Miejsca, które warto odwiedzić: Zamek krzyżacki w Radzyniu ChełmińskimNie jest tak znany jak zamki krzyżackie w Malborku, Kwidzyniu czy Golubiu, ponieważ nie został, jak one, odbudowany po licznych wojennych zniszczeniach. Z tego też powodu nie przyciąga w okresie wakacyjnym tłumów turystów. A jednak warto po drodze do Malborka zjechać nieco z głównej trasy i odnaleźć Radzyń Chełmiński. Pozostałości po krzyżackiej warowni z pierwszej połowy XIV wieku swym ogromem wciąż bowiem zapierają dech w piersiach.
Sebastian ChosińskiMiejsca, które warto odwiedzić: Zamek krzyżacki w Radzyniu ChełmińskimNie jest tak znany jak zamki krzyżackie w Malborku, Kwidzyniu czy Golubiu, ponieważ nie został, jak one, odbudowany po licznych wojennych zniszczeniach. Z tego też powodu nie przyciąga w okresie wakacyjnym tłumów turystów. A jednak warto po drodze do Malborka zjechać nieco z głównej trasy i odnaleźć Radzyń Chełmiński. Pozostałości po krzyżackiej warowni z pierwszej połowy XIV wieku swym ogromem wciąż bowiem zapierają dech w piersiach. Dzisiaj Radzyń Chełmiński to niewielkie miasteczko, liczące zaledwie około dwóch tysięcy mieszkańców, położone na północy województwa kujawsko-pomorskiego, tuż przy granicy z województwem pomorskim. Przed wiekami znajdował się w granicach ziemi chełmińskiej, której dzieje – począwszy od trzeciej dekady XIII wieku – na dobre i na złe (z naciskiem na drugi człon popularnego powiedzenia) związane były z Zakonem Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, czyli… Krzyżakami. Kiedy bowiem książę mazowiecki Konrad (wnuk Bolesława Krzywoustego) wpadł na pomysł, aby poszukać sprzymierzeńców do walki z pogańskimi Prusami i napatoczyli mu się właśnie Krzyżacy, to sprowadzając ich do Polski postanowił ofiarować im właśnie Chełmkino i okolice. Wielkim mistrzem był wówczas Hermann von Salza, przez wielu historyków uważany za głównego twórcę potęgi Zakonu. Nie dowierzając zbytnio naszemu księciu postarał się on, aby przekazana przez Konrada darowizna zyskała jeszcze dodatkowo placet cesarski. W efekcie zabiegów dyplomatycznych Hermanna Fryderyk II nadał Krzyżakom tzw. Złotą Bullę z Rimini, na mocy której zakonnicy mieli usadowić się nie tylko w ziemi chełmińskiej, ale także w przyszłości władać wszystkimi ziemiami, jakie wydarliby Prusom. Dopiero teraz, mając zapewnione włości dla swoich braci, wielki mistrz zdecydował się wysłać nad Wisłę pierwszych rycerzy. Niebawem przybyli kolejni, którzy ochoczo zabrali się zarówno do walk z poganami, jak i do budowy grodów i zamków, które stać się miały podstawą ich władzy na otrzymanych od piastowskiego księcia terenach. Tak rozpoczął się okres „krzyżacki” w dziejach Radzynia, który wcześniej należał do Prusów (wydrzeć miał go im ponoć Bolesława Chrobry), a w interesującym nas czasie był własnością biskupa misyjnego Chrystiana. Krzyżacy odebrali go jednak biskupowi i w 1234 roku rozpoczęli rozbudowę istniejącego już grodu; w jego granicach wznieśli m.in. kościół pod wezwaniem św. Krzyża. Znaczenie Radzynia było ogromne. Z jednej strony miał on osłaniać dotychczasowy stan posiadania, z drugiej – stanowić bazę wypadową do rejzów przeciwko mieszkającym na północ od grodu Prusom. Gdy sytuacja nieco się już wyjaśniła (czytaj: gdy poganie dostali niezłe cięgi), gród postanowiono zamienić w centrum