Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Paweł Pawlikowski
‹Ida›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIda
Dystrybutor Solopan
Data premiery25 października 2013
ReżyseriaPaweł Pawlikowski
ZdjęciaŁukasz Żal, Ryszard Lenczewski
Scenariusz
ObsadaAgata Kulesza, Agata Trzebuchowska, Dawid Ogrodnik, Joanna Kulig, Adam Szyszkowski, Jerzy Trela
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania80 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Oscary 2015: Esensja o „Idzie”

Esensja.pl
Esensja.pl
Z okazji zbliżającego się rozdania Oscarów, w którym nasza „Ida” walczy o statuetki w dwóch kategoriach (a czegoś takiego w historii polskiego kina jeszcze nie było) przedstawiamy wielogłos redakcji „Esensji” na temat dzieła Pawła Pawlikowskiego.

Sebastian Chosiński, Karolina Ćwiek-Rogalska, Krystian Fred, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Oscary 2015: Esensja o „Idzie”

Z okazji zbliżającego się rozdania Oscarów, w którym nasza „Ida” walczy o statuetki w dwóch kategoriach (a czegoś takiego w historii polskiego kina jeszcze nie było) przedstawiamy wielogłos redakcji „Esensji” na temat dzieła Pawła Pawlikowskiego.

