Rolę tytułową – „niepokonanego” Jegora Kriemniowa reżyser powierzył Władimirowi Jepifancewowi. Aktor ten przyszedł na świat w 1971 roku. Mając dwadzieścia trzy lata, ukończył Wyższą Szkołę Teatralną imienia Borisa Szczukina w Moskwie, parę lat później natomiast został absolwentem wydziału reżyserii stołecznego Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych (GITIS). Od tamtej pory bardzo chętnie nie tylko gra w teatrze, ale również reżyseruje. W filmie po raz pierwszy pojawił się przed dziewięcioma laty w dramacie młodzieżowym Swietłany Baskowej „Zielionyj Słonik”. Popularność przyszła po dwóch rolach w telewizyjnych miniserialach: sensacyjnym „Antikillerze 2” (2003) Jegora Konczałowskiego oraz horrorowo-mistycznym „Połnołuniju” (2004) Siergieja Biełosznikowa. W 2006 roku stworzył przynajmniej dwie ważne kreacje. W dramacie psychologicznym Aleksandra Wieliedinskiego „Żywoj” zagrał Igora, jednego z rosyjskich żołnierzy wracających do domu po wojnie w Czeczenii; z kolei w „
Szczęściarzu” Władimira Jakanina wcielił się w Wadima Uporowa, więźnia politycznego sowieckiego łagru. W tym roku jeszcze powinien mieć w Rosji swoją premierę, oparty na kultowej powieści Wiktora Pielewina „Generation Π”, obraz Wiktora Ginzburga z Jepifancewem w roli Wawilena Tatarskiego. Dwa lata starszy od odtwórcy roli Kriemniowa jest aktor, który podarował swoją twarz Miszy Szeringowi, czyli Siergiej Astachow (a właściwie Kozłow). Urodził się we wsi Krasnyj Liman pod Woroneżem. Do woroneskiej szkoły aktorskiej trafił dopiero po odbyciu służby wojskowej w 1989 roku. Jedenaście lat później przeniósł się do Moskwy i związał z teatrem „Et cetera”. Pojawiwszy się w stolicy, szybko znalazł się na celowniku reżyserów filmowych. Zadebiutował w sensacyjnej komedii Władimira Szczegołkowa „S dniem rożdienija, Lola!” (2001); potem przyszły udane kreacje w serialach: sensacyjnym „Adwokacie” (2003) Dmitrija Fiksa, historycznych „Dzieciach Arbatu” (2004) Andrieja Eszpaja, kilku częściach kryminalnej „Daszy Wasiljewej” (2004) oraz biograficznym „Jesieninie” (2005) Igora Zajcewa. W 2005 roku pojawił się w obsadzie głośnego sensacyjnego obrazu Jegora Konczałowskiego „Pobieg”, którego był również współscenarzystą (a który notabene powstał na motywach opowiadania Olega Pogodina „Riecept dlia gałacza”). Najgłośniejszą, jak do tej pory, rolą Astachowa był występ w „
Korolowie” (2007) Jurija Kary, w którym wcielił się w Siergieja Korolowa, najsławniejszego radzieckiego konstruktora rakiet i jednego z pionierów kosmonautyki.
