Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 15 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anuar Rajbajew
‹Lavé›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLavé
Tytuł oryginalnyЛавэ
ReżyseriaAnuar Rajbajew
ZdjęciaMaksim Zadarnowski, Azamat Dułatow
Scenariusz
ObsadaSabit Mustafa, Gabit Mustafa, Karłygasz Muchamiedżanowa, Nikita Kazancew, Erlan Chajruszew, Nurżuman Ichtymbajew, Asyłbołat Ismagułow, Elchan Amankułow, Panuar Omarowa, Rustem Turkbenbajew, Erik Żołżaksynow, Siergiej Gorobczenko, Doschan Żołżaksynow, Bołat Abdiłmanow, Olga Landina
MuzykaNikolas Kitsopulos
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiKazachstan
Czas trwania78 min
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Żyć szybko, kochać mocno, umrzeć… jak najpóźniej
[Anuar Rajbajew „Lavé” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
„Lavé” – co w slangu oznacza forsę lub kasę – to kolejna odsłona bardzo popularnego w Kazachstanie ojczystego kina akcji. Film Anuara Rajbajewa, choć kręcony był w Azji Środkowej, cały proces postprodukcji przeszedł w Hollywood. Tam też amerykańscy producenci podjęli zaskakującą decyzję o wycięciu kilkunastu minut dzieła wraz z, ponoć bardzo śmiałą, sceną erotyczną. W efekcie zniknął cały wątek, a fabuła obrazu stała się dziurawa jak rzeszoto.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Żyć szybko, kochać mocno, umrzeć… jak najpóźniej
[Anuar Rajbajew „Lavé” - recenzja]

„Lavé” – co w slangu oznacza forsę lub kasę – to kolejna odsłona bardzo popularnego w Kazachstanie ojczystego kina akcji. Film Anuara Rajbajewa, choć kręcony był w Azji Środkowej, cały proces postprodukcji przeszedł w Hollywood. Tam też amerykańscy producenci podjęli zaskakującą decyzję o wycięciu kilkunastu minut dzieła wraz z, ponoć bardzo śmiałą, sceną erotyczną. W efekcie zniknął cały wątek, a fabuła obrazu stała się dziurawa jak rzeszoto.

Anuar Rajbajew
‹Lavé›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLavé
Tytuł oryginalnyЛавэ
ReżyseriaAnuar Rajbajew
ZdjęciaMaksim Zadarnowski, Azamat Dułatow
Scenariusz
ObsadaSabit Mustafa, Gabit Mustafa, Karłygasz Muchamiedżanowa, Nikita Kazancew, Erlan Chajruszew, Nurżuman Ichtymbajew, Asyłbołat Ismagułow, Elchan Amankułow, Panuar Omarowa, Rustem Turkbenbajew, Erik Żołżaksynow, Siergiej Gorobczenko, Doschan Żołżaksynow, Bołat Abdiłmanow, Olga Landina
MuzykaNikolas Kitsopulos
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiKazachstan
Czas trwania78 min
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Kazachskie filmy rzadko trafiają do Polski. Mimo że kinematografia tej środkowoazjatyckiej republiki zdecydowanie ma się czym pochwalić. Poza głośnymi historycznymi epopejami („Nomada” i „Mongoł” Siergieja Bodrowa starszego, „Machambet” Słambeka Taukela) oraz obrazami zaliczanymi do nurtu kina autorskiego („Dzikie pole” Michaiła Kałatoziszwilego, „Prezent dla Stalina” Rustiema Abdraszowa, „Tulpan” Siergieja Dworcewoja, „Sziza” i „Baksy” Gulszad Omarowej) od kilku lat powstają tam również, cieszące się dużą popularnością wśród widzów, filmy sensacyjne – w równym stopniu korzystające ze wzorców amerykańskich, co dalekowschodnich (japońskich i południowokoreańskich). Tę modę na rodzime kino akcji zapoczątkował ogromny sukces „Rekietira” (2007) Achana Satajewa, a próbowały zdyskontować – „Zabłudiwszyjsia” tego samego reżysera, „Druga strona” Kuata Isajewa oraz „Lavé” Anuara Rajbajewa (wszystkie z 2009 roku). Twórca ostatniego z wymienionych urodził się w Ałma-Acie (dzisiaj miasto to nosi już kazachską nazwę Ałmaty), ale studiował w Moskwie – zaczynał naukę jeszcze w czasach świętej pamięci Związku Radzieckiego, ukończył ją zaś już w niepodległej Rosji. Najpierw we Wszechrosyjskim Państwowym Instytucie Kinematografii (WGIK) zdobył w 1993 roku dyplom reżysera filmów dokumentalnych, następnie – sześć lat później – po ukończeniu, pod okiem Aleksandra Mitty, Wyższych Kursów Scenariuszopisarstwa i Reżyserii (WKSR) został specjalistą od filmów fabularnych oraz telewizyjnych. Po powrocie do ojczyzny zajął się przede wszystkim produkcją dokumentów, w fabule zadebiutował dopiero przed trzema laty noworoczną komedią romantyczną „Rachmat” (w Rosji pokazywaną pod tytułem „Spasibo”); „Lavé” jest jego drugim pełnometrażowym obrazem. Rajbajew znany jest jednak również jako propagator kina i jeden z organizatorów – odbywającego się pod hasłem „Smotri po nowomu” – Międzynarodowego Festiwalu Filmów Studenckich i Debiutanckich Krajów Azji Środkowej, który ma na celu przede wszystkim promowanie młodych twórców z dawnych republik Kraju Rad – nie tylko Kazachstanu, ale również Turkmenistanu, Uzbekistanu, Kirgistanu, Tadżykistanu.
