Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andrzej Zakrzewski
‹Stirlitz: Walizka Katherine›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStirlitz: Walizka Katherine
Data premiery14 grudnia 1972
ReżyseriaAndrzej Zakrzewski
ZdjęciaRyszard Krassowski, Stefan Kasperek, Włodzimierz Precht, Hubert Jakubowski, Andrzej Winiarski, Henryk Kucharski
Scenariusz
ObsadaPiotr Pawłowski, Barbara Sołtysik, Tadeusz Fijewski, Henryk Bąk, Stanisław Michalik, Mieczysław Voit, Zygmunt Maciejewski, Józef Duriasz, Arkadiusz Bazak, Włodzimierz Nakwaski, Roman Kosierkiewicz, Jerzy Moes, Kazimierz Meres, Jerzy Radwan, Janusz Zakrzeński
MuzykaAndrzej Trybuła
Rok produkcji1972
Kraj produkcjiPolska
CyklTeatr Sensacji
Czas trwania63 min
Gatuneksensacja, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

„Kobra” i inne zbrodnie: Stirlitz versus Hans Kloss

Esensja.pl
Esensja.pl
Hans Kloss czy Max Otto von Stirlitz – który z nich narodził się wcześniej? Ten pierwszy zadebiutował w spektaklu teatralnym w styczniu 1965 roku, temu drugiemu Julian Siemionow przydał niemiecką tożsamość dopiero w wydanej dwa lata później powieści „Major Wicher”. Na słynne „Siedemnaście mgnień wiosny” trzeba było czekać jeszcze rok. A na dwuczęściowe przedstawienie polskiego Teatru Sensacji „Stirlitz” autorstwa Andrzeja Zakrzewskiego – kolejne cztery.

Sebastian Chosiński

„Kobra” i inne zbrodnie: Stirlitz versus Hans Kloss

Hans Kloss czy Max Otto von Stirlitz – który z nich narodził się wcześniej? Ten pierwszy zadebiutował w spektaklu teatralnym w styczniu 1965 roku, temu drugiemu Julian Siemionow przydał niemiecką tożsamość dopiero w wydanej dwa lata później powieści „Major Wicher”. Na słynne „Siedemnaście mgnień wiosny” trzeba było czekać jeszcze rok. A na dwuczęściowe przedstawienie polskiego Teatru Sensacji „Stirlitz” autorstwa Andrzeja Zakrzewskiego – kolejne cztery.

