WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
32 FPFF w Gdyni: Relacja drugaWtorek na gdyńskim festiwalu to jedno wydarzenie, czyli pokaz „Katynia” w reżyserii Andrzeja Wajdy, i trzy filmy, które pokazano w konkursie głównym.
Beata Zatońska32 FPFF w Gdyni: Relacja drugaWtorek na gdyńskim festiwalu to jedno wydarzenie, czyli pokaz „Katynia” w reżyserii Andrzeja Wajdy, i trzy filmy, które pokazano w konkursie głównym.
Najpierw „SzklaneUsta” Lecha Majewskiego („Wojaczek”, „Angelus”, „Ogród rozkoszy ziemskich”), artysty totalnego, reżysera, poety, prozaika i malarza. To filmowa wersja instalacji, cyklu wideoartów „KrewPoety”. Majewski przemawia obrazami. Nie pada ani jedno słowo. Przeprowadza wiwisekcję psychiki poety, wizualizuje sny, lęki, obsesje. Dociera do miejsc, gdzie rodzi się sztuka, marzenia o nieśmiertelności i gdzie kumulują się mistyczno-religijne obsesje. Rzeczywistość zamkniętego w szpitalu psychiatrycznym poety przekracza granice czasu. Mężczyzna wraca do traumatycznych przeżyć z dzieciństwa. Majewski przetwarza dzieła sztuki, posługuje się metaforą, odniesieniami do Biblii. Powstaje hipnotyzująca konstrukcja sekwencji, afabularna, lecz nośna znaczeniowo. Trudno jednak „SzklaneUsta” oceniać w kontekście innych filmów konkursowych. To inna wartość. Wydarzenie artystyczne niewątpliwie, ale nie na tym festiwalu. Teraz dwa filmy debiutantów. Oba ukazujące świat rozsypujących się wartości i więzi, gdzie w pogoni za złudą różnie rozumianego sukcesu zagubiło się to, co najważniejsze.
Wyszukaj / Kup „Aleja gówniarzy” Piotra Szczepańskiego (reżyser bardzo dobrego dokumentu „Generacja C.K.O.D”). Film o tym, jak trudno żyć młodym, tam gdzie się urodzili, czyli w tym przypadku w mieście Łodzi. Wraca jak bumerang temat straconego pokolenia, odmieniany przez czasy, miasta. Akcja rozgrywa się jednej nocy. Marcin, (porównuje się między innymi do Kurta Cobaina i Jima Morrisona) polonista z ambicjami artystycznymi, lecz bez osiągnięć, postanawia wyjechać do Ziemi Obiecanej – do Warszawy. O swe życiowe niepowodzenia obwinia głównie Łódź, miasto niemożności i straconych szans. Wczesnym rankiem ma pociąg. Noc poprzedzająca wyjazd upływa mu na poszukiwaniu zgubionego telefonu komórkowego. Rajd po mieście jest jednak tak naprawdę pogonią za byłą dziewczyną, którą nadal kocha. Widzimy nocne próby offowego teatru w łódzkich loftach, zadymione lokale, dekadenckie imprezy, dom publiczny. I niestety wieje nudą, a dialogi to banalne prawdy objawione. Filmowa, naburmuszona grafomania. Co się broni? Muzyka przede wszystkim – między innymi C.K.O.D., Mikrowafle, Psychocukier. A gdyby tak film pociąć na wideoklipy? Zdecydowanie lepszy nihilistyczny manifest miało pokolenie trzydziestolatków w zrealizowanych w latach 90. „Egoistach” Mariusza Trelińskiego.
