„Euroazjata” Šarūnasa Bartasa przypomina trochę polskie i rosyjskie kino sensacyjne z początku lat 90. XX wieku, w którym dominowały opowieści rozliczeniowe z przeszłością przy jednoczesnym braku optymizmu w spojrzeniu w przyszłość. Bohaterem obrazu Litwina jest gangster, który pragnie zacząć normalnie żyć. Jak się jednak okazuje, nie jest w stanie – zło, jakie wyrządził wcześniej, dopada go i niszczy wszystkich, którzy są z nim związani.
East Side Story: Bez serc, bez ducha… to szkieletów ludy
[Šarūnas Bartas „Euroazjata” - recenzja]
„Euroazjata” Šarūnasa Bartasa przypomina trochę polskie i rosyjskie kino sensacyjne z początku lat 90. XX wieku, w którym dominowały opowieści rozliczeniowe z przeszłością przy jednoczesnym braku optymizmu w spojrzeniu w przyszłość. Bohaterem obrazu Litwina jest gangster, który pragnie zacząć normalnie żyć. Jak się jednak okazuje, nie jest w stanie – zło, jakie wyrządził wcześniej, dopada go i niszczy wszystkich, którzy są z nim związani.
Šarūnas Bartas
‹Euroazjata›
EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Euroazjata |
Tytuł oryginalny | Eurazijos aborigenas |
Reżyseria | Šarūnas Bartas |
Zdjęcia | Audrius Kemežys |
Scenariusz | Šarūnas Bartas, Catherine Paillé |
Obsada | Šarūnas Bartas, Kławdia Korszunowa, Elisa Sednaoui, Erwan Ribard, Aurélien Vernhes-Lermusiaux, Arūnas Storpirštis, Ineta Stasiulite |
Muzyka | Alexander Zekke |
Rok produkcji | 2010 |
Kraj produkcji | Francja, Litwa, Rosja |
Czas trwania | 111 min |
Gatunek | dramat, psychologiczny |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Litewski reżyser (ale również aktor, producent, operator, scenarzysta, a nawet kompozytor) Šarūnas Bartas urodził się w Szawlach w 1964 roku. Był już dorosłym człowiekiem, kiedy upadał Związek Radziecki, a jego ojczyzna wybijała się na ponowną niepodległość. Gdy republiki nadbałtyckie – z racji swoich powiązań z krajami skandynawskimi i Zachodem – stały się terenem działania bądź lokalnych, bądź kierowanych z Moskwy lub Leningradu (a później Petersburga) zorganizowanych grup przestępczych. Jako dwudziestodwulatek Bartas wybrał się do stolicy Kraju Rad na studia we Wszechzwiązkowym Państwowym Instytucie Kinematografii (WGIK); ukończył je pięć lat później. W tym czasie, gdy tylko pojawiła się taka możliwość, założył w Wilnie pierwszą na Litwie niezależną wytwórnię filmową „Cinema”. Dla niej stworzył swój pierwszy film pełnometrażowy (podczas studiów nakręcił dwie krótkometrażówki) – dramat psychologiczny „Trzy dni” (1991). Potem były kolejne, zawsze w koprodukcji z firmami zachodnioeuropejskimi; do jego dzieł najczęściej dokładali się Niemcy i Francuzi, ale Bartasowi udawało się pozyskiwać pieniądze również z Portugalii i Holandii. Jak widać, obrotny z niego człowiek.
Nigdy nie „splamił” się nakręceniem komedii czy bezpretensjonalnego filmu o miłości; jeśli wykorzystywał wątki melodramatyczne, to zawsze po to, aby „dokopać” swoim bohaterom, pokrzyżować ich plany życiowe albo zepchnąć ich na margines. Tak było w zrealizowanym w 1994 roku „Korytarzu” (w którym zagrał również główną rolę), w „Kilku z nas” (1996), w „Domie” (1997) oraz „Wolności” (2000). W XXI wieku Bartas zwolnił tempo. W połowie dekady nakręcił „Siedmiu niewidzialnych”, a po kolejnych pięciu latach oddał pod osąd widzów i krytyków „Euroazjatę”. Pod filmem podpisały się trzy kinematografie – litewska, francuska i rosyjska. Co dziwić nie powinno, skoro jego akcja rozgrywa się w Paryżu, Wilnie, Petersburgu i Moskwie. Bohater dociera też do Polski, naszą mowę słychać zresztą na ekranie, ale w Polaków wcielili się tym razem rodacy reżysera. „Euroazjata” miał premierę światową w lutym 2010 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie, potem – do 2013 roku – pokazano go jeszcze na przeglądach w Brazylii, Francji, Holandii, Polsce, Estonii i na Tajwanie. Znaczących nagród nie zdobył, ale zgarniał laury na lokalnych festiwalach przedstawiających produkcje Wspólnoty Niepodległych Państw i krajów bałtyckich.