Andrzej Zakrzewski
‹Stirlitz: Walizka Katherine›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStirlitz: Walizka Katherine
Data premiery14 grudnia 1972
ReżyseriaAndrzej Zakrzewski
ZdjęciaRyszard Krassowski, Stefan Kasperek, Włodzimierz Precht, Hubert Jakubowski, Andrzej Winiarski, Henryk Kucharski
Scenariusz
ObsadaPiotr Pawłowski, Barbara Sołtysik, Tadeusz Fijewski, Henryk Bąk, Stanisław Michalik, Mieczysław Voit, Zygmunt Maciejewski, Józef Duriasz, Arkadiusz Bazak, Włodzimierz Nakwaski, Roman Kosierkiewicz, Jerzy Moes, Kazimierz Meres, Jerzy Radwan, Janusz Zakrzeński
MuzykaAndrzej Trybuła
Rok produkcji1972
Kraj produkcjiPolska
CyklTeatr Sensacji
Czas trwania63 min
Gatuneksensacja, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Jeżeli dorastaliście w Polsce Ludowej, istnieje duże prawdopodobieństwo, że słyszeliście przynajmniej kilka z setek (a może nawet tysięcy) dowcipów o Maxie Ottonie von Stirlitzu, radzieckim superszpiegu z czasów drugiej wojny światowej. Może ten: „Müller wiedział, że Rosjanie, zamieszawszy cukier, zostawiają łyżkę w szklance z herbatą. Chcąc sprawdzić Stirlitza, zaprosił go do siebie na herbatę. Stirlitz wsypał cukier do szklanki, zamieszał go, wyjął łyżeczkę, położył ją na spodeczku, po czym pokazał Müllerowi język”. Albo: „Stirlitz szedł ulicami Berlina, coś jednak zdradzało w nim szpiega: może czapka uszatka, może przypięty do piersi rosyjski order, a może ciągnący się za nim spadochron?”. Ewentualnie: „Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego. Zapukał umówione 127 razy. Nikt nie otworzył. Po namyśle wyszedł na ulicę i spojrzał w okno. Tak, nie mylił się. Na parapecie stały 63 żelazka, znak wpadki”. Ich wysyp nastąpił w połowie lat 70. ubiegłego wieku po premierze opartego na bestsellerowej powieści Juliana Siemionowa trzynastoodcinkowego serialu Tatiany Lioznowej „Siedemnaście mgnień wiosny” (1973).
Julian Siemionow (1931-1993), syn Żyda i Rosjanki, był cieszącym się sporą popularnością w Związku Radzieckim dziennikarzem, publicystą i prozaikiem. Pisał między innymi kryminały, ale największy rozgłos przyniosła mu seria szpiegowskich powieści o Stirlitzu. W latach 1963-1990 wydał ich w sumie czternaście, do tego dochodzą trzy sztuki teatralne i wcale niemało filmów, seriali i przedstawień telewizyjnych. Człowiek, którego świat poznał głównie pod niemieckim nazwiskiem Stirlitz, urodził się w 1900 roku na Zabajkalu jako Wsiewołod Władimirow; kiedy jednak wstąpił do Czeka, czyli utworzonej przez Feliksa Dzierżyńskiego bolszewickiej policji bezpieczeństwa, przyjął pseudonim operacyjny Maksim Isajew. W czasie swojej szpiegowskiej kariery był agentem w strukturach „białych” (podczas wojny domowej w Rosji), a później otrzymywał zadania praktycznie na wszystkich kontynentach: od Ameryki Północnej po Australię i Daleki Wschód. W czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej przeniknął do SS, stając się oficerem wywiadu Sicherheitsdienst (SD); służył w Generalnym Gubernatorstwie, a potem został przeniesiony do Berlina.
Akcja „Siedemnastu mgnień wiosny” (pierwsze wydanie powieści Siemionowa ukazało się w ZSRR w 1968 roku, jej polskie tłumaczenie cztery lata później) rozgrywa się w ostatnich miesiącach wojny, wiosną 1945 roku. Stirlitz – a tak naprawdę pułkownik Ludowego Komisariatu Bezpieczeństwa Państwowego (NKGB) Władimirow/Isajew – ma znaleźć odpowiedź na pytanie, kto z wysokich hierarchów nazistowskich służących w SS chce doprowadzić do podpisania separatystycznego pokoju z aliantami zachodnimi. Temat ciekawy, prawda? Trudno dziwić się więc, że książka spotkała się z zainteresowaniem. Co warte uwagi, tuż po jej publikacji nad Wisłą zaczęto przymierzać się do realizacji dwuczęściowego spektaklu w ramach Teatru Sensacji (z pająkiem w animowanej czołówce). Jego premiera odbyła się w dwa kolejne czwartkowe wieczory – 14 i 21 grudnia 1972 roku. Za scenariusz odpowiadał zmarły przed czterema laty krytyk teatralny Michał Kasperowicz, a za reżyserię – Andrzej Zakrzewski (1935-2021).
Pochodzący z Warszawy Andrzej Zakrzewski to kolejna wielce zasłużona postać dla polskiego Teatru Telewizji, choć początkowo przymierzał się raczej do kariery twórcy kinowego. Jako dwudziestotrzylatek ukończył Wydział Organizacji Produkcji Filmowej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej (PWSF) w Łodzi. Szybko załapał się do pracy w charakterze asystenta reżysera; w tej roli pojawił się na planach takich produkcji, jak sensacyjno-wojenna „Droga na zachód” (1961) Bohdana Poręby, kryminalne „Zbrodniarz i panna” (1963) Janusza Nasfetera, wreszcie „Pierwszego dnia wolności” (1964) Aleksandra Forda. Ba! w 1967 roku zadebiutował w krótkim metrażu, kręcąc opartą na opowiadaniu Ludwika Niemojowskiego nowelę „Szach i mat!”, którą dołączono do cyklu „Opowieści niezwykłe”, a dwa lata później zrealizował na potrzeby małego ekranu dramat poświęcony ratownikom morskim „W każdą pogodę”. I na tym się skończyło! Wkrótce bowiem zaczął nowy etap kariery, stając się pracującym dla telewizji reżyserem teatralnym (dla radia z kolei realizował słuchowiska). Choć nie unikał opowieści kryminalnych czy obyczajowych, to jednak największą popularność przyniosły mu spektakle, których akcja rozgrywała się podczas drugiej wojny światowej, jak omawiany dzisiaj „Stirlitz” (1972), a w kolejnych latach „Akcja V” (1973) oraz „Akcja «Szarotka»” (1977).
