Esensja dyskutuje o OscarachKarolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad WągrowskiEsensja dyskutuje o OscarachPiotr Dobry: I tu się po części zgadzamy, bo też byłem za nagrodzeniem „Django”, i też protestuję przeciw nagradzaniu filmów za sam fakt podejmowania ważnych tematów. Nie zgadzam się tylko, że McQueen podszedł do sprawy z przesadnym zadęciem, i jednocześnie odczuwam ulgę, że nie podszedł też z lekkością i subtelnością Payne’a. To dwa różne światy, dwa różne ciężary gatunkowe, „Zniewolony” w stylu „Nebraski” to dopiero byłby kicz! Karolina Ćwiek-Rogalska: Grzegorzu, a ja pozwolę sobie jeszcze wrócić do twoich zarzutów pod adresem „Zniewolonego”. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o charakteryzację aktorów, która miałaby pokazać upływ czasu (te wspomniane przez ciebie posiwiałe włosy Solomona) – McQueen zdecydował się tenże upływ czasu pokazywać w inny sposób. Jednak nie można zapominać, że mamy do czynienia z plastykiem – wszystkie te sceny, kiedy na ekranie przez kilka minut nic się nie dzieje, widać tylko drzewa kołyszące się na wietrze albo niebo po zachodzie słońca, to trochę taki sposób, żeby pokazać, że czas płynie, a nic się w zasadzie nie zmienia. I dla mnie na przykład to jednak dużo bardziej interesujące niż postarzanie makijażem, które często utrudnia aktorom granie i ogranicza ich mimikę – a w przypadku tego filmu byłoby jednak niewybaczalne, bo Eijofor gra przecież bardzo dużo właśnie mimiką, spojrzeniem. I jeszcze jedna kwestia à propos tej sceny z Pittem i Fassbenderem: zgadzam się, że może tamten dialog nie zdobyłby nagrody za najbardziej naturalny dialog w historii kina, ale i postać Pitta tam jest dość istotna, bo chociaż może papierowo deklamuje, to jednak to jest jedyny bodaj bohater spoza tego systemu, Kanadyjczyk jakoś nieuwikłany – albo może uwikłany, ale w stosunkowo niewielki sposób – w niewolnictwo. Przecież nawet Solomon, jeszcze jako człowiek wolny, w ten system był wpisany. Grzegorz Fortuna: Masz rację odnośnie charakteryzacji, Karolino, to było już może trochę czepialstwo – dziwiłem się po prostu, że Solomon po tylu latach takiej udręki wygląda aż tak dobrze i odniosłem wrażenie, że można go było jakoś delikatnie postarzyć. Jeśli chodzi o Pitta, to ja rozumiem jego rolę w fabule, ale uważam, że ta postać jest po prostu tragicznie poprowadzona, zarówno przez scenarzystę, jak i reżysera. Ot, pojawia się na minutę, wygłasza parę komunałów i rozwiązuje problem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A przez to wypada jak zwykły „plot device”, który pojawia się tylko po to, żeby popchnąć fabułę w wiadome miejsce.
