Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

The Chronicles of Father Robin
‹The Songs & Tales from Airoea – Book III: Magical Chronicle (Ascension)›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Songs & Tales from Airoea – Book III: Magical Chronicle (Ascension)
Wykonawca / KompozytorThe Chronicles of Father Robin
Data wydania16 stycznia 2024
Wydawca Karisma Records
NośnikCD
Czas trwania34:23
Gatunekfolk, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Henrik Harmer, Jon André Nilsen, Andreas Wettergreen Strømman Prestmo, Regin Meyer, Thomas Hagen Kaldhol, Aleksandra Morozowa, Håkon Oftung (Dauinghorn of Jordsjø), Lars Fredrik Frøislie (Marxo Solinas), Kristoffer Momrak (Krizla)
Utwory
CD1
1) Magical Chronicle06:09
2) Skyslumber07:26
3) Cloudship06:57
4) Empress of the Sun04:47
5) Lost in the Palace Gardens07:58
6) Epilogue01:04
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Każda magia kiedyś się wyczerpuje
[The Chronicles of Father Robin „The Songs & Tales from Airoea – Book III: Magical Chronicle (Ascension)” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Book III: Magical Chronicle (Ascension)” to ostatnia odsłona progresywno-folkowej trylogii „The Songs & Tales from Airoea”, która wyszła spod ręki norweskiego zespołu The Chronicles of Father Robin. Do całej historii nie wnosi niczego nowego. Niczym też nie zaskakuje. Ale to nie znaczy, że zaprzysięgłym wielbicielom gatunku nie będzie się podobać. Przeciwnie! Tyle że chyba tylko im.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Każda magia kiedyś się wyczerpuje
[The Chronicles of Father Robin „The Songs & Tales from Airoea – Book III: Magical Chronicle (Ascension)” - recenzja]

„Book III: Magical Chronicle (Ascension)” to ostatnia odsłona progresywno-folkowej trylogii „The Songs & Tales from Airoea”, która wyszła spod ręki norweskiego zespołu The Chronicles of Father Robin. Do całej historii nie wnosi niczego nowego. Niczym też nie zaskakuje. Ale to nie znaczy, że zaprzysięgłym wielbicielom gatunku nie będzie się podobać. Przeciwnie! Tyle że chyba tylko im.

