Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 6 »

Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku

WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski „Polowanie” – film ważny, czy dobry? Pewnie odpowiecie, że i to, i to. Ale co zostaje po seansie – temat czy jakość wykonania?
Ewa Drab Wbrew pozorom ważny temat nie sprawia, że film jest samograjem, a krytycy od razu się zachwycają. Stanowił raczej wielkie niebezpieczeństwo, bo w niewprawnych rękach „Polowanie” mogło okazać się pseudofilozoficznym niewypałem. Powiedziałabym zatem, że to film ryzykowny, jak i – przede wszystkim – przekonujący. A to dzięki Madsowi Mikkelsenowi, aktorowi oszczędnemu w ekspresji, ale przykuwającego do ekranu.
Karolina Ćwiek-Rogalska Zgadzam się z Ewą, doceniłabym jednak nie tylko Mikkelsena, ale i całą obsadę, a także bardzo sprytnie napisany scenariusz i doskonałą scenografię oraz zdjęcia. Ale jeśli chodzi o „ważność” i „dobroć” filmu, to wydaje mi się, że temat poruszany przez „Polowanie” wszedł na usta wszystkich nieco później, bo pojawił się nie tylko w wielu innych produkcjach – wspomnę o telewizyjnym, również znakomitym, „Broadchurch” – ale i w związku z naszym, nazwijmy to, życiem polityczno-społecznym. Przez co teraz, pod koniec roku, możemy nieco inaczej patrzeć na samo „Polowanie”. Ale w chwili, kiedy film wchodził na nasze ekrany, ja przynajmniej nie odczuwałam jeszcze pewnego zmęczenia samym tematem.
Grzegorz Fortuna Nie przepadam za określaniem filmów mianem „ważnych”, bo zawsze wydaje mi się, że to niepotrzebnie spłyca dany tytuł do czysto społecznego wymiaru. „Polowanie” jest po prostu szalenie dobre, spójne, napisane z mistrzowską precyzją. No i to bardzo celna analiza pewnego społecznego mechanizmu, który każe ludziom łapać za widły nawet wtedy, gdy nie wiedzą, czy mają rację. Część widzów miała do Vinterberga pretensje, że od pierwszej do ostatniej sceny nie ma w filmie żadnych wątpliwości co do tego, czy bohater Mikkelsena jest winny, ale wydaje mi się, że to był celny reżyserski wybór. Dzięki temu widz może się skupić na czym innym, a Vinterberg świetnie rozkłada fabularne akcenty.
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski „Wyścig” Howarda, czyli chyba duże zaskoczenie. Tylko dobra rozrywka, czy coś więcej?
Piotr Dobry Tylko (i aż) dobra rozrywka. Nawet jak na Hollywood, za dużo tu kontrastów, a za mało niuansów. Howard zrobił z Laudy i Hunta Flipa i Flapa, wszystkie ich cechy muszą być przeciwstawne i skrajnie uwypuklone. Jeśli Hunt jest playboyem, to od pierwszej sceny każda jedna pielęgniarka czy recepcjonistka się na niego rzuca; jeśli Lauda jest perfekcjonistą, to sam musi sobie przerabiać samochody na szybsze, niczym Q z „Bonda”. Realizm jest tu zresztą właśnie na poziomie filmów o 007, co może nieco razić w produkcji, bądź co bądź, quasi-biograficznej. Poza tym to oczywiście pierwszorzędnie zrealizowane i zagrane kino rozrywkowe, co u Howarda nie jest niespodzianką. Bawiłem się dobrze, po prostu bym nie przeceniał.