Wyszukaj / Kup Karolina Ćwiek-Rogalska: Wyjdę na zagorzałą obrończynię McQueena, bo chociaż przyznałam ci rację, że nie jest to dialog wolny od komunałów, to jednak będę go bronić. Bo te komunały wygłasza właśnie postać Pitta, człowiek „spoza systemu”, który choć nim gardzi, to tylko za pomocą wygłaszania banałów umie się mu przeciwstawić. To nie jest wcale taka szlachetna postać i może ten dialog nie jest nieudolnością scenarzystów, a postać typowym deus ex machina, ale posunięciem celowym i starannie obliczonym? Grzegorz Fortuna: Pojawia się tylko pytanie – na co obliczonym? I tu znowu przywołam wspomniany wyżej „Głód”, gdzie mieliśmy scenę rozmowy Fassbendera z księdzem, która trwała bite szesnaście minut (na jednym ujęciu), i w dodatku też opowiadała o zderzeniu odmiennych postaw w sytuacji tragicznej, ale wywoływała zupełnie inne uczucia, bo była dobrze rozpisana – na krótkie, ostre jak brzytwa dialogi, pozbawione egzaltacji czy deklaratywności. Naprawdę chciałbym, żeby omawiana scena w „Zniewolonym” wyglądała podobnie; żeby reżyser skupił się na pobudzeniu wyobraźni widza, a nie na wbijaniu mu do głowy komunałów. Konrad Wągrowski: Ale czym właściwie jest dobre kino? (Cholera, zadałem chyba Pytanie Fundamentalne). Bo skoro twierdzisz, że filmy rewolucjonizujące kino pod względem wizualnym powinny być nominowane tylko w kategoriach technicznych…? Wydaje mi się, że „dobry film” jest wykładnią bardzo wielu elementów, jestem w stanie zakwalifikować do tej kategorii dzieła o dużo słabszym scenariuszu niż „Grawitacja”, które były wizualnymi ucztami. „Grawitacja” zresztą mówi o Człowieku w Kosmosie, może nie na miarę „Odysei” Kubricka (choć to będzie można ocenić po latach), ale dla wielu osób ten temat może być nie mniej ważny niż rozliczenie z niewolnictwem. Piotr Dobry: O właśnie – wszyscy przy „Zniewolonym” zafiksowali się na temacie niewolnictwa, pomijając uniwersalizm tego filmu. To tylko tak nawiasem. Hmm, czy ja gdzieś twierdzę, że temat poruszony w „Grawitacji” nie może być dla kogoś istotny? Tyle że przecież samo ruszenie Ważnego Tematu nie czyni jeszcze filmu wybitnym, jeśli twórca nie idzie dalej, głębiej od poprzedników, a sam przyznajesz, że z Cuarona żaden Kubrick. Oczywiście zgodzę się, że „dobre kino” to wykładnia wielu elementów, a nawet byłbym skłonny postawić tu formę nad treścią – wszak mówimy o sztuce wizualnej. Nie przesadzałbym tylko z tezą, że „Grawitacja” rewolucjonizuje kino – ona co najwyżej rewolucjonizuje samo wykorzystanie techniki 3D. I za sam ten fakt rzeczywiście nie nagradzałbym jej Oscarem dla najlepszego filmu, tak jak nie dawałbym Oscara za film roku twórcom pierwszego filmu dźwiękowego – jednocześnie obsypując nawet setką Oscarów odpowiedzialnych za ten przełom dźwiękowców, techników itd.
Wyszukaj / Kup Konrad Wągrowski: Swoją drogą ciekawe właśnie jest podejmowanie Poważnych Tematów. Spójrzmy na nominowanych – moim zdaniem o ważnych sprawach dla naszej współczesności i najbliższej przyszłości mówią dwa filmy – „Ona” i „Wilk z Wall Street”. Do tego można dodać „Kapitana Phillipsa”, o ile potraktujemy go nie tylko jako thriller o uprowadzeniu. „Zniewolony” i chyba w jakimś stopniu również „Tajemnica Filomeny” rozlicza się z przeszłością. Do dzieł bardziej ogólnofilozoficznych – o człowieczeństwie, decyzjach, relacjach – można by zaliczyć „Nebraskę” i „Witaj w klubie”. „Grawitacja” i „American Hustle” epatują bardziej formą, ale i treści można w nich poszukać – o czym wspominałem wcześniej w naszej dyskusji. Czy to wszystko nie świadczy jednak na korzyść Akademii i doboru nominowanych, bo przedstawiają bardzo szerokie spectrum spoglądania na naszą rzeczywistość? Piotr Dobry: Na siłę we wszystkim można doszukiwać się Ważkich Treści, nawet historię kojota i strusia pędziwiatra można interpretować jako dramat o wiecznym niespełnieniu… Konrad Wągrowski: A możliwa jest inna interpretacja? Piotr Dobry: …ale nie żyjemy jednak w próżni i optowałbym jednak za tym, by nie padać na kolana przed każdym twórcą, który ledwie liźnie Ważny Temat i baczyć na to, czy przypadkiem fafnastu innych artystów nie zrobiło tego wcześniej dużo lepiej. Nie wiem, czy świadczy na korzyść Akademii fakt, że żaden z dziewięciu nominowanych filmów, w tym, uwaga! – „Zniewolony” – nie mówi absolutnie nic nowego na temat otaczającego nas świata, przeszłości i przyszłości. Co nie znaczy, że nie ma wśród nich dzieł skłaniających do refleksji i zachwycających samym wykorzystaniem materii filmowej. W ogóle odnoszę świstacze wrażenie, że my wszyscy rokrocznie deklarujemy chęć zobaczenia czegoś kompletnie nowego, jakiejś spektakularnej niespodzianki, a gdy przychodzi co do czego, najbardziej zachwyca nas taka skromna, czarno-biała, ostentacyjnie niespektakularna „Nebraska”. Albo, na podobnej zasadzie, taka oldskulowa technicznie, akwarelowa bajeczka jak „Ernest i Celestyna” – w opozycji do trójwymiarowych animacji za miliony baksów. Powiewami świeżości paradoksalnie okazują się więc dobrze znane melodie, powroty do korzeni lub retrostylizacje, nie żadne Nowe Tematy czy Ważne Tematy. Dajmy już im może spokój. Karolina Ćwiek-Rogalska: No tak, ale istotny jest nie Nowy czy Ważny Temat, ale podejście do niego – czy to w „Nebrasce”, czy w „Erneście i Celestynie”. Gdyby któryś z tych filmów opowiadał coś takiego samego, powtarzalnego i w formie, i w treści, to chyba by nas jednak nie zachwycił? Poza tym „Ernest…” podejmuje podobny temat co wypasione animacyjnie „Frozen”, czyni to jednak – przez dłuższą część filmu – w sposób subtelniejszy i bardziej strawny.
Wyszukaj / Kup Piotr Dobry: No właśnie sądziłem, że to samo powiedziałem kilka akapitów wcześniej, być może zbyt zawile, sorry. Dokładnie tak jest, że w kinie bardziej niż CO liczy się JAK, i to też żadne odkrycie Ameryki. Jakiś wewnętrzny protest mi się tylko załącza, gdy Konrad na jednym wydechu próbuje udowodnić, że niby wszystkie nominowane filmy jak jeden mąż mówią Coś Ważnego. Bo jednak zestawienie takiej „Nebraski” czy „Witaj w klubie” z czymś tak płytkim jak „Wilk z Wall Street” czy „American Hustle” zwyczajnie umniejsza tym pierwszym filmom. Konrad Wągrowski: Ale „Wilk z Wall Street” wcale nie jest płytki! W swojej rozrywkowej formie mówi więcej o ludzkiej naturze, a przynajmniej tej części, która w jakimś stopniu odpowiada za obecną sytuację świata, niż jakikolwiek inny film przed nim. Z pewnością pod tym względem stawiam go wyżej od „Nebraski”, która jest elegancka i niegłupia, ale z pewnością nie mówi nic nowego o czymkolwiek. Ja nawet uważam, że pod względem przekazu jest krokiem wstecz w porównaniu do wcześniejszych filmów Payne’a. Nawet jeśli finałowa scena z przejazdem przez miasto jest przebłyskiem ewidentnego geniuszu. Piotr Dobry: Dla mnie jest płytki jak ceramiczne, że zacytuję klasyka. A poważnie – „mówi więcej o ludzkiej naturze niż jakikolwiek inny film przed nim"? Trochę odleciałeś. Nie mówi kompletnie nic, czego byśmy nie wiedzieli wcześniej o tych chciwych dupkach – jeśli nie z własnych obserwacji, mediów, książek, to choćby ze znakomitej „Chciwości” Chandora, by nie sięgać po starsze tytuły o świecie maklerów i brokerów… Konrad Wągrowski: No daj spokój, nigdy dotąd nie mieliśmy pokazanego tego stopnia nihilizmu w branży finansowej. Ale co z tego wszystkiego wynika? Ano chyba to, że możemy się zgodzić, że nie wszystkie z nominowanych filmów są równie głębokie, ale nijak nie dojdziemy do porozumienia, co do tego, które są głębsze, a które płytsze. Dla ciebie ważniejsze rzeczy prezentują „Zniewolony” i „Nebraska”, dla mnie więcej ciekawego mówią „Grawitacja”, „Ona” i „Wilk z Wall Street”. A czy to nie jest po prostu wykładnia tego, co dla nas samych w życiu jest ważniejsze? Piotr Dobry: Naturalnie. Wszak na osąd kina czy w ogóle sztuki składa się nic innego jak suma indywidualnych przeżyć i