Z Londynu do Warszawy [Władysław Pasikowski „Kurier” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl To, wbrew pozorom, nie jest film o powstaniu warszawskim jako takim, ponieważ jego akcja kończy się 1 sierpnia 1944 roku około godziny 17.15. To tak naprawdę nie jest również film o Janie Nowaku-Jeziorańskim, chociaż fabuła nawiązuje do elementów wojennej biografii późniejszego szefa Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. „Kurier” Władysława Pasikowskiego to wojenno-szpiegowski thriller, który jako tło wykorzystuje przygotowania do walki z Niemcami o Warszawę.
Z Londynu do Warszawy [Władysław Pasikowski „Kurier” - recenzja]To, wbrew pozorom, nie jest film o powstaniu warszawskim jako takim, ponieważ jego akcja kończy się 1 sierpnia 1944 roku około godziny 17.15. To tak naprawdę nie jest również film o Janie Nowaku-Jeziorańskim, chociaż fabuła nawiązuje do elementów wojennej biografii późniejszego szefa Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. „Kurier” Władysława Pasikowskiego to wojenno-szpiegowski thriller, który jako tło wykorzystuje przygotowania do walki z Niemcami o Warszawę.
Władysław Pasikowski ‹Kurier›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Kurier | Dystrybutor | Kino Świat | Data premiery | 1 sierpnia 2019 | Reżyseria | Władysław Pasikowski | Zdjęcia | Magdalena Górka | Scenariusz | Władysław Pasikowski, Sylwia Wilkos | Obsada | Philippe Tłokiński, Julie Engelbrecht, Patrycja Volny, Jan Frycz, Rafał Królikowski, Cezary Pazura, Adam Woronowicz | Rok produkcji | 2019 | Kraj produkcji | Polska | Czas trwania | 109 min | Gatunek | historyczny, sensacja | EAN | 9788366126299 | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
To na pewno był film potrzebny. W polskiej kinematografii po 1989 roku brakuje bowiem obrazów, które opowiadają o naszej najnowszej historii, wykorzystując formułę kina gatunkowego. A Władysław Pasikowski jest jednym z nielicznych, którzy to potrafią, co wcześniej udowodnił „ Pokłosiem” (2012) i „ Jackiem Strongiem” (2014). Jeżeli więc ktoś miał opowiedzieć w sposób trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty dzieje misji legendarnego „Kuriera z Warszawy” to albo on, albo – to druga opcja – Wojciech Smarzowski („Róża”, „ Wołyń”). Z tego samego założenia wyszedł dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, Jan Ołdakowski, który został współproducentem filmu. Tworząc scenariusz – do spółki z producentką Sylwią Wilkos – Pasikowski oparł się na biografii Jana Nowaka-Jeziorańskiego (w którego wcielił się Philippe Tłokiński), a mówiąc precyzyjniej na jednym jej wyimku – misji, z jaką ruszył z Londynu do Warszawy w lipcu 1944 roku. Czyli tuż przed wybuchem powstania warszawskiego. Zostaje tam wysłany przez premiera Stanisława Mikołajczyka (w tej roli Sławomir Orzechowski), któremu zależy na tym, aby w momencie jego rozmów z Józefem Stalinem w Moskwie zyskać dodatkowy atut w postaci wyrwania Warszawy z rąk niemieckich przez żołnierzy Armii Krajowej. Zupełnie inny pogląd na tę sprawę ma naczelny wódz, generał Kazimierz Sosnkowski (jemu swej twarzy użyczył Jan Frycz), przekonany, że wybuch powstania w takich okolicznościach byłby szaleństwem. Ułatwiając porucznikowi Janowi Kwiatkowskiemu – pod takim pseudonimem Jeziorański dotarł do stolicy Wielkiej Brytanii – przedostanie się do okupowanego kraju, rozkazuje mu przekazać komendantowi głównemu AK, generałowi Tadeuszowi Komorowskiemu „Borowi” (gra go Grzegorz Małecki), zakaz wszczynania