Ewa Drab Po przygodach z Brownem niewiele się po Howardzie spodziewałam, ale „Wyścig” mile mnie zaskoczył. To wszystko prawda, że są w tym filmie typowe hollywoodzkie kontrasty, a nawet całe sceny, ale wydaje mi się, że właśnie na tym polega jego siła przekonywania. Hollywoodzki charakter można wziąć za wadę i zaletę, ja uważam za zaletę, bo stęskniłam się nieco za tradycyjnym Hollywood, bez kombinowania.
Piotr Dobry Ale mi nie przeszkadza „charakter” tego filmu. Gdzieś jednak leżą granice bajkowości, jeśli kręci się film udający biograficzny. Kiedy twórcy „Kamerdynera” postanowili podkoloryzować fakty z życia realnego bohatera, zmienili mu nazwisko i wyraźnie zaznaczyli, że film tylko luźno oparli na autentycznych wydarzeniach. Skoro więc w „Wyścigu” mamy Laudę i Hunta pod własnymi nazwiskami, mam chyba prawo wymagać nieco wiarygodniejszych portretów psychologicznych niż w „Kopciuszku”. Sceny jak z „Kopciuszka”, gdy na przykład Hunt wyskakuje z tekstem do pięknej nieznajomej, że „ożeni się z pierwszą ślicznotką, jaką napotka”, a w następnym ujęciu wybiegają z kościoła, też mi nie pomagają uwierzyć w tych bohaterów.
Jakub Gałka Oj tam, czepiasz się cięcia montażowego na miarę „Odysei kosmicznej” – po prostu Howard wszystko to, co pomiędzy pierwszym spotkaniem a ślubem pozostawił w domyśle. A mówiąc już serio: też się na „Wyścigu” bardzo dobrze bawiłem, sprawiało mi przyjemność oglądanie stereotypowych bohaterów pokazywanych za pomocą niezbyt wyszukanych skrótów myślowych i skojarzeń – po prostu było to znakomicie nakręcone i zagrane. Ale po seansie przyszła refleksja: czym tu się właściwie podniecać. I kolejna po czytaniu – choćby ogólnikowym w wikipedii – historii Laudy i Hunta nad dowolnością interpretacyjną filmowców. I tu zgadzam się z Piotrem, że ten znakomity film o kierowcach rajdowych powinien mieć za bohaterów fikcyjnych Mietka i Zbycha, a nie Nikiego i Jamesa. Tylko ile mniej osób poszłoby wtedy do kin?
Ewa Drab W sedno trafiłeś – opieranie się o prawdziwe życiorysy zawsze było wabikiem dla publiczności, bo ociera się o zaglądanie celebrytom do życia prywatnego, a to przecież ulubiona rozrywka mas. My tu jednak gadu-gadu o biografii, podejściu hollywoodzkim, montażu, itp., a przecież „Wyścig” to w dużej mierze świetnie sfilmowane ujęcia wyścigów Formuły 1. I chyba dla tych fragmentów wybacza się wiele w kategoriach dramatu/biografii.

