii, za którą – oprócz Johna Zorna (kompozytora całości materiału) – odpowiada formacja Moonchild Trio oraz okazjonalnie zapraszani do studia goście. W przypadku najnowszego krążka jest to słynny organista John Medeski. Tym sposobem opowieść o występnych templariuszach i ich ostatnim mistrzu, Jakubie de Molayu, dobiega tragicznego końca.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Pan kompozytor i templariusze
[John Zorn, Moonchild Trio, John Medeski „The Last Judgment” - recenzja]

„The Last Judgment” to zwieńczenie powstającej od 2006 roku septalogii, za którą – oprócz Johna Zorna (kompozytora całości materiału) – odpowiada formacja Moonchild Trio oraz okazjonalnie zapraszani do studia goście. W przypadku najnowszego krążka jest to słynny organista John Medeski. Tym sposobem opowieść o występnych templariuszach i ich ostatnim mistrzu, Jakubie de Molayu, dobiega tragicznego końca.

John Zorn, Moonchild Trio, John Medeski
‹The Last Judgment›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Last Judgment
Wykonawca / KompozytorJohn Zorn, Moonchild Trio, John Medeski
Data wydania18 listopada 2014
NośnikCD
Czas trwania40:42
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Mike Patton, Trevor Dunn, Joey Baron, John Medeski, John Zorn
Utwory
CD1
1) Tria Prima03:29
2) Trinity05:23
3) Resurrection04:20
4) Le Tombeau de Jacques de Molay04:25
5) Sleepy Hollow02:41
6) Friday the 13th03:45
7) Misericordia05:50
8) Incant04:29
9) Slipway06:19
Wyszukaj / Kup
Wszystko, co się zaczyna, musi – prędzej czy później – mieć również swój koniec. Do takiego samego wniosku doszedł John Zorn, postanawiając – po ośmiu latach od narodzin –zwieńczyć swoją opowieść o templariuszach. Czy jednocześnie będzie to oznaczać koniec istnienia Moonchild Trio? Pewnie tak, bo grupa ta powstała głównie po to, by realizować kolejne odsłony wymyślonej, skomponowanej i spisanej przez nowojorskiego muzyka i producenta historii. Z drugiej strony można jednak mieć pewność, że z artystami tworzącymi formację Zorn się nie rozstanie i jeszcze niejednokrotnie spotkają się ze sobą – w tej czy innej konfiguracji – w studiu bądź na scenie (tak jak robił to do tej pory). Moonchild Trio, w składzie którego znaleźli się wokalista Mike Patton (najbardziej znany z Faith No More), basista Trevor Dunn oraz perkusista Joey Baron, wystartowało w 2006 roku albumem „Moonchild: Songs Without Words”. Potem w miarę regularnych odstępach powstały jeszcze krążki: „Astronome” (2006), „Six Litanies for Heliogabalus” (2007), „The Crucible” (2008), „Ipsissimus” (2010) oraz „Templars: In Sacred Blood” (2012).
Do ich realizacji okazjonalnie zapraszano gości, wśród których byli między innymi organista Jamie Saft, obsługująca instrumenty elektroniczne Japonka Ikue Mori, gitarzysta Marc Ribot, wreszcie wirtuoz organów Hammonda John Medeski (sławny przede wszystkim dzięki triu Medeski, Martin & Wood). Ten ostatni po raz pierwszy pojawił się w studiu podczas sesji nagraniowej do „Templars: In Sacred Blood” i w tak wyrazisty sposób wpłynął na brzmienie zespołu, że postanowiono skorzystać z jego usług ponownie; tym samym przypadł mu w udziale – obok regularnych członków Moonchild Trio – zaszczyt zwieńczenia septalogii. Okładka albumu, tradycyjnie wydanego przez Tzadik Records (w połowie listopada), jest bliźniaczo podobna do obwoluty poprzednika. Widać na niej krzyż zakonu templariuszy (w wersji rozbudowanej), w którego kontury wpisano obraz Hieronima Boscha „Sąd Ostateczny”. A co z zawartością? Jest znakomicie. Kto wie, czy to nie najlepsza część cyklu. Choć z drugiej strony nie ma na „The Last Judgment” dźwięków, których w wykonaniu Moonchild Trio nie słyszelibyśmy już wcześniej. Najważniejsze jednak jest to, w jaki sposób zostały podane.