Do pracy nad filmem Rajbajewa miejscowi producenci (głównie Cinema Hotel Corporation) pozyskali także Amerykanów (Du Art), którzy mieli być odpowiedzialni za całą postprodukcję (dźwięk i efekty). W rzeczywistości brali również udział w zdjęciach w Kazachstanie, a po skręceniu dzieła mieli jeszcze wpływ na jego ostateczny kształt. I choć z pewnością służyli nieocenioną radą swoim kazachskim kolegom po fachu, to chyba jednak reżyser nie będzie tej kooperacji wspominał zbyt mile. Dlaczego? Problemy zaczęły się już na planie. Specjaliści z Hollywood nie byli przyzwyczajeni do takiej pracy, jaką preferowali miejscowi. Spora część filmu powstawała bowiem w górach Tien-szan, bywało, że sprzęt trzeba było wnosić na własnych plecach. Z uwagi na skrajnie trudne warunki atmosferyczne, każdy z Kazachów chciał jak najszybciej uporać się ze swoim zadaniem i wrócić do domu, dlatego – jak wspominał w jednym z wywiadów Anuar Rajbajew – „pracowaliśmy nawet po osiemnaście godzin na dobę. A na Zachodzie nie jest to przyjęte, więc Amerykanie zaczęli się domagać premii za pracę w nadgodzinach”. Ale to jeszcze nic. Prawdziwe problemy zaczęły się dopiero, kiedy skręcony cyfrową kamerą „Red One” film trafił za Ocean. W trakcie montażu specjaliści z Du Art zażądali, aby wyciąć sceny erotyczne, z których reżyser był szczególnie zadowolony. Na dodatek pojawiała się w nich postać kobieca bardzo ważna dla melodramatycznego wątku obrazu; po usunięciu scen łóżkowych trzeba więc było usunąć również wszystkie inne, w których się pojawiała. Efekt jest taki, że ostateczna wersja „Lavé” liczy – zamiast pierwotnych dziewięćdziesięciu trzech – zaledwie siedemdziesiąt osiem minut. Przy okazji powstały też rzucające się w oczy luki w fabule, w wyniku których kazachski „bojewik” sprawia wrażenie nie tylko niedopracowanego, ale nade wszystko nie zawsze logicznego. Rajbajew pociesza się tym, że wycięte przez amerykańskich producentów sekwencje trafią do planowanego czteroodcinkowego serialu. Ale czy on w ogóle powstanie, zależeć będzie od tego, jak pełnometrażowe dzieło poradzi sobie w kinach.
Premiera filmu odbyła się w październiku ubiegłego roku. Budżet wyniósł zaledwie milion dolarów. Niemałą jego część zarezerwowano na sprowadzenie gwiazdora z Rosji, który miał zagwarantować kazachskiemu dziełu wstęp na rosyjskie salony i zapewnić sprzedaż płyt DVD w krajach rosyjskojęzycznych. „Początkowo planowaliśmy zatrudnić Siergieja Bezrukowa albo Aleksieja Sieriebriakowa, ale mieli zbyt napięte grafiki” – przyznał Rajbajew. Skończyło się na Siergieju Gorobczence. Specjalnie dla niego w scenariuszu rozbudowano graną przez niego postać, starszego śledczego milicji Timura. Tyle że w filmie pojawia się on zaledwie trzy razy, w sumie na kilka minut. Owszem, z fabuły wynika, że jest ważny, ale to, co widać na ekranie, w żaden sposób tego nie potwierdza. Skąd więc ta rozbieżność deklaracji i efektu? Prawdopodobnie to znów wina producentów. Z Gorobczenką podpisano bowiem umowę, według której honorarium aktora było uzależnione od długości scen z jego udziałem. Chcąc zaoszczędzić, po raz kolejny sięgnięto po nożyczki i wycięto, jak można sądzić, sporą część sekwencji z Rosjaninem. A widzowie mogą zachodzić w głowę, kim jest grany przez niego bohater, skąd się wziął, dlaczego pojawia się nagle i równie niespodziewanie znika?
