Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Motorpsycho
‹Yay!›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułYay!
Wykonawca / KompozytorMotorpsycho
Data wydania16 czerwca 2023
Wydawca Det Nordenfjeldske Grammofonselskab
NośnikCD
Czas trwania42:08
Gatunekpop, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Bent Sæther, Hans Magnus Ryan, Tomas Järmyr, Josefin Runsteen, Lisa Isaksson, Reine Fiske, Lars Fredrik Swahn
Utwory
CD1
1) Cold & Bored04:01
2) Sentinels04:22
3) Patterns05:15
4) Dank State [Jan ’21]03:18
5) W.C.A.04:15
6) Real Again [Norway Shrugs and Stays at Home]03:03
7) Loch Meaninglessness & the Mull of Dull02:54
8) Hotel Daedalus07:46
9) Scaredcrow01:50
10) The Rapture05:28
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Pop i psychodelia
[Motorpsycho „Yay!” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kiedy sięgamy po wydawane z godną podziwu regularnością kolejne płyty grupy Motorpsycho, wiemy w zasadzie, czego się spodziewać. Nade wszystko potężnej porcji melodyjnego, ale i monumentalnie brzmiącego psychodeliczno-progresywnego rocka. Tym razem jednak jest zupełnie inaczej. Na wydanym przed paroma dniami albumie „Yay!” dominują bowiem utwory akustyczne, niemal popowe.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Pop i psychodelia
[Motorpsycho „Yay!” - recenzja]

Kiedy sięgamy po wydawane z godną podziwu regularnością kolejne płyty grupy Motorpsycho, wiemy w zasadzie, czego się spodziewać. Nade wszystko potężnej porcji melodyjnego, ale i monumentalnie brzmiącego psychodeliczno-progresywnego rocka. Tym razem jednak jest zupełnie inaczej. Na wydanym przed paroma dniami albumie „Yay!” dominują bowiem utwory akustyczne, niemal popowe.