Czterdziestominutową (z sekundowymi groszami) ucztę otwiera kompozycja „Tria Prima”, w której rock progresywny miesza się z jazzem i ekstremalnym metalem (spod znaku innych projektów Zorna, jak PainKiller czy Naked City). Rozpędzona sekcja rytmiczna wspierana jest tu przez klimatyczną, bliską klimatom gotyckim, niekiedy wręcz rodem z horroru, partię organów oraz histeryczne krzyki Mike’a Pattona. Dla równowagi towarzyszą im także wokalizy stylizowane na pieśni sakralne, co dziwić nie powinno, bo przecież nie od dziś wiadomo, że możliwości wokalne eksfrontman Faith No More ma ogromne. Początek „Trinity” przenosi słuchaczy w zupełnie inny świat, któremu ton nadają delikatny rytm perkusji, kojący uszy pasaż organów oraz subtelny głos wokalisty. To wyciszenie nie trwa jednak długo; po niespełna minucie zespół przeistacza się z doktora Jekylla w mister Hyde’a, a muzyka skręca w stronę ekstremalnego metalu i hardcore’u – Patton zaczyna wrzeszczeć, Medeski natomiast „rozpala” swoje Hammondy do czerwoności. Dopiero w końcówce następuje powrót do wcześniejszych, stonowanych brzmień.
„Resurrection” otwiera z kolei sfuzzowana gitara basowa i potępieńcze krzyki Mike’a, które jednoznacznie kojarzą się z ostatnimi minutami życia wielkiego mistrza zakonu templariuszy, skazanego na śmierć i spalonego, jako heretyk, na stosie. Chwilę później następuje poświęcone mu patetyczne, ponownie wzorowane na (szesnastowiecznych) pieśniach sakralnych, „Le Tombeau de Jacques de Molay”, w którym Patton z jednej strony raczy nas złowrogimi, piekielnymi wrzaskami, z drugiej – dla kontrastu – anielskimi chórkami. W takim sąsiedztwie kompletnym zaskoczeniem może wydawać się „Sleepy Hollow” – z początku radosne i roztańczone, z biegiem czasu jednak coraz bardziej rockowe i psychodeliczne. Podobnie zróżnicowany jest „Friday the 13th”, który to kawałek po melodyjnym wstępie zamienia się w dawkę progresywnego fusion z hardcore’owym wokalem. Dodatkowym smaczkiem jest w nim solówka Medeskiego na organach, który nie po raz pierwszy udowadnia, że świetnie sprawdza się nie tylko w stylistyce jazzrockowej. Rozbudzone przez wcześniejsze kompozycje (lub ich fragmenty) emocje wycisza przepiękny utwór „Misericordia”, charakteryzujący się pastelową partią organów (z dodatkami w postaci szumu fal i odgłosu mew) i „szatańską” melorecytacją.
Mocnym punktem „Sądu Ostatecznego” Zorna jest trwający cztery i pół minuty „Incant” – zdecydowanie najbardziej poruszający kawałek na płycie. Rozpędzone bębny, przesterowany bas i przejmujące krzyki wokalisty – wszystko to składa się na swoiste połączenie awangardy, metalu, progresu i jazzu. Do tego dodajmy jeszcze wpadającą w ucho rzewną melodię na organach oraz – przynajmniej od pewnego momentu – Pattona śpiewającego bardzo czystym głosem łaciński tekst modlitwy. Jeśli kogoś nie chwycił za serce ten utwór, to obowiązkowo musi tak się stać za sprawą – wieńczącego nie tylko „The Last Judgment”, ale i cały siedmiopłytowy cykl – „Slipway”. Przy nagraniu tej minimalistycznej od strony formalnej kompozycji napracowali się, co prawda, tylko dwaj artyści – Mike Patton i John Medeski – lecz nie można zaprzeczyć, że idealnie wpisuje się ona w kontekst całej twórczości Moonchild Trio. Znając pracowitość i nieznającą granic wyobraźnię Johna Zorna, można podejrzewać, że niebawem miejsce formacji tworzonej przez Pattona, Dunna i Barona zajmie inna, nie mniej fascynująca. Rozżaleni mogą czuć się jedynie ci, którzy zżyli się z opowieścią o nieszczęśliwym losie Jakuba de Molaya. Ale przecież i jemu – choć uznanemu przed kilkuset laty za heretyka – także należy się święty spokój.
koniec
11 grudnia 2014
Skład:
Mike Patton – śpiew, wokalizy
Trevor Dunn – gitara basowa
Joey Baron – perkusja, instrumenty perkusyjne
oraz
John Medeski – organy Hammonda
John Zorn – muzyka, słowa, aranżacja, produkcja

