Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Władimir Mariniczow
‹Nosferatu. Nocny horror›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNosferatu. Nocny horror
Tytuł oryginalnyНосферату. Ужас ночи
ReżyseriaWładimir Mariniczow
ZdjęciaTimur Tibiłow
Scenariusz
ObsadaWładimir Mariniczow, Michaił Chrustaliow, Anatolij Pietrow
MuzykaBilly’s Band
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania78 min
Gatunekanimacja, groza / horror, komedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Animacja dla bardzo dużych dzieci
[Władimir Mariniczow „Nosferatu. Nocny horror” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kiedy Bram Stoker w końcu XIX wieku pisał powieść o Drakuli, nie mógł nawet przypuszczać, że pół wieku później ów hrabia-wampir stanie się jedną z najważniejszych postaci popkultury. Filmów o nim nakręcono bez liku, kolejne nie wzbudzają więc już większego zainteresowania. Być może jednak z obrazem „Nosferatu. Nocny horror” Władimira Mariniczowa będzie inaczej. Dlaczego? Bo to całkiem zgrabna i zabawna animacja.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Animacja dla bardzo dużych dzieci
[Władimir Mariniczow „Nosferatu. Nocny horror” - recenzja]

Kiedy Bram Stoker w końcu XIX wieku pisał powieść o Drakuli, nie mógł nawet przypuszczać, że pół wieku później ów hrabia-wampir stanie się jedną z najważniejszych postaci popkultury. Filmów o nim nakręcono bez liku, kolejne nie wzbudzają więc już większego zainteresowania. Być może jednak z obrazem „Nosferatu. Nocny horror” Władimira Mariniczowa będzie inaczej. Dlaczego? Bo to całkiem zgrabna i zabawna animacja.

Władimir Mariniczow
‹Nosferatu. Nocny horror›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNosferatu. Nocny horror
Tytuł oryginalnyНосферату. Ужас ночи
ReżyseriaWładimir Mariniczow
ZdjęciaTimur Tibiłow
Scenariusz
ObsadaWładimir Mariniczow, Michaił Chrustaliow, Anatolij Pietrow
MuzykaBilly’s Band
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania78 min
Gatunekanimacja, groza / horror, komedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Tak się złożyło, że co roku w okolicach Dnia Dziecka w ramach cyklu „East Side Story” polecamy Państwu któryś z najnowszych rosyjskich filmów animowanych dla dzieci. Przed rokiem zachęcaliśmy do zapoznania się z obrazem Swiatosława Uszakowa i Inny Jewlannikowej „Biała i Strzała podbijają kosmos” (który szczęśliwym trafem niespełna cztery miesiące później trafił do polskich kin); dwa lata temu natomiast polecaliśmy, oparte na prozie Kira Bułyczowa, „Urodziny Alicji” Siergieja Sieriogina. Dziś więc tradycji powinno stać się zadość i… No właśnie. Co prawda, przyjrzymy się bliżej kolejnej animacji; problem jednak w tym, że dzieci – jeśli nie chcą mieć potem potwornych koszmarów – powinny trzymać się od niej z daleka. Bo choć „Nosferatu. Nocny horror” miejscami nawet całkiem nieźle bawi, to jednak przede wszystkim straszy. Ale czegóż innego można oczekiwać po filmie, którego głównym bohaterem jest psychopata biegający nocami po ulicach Londynu w poszukiwaniu świeżej krwi? Dodajmy jeszcze, że tylko kobiecej.
O hrabim Drakuli alias Nosferatu powstały już dziesiątki, jeśli nie setki filmów. Do tych najbardziej znanych i jednocześnie najwartościowszych pod względem artystycznym zaliczyć należy „Nosferatu: Symfonię grozy” (1922) Friedricha Wilhelma Murnaua (jedno z arcydzieł niemieckiego ekspresjonizmu filmowego), „Nosferatu – wampir” (1979) Wernera Herzoga (z przejmującą kreacją Klausa Kinskiego) oraz „Drakulę” (1992) Francisa Forda Coppoli. Wszystkie, choć znacznie się od siebie różnią, łączy jedno – literacki pierwowzór, czyli opublikowana po raz pierwszy w 1897 roku powieść pochodzącego z Irlandii pisarza Brama Stokera. Autorzy rosyjskiej animacji poszli tym samym tropem – tworząc scenariusz, sięgnęli do źródeł. Jeśli więc ktoś widział któreś z powyższych dzieł, wie już, czego spodziewać się po pracy Władimira Mariniczowa. Mimo to może zostać odrobinę zaskoczony, ponieważ fabuła „Nocnego horroru” posiłkuje się jeszcze innymi opowieściami grozy. Można w niej dostrzec bowiem również pewne nawiązania do historii Kuby Rozpruwacza oraz całkiem wyraźny cytat z innego klasyka kina epoki Republiki Weimarskiej – „Gabinetu doktora Caligari” (1920) Roberta Wienego.