The Chronicles of Father Robin
‹The Songs & Tales from Airoea – Book III: Magical Chronicle (Ascension)›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Songs & Tales from Airoea – Book III: Magical Chronicle (Ascension)
Wykonawca / KompozytorThe Chronicles of Father Robin
Data wydania16 stycznia 2024
Wydawca Karisma Records
NośnikCD
Czas trwania34:23
Gatunekfolk, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Henrik Harmer, Jon André Nilsen, Andreas Wettergreen Strømman Prestmo, Regin Meyer, Thomas Hagen Kaldhol, Aleksandra Morozowa, Håkon Oftung (Dauinghorn of Jordsjø), Lars Fredrik Frøislie (Marxo Solinas), Kristoffer Momrak (Krizla)
Utwory
CD1
1) Magical Chronicle06:09
2) Skyslumber07:26
3) Cloudship06:57
4) Empress of the Sun04:47
5) Lost in the Palace Gardens07:58
6) Epilogue01:04
Wyszukaj / Kup
Nie tak dawno wieściłem, że na zwieńczenie trylogii „The Songs & Tales from Airoea” autorstwa norweskiej formacji The Chronicles of Father Robin będziemy musieli czekać aż do marca. Sprawdziło to się o tyle, że dopiero w marcu możecie przeczytać „esensyjną” recenzję tego dzieła, które w sprzedaży ukazało się jednak dużo wcześniej – w połowie stycznia. „Book III: Magical Chronicle (Ascension)” wieńczy historię opowiedzianą wcześniej w „Book I: The Tale of Father Robin (State of Nature)” oraz „Book II: Ocean Traveller (Metamorphosis)”. Nagrano je w tym samym składzie (Andreas Wettergreen Strømman Prestmo, Jon André Nilsen, Henrik Harmer) oraz z udziałem tych samych gości, wśród których znaleźli się klawiszowcy Håkon Oftung, Lars Fredrik Frøislie oraz Kristoffer Momrak, znani z wielu innych projektów muzycznych (jak chociażby – by wymienić jedynie kilka – Wobbler, Tusmørke czy Jordsjø).
„The Songs & Tales from Airoea” to zamknięta całość; w sumie – jeśli zliczymy wszystkie części – trwająca niemal równe dwie godziny. Muzycy zdecydowali się jednak podzielić to na trzy albumy kompaktowe (choć jeszcze wcześniej wydali ten sam materiał na kilku kolekcjonerskich winylach). Każdy kolejny, co ciekawe, okazywał się o kilka minut krótszy. I, co jak najbardziej zrozumiałe, był za każdym razem coraz mniejszym zaskoczeniem dla uważnego słuchacza. O ile odsłona pierwsza wywołała u mnie prawdziwy entuzjazm, o tyle w przypadku „drugiej byłem wprawdzie wciąż jeszcze zauroczony, ale już nie zachwycony. A trzecia? Ciągle doceniam kunszt artystów, cenię ich umiejętność komponowania urzekających melodii, ale muszę przyznać – i wcale nie robię tego z bólem – że na „Book III: Magical Chronicle (Ascension)” nie ma w zasadzie nic, co odróżniałoby ją od poprzedniczek.
Co jednak wcale nie oznacza, że to album zły. Jedynie: dokładnie taki sam, jak wcześniejsze. Dla wielu wielbicieli The Chronicles of Father Robin będzie to akurat dokładnie taka informacja, jakiej oczekiwali. Jeżeli więc przed dekadami zachwycaliście się (bądź wciąż jeszcze zachwycacie) dokonaniami takich progresywnych i progresywno-folkowych grup, jak Gryphon Jethro Tull, czy Yes – będziecie nieustająco wniebowzięci. Ale nie liczcie już na efekt „wow!”. On mógł towarzyszyć jedynie pierwszemu, drugiemu, trzeciemu odsłuchowi „Book I: The Tale of Father Robin (State of Nature)”. Zapewne Norwegowie zdawali sobie z tego sprawę i tak właśnie ułożyli materiał, by każda kolejna część była nieznacznie krótsza i tym samym mniej absorbująca słuchaczy. W ten sposób pozwalali uniknąć im znużenia, które na pewno zaczęłoby towarzyszyć każdemu, kto miałby za jednym zamachem poznać całość.
Na co warto zwrócić uwagę w części trzeciej? Tak naprawdę mógłbym powtórzyć wszystkie uwagi, jakie pojawiały się już w recenzjach poprzednich „ksiąg”, zmieniając jedynie tytuły kompozycji. I tak w otwierającym album „Magical Chronicle” dominują elementy progresywno-folkowe (głównie za sprawą eterycznego fletu i gitary akustycznej), ale nie brakuje również odniesień do muzyki dawnej (vide wielogłosy w chórkach). Jeżeli rozbrzmiewają akcenty rockowe, to są one krótkie i służą głównie chwilowemu skontrastowaniu zwiewnego charakteru całości. „Skyslumber” to jeden z dwóch utworów trwających ponad siedem minut – przy czym ta długość nie jest niczym szczególnym uzasadniona. Gdyby tego numeru zabrakło w trylogii, na pewno nie mielibyśmy żadnego powodu do narzekania. O takich kawałkach zwykło się mawiać, że są „bez historii” – przemykają, by natychmiast zostać zapomniane.
Nieco ciekawiej robi się w „Cloudship”. Głównie dlatego, że swoim natchnionym śpiewem Prestmo jednoznacznie składa hołd Jonowi Andersonowi z Yes. W warstwie instrumentalnej uwagę przykuwa zwłaszcza pojawiający się w fazie końcowej duet gitar – akustycznej i elektrycznej, któremu towarzyszy powłóczysta partia fletu. Najwięcej energii zespół krzesze z siebie w najkrótszym, nie licząc epilogu, „Empress of the Sun”: to pięciominutowa kompozycja, której ponad połowa zostaje poświęcona na wzniecenie rockowego ognia. W części środkowej natomiast muzycy, korzystając z klawinetu i syntezatorów, starają się tonować emocje. Ciekawostką wyróżniającą „Lost in the Palace Gardens” jest z kolei jego nieco orientalny charakter (kłania się mandolina Thomasa Hagena Kaldhola) i leniwie snujący się dwugłos Prestmo z Aleksandrą Morozową. Zaledwie minutowy „Epilogue” trudno nawet uznać za dzieło muzyków: to dźwiękowy kolaż szumu morskich fal i wiatru oraz ćwierkania ptaszków. Miłe dla ucha, ale…
Właśnie: ale… Trochę szkoda, że panowie z The Chronicles of Father Robin nie kończą swojej opowieści akcentem mocniejszym, bardziej charakterystycznym, który byłby długo pamiętany i na dodatek sprawiał, że chciałoby się do tego albumu powracać. Przyznam, że znając już całą trylogię, po latach będę zapewne wracał z dużą przyjemnością głównie do „Book I: The Tale of Father Robin (State of Nature)”. „Book II: Ocean Traveller (Metamorphosis)” być może przypomnę sobie z rzadka, ale bez szczególnego podniecenia. A co z „Book III: Magical Chronicle (Ascension)”? Cóż, jeśli ktoś mnie przymusi…
koniec
5 marca 2024
Skład:
Andreas Wettergreen Strømman Prestmo – śpiew, gitara elektryczna, gitara akustyczna, dwunastostrunowa gitara akustyczna, gitara basowa, syntezatory, organy elektryczne, dzwonki, instrumenty perkusyjne, słowa
Jon André Nilsen – gitara basowa, kontrabas, chórki
Henrik Harmer – perkusja, instrumenty perkusyjne, syntezatory, chórki

oraz
Regin Meyer – flet stalowy, fortepian, fortepian elektryczny, organy Hammonda, organy elektryczne, chórki
Thomas Hagen Kaldhol – gitara elektryczna, gitara akustyczna, mandolina, efekty elektroniczne, chórki
Aleksandra Morozowa – chórki

gościnnie:
Håkon Oftung – organy Hammonda, klawinet, mellotron, fortepian elektryczny, syntezatory, smyczki
Lars Fredrik Frøislie – organy elektryczne, klawinet, syntezatory, mellotron
Kristoffer Momrak – syntezatory

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.