Piękna Nadia Orłowa to w rzeczywistości, urodzona w 1978 roku w Mińsku, Olga Fadiejewa, absolwentka Białoruskiej Akademii Sztuk, a następnie aktorka mińskiego Państwowego Teatru Akademickiego imienia Janki Kupały. Po raz pierwszy stanęła przed kamerą, mając dwadzieścia dwa lata – zagrała wówczas w dramacie obyczajowym Margarity Kasymowej „Zorka Wieniera”, opowiadającym o narkomanii wśród młodzieży. Po kilku kreacjach w filmach białoruskich w 2004 roku przeniosła się do Rosji i zdobyła tam wielką popularność, występując – jako sierżant Irina Pyliejewa – w sześciu częściach komediowego serialu „Sołdaty” (2004-2006). Sukces ugruntowała rolą w historyczno-romansowej telenoweli „Adiutanty liubwi” (2005), a dyskontuje go obecnie w obyczajowym serialu Jelena Łosiewej „Cyganki” (2009). Zwierzchnika Kriemniowa, generała Zubowa, zagrał Oleg Wawiłow. Aktor ten urodził się w 1950 roku w dalekim Uzbekistanie w rodzinie zawodowego żołnierza. Nie poszedł jednak w ślady ojca; jako siedemnastolatek został słuchaczem stołecznego GITIS-u, a po ukończeniu szkoły – przez jakiś czas aktorem Moskiewskiego Akademickiego Teatru Artystycznego (MChAT). Później los rzucił go na deski Teatr Młodego Widza (TJuZ), by ostatecznie – przed pięcioma laty – mógł zakotwiczyć na dłużej w Teatrze Satyrycznym. W kinie zadebiutował w 1976 roku jedną z głównych ról w radziecko-węgierskim dramacie wojenno-politycznym „Psiewdonim: Łukacz”. Systematycznie pojawia się w filmach po dziś dzień, choć omijają go spektakularne produkcje. Ostatnio zagrał na przykład w jednym z odcinków drugiego sezonu serialu „Morskij patrul” (2009), który jest rosyjską odpowiedzią na amerykański „Słoneczny patrol”. Bardzo ciekawą postacią jest natomiast grający bezwzględnego mafiosa Sołodowa Władimir Turczinski (rocznik 1963). Jego ojciec był oficerem KGB, a karierę w tak zwanych „organach” zakończył jako pułkownik Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Wołodia nie ma za sobą studiów aktorskich; ukończył moskiewską Akademię Wychowania Fizycznego, zdobywając uprawnienia trenera judo (był zresztą mistrzem Związku Radzieckiego w tej dyscyplinie). W latach 90. ubiegłego wieku rozpoczął karierę strongmana, w światku tym znany jest jako „Dynamit”. Jego największym osiągnięciem, wpisanym zresztą do „Księgi rekordów Guinnessa”, jest przeciągnięcie lewą ręką dwudziestotonowego autobusu przez sto metrów. Mimo to sam o sobie mówi, że jest bardzo sentymentalny i obowiązkowo płacze za każdym razem, gdy ogląda „
Ojca żołnierza”.
Nie można zapomnieć również o dwóch aktorach, którzy pojawili się wprawdzie tylko w rolach epizodycznych, ale są prawdziwymi legendami kina radzieckiego i rosyjskiego. Generała Rokotowa zagrał sam Jurij Sołomin, pamiętny kapitan Władimir Arsienjew z Oscarowego „
Dersu Uzały” (1975) Akiry Kurosawy; natomiast w generała Liamina wcielił się Władimir Stiekłow, znany między innymi z „Mistrza i Małgorzaty” (1994) Jurija Kary, „Oligarchy” (2002) Pawła Łungina oraz „
Pokażę ci Moskwę” (2009) Aleksandra Kotta. Swój udział w powstaniu „Niepokonanego” mieli również Polacy – poza oświetleniowcami, największy wkład wniósł operator Tomasz Augustynek, urodzony w 1977 roku w Krakowie, absolwent katowickiej szkoły filmowej (a w rzeczywistości Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego). W kraju znany jest jako autor zdjęć do reklamówek i wideoklipów; jego dorobek fabularny nie jest jeszcze imponujący (między innymi seriale sensacyjne „Oficer” i „Odwróceni” oraz pełnometrażowy „Świadek koronny”), ale całkiem możliwe, że dzięki współpracy z Rosjanami drzwi do międzynarodowej kariery staną przed nim otworem. I dobrze by się stało, ponieważ Pogodin na pewno nie może narzekać na efekty współpracy z Augustynkiem. O ile nie zawiódł operator, o tyle kompletnym nieporozumieniem jest ścieżka dźwiękowa autorstwa Aleksandra Sokołowa. Momentami można odnieść wrażenie, że na wynajęcie odpowiedniego kompozytora zabrakło już pieniędzy i sięgnięto po pierwszego z rzędu. Tak beznadziejnie wtórną i monotonną muzykę można usłyszeć jedynie w C-klasowych amerykańskich filmach akcji spod znaku Andrew Stevensa i Davida A. Priora. Rosyjskich producentów na pewno było stać na coś bardziej spektakularnego. „Niepokonany” – mimo wielu wad – to, jak na razie, największy sukces komercyjny Pogodina. Być może przebije go jednak kolejny obraz reżysera – zapowiadany jeszcze na ten rok dramat „Jesteśmy z przyszłości 2” (kontynuacja dzieła Andrieja Maliukowa). Warto też dodać, że obecnie pracuje on nad złożonym z kilku pełnometrażowych filmów projektem „Sherlock Holmes”, w którym doktora Watsona ma zagrać… Władimir Jepifancew.