Autor obrazu, Władimir Mariniczow, urodził się w 1950 roku w Podolsku w obwodzie moskiewskim, ale gdy miał roczek, rodzina przeprowadziła się do Leningradu. Tam ukończył dziesięciolatkę, po której na dwa lata trafił do wojska. W 1971 roku rozpoczął studia na wydziale prawa Uniwersytetu Leningradzkiego, jednak zamiast zostać później prokuratorem bądź adwokatem, rozpoczął pracę w milicji. Przez dwanaście lat służył w dochodzeniówce, specjalizując się w zabójstwach na tle seksualnym. Mając trzydzieści osiem lat, w wyniku redukcji etatów na krótko trafił na bezrobocie. Zaczął dorabiać, pisząc artykuły na temat Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, zapraszano go także na wykłady z dziedziny prawa. W 1994 roku założył firmę ochroniarską, a przynoszone przez nią dochody postanowił przeznaczyć na realizację swojej wielkiej pasji – produkcję amatorskich filmów animowanych. Ekipę zebrał spośród swoich współpracowników, którzy – jak sam przyznał w jednym z wywiadów – „chcieli być kimś więcej niż tylko ochroniarzami”. Sam Mariniczow zajął się pisaniem scenariuszy i reżyserią, za animację odpowiadał Timur Tibiłow, natomiast za modele postaci – Artiom Wowczenko. Razem stworzyli kilka krótkometrażówek, po czym zabrali się za pełnometrażowy obraz o drugiej wojnie światowej, któremu nadali roboczy tytuł „Wyszoł Niemiec iz tumana” (nawiązujący do klasycznej bajki o… jeżyku we mgle).
I tym właśnie prawie dwugodzinnym dziełem starali się przyciągnąć uwagę profesjonalnych studiów filmowych. Na ich apel odpowiedziała tylko jedna firma – moskiewskie STV, produkujące między innymi obrazy Aleksieja Bałabanowa („Ładunek 200”, „Morfina”, „Palacz”). Z Mariniczowem skontaktował się producent i reżyser Siergiej Sieljanow, który po krótkiej rozmowie podjął decyzję o nawiązaniu współpracy. Postawił jednak warunek – interesuje ich nie animacja o wojnie, ale o… Drakuli. „Wyszoł Niemiec iz tumana” powędrował więc na półkę, a trio Mariniczow-Tibiłow-Wowczenko zajęło się obmyślaniem koncepcji „Nocnego horroru”. STV przeznaczyło na film 50 tysięcy rubli, co było realne przede wszystkim dzięki temu, że całość powstała w komputerze (jak zresztą wszystkie wcześniejsze dzieła zespołu). Premiera kinowa odbyła się w październiku ubiegłego roku, na wydanie DVD trzeba było natomiast poczekać do marca 2011.
Akcja rozpoczyna się jak w klasycznych opowieściach o Nosferatu. Młody angielski prawnik Jonathan Harker przemierza w dyliżansie Transylwanię. Nocą pasażerowie docierają do gospody. Gdy jednak wszyscy zabierają swoje bagaże, aby zatrzymać się na nocleg, on twierdzi, że jego podróż nie dobiegła jeszcze kresu – żąda od woźnicy, by ten dowiózł go na Przełęcz Borga, ponieważ tam powinien czekać na niego niejaki hrabia Drakula. Przerażony właściciel oberży stara się wytłumaczyć wyspiarzowi, że nie jest to najszczęśliwszy pomysł, że w okolicach wymienionego przez niego miejsca żyją… wampiry. Harker stawia jednak na swoim. Z przełęczy podstawioną karetą udaje się do siedziby hrabiego. Pierwsza niespodzianka czeka go już w drodze, kiedy to powożący końmi Drakula zaczyna jak gdyby nigdy nic latać w powietrzu. A to dopiero początek niezwykłości; ciąg dalszy czeka Jonathana już w zamku – kolekcja czaszek w szafie (będąca pozostałością po osobach, którym mamusia gospodarza odrąbała głowy) oraz trupy w kostnicy. Młody londyńczyk szybko zdaje sobie sprawę z tego, że wdepnął w niezłe bagno; nie ma jednak żadnej szansy na ratunek, hrabia podaje mu bowiem środek nasenny w winie. Kiedy Harker dochodzi do siebie, jest przywiązany do ściany i znajduje się już całkowicie we władaniu Drakuli.