administracyjne regionu i rozpoczęto budowę zamku, którego ruiny przetrwały po dziś dzień. Kiedy to było? Teorie są dwie: albo w końcu XIII, albo też w pierwszej połowie XIV wieku. Wrażenie musiał robić w tamtych czasach piorunujące, skoro nawet jeszcze dziś, choć w ruinie, jego widok zapiera dech w piersiach. Położony na wzniesieniu nad brzegiem jeziora (które dziś z powodu zmian w terenie oddalone jest o kilkaset metrów) był jednocześnie znakomitą warownią. Nic więc dziwnego, że stał się siedzibą komtura. Pierwszy poważny sprawdzian zamek musiał zdać w pamiętnym 1410 roku, kiedy to niemal od razu po grunwaldzkiej wiktorii pod Radzyń podeszły wojska polsko-litewskie. Oblegano go bez efektu przez dwa miesiące i nie wiadomo, jak długo jeszcze trwałyby walki, gdyby nagle 21 września nie pojawił się pod murami sam król Władysław Jagiełło. Wracał właśnie spod Malborka, którego nie udało mu się zdobyć, więc dla poprawy humoru, po pewnych wahaniach, pozwolił swojemu wojsku przystąpić do szturmu. Okazało się, że było warto. W zamkowych murach znajdowały się bowiem spore zapasy żywności oraz część skarbca zakonnego wywiezionego z Malborka (w tym także osobiste srebra nieżyjącego już wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena). Gdy jednak główna część polskiej armii wycofała się z ziem zakonnych, Krzyżacy przystąpili do stopniowego odbijania swoich włości. Jeszcze w tym samym 1410 roku próbowali wyrwać z rąk polskiej załogi Radzyń. Mimo krwawej bitwy stoczonej o warownię, udało się ją obronić. Ale tylko do czasu – po podpisaniu I pokoju toruńskiego w 1411 zamek wrócił w ręce zakonne. Nowym komturem, którego głównym zadaniem stała się odbudowa zniszczonej budowli, został Henryk Hold. Do pomocy dostał jednak zaledwie sześciu zakonników, co może dziwić, ale świadczy przede wszystkim o tym, jak bardzo przetrzebione zostały siły krzyżackie podczas wojny z Jagiełłą i Witoldem. Pokój nie trwał długo, walki wznowiono jeszcze za życia króla Władysława, ale kolejną wielką batalię z Zakonem stoczył dopiero jego syn – Kazimierz Jagiellończyk. Radzyń ponownie stał się areną bardzo krwawych potyczek w trakcie wojny trzynastoletniej (1454-1466). Na samym początku konfliktu – w lutym 1454 roku – udało się go zdobyć zbuntowanym stanom pruskim; dwa lata później natomiast, w czasie dwutygodniowego oblężenia, Krzyżacy starali się go odzyskać – bez skutku. I tak pozostał w rękach polskich, co potwierdził II pokój toruński w 1466 roku. Kilkadziesiąt lat później, gdy Zygmunt Stary (syn Kazimierza Jagiellończyka) postanowił przywołać do porządku swego siostrzeńca (i prawnuka Jagiełły), ostatniego – jak się później okazało – wielkiego mistrza Zakonu Krzyżackiego, Albrechta Hohenzollerna, i wypowiedział mu wojnę (1519-1521), radzyński zamek posłużył królowi za kwaterę dla jego wojsk. Nikt już jednak o niego walczyć nie musiał – przynajmniej przez następne sto lat. Wtedy bowiem wybuchły zaciekłe i trwające kilka dekad wojny polsko-szwedzkie. To właśnie podczas nich warownia w Radzyniu doznała największych zniszczeń. Polska utraciła ziemię chełmińską na mocy pierwszego rozbioru w 1772 roku. Zniszczony i opuszczony przez gospodarzy zamek nie został, o dziwo, odbudowany przez władze pruskie. Więcej nawet, przyzwoliły one na jego rozbiórkę – przez wiele lat zamkowe cegły