Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Joachim Kühn New Trio, Atom String Quartet
‹Komeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKomeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV
Wykonawca / KompozytorJoachim Kühn New Trio, Atom String Quartet
Data wydania30 czerwca 2023
Wydawca ACT
NośnikCD
Czas trwania74:04
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Krzysztof Komeda, Krzysztof Lenczowski, Mateusz Smoczyński, Dawid Lubowicz, Eric Schaefer, Chris Jennings, Joachim Kühn
Utwory
CD1
1) Astigmatic12:05
2) Kattorna09:01
3) Svantetic08:12
4) After the Catastrophe05:22
5) Moja ballada06:56
6) Crazy Girl11:19
7) Sleep Safe and Warm05:25
8) Roman II11:05
9) Encore: My Brother Rolf04:35
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Komeda na trio jazzowe i kwartet smyczkowy
[Joachim Kühn New Trio, Atom String Quartet „Komeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To piękne i wzruszające, kiedy jeden muzyk będący legendą jazzu – chodzi o niemieckiego pianistę Joachima Kühna – postanawia złożyć hołd innemu legendarnemu twórcy. Jeszcze cudowniej, kiedy tym artystą okazuje się Polak – Krzysztof Komeda. To głównie jego muzyka rozbrzmiewa na albumie „Komeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV”, w nagraniu którego udział wziął również warszawski Atom String Quartet.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Komeda na trio jazzowe i kwartet smyczkowy
[Joachim Kühn New Trio, Atom String Quartet „Komeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV” - recenzja]

To piękne i wzruszające, kiedy jeden muzyk będący legendą jazzu – chodzi o niemieckiego pianistę Joachima Kühna – postanawia złożyć hołd innemu legendarnemu twórcy. Jeszcze cudowniej, kiedy tym artystą okazuje się Polak – Krzysztof Komeda. To głównie jego muzyka rozbrzmiewa na albumie „Komeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV”, w nagraniu którego udział wziął również warszawski Atom String Quartet.

Joachim Kühn New Trio, Atom String Quartet
‹Komeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKomeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV
Wykonawca / KompozytorJoachim Kühn New Trio, Atom String Quartet
Data wydania30 czerwca 2023
Wydawca ACT
NośnikCD
Czas trwania74:04
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Krzysztof Komeda, Krzysztof Lenczowski, Mateusz Smoczyński, Dawid Lubowicz, Eric Schaefer, Chris Jennings, Joachim Kühn
Utwory
CD1
1) Astigmatic12:05
2) Kattorna09:01
3) Svantetic08:12
4) After the Catastrophe05:22
5) Moja ballada06:56
6) Crazy Girl11:19
7) Sleep Safe and Warm05:25
8) Roman II11:05
9) Encore: My Brother Rolf04:35
Wyszukaj / Kup
Chociaż od śmierci Krzysztofa Komedy (1931-1969) minęło już ponad pół wieku, chyba nikt z wielbicieli jazzu na świecie nie ma wątpliwości, że – podobnie jak Charlie Parker, John Coltrane, Bill Evans czy Sun Ra – muzyk ten tak naprawdę, oczywiście w warstwie symbolicznej, żyje nadal. Świadczą o tym ukazujące się każdego roku nowe albumy z muzyką polskiego pianisty. Inspiruje on kolejne pokolenia twórców, którzy regularnie oddają mu hołd. Jednym z takich admiratorów twórczości Komedy jest Niemiec Joachim Kühn (rocznik 1944), sam już od lat będący legendą europejskiego jazzu i fusion. W przeszłości wielokrotnie pisałem o nim na łamach „Esensji”; wystarczy przypomnieć teksty poświęcone takim płytom, jak „Bold Music” (1969), „Paris is Wonderful” (1970), „Interchange” (1972), „Rock Around the Cock” (1973), „This Way Out” (1973), „Mama Kuku – Live!” (1974), „Cinemascope” (1974), „Hip Elegy” (1976), „Springfever” (1976), „Sunshower” (1978), „Don’t Stop Me Now” (1979) i wielu innych.
Mimo niemal osiemdziesiątki na karku, Joachim Kühn jest wciąż aktywnym muzykiem. Praktycznie każdego roku publikuje nowy album. Parę miesięcy temu – nakładem monachijskiej wytwórni ACT Music – w serii „Jazz at Berlin Philharmonic” ukazał się jego krążek „Komeda”. Z polskiej perspektywy ma on podwójne znaczenie: po pierwsze – osiem (na dziewięć) kompozycji to dzieła legendarnego Polaka, po drugie – w dniu koncertu, który odbył się 14 października ubiegłego roku, na scenie Filharmonii Berlińskiej obok Kühna i jego dwóch akompaniatorów – kanadyjskiego kontrabasisty Chrisa Jenningsa oraz perkusisty Erica Schaefera – stanął również polski zespół smyczkowy Atom String Quartet. Efektem ich pracy okazała się płyta doskonała. Nie będąca ani prostym odegraniem starych, dobrze znanych utworów, ani też próbą dekonstrukcji dokonań Komedy. Joachim postanowił zachować ducha nagrań sprzed kilku dekad, ale jednocześnie odczytać je na nowo, wpisując w nie – z jednej strony – własne improwizacje, z drugiej natomiast – co zapewne było zasługą Dawida Lubowicza, Mateusza Smoczyńskiego i ich kolegów – nawiązując do polskiej tradycji romantycznej (której, jakby nie było, Komeda był spadkobiercą).