Motorpsycho
‹Yay!›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułYay!
Wykonawca / KompozytorMotorpsycho
Data wydania16 czerwca 2023
Wydawca Det Nordenfjeldske Grammofonselskab
NośnikCD
Czas trwania42:08
Gatunekpop, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Bent Sæther, Hans Magnus Ryan, Tomas Järmyr, Josefin Runsteen, Lisa Isaksson, Reine Fiske, Lars Fredrik Swahn
Utwory
CD1
1) Cold & Bored04:01
2) Sentinels04:22
3) Patterns05:15
4) Dank State [Jan ’21]03:18
5) W.C.A.04:15
6) Real Again [Norway Shrugs and Stays at Home]03:03
7) Loch Meaninglessness & the Mull of Dull02:54
8) Hotel Daedalus07:46
9) Scaredcrow01:50
10) The Rapture05:28
Wyszukaj / Kup
Norwesko-szwedzkie (przynajmniej od momentu dołączenia do składu perkusisty Tomasa Järmyra) trio Motorpsycho bardzo lubi zaskakiwać. Ale takiej niespodzianki chyba jednak mało kto się spodziewał. Chociaż, jeśli dobrze wsłuchać się w ubiegłoroczny album „Ancient Astronauts”, można na nim usłyszeć swoistą zapowiedź tego, co znalazło się na wydanym 16 czerwca krążku „Yay!”. W czym rzecz? Poprzednie płyty grupy – począwszy od tak zwanej „trylogii Gullvåga”, czyli „The Tower” (2017), „The Crucible” (2019) oraz „The All is One” (2020), jak i „Kingdom of Oblivion” (2021) – prezentowały zespół grający muzykę nadzwyczaj energetyczną, momentami wręcz monumentalną. Tymczasem najnowsza produkcja zawiera kompozycje stonowane, wyciszone, w większości – poza jednym wyjątkiem (chodzi o „Hotel Daedalus”) – akustyczne.
Bliżej im do amerykańskiego psychodelicznego popu z przełomu lat 60. i 70. ubiegłego wieku (i takich wykonawców, jak Jefferson Airplane, Moby Grape, Quicksilver Messenger Service, a nawet Paula Simona i Arta Garfunkela), aniżeli do psychodeliczno-progresywnego rocka, jakim panowie z Motorpsycho – przed laty z Kennethem Kapstadem, a od 2017 roku ze wspomnianym już Tomasem Järmyrem – raczyli swoich wielbicieli. Głównym dostarczycielem materiału, jaki trafił na „Yay!”, jest wokalista i gitarzysta Bent Sæther. Jeśli więc szukać człowieka odpowiedzialnego za zmianę brzmienia zespołu – to byłby właśnie on. Choć całkiem możliwe, że to tak naprawdę skutek rozmyślań i wniosków, do jakich Norweg doszedł w czasie pandemii i kolejnych lockdownów. Stąd załagodzenie przekazu, słyszalne już na „Kingdom of Oblivion” i jeszcze bardziej podkreślone na najnowszym wydawnictwie.
Oprócz Sæthera (odpowiadającego za śpiew oraz partie gitar elektrycznych) oraz Järmyra (który zagrał na perkusji i różnego rodzaju perkusjonaliach) w studiu nagraniowym pojawił się oczywiście także Hans Magnus Ryan (na jego barkach spoczął obowiązek zarejestrowania ścieżek gitar basowej i akustycznych, on „pobawił” się również mellotronem i dograł chórki). Tradycyjnie nie zabrakło gości, wśród których znalazły się dwie Szwedki: flecistka Lisa Isaksson (znana ze współpracy z Our Solar System i Siena Root) oraz skrzypaczka Josefin Runsteen (vide Fire! Orchestra). Co nieco od siebie dorzucili również szwedzcy współproducenci albumu: Lars Fredrik Swahn zagrał na klawiszach, natomiast Reine Fiske (stary kumpel zespołu, którego słychać na płytach „Behind the Sun”, „The Motorpnakotic Fragments”, „The All is One” oraz „Kingdom of Oblivion”) – na gitarach elektrycznych.
Jeżeli wciąż jeszcze macie dobrze w pamięci (ba! byliście jej wielkimi fanami) „trylogię Gullvåga” oraz następującą bezpośrednio po niej płytę „Kingdom of Oblivion” – po wysłuchaniu „Yay!” będziecie mieli prawo być skonsternowani. Na album trafiła bowiem zupełnie inna muzyka, niż ta, dzięki której grupa przebiła się do szerszej świadomości fanów rocka na całym świecie. Nie, wcale nie gorsza. Po prostu inna. Diametralnie inna. By zorientować się, na czym polega zmiana, wystarczą pierwsze cztery minuty, czyli utwór otwierający krążek – „Cold & Bored”. To nastrojowy, melodyjny, oparty głównie na dźwiękach gitary akustycznej numer, o wyraźnie popowych inspiracjach. Jeszcze delikatniej zespół gra w „Sentinels”, który spokojnie mógłby znaleźć się na którejś z klasycznych, wydanych przed półwieczem płyt psychodeliczno-popowych formacji z Zachodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Balladowy klimat podkreśla „zamglony” głos Benta, którego wokalnie wspomagają w tle Ryan, Swahn i Isaksson.
„Patterns” sprawia wrażenie kompozycji powstałej gdzieś w połowie drogi pomiędzy „Cold & Bored” a „Sentinels”. Z jednej strony ciąży w stronę akustycznej ballady, ale z drugiej za sprawą nagromadzenia dźwięków na drugim planie (bas, gitary elektryczne) z czasem nabiera coraz bardziej rockowego charakteru. Zwłaszcza gdy gitarzyści pozwalają sobie na eskapady bluesowe (Sæther) i progresywne (Fiske). Zaskoczeni? No to poczekajcie na zagrany na dużo większym luzie „Dank State (Jan ’21)”, w którym mocno country’owa gitara sprawia, że z niecierpliwością czeka się na solówkę na… harmonijce ustnej. Niestety, nie usłyszymy jej. Ale gdyby muzycy zastanawiali się, jak można by wzbogacić ten kawałek przy okazji koncertów – oddaję im swój pomysł za darmo. W „W.C.A.” trio, nic nie tracąc na delikatności, nabiera mocy, a dzieje się tak poniekąd za sprawą gości: Fiske serwuje przesterowaną partię gitary, a Swahn dorzuca klawisze; jeżeli dorzucimy do tego jeszcze mellotron wykorzystany przez Ryana – będziemy mieć pełen obraz. I w pełni zrozumiemy, skąd ten lekko „kwasowy” (acidowo-hippisowski) posmak.
W dwóch kolejnych utworach zespół powraca do swego pierwotnego zamysłu: w „Real Again (Norway Shrugs and Stays at Home)” łączy balladowy styl z naleciałościami folkowymi, a w „Loch Meaninglessness & the Mull of Dull” – rozwija to, ewoluując w stronę ambitnego psychodelicznego popu (z pełnymi werwy kongami Järmyra). Najmocniejszym punktem albumu jest niemal ośmiominutowy „Hotel Daedalus”, który ze spokojem mógłby znaleźć się na którejkolwiek z wcześniejszych, stricte rockowych płyt Motorpsycho. To najbardziej energetyczny i patetyczny utwór na „Yay!”, okraszony melodyjnymi, ale zarazem bardzo ekspresyjnymi solówkami gitarowymi. To numer, do którego można wracać w nieskończoność. Nie zdziwię się, jeśli szybko zajmie miejsce w żelaznym repertuarze koncertowym grupy. Niespełna dwuminutowy instrumentalny „Scaredcrow” to z kolei gitarowo-klawiszowa introdukcja do zamykającego płytę „The Rapture” – kolejnej urokliwej psychodelicznej ballady, w której znalazło się też jednak miejsce na popis gitarowy i nastrojowe klawiszowe tło.
Potrafię zrozumieć, że po nagraniu kilku bardzo ekspresyjnych albumów Bent Sæther czuł przemożną chęć opowiedzenia swoim słuchaczom zupełnie innej historii. Że zmęczony tym, co dzieje się na świecie – pandemia, agresja Rosji na Ukrainę, kryzys ekonomiczny i klimatyczny – postanowił znaleźć ukojenie w muzyce znacznie bardziej delikatnej i nastrojowej. Cieszmy się „Yay!”, bo zapewne kolejny longplay Motorpsycho takich subtelności już nam nie przyniesie.
koniec
20 czerwca 2023
Skład:
Bent Sæther – śpiew, gitara elektryczna, chórki
Hans Magnus Ryan – gitara basowa, gitara akustyczna, mellotron, chórki
Tomas Järmyr – perkusja, instrumenty perkusyjne, kongi

gościnnie:
Reine Fiske – gitara elektryczna
Lars Fredrik Swahn – instrumenty klawiszowe, chórki
Josefin Runsteen – skrzypce, altówka
Lisa Isaksson – flety, chórki

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.