Paweł Pawlikowski
‹Ida›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIda
Dystrybutor Solopan
Data premiery25 października 2013
ReżyseriaPaweł Pawlikowski
ZdjęciaŁukasz Żal, Ryszard Lenczewski
Scenariusz
ObsadaAgata Kulesza, Agata Trzebuchowska, Dawid Ogrodnik, Joanna Kulig, Adam Szyszkowski, Jerzy Trela
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania80 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Sebastian Chosiński [80%]
Choć Paweł (ewentualnie „Paul”, bo i tak podpisuje swoje filmy) Pawlikowski urodził się w Warszawie (w 1957 roku), przez długie lata pracował – najpierw jako reżyser filmów dokumentalnych, a następnie fabularnych – w Anglii. „Ida” jest jego pierwszym dziełem w całości zrealizowanym w kraju; wcześniej wpadał jedynie do ojczyzny, realizując polskie sekwencje obrazów, których zasadnicza część akcji rozgrywała się w innych krajach – między innymi, jak w przypadku „Korespondenta” (1998) – w Rosji. Kręcąc „Idę”, opartą na scenariuszu autorstwa własnego i Rebekki Lenkiewicz, Pawlikowski podążył szlakiem przetartym przez Władysława Pasikowskiego w „Pokłosiu” (2012) – postanowił bowiem podjąć temat wciąż jeszcze nieuregulowanych stosunków polsko-żydowskich i polskiej (współ)odpowiedzialności za tragiczny los Żydów podczas II wojny światowej. O ile jednak twórca „Psów” przeniósł akcję swego filmu do lat nam współczesnych, przybysz z Wysp postanowił spojrzeć na przeszłość z nieco mniejszej, przynajmniej dla bohaterów dzieła, perspektywy czasowej. Są lata 60. XX wieku (na pewno przed rokiem 1968 i wydarzeniami marcowymi), nowicjuszka w zakonie, młodziutka siostra Anna (w tej roli Anna Trzebuchowska), ma w najbliższych tygodniach złożyć śluby i już na dobre zamknąć przed / za sobą drzwi do świata zewnętrznego. Siostra przełożona nie chce jednak, by dziewczyna podejmowała decyzję ostateczną bez rozliczenia się ze swoją przeszłością. Dlatego nalega, aby wcześniej odwiedziła swą jedyną żyjącą krewną, ciotkę Wandę Gruz (kolejna świetna rola Agaty Kuleszy). Od niej Anna dowiaduje się, że wcale nie jest Anną – naprawdę nazywa się Ida Lebenstein, jest Żydówką, która jako malutka dziewczynka w czasie wojny trafiła do sierocińca prowadzonego przez zakonnice. Jej rodzice zginęli. Ale jak? I gdzie znajdują się ich groby? – na te pytania dopiero przyjdzie obu kobietom znaleźć odpowiedzi. Podróż w przeszłość dla młodej zakonnicy, a nade wszystko starszej od niej o pokolenie dawnej pani prokurator z czasów stalinowskich, skazującej na śmierć „wrogów ludu” – jest niezwykle traumatycznym przeżyciem. Ból z rozdrapywanych ran okaże się bowiem nie do wytrzymania. Ciekawa jest zwłaszcza postać Wandy Gruz, zdystansowanej wobec rzeczywistości, lecz także targanej wyrzutami sumienia, z jednej strony ofiary wojny, z drugiej – kata bohaterów wojennych (można w niej dostrzec wiele cech wspólnych z granym przez Olega Mieńszykowa Dmitrijem ze „Spalonych słońcem” Nikity Michałkowa). Pawlikowski nie próbuje jej przed widzem usprawiedliwiać, wskazuje jednak, jakie mogły być źródła zatruwającej ją nienawiści. Na drugim biegunie znajduje się Anna / Ida – oddana Bogu i spolegliwa, która ze stoickim spokojem odkrywa, że dotąd żyła w wielkim kłamstwie; okłamywała ją zarówno siostra przełożona (nic nie mówiąc o jej żydowskim pochodzeniu), prawdy nie wyjawił również ksiądz Andrzej, proboszcz wiejskiej parafii, wypierający się jakichkolwiek kontaktów z Żydami podczas wojny (choć jego postępowanie można jeszcze zrozumieć). W efekcie dziewczyną zaczynają targać wątpliwości – czy to, co planowała zrobić, jest najwłaściwszym wyborem? czy ma prawo wyrzec się swych najbliższych i swojej wiary?
Karolina Ćwiek-Rogalska [90%]
Dzieło, które zgarnęło bodaj wszystko, co było do zgarnięcia. A rzeczywiście jest za co obsypywać film Pawła Pawlikowskiego nagrodami. Sama fabuła nie jest bardzo skomplikowana, wręcz przeciwnie historię nowicjuszki Anny, która wyrusza by poznać swoją jedyną krewną, prokurator Wandę, opowiedziana jest w bardzo prosty sposób. Brakuje tu wielkich narracji, z którymi polskie kino zazwyczaj jakoś nie umie się rozstać, a Historia przez duże „H” stanowi jedynie zaplecze dla dość kameralnej opowieści. Znakomite role aktorek i aktorów (fenomenalna Agata Kulesza, bardzo dobra Agata Trzebuchowska, ciekawe postaci epizodyczne w wykonaniu takich aktorów jak Jerzy Trela, Adam Szyszkowski, Dawid Ogrodnik) doskonale się sprawdza w tak oszczędnym sposobie opowiadania, jaki wybrał reżyser. Dochodzą do tego zdjęcia, którym nie sposób oszczędzić rzędu przymiotników zaczynających się od „naj”. Choć zarzucano autorom zdjęć, że poszli w ujęcia zbyt artystyczne, wydaje się, że każdy, kto oglądał czarno-białe zdjęcia swoich dziadków, rozpozna tam pewne obrazy tak mocno obecne w każdym rodzinnym albumie. Ilustrowany świetnie dobraną muzyką film z pewnością wart zobaczenia.
Krystian Fred [80%]