Komentarze

11 XII 2014   15:59:31

eksfrontman Faith No More

29 X 2016   17:55:17

Kilka dni temu wróciłem do audycji, w której prezentowany był album "Simulacrum" i to była jedna z moich lepszych decyzji w ostatnim czasie. Wciągłąłem się w projekty Zorna i jego kolegów niesamowicie. Udało mi się polubić ekstremalne partie głosowe Pattona. Czuję, że jeszcze dużo przede mną. Dzięki za recenzje :)

30 X 2016   01:01:54

@Maciek

Proszę!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Braterski hołd
Sebastian Chosiński

21 V 2024

W 1977 roku bracia Francis i Didier Lockwoodowie powołali do życia zespół Surya, z którym nagrali tak samo nazywającą się płytę (jedyną w dorobku). Czterdzieści siedem lat później światło dzienne ujrzał natomiast album zatytułowany „New Surya”, którym Francis – z wielką pomocą młodego skrzypka Johana Renarda – postanowił oddać hołd swemu wielkiemu bratu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Zimowy lament w cieniu Jupitera
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Bywają takie formacje – także w świecie jazzu – które działają od wielu lat, ale niekoniecznie przekłada się to na bogactwo ich dyskografii. Takim właśnie przykładem może być prowadzony przez saksofonistę Johana Jutterströma szwedzki sekstet STHLM svaga, który doczekał się właśnie dopiero drugiej w swoim dorobku płyty – „Plays Carter, Plays Mitchell, Plays Shepp”. W jej tytule nieprzypadkowo pojawiają się nazwiska wielkich mistrzów jazzu.

więcej »

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Zimowy lament w cieniu Jupitera
— Sebastian Chosiński

Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
— Sebastian Chosiński

W cieniu Purpurowego Słońca
— Sebastian Chosiński

Mroczne zaułki Malmö
— Sebastian Chosiński

Wpływ tykwy na rozwój światowej muzyki
— Sebastian Chosiński

Od smutku do radości
— Sebastian Chosiński

Ente wcielenie Magmy
— Sebastian Chosiński

Oniryczne żałobne misterium
— Sebastian Chosiński

Mityczna rzeka w jaskini lwa
— Sebastian Chosiński

W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Krótko o muzyce: Thelemita w katedrze
— Sebastian Chosiński

Tacy artyści, jak Morricone, nie umierają
— Sebastian Chosiński

Krótko o muzyce: Czerwony Mór w domu Usherów
— Sebastian Chosiński

Esensja słucha: …Johna Zorna
— Sebastian Chosiński

Pokój z Zornem!
— Paweł Franczak

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.