pragnień. I to jest piękne. Szczerze nie rozumiem krytyków zadowolonych, że koledzy tak samo jak oni oceniają dane filmy. Ja jestem szczęśliwy, gdy mogę się z wami pokłócić! Karolina Ćwiek-Rogalska: To wtrącę się jeszcze, żeby się pokłócić: „Wilk…” – pozbawiony jakiegokolwiek osądu moralnego – pokazuje głównie dwie rzeczy: że Di Caprio zagra wszystko, a Scorsese nie stracił werwy. Ale czy pokazuje coś istotnego w kwestii natury ludzkiej? Chyba jednak głównie to, że jeśli ma się wystarczająco dużo szczęścia, da się wybrnąć z najgorszej opresji? Konrad Wągrowski: A ja się cieszę, że Scorsese nie kładł kawy na ławę i nie pokazywał jednoznacznie jak oceniać Belforta. Wydaje mi się, że osąd moralny jest właśnie w percepcji oglądającego – np. dla Janusza Wróblewskiego z „Polityki” Belfort był osobą, której nie dało się nie pokochać od pierwszego wejrzenia, dla mnie był figurą wyjątkowo antypatyczną i żałosną, z serca kibicowałem FBI. „Wilk…” więc także może mówić coś o nas samych, widzach… Nie doszliśmy do porozumienia, każdy ma swoich faworytów. Wygląda, że możemy bardzo długo dyskutować, ale czas nas goni, bo ceremonia tuż, tuż. Musimy więc tu urwać naszą debatę, przygotować piwo i chrupki na długą noc i jeszcze raz zaprosić czytelników do zapoznania się z naszymi typami. |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Oscary 2019: Esensja przyznaje Oscary
— Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
10 najlepszych filmów science fiction XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
Oscary 2018: Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Najlepsi aktorzy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Oscary 2018: Kategorie techniczne
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Esensja typuje Oscary 2017
— Esensja
Dobry i Niebrzydki: Oscary intymne i okruchy życia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Oscary 2016: Esensja typuje Oscary 2016
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
„Zniewolony”, „Grawitacja” i hitowe zdjęcie. Esensja komentuje Oscary
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Ballada o oscarowych piosenkach 2014 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ranking filmów Oscarowych
— Esensja
Esensja przyznaje Oscary 2014
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski
Oscarowe ciekawostki 2014. Aktorzy
— Krzysztof Spór
Oscarowe ciekawostki 2014. Filmy, reżyserzy, twórcy
— Krzysztof Spór
Blaski i cienie świata liliputów
— Konrad Wągrowski
Wielkopostne podpłomyki
— Wojciech Lewandowski
O pustej Golgocie
— Przemysław Ciura
Esensja ogląda: Kwiecień 2017 (1)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Gabriel Krawczyk, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski
Bourne przechodzony
— Jarosław Robak
Esensja ogląda: Styczeń 2016 (2)
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk
Esensja ogląda: Marzec 2015 (2)
— Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Dokąd oczy poniosą, a scenariusz pozwoli
— Karolina Ćwiek-Rogalska
Esensja ogląda: Luty 2014
— Sebastian Chosiński, Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Loretz
Esensja ogląda: Luty 2013 (Kino)
— Miłosz Cybowski, Gabriel Krawczyk, Alicja Kuciel, Konrad Wągrowski
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski
W dyskusji Fortuna vs. Dobry & Ćwiek-Rogalska jestem absolutnie po stronie tego pierwszego. Przecież scena z Pittem jest koszmarnie zła, nie pamiętam kiedy ostatnio w filmie takiej klasy (bo jednak wykonanie Zniewolonego jest świetne, a parę scen mocnych) widziałem tak banalny podział na dobro i zło, tak deklaratywne, źle napisane dialogi, po prostu nie mogłem uwierzyć, że McQueen uznał, że ta scena jest spoko i nie trzeba jej zmieniać. Można usprawiedliwiać film, że to przecież tylko jedna scena, ale skoro jest to kluczowy punkt fabuły, to jest to wada nie do wybaczenia i przekreśla możliwość nazwania filmu wybitnym.