Swego czasu za największą bolączkę polskiego kina uważano jego hermetyczność. Uwięzione w polskim bagnie fabuły miały być niezrozumiałe dla zagranicznego widza. A to miało skutkować brakiem sukcesów poza granicami kraju. W takim wypadku „Idę” Pawła Pawlikowskiego należy uznać za skowronka nadziei dla narodowej kinematografii – w końcu udało się podbić serca zarówno rodzimej (Gdynia, Warszawa) jak i zachodniej (Londyn, Toronto) publiczności. I to mimo zatopienia filmu w sosie historycznym. Fabuła odnosi się do modnego ostatnimi czasy tematu polsko-żydowskich rozliczeń. Wszyscy, którzy obawiali się lub wietrzyli spisek, że sięgnięcie po tematykę żydowską jest wykalkulowaną próbą zebrania złotych żniw będą (kolejno) usatysfakcjonowani lub zawiedzeni. Choć prywatne śledztwo jest głównym motorem akcji, to reżyser daleki jest od ferowania wyroków i kreowania się na autorytet czy też sumienie narodu – co jest niezwykle łatwe, kiedy żyje się w czasach, kiedy największym zmartwieniem jest brak Wi-Fi. Bohaterowie „Idy” – zabójca żydowskiej rodziny i stalinowska sędzia – zostali wciągnięci w wir wydarzeń, które w gruncie rzeczy przyzwoliły na zbrodnię. Co jednak ani nie usprawiedliwia, ani nie umniejsza ciężaru moralnego ich decyzji. Zwłaszcza, że popełnione czyny ciągną się za nimi i nie pozwalają zapomnieć. Sumienie nie ma opcji politycznej czy też narodowości. Zbrukane krwią domaga się skruchy i odkupienia. Pawlikowski, mimo urzekających czarno-białych zdjęć, stworzył niezwykle barwny obraz. Zasługa nie tylko w skrajnie kontrastowym zarysie głównych bohaterek (debiutantka Agata Trzebuchowska i brawurowa Agata Kulesza), ale też w ukazaniu życia klubowego PRL-u. Okazuje się, że szarość może mieć wiele odcieni.
Jarosław Robak [70%]
Wysmakowane czarno-białe zdjęcia, podkreślający kameralny nastrój format obrazu, trochę Coltrane’a, trochę Bacha – trudno czynić zarzut z tego, że „Ida” Pawła Pawlikowskiego bardzo chce się podobać, tym bardziej, że wyrafinowana forma nadaje kolejnej opowieści o bolesnej polsko-żydowskiej pamięci subtelność wiersza (co jest przyjemną odmianą po plakatowej łopatologii „Pokłosia”). Film konsekwentnie unika oskarżycielskich tonów, a oprawców (zarówno stalinowskich, jak i tych z czasów wojny) pokazuje jako postaci tragiczne, którym można współczuć. Sędzia Wanda Gruz, ciotka tytułowej bohaterki, nie jest tu potworem z prawicowej bajki o żydokomunie, ale kimś, komu wojna odbiera rodzinę, a nowy ustrój wiarę w komunistyczne ideały. Wspaniała Agata Kulesza oddaje sprzeczności tkwiące w tej postaci – humor i cynizm, umiejętność korzystania z życia i bezwzględność, ale przede wszystkim rozpacz i poczucie przegranej. Ciotka Wanda jest dla Idy, nowicjuszki z zakonu, przewodniczką po „prawdziwym” życiu – takim z okrutną Historią i trudnymi dylematami codzienności, ale również z papierosami, jazzem i seksem. Film Pawlikowskiego jest poniekąd coming of age movie, w którym Ida, po serii doświadczeń i światopoglądowych konfrontacji, osiąga samowiedzę i dokonuje pierwszego dorosłego wyboru w życiu. Tu moim zdaniem „Ida” trochę zawodzi – reżyser nie zadał sobie wiele trudu, by przekonująco umotywować finałową decyzję bohaterki o powrocie do klasztoru, odmalowanego tu jako miejsce nudnej rutyny, a nie duchowych uniesień. Nie mówiąc już o tym, że wybór bohaterki jest ucieczką przed życiem i historią – a nie próbą zmierzenia się z nimi (co, jak sądzę, miało być głównym przesłaniem filmu).
Krzysztof Spór [90%]
Najlepszy polski film w historii? Dla mnie absolutna czołówka i choć zapewne ta opinia wielu się nie spodoba, bo kinematografia bogata, sukcesów mnóstwo, dzieł wybitnych wiele, to będę uparcie przy swoim uwielbieniu dla „Idy” obstawał. Co takiego mnie w filmie Pawła Pawlikowskiego zachwyciło? Przede wszystkim spojrzenie na historię i jej ujęcie, to odważne podjęcie trudnego tematu i spojrzenie na niego poprzez koncentrację na samych bohaterach i przez ich świat opowiedziane. Cały film zadaje mnóstwo pytań – także tych niewygodnych, prowadzi opowieść wieloma tropami, trzyma za gardło przez cały seans, zmusza do zastanowienia, nie pozostawia obojętnym i zachęca do zgłębiania tematu. Mój zachwyt nad „Idą” jest tak wielki, także dlatego, że w polskim kinie w ostatnich latach nic mnie tak mocno nie poruszyło, nie dotknęło, nie potrząsnęło w jednym momencie i od pierwszego seansu. I niewiele do tego „Ida” potrzebowała. Widziałem wiele wybitnych filmów i każdy na pewno dla naszej kinematografii ważny z miejscem w historii, ale to „Ida” w tym zestawieniu się wybija. Jest skromna, czarno-biała, bez gwiazd, powstała bez medialnych fleszy, na sukces zapracowała wielką klasą i autentycznością. Kiedy ostatni raz o polskim filmie mówił CAŁY świat? To tylko nagroda za szczerość i odwagę, za talent bez wielkich słów, masowych scen, rozbudowanego scenariusza. Ten minimalizm w „Idzie” jest dla mnie dowodem, jak niewiele trzeba, by ciągle kręcić wielkie filmy. KINO ŻYJE!
Konrad Wągrowski [70%]
„Ida”, oprócz nominacji w kategorii filmu nieanglojęzycznego dostąpiła też nominacji w kategorii najlepszych zdjęć – i tam właśnie będę jej szczerze i bez wątpliwości kibicował (choć pewnie i tak wygra Lubezki za „Birdmana”). Bo to właśnie zdjęcia są największym atutem estetycznie pięknego filmu Pawła Pawlikowskiego i z pewnością więcej niż jeden seans jest wskazany, by w pełni docenić kunszt operatorów i artyzm wizualnej warstwy filmu. Drugim niewątpliwym atutem jest rola Agaty Kuleszy i aż chce się wierzyć, że ta kreacja pozwoli jej na rozwój kariery nie tylko w ramach polskiego kina. Od strony fabularnej „Ida” to jednak film dobry, lecz nie wybitny. Ładnie potrafi wygrać jeden z największych dramatów, który miał miejsce na naszych ziemiach, wpisuje się w dyskusje o relacjach polsko-żydowskich, ale nie opuszcza mnie przekonanie, że idzie w tym wszystkim nieco na skróty, według prostych, zrozumiałych dla zachodniego widza schematów. Drugim problemem filmu jest to, że mimo opowiadania tragicznej historii, zostawia widza raczej obojętnym, a finałowa decyzja Idy nie budzi w nas większych emocji. W sumie więc dzieło ładne, ciekawe, ale nie wyjątkowe.
koniec
17 lutego 2015

Komentarze

17 II 2015   21:50:48

Szczerze mówiąc nie rozumiem tych wszystkich zachwytów nad "Idą". Oczywiście Agata Kulesza zagrała świetnie ale to akurat żadna niespodzianka. Oczywiście temat jest "kontrowersyjny" ale dla żadnego człowieka znającego choć trochę historię Polski podczas II wojny światowej nie ma w nim nic zaskakującego. Poza tym zostaje nader duszna siermiężna atmosfera lat 60, czarno białe statyczne ujęcia w stylu lat 60 i mroczna tajemnica z przeszłości młodej zakonnej nowicjuszki "zderzonej" u progu zakonnego życia z realnym światem. I tu mam wrażenie jakby ktoś wyciął postać z papieru i wstawił w szarobure dekoracje realnego socjalizmu - przecież postać Idy jest zupełnie wyprana z emocji i odrealniona. Spora w tym zasługa odtwarzającej jej rolę aktorki, która nie tyle gra co od czasu do czasu jest na ekranie. Wzrok skromnie spuszczony albo utkwiony gdzieś nie wiadomo gdzie - to właściwie tyle co można powiedzieć o jej wewnętrznych rozterkach czy w ogóle jakichkolwiek uczuciach. Świat jej się raptownie przewraca kompletnie do góry nogami - nic to, przecież trzeba zachować spooookój. Staje oko w oko z mrocznymi demonami przeszłości - i nic, właściwie nie widać żeby cokolwiek w niej drgnęło. I jeszcze epizod "próbowania prawdziwego życia" który jest po prostu żałośnie powierzchowny... Nie chce mi się wierzyć, że po autentycznej postaci taki dramat spłynąłby jak po kaczce i pozwolił niejako powrócić do punktu wyjścia. Zachowanie ciotki główniej bohaterki w tej sytuacji wydaje się o wiele bardziej prawdopodobne. Cóż, pewnie się nie znam i nie rozumiem "wielkości" tego dzieła ;)

17 II 2015   22:22:59

Zgadzam się z enderem, a od siebie dodam tylko, że decyzja o powierzeniu głównej roli amatorce jest dla mnie całkowicie niezrozumiała. Agata Trzebuchowska, jest jak to mówią tzw. "eye candy", ale niczym ponadto. Grana przez nią postać wymaga trochę więcej aktorskich umiejętności niż pokorne milczenie, wzrok zogniskowany w bliżej nieokreślonym punkcie w przestrzeni i wydukaniu od czasu do czasu krótkiego zdania. A do tego to tanie zakończenie wątku krwawej Wandy...

18 II 2015   13:04:51

Siermiężna, antypolska szmira zakłamujaca historię. Ale czego się spodziewać po filmidle, którego reżyser o morderczyni Polaków Wolińskiej powiedział: "Fajna pani. Otwarta,ironiczna, ciepła". Dziełko idealnie wpisuję się w politykę przesuwania odpowiedzialności za holokaust z Niemców na Polaków. Tak więc nie dziwi ilośc nagród. Nihili novi sub sole. Rozumiem też, że recenzentom nie wolno pisać na ten temat, mogliby przeciez zostać antysemitami i stracić pracę. Bawcie się dalej.

18 II 2015   23:02:09

Czekam kiedy wreszcie znajdzie się odważny i w ramach "polsko-żydowskich rozliczeń" (ulubione określenie recenzentów) zrobi film o tym jak Polacy RATOWALI Żydów. Jak myślicie, na ile Oscarów mógłby liczyć taki obraz? (pytanie retoryczne, proszę nie odpowiadać)

18 II 2015   23:20:09

@wujek Oscar
Przecież się znalazł(a), całkiem niedawno. Agnieszka Holland, "W ciemności". Też nominowane do Oscara.

19 II 2015   12:09:33

Rzeczywiście, zapomniałem o tym pół-erotyku, ale nic dziwnego bo to przeciętny film.

22 II 2015   04:26:14

Podzielam zdanie Konrada Wągrowskiego. Ale oglądałem też filmy nieanglojęzyczne, które w ostatnich latach dostały oscara: "Fałszerzy" i "Wielkie piękno". IMO, "Ida" jest od tych dwóch filmów lepsza. Oscar dla niej nie byłby niczym szokującym.

P.S.
O "Lewiatanie" jest głośno z racji wydarzeń politycznych, nie jest lepszy niż "Ładunek 200".

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

20 najlepszych polskich filmów XXI wieku
— Esensja

Esensja ogląda: Maj 2015 (3)
— Jarosław Loretz, Jarosław Robak

Oscary 2015: Rozdanie najgorsze i rozdanie ekscytujące. O nominacjach oscarowych dyskutuje Esensja
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski, Kamil Witek, Jarosław Robak

Oscary 2015: Ranking polskich nominacji Oscarowych
— Esensja

Oscary 2015: Ranking filmów nominowanych do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego
— Esensja

Prezenty świąteczne 2014: 25 filmów na Gwiazdkę
— Esensja

Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Piotr Dobry

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski

50 najlepszych filmów 2013 roku
— Esensja

Najlepsze filmy IV kwartału 2013
— Esensja

Tegoż twórcy

Miłość zimna jak rozpalone żelazo
— Sebastian Chosiński

W miłości jak na wojnie
— Joanna Najbor

Esensja ogląda: Maj 2015 (3)
— Jarosław Loretz, Jarosław Robak

Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Piotr Dobry

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.