Pierwsze pół godziny koncertu to w zasadzie nowa wersja longplaya „Astigmatic” (1966). New Trio Joachima Kühna wraz z Atom String Quartet odegrali bowiem wszystkie kompozycje z tego krążka: począwszy od tytułowej, poprzez „Kattorna”, kończąc na „Svantetic”. Różnica w podejściu do materii muzycznej jest jednak znacząca: zamiast dęciaków – saksofonu Zbigniewa Namysłowskiego i trąbki Tomasza Stańki – słyszymy kwartet smyczkowy, który z równym zamiłowaniem wprowadza do muzyki Komedy elementy folku, jak i sięga po improwizacje charakterystyczne dla Zbigniewa Seiferta. Nie stroni od nich zresztą także pianista, który nie jest jednak, na szczęście, liderem zawłaszczającym całą przestrzeń. W „Astigmatic” Kühn daje pograć innym: korzystają z tego zarówno członkowie Atom String Quartet, jak i New Trio (vide kapitalna solówka perkusyjna Schaefera). Sam Joachim zaś płynnie przechodzi od fragmentów subtelnych do energetycznych, nie zapominając o tym, aby wspólnie ze skrzypkami, przypomnieć od czasu do czasu motyw przewodni utworu.
„Kattorna” zachowuje niepokojący nastrój oryginału, ale nie brakuje w niej też nowoczesnych brzmień. Sekcja rytmiczna gra z niezwykłym groove’em, momentami można wręcz odnieść wrażenie, że Jenningsa i Schaefera ciągnie w stronę psychodelii. Nadzwyczaj ważną rolę pełnią również smyczki; to one przywołują główny motyw. Nie inaczej ma się rzecz ze „Svantetic”, w którym to właśnie muzycy Atom String Quartet decydują o tym, kiedy cały zespół podąży w stronę folkową, a kiedy pojawią się fragmenty stricte ilustracyjne, przypominające o filmowych korzeniach twórczości Krzysztofa Komedy. W „After the Catastrophe” na scenie pozostaje jedynie Joachim Kühn; nastrojowa historia snuta przez pianistę staje się jednym z najbardziej wzruszających rozdziałów całej opowieści. Emocji nie brakuje także w „Mojej balladzie”, której stonowany charakter przełamuje frywolna partia fortepianu. Najciekawiej jednak prezentuje się końcówka, która bez znaczących zmian mogłaby pojawić się w jakimś soundtracku do filmu retro.
Podobnie zresztą jak wstęp do „Crazy Girl”, który z czasem jednak ewoluuje w stronę skrzypcowej improwizacji z odwołaniami do folkloru. W części pierwszej dominuje kwartet smyczkowy, w drugiej – jazzowe trio, czego efektem staje się energetyczna improwizacja Kühna. W finale oba zespoły spotykają się, co z kolei prowadzi do wirtuozerskiego popisu pianisty. W klasycznie jazzowym, co dodatkowo podkreśla solówka kontrabasisty, „Sleep Safe and Warm” Joachim przywołuje motyw przewodni z „Kołysanki” z „Dziecka Rosemary”. Na jego bazie tworzy jednak nową jakość. Zaczerpnięty z kolei z „Noża w wodzie” „Roman II” nawiązuje do jazzowej awangardy, choć z czasem przeistacza się w bardziej klasyczny jazz, aczkolwiek i w nim znajduje się miejsce dla nieoczywistych solówek – skrzypiec i wiolonczeli. Album zamyka jedyna kompozycja lidera projektu. To elegijna fortepianowa impresja „My Brother Rolf”, poświęcona zmarłemu 18 sierpnia 2022 roku, a więc na niespełna dwa miesiące przed koncertem w Berlinie, bratu – klarneciście i saksofoniście Rolfowi Kühnowi. Przed laty to właśnie on otwierał Joachimowi drogę do wielkiej światowej kariery. Grających razem można usłyszeć ich między innymi na takich albumach, jak „Solarius” (1965), „Re-Union in Berlin” (1965), „Transfiguration” (1967), „Monday Morning” (1969), „Going to the Rainbow” (1971), „Devil in Paradise” (1971), „Total Space” (1975), „Cucu Ear” (1980) czy „Don’t Split!” (1983).
koniec
1 grudnia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.