Dwuczęściowy „Stirlitz” Michała Kasperowicza i Andrzeja Zakrzewskiego zawiera oczywiście – w porównaniu z powieścią, nie mówiąc już o późniejszym o rok serialu radzieckim – poważne skróty fabularne. Trzeba jednak przyznać, że zostały one dokonane w sposób zaskakująco sprawny i logiczny. To naprawdę wymagało sporego wysiłku, aby w tak krótkim czasie przedstawić największe zawiłości skomplikowanej przecież intrygi, jaka zrodziła się w głowie Juliana Siemionowa. W paru momentach można wprawdzie żachnąć się, że fatum sprzyja tytułowemu bohaterowi aż za bardzo, ale z drugiej strony stopniem nieprawdopodobieństw historia ta wcale nie odbiega od wielu innych przedstawień prezentowanych w Teatrze Sensacji (także tym z kobrą). Przejdźmy jednak do rzeczy! Wojna powoli zbliża się ku końcowi. Pewne jest już od dłuższego czasu, że Niemcy ją przegrają. Jedyne jednak, co spędza sen z powiek kremlowskiemu satrapie, to myśl, że zanim jego wojska wedrą się do Berlina, ktoś z najwyższych kręgów władzy w III Rzeszy zdoła dogadać się z Amerykanami i Brytyjczykami i w konsekwencji doprowadzi do podpisania antysowieckiego sojuszu, co zakończy się kolejną krwawą wojną, w której Związek Radziecki znajdzie się na straconej pozycji.
Dlatego też Alex (w powieści jest to szef radzieckiego wywiadu Władimir Gromow, którego pierwowzorem był odpowiedzialny za wywiad zagraniczny generał Paweł Fitin) śle do SS-Standartenführera Stirlitza tajny meldunek. Wynika z niego, że w Szwecji i Szwajcarii wyżsi oficerowie SS szukają kontaktu z wywiadem amerykańskim. Isajew ma wyśledzić, kto ich wysłał. Nie jest to wcale takie proste zadanie. Także dlatego, że nad głową Stirlitza (wciela się w niego mocno kostyczny i średnio pasujący do tej roli Piotr Pawłowski, znany głównie z kinowego „Faraona” i serialu „Polskie drogi”) zbierają się od jakiegoś czasu ciemne chmury. Sporo pretensji za wcześniejsze działania w Krakowie ma do niego Friedrich Krüger, pełnomocnik Heinricha Himmlera do spraw umacniania niemieckości w Generalnym Gubernatorstwie. Ze swoimi wątpliwościami co do lojalności Stirlitza dzieli się z samym szefem Gestapo SS-Gruppenführerem Heinrichem Müllerem (świetny, jak zawsze, Henryk Bąk – patrz: „Czwarty manekin” oraz „Jego dwie żony”).
Müller z kolei, nauczony tym, że należy chuchać nawet na zimne, dopytuje o Stirlitza dobrze go znającego swojego podwładnego Eisemanna (świetnie sprawdzający się w rolach perfidnych Niemców, urodzony zresztą w Berlinie Zygmunt Maciejewski, który zagrał między innymi w „Brydżu” oraz „Śmierci w samochodzie”), po czym każe przyjrzeć mu się bliżej agentowi Holtoffowi (wciela się w niego Stanisław Michalik – vide „Przerwana gra”). Stirlitz nie ma świadomości tego, że jest osaczany, ale przecież jako wytrawny szpieg zawsze bierze taką ewentualność pod uwagę. I można mieć pewność, że zrobi wszystko, aby wypełnić powierzone mu zadanie. Jeśli trzeba – okłamie, wywiedzie w pole, a nawet zabije. Wszystko ku chwale ojczyzny! I nie powstrzymają go przeciwności losu, jak chociażby śmierć w bombardowaniu alianckim jego bliskiego współpracownika Erwina Kinna i aresztowanie przez Gestapo jego żony, radiotelegrafistki Katherine Kinn (gra ją Barbara Sołtysik), a w rzeczywistości Rosjanki Katieriny Kozłowej.
Teatralny Stirlitz w wydaniu Piotra Pawłowskiego ma ten sam problem co Stirlitz filmowy (zagrany przez Wiaczesława Tichonowa) – jest nudnym, całkowicie pozbawionym poczucia humoru człowiekiem, na dodatek nieczułym na wdzięki kobiece (zbywa adorującą go młodziutką sekretarkę Marie). Gdzie mu do Hansa Klossa, który potrafił nie tylko wywieść w pole zdradzieckiego Hermanna Brunnera, ale także zaciągnąć do łóżka najpiękniejsze kobiety. Który, gdy wymagała tego sytuacja, sięgał po alkohol, tryskał humorem, bywał ironiczny i sarkastyczny. Stirlitz jest pomnikowy. Mówi zawsze tonem oznajmującym, jakby z jego ust wydobywały się jedynie prawdy objawione. Pawłowski był świetnym aktorem. Gdyby pozwolono mu tchnąć w graną przez siebie postać więcej życia, zrobiłby to bez problemu – widocznie jednak zalecenia reżyserskie były odmienne. Na szczęście aktorsko ratują to przedstawienie inni, w tym także Tadeusz Fijewski jako profesor Werner Pleischner oraz Mieczysław Voit, który użyczył swej twarzy SS-Brigadeführerowi Walterowi Schellenbergowi, czyli bezpośredniemu przełożonemu Stirlitza, szefowi Sicherheitsdienst.
To co, może na koniec jeszcze jakiś Stirlitzowy suchar? Proszę: „Stirlitz był pijany. Siedział przy stole w radzieckim mundurze, w spiczastej czapce budionówce i w ciepłych walonkach. Na stole stała butelka wódki, leżał kawał słoniny i kiszone ogórki. Śpiewał rosyjskie pieśni. Naprzeciwko, z opuszczoną głową, siedział Müller i w zamyśleniu spoglądał na Stirlitza. Tego dnia Stirlitz był tak bliski dekonspiracji, jak jeszcze nigdy przedtem”. I już na dzisiaj naprawdę ostatni: „Stirlitz się zamyślił. Spodobało mu się to, więc zamyślił się jeszcze raz”.
koniec
19 września 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Android starszej daty
Jarosław Loretz

29 IV 2024

Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.