wykorzystywano przy budowie ratusza i domów w Radzyniu. Dopiero w połowie XIX wieku zainteresowano się zabytkiem od strony naukowej i rozpoczęto długotrwałą, żmudną konserwację. Trwała ona również po drugiej wojnie światowej. To właśnie w latach 60. ostatecznie zabezpieczono obiekt (m.in. przykrywając potężną zamkową kaplicę paskudnie wyglądającym żelbetonowym dachem) i zezwolono turystom na jego zwiedzenie. O zamku zrobiło się głośno na początku lat 70. ubiegłego stulecia, kiedy stał się on jednym z bohaterów serialu „Samochodzik i templariusze”, nakręconego na podstawie bestsellerowej powieści Zbigniewa Nienackiego. To właśnie w jego bezpośrednim towarzystwie Hubert Drapella nakręcił dwa pierwsze odcinki filmu. Obecnie jest on dzierżawiony przez prywatnych właścicieli, którzy udostępniają go do zwiedzania w okresie letnim – mniej więcej od początku maja do końca września. Co pozostało po potężnej niegdyś krzyżackiej warowni? Przede wszystkim spore części dwóch skrzydeł – wschodniego i północnego, a przy okazji fronton i kaplica (choć bez oryginalnego dachu). Przetrwały również dwie (z czterech) narożne wieżyczki – na jedną z nich można się wspiąć. Warto to uczynić, ponieważ rozciąga się z niej wspaniały widok nie tylko na resztę zamku, ale przede wszystkim całą okolicę. Kto zechce, może przymierzyć się także do trzech zachowanych cel pokutnych, wbudowanych w północne mury kaplicy. Pod świątynią natomiast znajduje się przykryta krzyżowym sklepieniem piwnica. I choć wspomniane relikty stanowią jedynie niewielką część potężnej niegdyś budowli, ich wartości przecenić się nie da. W tych murach wciąż bowiem czuć ducha historii – kto wie, czy nie w większym nawet stopniu niż w wielokrotnie przebudowywanych murach zamków w Golubiu, Kwidzyniu, a nawet Malborku. 25 lipca 2008 Autor tekstu korzystał m.in. z następujących źródeł: „Katalog zabytków sztuki w Polsce” pod red. Tadeusza Chrzanowskiego i Mariana Korneckiego (tom 11, 1967); „Diecezja toruńska. Historia i teraźniejszość” pod red. Stanisława Kardasza (tom 14, 1997); Mieczysław Haftka, „Zamki krzyżackie w Polsce. Szkice z dziejów” (1999). Opis walk o zamek w Radzyniu podczas wielkiej wojny z Zakonem Krzyżackim przekazał potomnym Jan Długosz w swoich „Rocznikach, czyli kronikach sławnego Królestwa Polskiego”. |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Kiedy para - buch!
— Wojciech Gołąbowski
Ochorowiczówka ma młodsze rodzeństwo!
— Wojciech Gołąbowski
Budować 33 lata i… wyjechać
— Wojciech Gołąbowski
Sentymenty, zadziwienie, oszołomienie
— Wojciech Gołąbowski
Szopka inna niż zwykle
— Wojciech Gołąbowski
Domek mały, Górki Wielke, serce ogromne
— Wojciech Gołąbowski
Roosevelt jest królem, a czołg skoczkiem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jaka jest różnica między dzwonem a fajką?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wieś, która odpływa w przeszłość
— Beatrycze Nowicka
Bliskie spotkania krowiego stopnia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
— Sebastian Chosiński
Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
— Sebastian Chosiński
Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
— Sebastian Chosiński
East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
— Sebastian Chosiński
Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński