Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Joss Whedon
‹Avengers 3D›

WASZ EKSTRAKT:
85,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAvengers 3D
Tytuł oryginalnyThe Avengers
Dystrybutor Forum Film
Data premiery11 maja 2012
ReżyseriaJoss Whedon
ZdjęciaSeamus McGarvey
Scenariusz
ObsadaSamuel L. Jackson, Chris Hemsworth, Chris Evans, Tom Hiddleston, Jeremy Renner, Robert Downey Jr., Mark Ruffalo, Scarlett Johansson, Clark Gregg, Lou Ferrigno, Stellan Skarsgård, Paul Bettany
MuzykaAlan Silvestri
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiUSA
CyklAvengers, Marvel Cinematic Universe
WWW
Gatunekakcja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Każdy dobry serial powinien mieć przynajmniej 2783 odcinki

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Esensja

Każdy dobry serial powinien mieć przynajmniej 2783 odcinki

Michał Kubalski: Oj, obydwu „Hulków” i ogółu „Spider-Manów”, zwłaszcza trzeciego, nie zaliczyłbym do tytułów „co najmniej przyzwoitych"…
Kamil Witek: Dlaczego?
Jakub Gałka: No właśnie – dlaczego? I „Hulk”, i kiepski trzeci „Spider-Man”, i nawet obie przygody „Fantastycznej Czwórki” to filmy nie gorsze od „Supermana” i „Green Lantern”, a pod względem komercyjnym udały się zdecydowanie lepiej.
Michał Kubalski: Nie rozpatrywałem ich w porównaniu do „Zielonej Latarni” czy nowego „Supermana” chociażby dlatego, że tych filmów nie widziałem. Po prostu ekranizacje „Hulka” i emo „Spider-Mana 3” nie podobały mi się. Dlaczego mam je porównywać z innymi filmami i na tej podstawie twierdzić, że są „co najmniej przyzwoite"? Nie są. Nawet jeśli są lepsze od – podobno – tragicznych „Zielonych Fantastycznych Kotów”.
Konrad Wągrowski: Panowie, ale dlaczego wy w ogóle rozpatrujecie poziom filmów? Spójrzcie na to z perspektywy widza przeciętnego, niespecjalnie odróżniającego oba uniwersa. Nawet jednak taki widz wie, kim są Superman i Batman, a niekoniecznie do tej pory kojarzył Iron Mana i Hulka. Wydaje się, że „Avengers” to ogromny krok w kierunku większej rozpoznawalności… Avengersów. Sukces do tej pory nienotowany dla tych bohaterów.
Zgodzę się oczywiście z tezą, że „Avengers” to jednak komiksowe kino mniej odważne i odkrywcze, nastawione na czysty relaks i rozrywkę, choć realizujące je na najwyższym poziomie. Czy zresztą dałoby się inaczej, bardziej mrocznie? Czy wyobrażacie sobie „Avengersów” w wersji „Siedmiu samurajów” – jedyną ofiarą nie staje się bohater drugoplanowy (choć sympatyczny), lecz np. po wielkim boju na koniec przy życiu pozostaje tylko Iron Man i Kapitan Ameryka?
Artur Chruściel: Ależ na pewno by się dało, większość amerykańskich komiksowych herosów miała w swej historii zarówno epizody mroczne, jak i humorystyczne. Ostatnia odsłona X-Men pokazała zresztą, w jakich tonach można rozgrywać opowieści o supergrupach, nawet tych z długimi tradycjami. Inna rzecz, czy należało to robić inaczej. I na tak postawione pytanie odpowiem: nie należało.
Po „Avengers” oczekiwałem dokładnie tego, co otrzymałem. Bawiłem się dobrze, nie żałuję czasu i nie wykluczam powrotu do tego filmu. Chodzi mi tylko o to, żeby dać mu odpowiednią miarę. A jest to raczej miara pierwszych „Transformers” niż drugiego „Batmana”, czy to Nolana, czy Burtona. „Avengers” to dobry film, ale w gatunku nie zmienił nic. Pewnym elementem nowej jakości jest natomiast całość, jaką tworzy z resztą serii.
Grzegorz Fortuna: Wydaje mi się, że podstawą sukcesu „Avengers” jest specyficzne, rzadko spotykane w kinie połączenie. Z jednej strony to efektowny blockbuster z obsadą składającą się głównie z pierwszoligowych gwiazd; z drugiej – jak już wyżej wspomniał Jakub – quasiserial, umożliwiający obserwowanie przygód bohaterów, których znamy i lubimy. Nie bez powodu mówi się, że „Avengers” miało najdłuższą i najbardziej kosztowną kampanię reklamową w historii kina – złożyło się na nią aż pięć wysokobudżetowych filmów, które konsekwentnie otwierały przed widzami kolejne kawałki uniwersum Marvela.
Jako swoiste zwieńczenie film Whedona spisuje się idealnie, chociaż rzeczywiście trudno tu mówić o redefinicji i przesuwaniu granic superbohaterskich ekranizacji (inna sprawa, że „Batmany” Nolana też moim zdaniem tej granicy w żaden sposób nie przesunęły, ale to już temat na zupełnie inną dyskusję). Jest świetnie napisany, znakomicie wyważony i zapewnia ponad dwie godziny prostej, ale satysfakcjonującej rozrywki. Dawno nie bawiłem się w kinie tak dobrze.
Sebastian Chosiński: Whedonowi udała się jeszcze jedna rzecz, która sprawia, że jego film będzie się świetnie oglądało także po latach – stworzył dzieło, które jest zarazem mroczne i dowcipne. I kiedy reżyser płynnie przechodzi z jednego nastroju w drugi, wcale nie odbywa się to kosztem ciosu zadanego dobremu smakowi widza. W niektórych momentach niewymuszenie eksplodowałem (no, może nie aż tak, ale słowo mi się podoba) śmiechem, w innych podświadomie wduszało mnie w fotel i mocno ściskałem kciuki, bojąc się o to, co za chwilę stanie się z bohaterami.
Jakub Gałka: Nie przesadzasz czasem z tym mrokiem? Ja tam odbierałem film jako świetną zabawę, trzymającą w napięciu dzięki pędzącej do przodu akcji, a nie jakimś zabiegom dramatycznym. Miałem wręcz wrażenie, że Whedon pseudopoważniejsze fragmenty – śmierć protagonisty, bezwzględność bad guya – bierze wręcz w nawias i umieszcza w filmie na zasadzie „bo być musi”, zresztą specjalnie się z tym nie kryjąc. Szczerze mówiąc, od samego początku aż do końca filmu byłem przekonany [tu lekki spoiler], że ten, kto zginął, nagle cudownie ożyje w niespecjalnie zaskakującym twiście fabularnym, bo jego dramatyczna śmierć to część przemyślnego masterplanu (częściowo miałem rację, vide scena z kartami kolekcjonerskimi).
Sebastian Chosiński: Czemu miałbym przesadzać? To, że mamy do czynienia z typowym filmem akcji (choćby w wydaniu superbohaterskim) nie oznacza, że nie można automatycznie zrobić filmu mrocznego (w pewnych momentach). Przekonał już o tym Burton.
Jakub Gałka: I tutaj zgodzę się z Arturem, że oczywiście o Avengersach też można opowiadać w mrocznym, poważnym tonie – bo skoro da się przedstawić tak X-Menów czy Batmana (OK, ten ma wyjątkowe predyspozycje, ale pamiętamy też przecież superbohaterskie sutki u Schumachera…), to dlaczego nie Mścicieli? Zwłaszcza że w komiksie nie różnią się niczym od innych superbohaterów i tak jak każdy heros są zdradzani, tłamszeni, pozbawiani mocy, wypędzani, mordowani itd. Inna sprawa, że w kontekście poprzednich filmów podejście czysto rozrywkowe świetnie się sprawdza i w obecnym filmowym uniwersum z obecnymi aktorami nie wyobrażam sobie ekranizacji na przykład „Civil War"…
Sebastian Chosiński: Dlaczego do tej pory nikt z Was nie wspomniał o formacie 3D, w jakim ten film trafił do kin? To jest przecież najsłabszy element „Mścicieli”, który ewidentnie odbiera niemałą część przyjemności z seansu. Oglądając „Avengersów”, parokrotnie zdarzyło mi się zdjąć okulary i… nie dostrzec żadnej istotnej różnicy w obrazie. Po założeniu ich z powrotem zacząłem natomiast dostrzegać zamazane postaci na pierwszym i dalszych planach, jakby podczas konwersji obrazu technicy nie zwrócili na nie uwagi. Chciałbym zobaczyć film Whedona w 2D, myślę, że zrobiłby wtedy jeszcze lepsze wrażenie. Inna sprawa, że w ogóle nie jestem zwolennikiem 3D, a tego typu partactwa jedynie utwierdzają mnie w tej niechęci.
Jakub Gałka: Jestem za, a nawet przeciw. Nie zgadzam się, że 3D jest kiepskie – jest przeciętne, wcale nie gorsze niż wielu innych filmach, od wielu lepsze. Ale – jak zaznaczyłem w swojej recenzji – bardzo wiele zależy od kina. Przy kiepskim sprzęcie (projekcyjnym i odbiorczym – czyli okularach) wychodzą na jaw wszystkie mankamenty konwertowanego 3D: zbyt ciemny obraz, przeciętna głębia, lekka utrata ostrości. Podejrzewam, że wyświetlany w IMAX-ie film robi dużo lepsze wrażenie, między innymi dzięki temu, że Whedon nie ucieka się do wyskakujących na widza z ekranu niespodzianek, ale po prostu wspiera wrażenie uczestniczenia w fabule poprzez nadanie głębi. Co oczywiście nie zmienia faktu, że „Avengersom” do „Avatara” daleko, ale… obejrzeć finałową bitwę nakręconą sprzętem Camerona? To by było piękne…
Sebastian Chosiński: W kinie, w którym oglądałem „Avengersów”, 3D w filmie Whedona wypadało mniej więcej na poziomie „Bitwy warszawskiej”. I wcale nie jestem przekonany, że to wina kina czy okularów. Poza tym jeśli ktoś mnie kasuje znacznie drożej niż normalnie, to mam chyba prawo wymagać? A reżyser powinien dostarczyć produkt pełnowartościowy, a nie jakąś namiastkę…
Jakub Gałka: Jak już w wchodzimy w szczegóły techniczne, to co powiecie o aktorstwie? I ja, i Konrad w swoich recenzjach wyróżnialiśmy Marka Ruffalo – dla mnie wręcz przyćmił on Roberta Downeya Jr. Genialne aktorstwo czy świetnie rozpisana rola, w końcu wykorzystująca w odpowiedni sposób postać Hulka?
Artur Chruściel: Ruffalo jest na pewno najciekawszym filmowym wcieleniem Bruce′a Bannera, ale musiał swoją rolę dzielić z zielonym specjalistą od ekranowej rozpierduchy, więc było go w tym filmie stosunkowo mało. Z odpowiedzią na pytanie, jak wiele z Hulka można wycisnąć, poczekałbym jednak na kolejny film.
Postacią numer jeden wciąż pozostaje dla mnie Iron Man. Wsparcie, jakie Downey Jr. dostaje od scenarzystów, pozwala mu wyprzedzić pozostałych bohaterów o kilka długości. A resztę załatwia grą (cudowna scena z „son of a bitch”). O, właśnie, przypomniało mi się, że najlepszy tekst Hulka pada jednak w jego zielonym wcieleniu, podczas obijania Lokiego.
« 1 2 3 »

Komentarze

15 VI 2012   01:17:45

Heh, widać rozbieżność gustów. Ja uważam, że pierwszy Punisher to majstersztyk, a drugi to kompletny gniot, a z kolei Daredevila mógłbym porównać do Watchmen, ale co ja tam wiem ;).

Co do Spidermana i Marvela to problem polega na tym, że w zasadzie to nie jest już bohater Marvelowski, bo prawa do niego należą do Sony. I chyba tyle w temacie.

3D w Imaxie prezentowało się naprawdę dobrze, cinema-city czy nawet multikino to bida z nędzą w porównaniu z technologia Imax.

15 VI 2012   11:14:03

Ja "Daredevila" oglądałam daaawno temu i wtedy mi się podobał. Choć nie wracałam też do tego filmu, więc nie mogę zweryfikować (onegdaj podobał mi się także "Nieśmiertelny II", po tym, jak na Esensji zaliczono go do jednego z najgorszych sequeli postanowiłam go sobie odświeżyć i to nie był dobry pomysł).

Co do Elektry to był jeszcze film tylko o niej - wszyscy moi znajomi, którzy go widzieli mówili, że jest fatalny, gorszy od "Catwoman" z Berry. Sama go nie widziałam.

Nie chciałam się włączać do dyskusji, bo nie miałabym zbyt wiele ciekawego do powiedzenia, ale tu pozwolę sobie westchnąć głęboko na temat urody Chrisa Hemswortha. To dobrze, że twórcy filmu myślą też o kobietach ;P
A jakie Thor miał spektakularne wejście... Choć i tak w kwestii wejść najlepiej zapamiętałam scenkę, w której Bruce Banner przyjeżdża na skuterku do zdemolowanego miasta.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Z filmu wyjęte: Latająca rybka
Jarosław Loretz

6 V 2024

W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja

100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja

50 najlepszych filmów superbohaterskich
— Esensja

Porażki i sukcesy A.D. 2012
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Mateusz Kowalski, Gabriel Krawczyk, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

30 najlepszych filmów 2012 roku
— Esensja

Najlepsze filmy na prezent
— Esensja

Esensja ogląda: Wrzesień 2012 (DVD)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Karolina Ćwiek-Rogalska, Anna Kańtoch, Mateusz Kowalski, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Konrad Wągrowski

„Nietykalni” najlepszym filmem II kwartału 2012
— Esensja

W kupie siła!
— Jakub Gałka

A my mamy Hulka!
— Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Bohaterowie są zmęczeni, sfrustrowani i na granicy załamania nerwowego
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Maj 2015 (2)
— Jarosław Loretz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Wszyscy za jednego
— Jakub Gałka

Esensja ogląda: Wrzesień 2012 (DVD)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Karolina Ćwiek-Rogalska, Anna Kańtoch, Mateusz Kowalski, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.