Wyszukaj / Kup „Futro” Tomasza Drozdowicza to ostra satyra. Okazją do przyjrzenia się „strasznym mieszczuchom” jest przyjęcie komunijne, zorganizowane „na pokaz” (bardzo nośne te uroczystości rodzinne, nie tak dawno mieliśmy świetne „Wesele”). Wszystko musi grać, robić wrażenie i być zapięte na ostatni guzik. Rodzinne brudy trzeba zamieść w ciemny kąt. Jest tu kilka świetnych scen, są znakomite obserwacje obyczajowe, kilka dobrze zarysowanych ról, soczyste dialogi (np. chłopczyk pyta katechetkę, czy rodzina Chrystusa była normalna – w odpowiedzi słyszy, że tak, ale to była rodzina zastępcza). W większości członkowie rodziny Makowieckich budzą pełen politowania śmiech, a mało sympatii. Chodzi im o to, by pokazać, na ile jest się lepszym od innych. Kto ma większy dom, lepsze pochodzenie, ważniejszych znajomych. Dziadek Henryk Makowiecki (dobra rola Leszka Piskorza), gospodarz uroczystości, nieustannie walczy z rodzicami nielubianej synowej, dziennikarki-narkomanki, która utrzymuje jego syna, bezrobotnego, choć bardzo inteligentnego alkoholika. Jest też szwagierka nimfomanka, zwariowany sąsiad wojskowy itp. Plączące się po ogrodzie dzieci przygotowują wybuchowe zakończenie uroczystości. W miarę jak impreza się rozkręca, na jaw wychodzą coraz bardziej wstydliwe tajemnice. W filmie „atrakcja” goni „atrakcję”, by w kulminacyjnym momencie ukazać zdziwionym gościom i rodzinie sekswydarzenie z tytułowym futrem w jednej z ról. Świetna jest Teresa Budzisz-Krzyżanowska jako zagubiona w rodzinnym chaosie żona Henryka. Kilka postaci jest chybionych, plączą się po ekranie po to, by uatrakcyjnić fabułę – np. bizneswoman grana przez Annę Romantowską. Szkoda, że nie powstało np. polskie „Festen”.
Wyszukaj / Kup „Katyń” Andrzeja Wajdy to film ważny i potrzebny. Trzeba go obejrzeć. Perfekcyjnie zrealizowany, monumentalny i budzący wiele wzruszeń. Wywołał gorącą dyskusję – coś, co od dawna nie zdarzało się w polskim kinie. Czy jest to film wielki? Na takie analizy przyjdzie czas, gdy opadną emocje. Tak długo czekaliśmy na film o zbrodni katyńskiej, że może zbyt dużo obiecywano sobie po nim. Każdy ma inną wizję tego, co Andrzej Wajda powinien pokazać. Znacząca jest cisza, która zapada, gdy film się kończy. Widziałam „Katyń” dwa razy. Na żadnym z pokazów publiczność nie zrywała się w pośpiechu z foteli. Czekano w skupieniu, aż wybrzmi muzyka i znikną napisy końcowe. 19 września 2007 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Do kina marsz: Maj 2017
— Esensja
Oscary 2015: Ranking polskich nominacji Oscarowych
— Esensja
Dobry i Niebrzydki: Najbardziej wkurzamy się na TVP
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
„Małe dzieci” najlepszym filmem 2007 roku według Esensji i Stopklatki
— Esensja
Terribilis est locus iste!
— Marcin Łuczyński
Ultimatum Bourne’a najlepszym filmem III kwartału 2007 w polskich kinach!
— Esensja
32 FPFF w Gdyni: Podsumowanie
— Beata Zatońska
32 FPFF w Gdyni: Relacja piąta. Spojrzenie w niebo
— Beata Zatońska
32 FPFF w Gdyni: Relacja czwarta. Zaklinania codzienności ciąg dalszy
— Beata Zatońska
Grobowiec z kliszy
— Piotr Dobry
Podsumowanie
— Beata Zatońska
Relacja piąta. Spojrzenie w niebo
— Beata Zatońska
Relacja czwarta. Zaklinania codzienności ciąg dalszy
— Beata Zatońska
Relacja trzecia. Ucieczka w baśniowe światy
— Beata Zatońska
Relacja pierwsza
— Beata Zatońska
By nie pozostał po nim nawet powidok…
— Sebastian Chosiński
CamerImage 2016: Ostatnie dzieło mistrza
— Konrad Wągrowski
Psia tęsknota
— Marcin T.P. Łuczyński
Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Piotr Dobry
Co nam w kinie gra: Wałęsa. Człowiek z nadziei
— Marta Bałaga
Wenecja 2013: Przypadkowy bohater
— Marta Bałaga
„Młyn i Krzyż”, czyli polski „Avatar”
— Alicja Siwik
Nie mam już pomysłów, ale wciąż chce mi się kręcić
— Eryk Remiezowicz
Tango na błocie
— Beata Zatońska
Malutkie co nieco z Gdyni – „Rewers” ukoronowany
— Beata Zatońska
Malutkie co nieco z Gdyni (3)
— Beata Zatońska
Malutkie co nieco z Gdyni (2)
— Beata Zatońska
Malutkie co nieco z Gdyni (1)
— Beata Zatońska