Żenia (czyli Jewgienij) – główny bohater filmu – dorastał na Litwie w czasach, gdy upadało sowieckie imperium. Rodzice wcześnie zmarli, więc chłopca przygarnął pod swoje skrzydła wujek. A że był kryminalistą, zajmującym się przemytem i handlem narkotykami, postanowił także swego młodego krewniaka wprowadzić w fach i tym sposobem ustawić na przyszłe życie. Żenia zajął się sprowadzaniem heroiny z Zachodu przez kraje nadbałtyckie do Rosji; był w ciągłej podróży między Paryżem, Wilnem, Petersburgiem, Moskwą, Mińskiem i Warszawą. Nigdzie nie miał domu ani prawdziwej rodziny. Sam nazywał siebie „Euroazjatą”, człowiekiem urodzonym i wychowanym na styku cywilizacji. Poznajemy go, gdy w Paryżu w małej knajpce spotyka się z Philippe’em, swoim nie do końca uczciwym kontrahentem; chciałby odzyskać od niego swoje pieniądze, ale na razie jest to niemożliwe. Także z tego powodu Żenia decyduje się na wyjazd do Wilna, gdzie umawia się z Gabrielle. Wynajmuje tam mieszkanie w obskurnej kamienicy, ale od jakiegoś już czasu za nie nie płaci; widać ma znacznie poważniejsze kłopoty finansowe, niż się początkowo wydaje. Spotyka się więc ze swoimi litewskimi wspólnikami, ale i oni nie mają zamiaru regulować swoich długów wobec Jewgienija.
Chcąc nie chcąc, Żenia postanawia udać się na kilka dni do Moskwy. Ostatnią deską ratunku jest dla niego lokalny mafiozo, w którego interes kiedyś zainwestował. Gdyby teraz odzyskał swoją ratę – dwieście tysięcy dolarów – wszystko udałoby się jeszcze odkręcić. Wróciłby z Gabrielle do Paryża, wycofał się z handlu narkotykami i stworzył szczęśliwą rodzinę. Ale bandzior wcale nie ma ochoty oddawać mu kasy. W Moskwie Jewgienij odnawia znajomość z piękną Saszą, niegdyś swoją kochanką, ba! narzeczoną, teraz prostytutką obsługującą klientów w podrzędnych hotelach. Pojawienie się dawnego przyjaciela jest szansą również dla niej, aby wyrwać się z otaczającej ją beznadziejnej rzeczywistości. Tylko czy można zbudować szczęście, wiążąc się z bandytą bez kasy? W tym samym czasie, gdy Żenia stara się wyjść na prostą w Moskwie, Gabrielle wdaje się w Wilnie w romans z przygodnie spotkanym mężczyzną, który okazuje się, jak ona, Francuzem. Dopiero z czasem okazuje się, że nie był to wcale przypadek, a ciąg dalszy gry toczonej wokół Jewgienija.
Żenia jawi się jako postać tragiczna – choć stara się zerwać z niechlubną przeszłością i zacząć żyć normalnie, wszystko sprzysięga się przeciwko niemu. Widz już po kilkunastu minutach zaczyna zdawać sobie sprawę, że ta historia nie będzie miała happy endu, bo brzmiałby on równie fałszywie jak moneta miedziana pośród wykonanych ze złota. Jak w antycznej tragedii, bohater zostaje zdradzony przez wszystkich (także przez swoje kobiety), świat wokół niego kurczy się, a granice, mimo że Jewgienij zdaje się przekraczać je bez większych problemów, zacieśniają. To bardzo ponura opowieść, także z tego powodu, że większość wydarzeń rozgrywa się o zmroku bądź nocą, w słabo oświetlonych, klaustrofobicznych pomieszczeniach. Šarūnas Bartas, kręcąc „Euroazjatę”, inspirował się zarówno francuskim kinem noir, jak i – nade wszystko – radziecką i rosyjską „czornuchą”. Postsowiecka rzeczywistość ma tu wymiar niemal postapokaliptyczny – zaniedbane ulice, zrujnowane domy, ludzie bez serc, wykolejeni przez system, który wyuczył ich albo bezradności, albo cwaniactwa i bandytyzmu. Żenia jest zresztą nieodłącznym elementem tej rzeczywistości; chcąc przystosować się do nowego systemu, czerpie ze starego to, co najgorsze. Cena, jaką za to zapłaci, będzie – bez dwóch zdań – wysoka.
Tytułową rolę reżyser zarezerwował dla siebie. Jego moskiewską kochankę, Saszę, zagrała, młodsza od Bartasa o dwadzieścia lat, pochodząca z rodziny o tradycjach aktorskich Kławdia Korszunowa („
Strażnicy sieci”); z kolei w kochankę paryską, czyli Gabrielle, wcieliła się Włoszka Elisa Sednaoui (znana z „Zagadki Kaspara Hausera” Davide’a Manuliego i „Wiecznych chłopców” Anthony’ego Marciano). Warto wspomnieć jeszcze o udziale w filmie, jako szefa mafii w Moskwie, weterana kinematografii litewskiej Arūnasa Storpirštisa (rocznik 1950), który miał szczęście zadebiutować na dużym ekranie w kultowej superprodukcji naszych sąsiadów z północy, czyli w dramacie historycznym z czasów walk pogańskich Litwinów z zakonem krzyżackim „Herkus Mantas” (1972) Marijonasa Giedrysa. Autorami scenariusza byli Bartas i wspomagająca go Francuzka Catherine Paillé, muzyka wyszła spod ręki Alexandra Zekkego, a za kamerą w roli operatora stał Audrius Kemežys, który rozpoczął karierę filmowca w latach 90. ubiegłego wieku od pracy dokumentalisty. Po „Euroazjacie” miał natomiast okazję pracować nad głośnym dramatem hiszpańsko-litewskim „Zakazane uczucia” (2011) Deimantasa Narkevičiusa, który opowiadał o ciężkim losie homoseksualistów w latach 70. XX wieku w Związku Radzieckim.