walk. Jak widać, władze w Londynie nie były w stanie dojść między sobą do kompromisu i wypracować jednolite stanowisko, na które z niecierpliwością czekało dowództwo AK w Warszawie. To, swoją drogą, był znakomity pretekst do tego, aby podjąć, względnie wywołać – po raz kolejny – debatę na temat zasadności wybuchu powstania. Przez większość filmu wydawało się, że ten wątek wybrzmi mocniej, ale ostatecznie Pasikowski zatrzymał się w pół kroku. Z jednej strony przedstawił stanowisko przeciwników insurekcji (vide zdanie Sosnkowskiego), z drugiej – za sprawą długiej tyrady Kwiatkowskiego / Nowaka podczas obiadu z dowództwem AK wytoczył poważne argumenty broniące tego „szaleństwa”. O ile jednak naczelny wódz dokonywał bardzo realistycznego oglądu bieżącej sytuacji, o tyle jego podwładny odniósł się przede wszystkim do emocji i w ahistoryczny sposób podkreślił korzyści, jakie można w przyszłości odnieść z poniesionej klęski. Okupacyjna rzeczywistość została oddana w „Kurierze” z pietyzmem, bliskim tego, co udało się Robertowi Glińskiemu w „ Kamieniach na szaniec” (2014). Nie razi więc sztucznością – dotyczy to również gry aktorskiej – jak w „Czasie honoru” czy „Wojennych dziewczynach”. Pasikowski nie byłby jednak sobą, gdyby nie dodał do fabuły szczypty ostrej przyprawy – tę rolę pełni Obersturmbannführer SS Steiger (Martin Butzke), który z pomocą swego podwładnego, Sturmbannführera Witzego (Nico Rogner), stara się za wszelką cenę dopaść akowskiego kuriera. Ale, wbrew pozorom, wcale nie po to, aby go zabić. I to jest ten wątek, który z klasycznej opowieści wojennej czyni dzieło autora „Psów” intrygującym thrillerem szpiegowskim. Jest on zresztą przedstawiony na tyle sugestywnie, że od pewnego momentu zaczyna się kibicować Niemcom. Nie z powodu braku patriotyzmu czy jakiejkolwiek „zakamuflowanej opcji”, lecz by przekonać się, co by wyniknęło, gdyby plan Heinricha Himmlera się ziścił. Ot, odrobina political fiction! Pasikowski nakręcił „Kuriera” w tradycyjny dla siebie, bardzo sprawny sposób. Choć nie zmienia to faktu, że jest to kino nieco anachroniczne. Wcale jednak nie w negatywnym znaczeniu tego słowa. Przypomina ono bowiem wielkie szpiegowskie produkcje brytyjskie i amerykańskie z czasów zimnej wojny autorstwa Guya Hamiltona, Terence’a Younga, Johna Sturgesa czy Sidneya J. Furie. Jest i trzymająca w napięciu do finału zagadka, i główny bohater, którego perypetie nie pozostawiają widza obojętnym; jest i dynamiczna akcja (z obowiązkowymi pościgami i strzelaninami), i – chciałoby się krzyknąć: wreszcie o tym mowa – wątek miłosny, który usprawiedliwia pojawienie się na ekranie dwóch pięknych aktorek: urodzonej w Monachium Polki Patrycji Volny (łączniczka Maria) oraz urodzonej w Paryżu Niemki Julie Engelbrecht (poznana przez Jana w Londynie Doris Anderson). Na uwagę zasługuje także pojawienie się w drobnym epizodzie – w scenie przy słupie ogłoszeniowym na warszawskiej ulicy – Roberta Rogalskiego, niemal już stuletniego aktora, który zagrał u Pasikowskiego również w „ Pokłosiu” (tam wcielił się w skrywającego mroczną tajemnicę chłopa Malinowskiego). Wersję DVD poszerzono o zwiastun, wideoklip do promującej „Kuriera” piosenki Krzysztofa Zalewskiego (w filmie ona się nie pojawia – na szczęście, ponieważ stylistycznie nie pasowałaby do ścieżki dźwiękowej Jana Duszyńskiego) oraz dwa reportaże: jeden opowiadający o kulisach powstania obrazu, drugi o wykorzystanych w nim efektach specjalnych (częściowo bazują one na tych samych materiałach). 
|