Wtedy też dowiaduje się, jaki hrabia ma plan. Za pośrednictwem Harkera pragnie dokonać zakupu posiadłości w Londynie, a następnie niepostrzeżenie dostać się do stolicy Anglii. W jakim celu? Aby podpalić miasto! Próbował już tego raz, przed trzystu laty, ale się nie udało. Teraz nic jednak nie powinno stanąć na przeszkodzie, bo przecież na początku XX wieku – w porównaniu z oryginalną historią Stokera akcja została nieco przeniesiona w czasie – możliwości są znacznie większe niż trzy stulecia wcześniej. Obaj panowie (jeden w specjalnie przygotowanej trumnie) udają się pociągiem do Paryża, a stamtąd pierwszym w świecie samolotem do Londynu. Drakula czuje się na Wyspach znakomicie, miasto w końcu już zna; jedyne, czego mu brakuje, to kobieca krew, niezbędna do właściwego funkcjonowania. O pomoc w jej zdobyciu prosi Jonathana. Razem kradną więc z ulicy samochód, a następnie zabierają do niego prostytutkę Minę Murray (to kolejne poważne odstępstwo od oryginału). Po wywiezieniu do lasu dziewczyna zostaje zamordowana. Wkrótce w mieście pojawiają się kolejne ofiary, wszystkie mają wspólną cechę – ugryzienia na szyi, przez które wyssano im krew. Policja nie ma wątpliwości, że za zbrodnie odpowiada wampir. W takiej sytuacji jedynym ratunkiem wydaje się sprowadzenie z Amsterdamu profesora Abrahama Van Helsinga.
Gdy informacja o przybyciu słynnego uczonego pojawia się w londyńskiej prasie, Drakula podejmuje decyzję o pozbyciu się go. Nie wie jednak, że w hotelu, w którym zamieszkał Van Helsing, policja przygotowuje na wampira pułapkę. Choć zawiązanie akcji zostało niemal żywcem wzięte z powieści, to jednak z każdą kolejną minutą filmu scenarzysta odchodzi od literackiego pierwowzoru, coraz więcej czerpiąc z innych dzieł literackich i filmowych. Dokonywane przez hrabiego zabójstwa na młodych kobietach zostały żywcem zaczerpnięte z historii Kuby Rozpruwacza; z kolei wątek doktora Fishera, dyrektora zakładu psychiatrycznego, zapożyczono z „Gabinetu doktora Caligari”. Finał obrazu został natomiast skrojony na miarę współczesnego kina akcji – ze wszystkimi tego blaskami (inscenizacyjny rozmach), jak i cieniami (niedostatek logiki i fabularny schematyzm). Zrealizowany w konwencji steampunkowej animowany „Nosferatu” to dzieło bardzo eklektyczne, które trudno jednoznacznie zaklasyfikować. Oczywiście jest to horror, ale odnaleźć można w nim także elementy thrillera. Nie brakuje również scenek, które wywołują – i to całkiem głośny – śmiech widza. Przezabawna jest już sama stylizacja Drakuli, wzorowana bezsprzecznie na postaci granej przez Maksa Schrecka w pamiętnym obrazie Murnaua.
Do obsady dubbingu reżyser zaprosił mało znanych aktorów teatrów petersburskich (w tym Michaiła Chrustaliowa, Anatolija Pietrowa, Romana Burłakowa, Jakowa Pietrowa, Maksima Siergiejewa, Siergieja Kuprijanowa oraz Julię Rudiną); dla siebie zarezerwował natomiast dwie najważniejsze „role” – hrabiego Drakuli oraz profesora Van Helsinga. W ścieżce dźwiękowej pojawiają się piosenki kilku wykonawców, między innymi Władimira Kriwoszeja, Aleksandra Smirnowa, Olgi Ponomariewej i zespołu Raznyje Liudi; poza tym usłyszeć można także fragmenty kompozycji Jewgienija Geworgiana, które Ormianin napisał na potrzeby serialu kryminalnego Stanisława Goworuchina „Gdzie jest czarny kot” (1979). Większość soundtracku wypełniają jednak utwory pochodzącego z Petersburga kwartetu Billy’s Band, kierowanego przez – zafascynowanego od lat Tomem Waitsem – wokalistę, pianistę i kontrabasistę Billy’ego Nowika. Jak się okazało, knajpiano-balladowo-soulowe klimaty świetnie się sprawdziły w opowieści, której akcja rozgrywa się głównie w godzinach wieczorno-nocnych. I chociaż „Nosferatu” nie stał się hitem frekwencyjnym w Rosji, to jednak wytwórnia STV zdecydowała się kontynuować współpracę z Mariniczowem (i spółką). Jej najbliższym efektem powinna być animowana adaptacja „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa, którą studio zapowiada na przyszły rok.
koniec
29 maja 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.