TOP 10 Piotra Dobrego:

  1. „W kręgu miłości” („The Broken Circle Breakdown”), reż. Felix Van Groeningen
  2. „Django” („Django Unchained”), reż. Quentin Tarantino
  3. „Hobbit: Pustkowie Smauga” („The Hobbit: The Desolation of the Smaug”), reż. Peter Jackson
  4. „Kamerdyner” („The Butler”), reż. Lee Daniels
  5. „Sugar Man” („Searching for Sugar Man”), reż. Malik Bendjelloul
  6. „Polowanie” („Jagten”), reż. Thomas Vinterberg
  7. „Minionki rozrabiają” („Despicable Me 2”), reż. Pierre Coffin, Chris Renaud
  8. „Najlepsze najgorsze wakacje” („The Way Way Back”), reż. Nat Faxon, Jim Rash
  9. „Obecność” („The Conjuring”), reż. James Wan
  10. „Porwanie” („Kapringen”), reż. Tobias Lindholm

Science Fiction
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski To miał być znakomity rok dla filmowej fantastyki: czekaliśmy w napięciu na „Elizjum”, „Kongres”, nowego „Star Treka”, reboot „Supermana”, „Niepamięć”, „Grę Endera”, „World War Z”, „Pacific Rim” (prawdę powiedziawszy po Shymalanowym „1000 lat po ziemi” wiele się nie spodziewaliśmy). I prawie każdy z tych filmów był mniejszym lub większym rozczarowaniem (mówię to o ogólnym odbiorze, nie pojedynczych odczuciach), chyba jedynie „Grawitacja” dociągnęła do oczekiwań, bo choć oczywiście i o niej zdania bywają podzielone, to wizualnej rewolucji nikt nie neguje (i jest kolejnym filmem SF z dużymi szansami na pierwszego Oscara dla gatunku). Ale reszta jednak budziła mieszane opinie… A miało być tak pięknie….
Jakub Gałka A może to po prostu kwestia zbyt wysokich oczekiwań. Mam wrażenie, że trochę za bardzo uwierzyliśmy, że magia nazwiska (Blomkamp, Abrams, Del Toro), kultowość serii („Star Trek”), wysoki poziom pierwowzoru („Gra Endera”), dobra passa podgatunku („Superman”) albo jakiekolwiek inne przesłanki mogą oznaczać znakomity film sf przygotowany przez Hollywood w formie wysokobudżetowego blockbustera. Nie oszukujmy się, to tak nie działa. Naprawdę było dużo bardziej prawdopodobne, że z filmów kosztujących setki milionów dolarów, w których kasa idzie głównie na gaże dla znanych nazwisk i efekty specjalne, wyjdzie głupawa papka, a nie arcydzieła gatunku. Film o wielkich naparzających się robotach? No plis… Ale chcieliśmy wierzyć. A sam wysyp takich filmów dziwić nie powinien – po znakomitych filmach i świetnym okresie (np: 2009 – „Avatar”, „Moon”, „Dystrykt 9”, „Star Trek”) musieli przyjść naśladowcy, którzy będą odcinać kupony od popularności gatunku.
Ewa Drab Moment! To wreszcie filmy są kiepskie czy nasze oczekiwania wygórowane? Nie miałam oczekiwań z księżyca wobec „Star Treka” i „Człowieka ze stali” i śmiało mogę powiedzieć, że to solidne widowiska w swojej kategorii, które z przyjemnością mi się oglądało. Myślę także, że wielu by się kłóciło, czy przykładowo „Avatar” jest dużo lepszy od któregokolwiek z wymienionych wyżej filmów, czy i wówczas nie działała magia nazwisk, itp. Chyba najlepszym tropem byłoby powiedzieć raczej, że to gatunek, który budzi największe kontrowersje.
Karolina Ćwiek-Rogalska I największe kontrowersje, i coraz większe oczekiwania – chyba jedno i drugie. Mamy coraz bardziej zaawansowane techniki przedstawiania tego, co sobie wymyślimy, na ekranie, więc coraz większą wagę przywiązujemy do wizualnych fajerwerków. Zgadzam się z Jakubem, że trudno dopatrzeć się w tegorocznych wielkich filmach dobrego scenariusza (ale stanę trochę w kontrze jeśli chodzi o „Pacific Rim” – to, że opowiada o wielkich naparzających się z kosmitami robotach nie oznacza z góry, że jest kiepski, zabrakło raczej dobrze napisanych postaci, bo o tym, że taki pomysł może być ciekawy, świadczy choćby, bardzo podobny w idei „Neon Genesis Evangelion” Gainaxu). Choćby dziwne względem Supermana i jego interakcji z Zodem zagrania autorów „Człowieka ze stali”.
« 1 2 3 4 6 »

Komentarze

13 I 2014   09:19:11

filmy przez Was wymienione rzeczywiście są ok,

"Ida" przeestetyzowana strasznie - wykalkulowana na festiwale i kolejny obraz z cyklu "fałszywe arcydzieło" - grafomania ma się dobrze (choć Kulesza świetna)

Ten rok był dobry dla polskiego kina, choć nie było rewelacji tak jak zdarzało się w latach wcześniejszych

13 I 2014   20:18:02

"Dupa mnie jakoś mocno nie bolała w kinie". O RLY? Mogłam żyć bez takiej informacji. Tekst o kulturze, a tu nagle - TRACH! - zdanie jak spod budki z piwem. Po co tak?

14 I 2014   10:54:53

Bo dupa to nieodłączna część życia, kulturalnego też.

15 I 2014   22:30:39

W kręgu miłości
Płakałem
W Django znowu byłem siedmiolatkiem siedzącym pod drzwiami i oglądającym bez tchu (żeby starzy nie zajarzyli) Bonanzę i inne takie :D
Najlepsza scena - pożegnaj panią Candy... i faktycznie znikła...
Śmierć może być tak ciężka jak w kręgu i tak lekka jak w Candylandzie.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Z filmu wyjęte: Latająca rybka
Jarosław Loretz

6 V 2024

W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Suplement filmowy 2019
— Adam Lewandowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Nie ma tej mocy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Miłość, szmaragd i renifer
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Wojna, która zakończy wszystkie wojny
— Konrad Wągrowski

Szalone lata 60.
— Piotr Nyga

Skazani na śmierć
— Sebastian Chosiński

Krótko o filmach: Han Solo
— Marcin Osuch

Miłość zimna jak rozpalone żelazo
— Sebastian Chosiński

Krótko o filmach: Han Solo
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.