Bohaterami obrazu Rajbajewa są czterej młodzi mężczyźni – bracia bliźniacy Sak i Mara, Iliucha i Nik(ołaj) – którzy marzą o zrobieniu wielkiego interesu. Chcą dzięki niemu wyrwać się z biedy i marazmu, by spełnić swoje najskrytsze marzenia. Jednemu śni się luksusowy samochód, drugiemu – nie mniej luksusowe dziewczynki, trzeci, poważniejszy, zdobyte pieniądze przeznaczyłby na operację chorej matki. Ich mottem mogłoby być: „Żyć szybko, kochać mocno, umrzeć… jak najpóźniej!”. Tylko skąd mają wytrzasnąć forsę? Skoro uczciwie zarobić się jej nie da, w takim razie trzeba szukać innej drogi. W sukurs przychodzi chłopakom wuj bliźniaków, były bokser i żołnierz Armii Czerwonej, weteran z Afganistanu, Mediet Kadyrow. Od jakiegoś już czasu prowadzi on szemrane interesy z szefem miejscowej mafii Temirlanem Kałajewem, człowiekiem, który trzyma w swoich rękach cały stołeczny półświatek – handluje bronią, narkotykami, pobiera haracze, ściąga długi. Jedną z jego ofiar pada szanowany biznesmen Achmetow, który najpierw zostaje porwany, a następnie – po przekazaniu bandytom sporej kwoty w dolarach – zastrzelony. Milicja nie wie jednak nic o jego śmierci; podobnie media, które domagają się od stróżów prawa wyjaśnienia tajemnicy zaginięcia przedsiębiorcy. Śledząc każdy krok Kałajewa, agenci federalni stają się świadkami nietypowego spotkania, które odbywa się w stepie pod pretekstem biwaku i grilla. Organizuje je Kadyrow, chcący w ten sposób poznać swoich młodych protegowanych z Temirlanem. Mafioso doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że stróże prawa depczą mu po piętach, nie może więc przetransportować zdobytych od Achmetowa pieniędzy własnymi siłami; chce, aby zrobił to ktoś, kto ma jeszcze czystą kartotekę i tym sposobem znajduje się poza podejrzeniem. Wydaje się, że czwórka młodzieńców znakomicie będzie się do tego nadawać. Przynajmniej tak zapewnia swego kompana Mediet…
Cała sprawa zostaje dogadana. Sak, Mara, Iliucha i Nik są dosłownie wniebowzięci; za otrzymaną od Kałajewa prowizję ich marzenia wreszcie będą mogły się spełnić. Przekazanie ładunku, czyli trefnej forsy, ma nastąpić w nocy na jednym z astańskich parkingów. Obie strony pojawiają się punktualnie. Lecz od tego momentu już nic nie toczy się tak, jak zaplanowano. Kiedy Ajsar, syn Temirlana, sięga po torbę z pieniędzmi, by przekazać ją bliźniakom, ktoś zaczyna strzelać. Tajemniczy snajper zabija wszystkich ludzi Kałajewa, nie oszczędzając również jego jedynego potomka. Przerażeni chłopacy chcą jak najszybciej uciec, tylko Mara zachowuje tyle zimnej krwi, by zabrać ze sobą „przesyłkę”. Gdy później w swoim biurze liczą kasę, okazuje się, że zwinęli pięć milionów dolarów. Ale to nie wszystko; zgodnie z umową, mieli przecież przewieźć dwa razy tyle. Wtedy jeszcze nie wiedzą, że po ich ucieczce z miejsca zdarzenia, morderca – którego twarzy nie pokazano – zabrał ze sobą z samochodu bandytów drugi worek. Kiedy informacja o strzelaninie dociera do Temirlana, nie ma on najmniejszych wątpliwości, że musieli to zorganizować jego niedoszli współpracownicy. Wydaje więc swoim ludziom rozkaz ich natychmiastowego pojmania i odzyskania łupu; jaka zaś kara spotkałaby ich za zamordowanie syna gangstera – można się tylko domyślać. Nic więc dziwnego, że chłopacy za nic w świecie nie chcą dostać się w ręce bandytów, ale – z drugiej strony – nie mają najmniejszego pojęcia, co zrobić. Jedyną osobą, która jak sądzą, może im pomóc, jest Kadyrow – i do niego też pędzą po radę. Mediet, kiedy mija mu pierwsza wściekłość, daje im adres swego starego towarzysza broni z Afganistanu, mieszkającego w stepie u podnóża gór. On ich przechowa, a w razie potrzeby – wyśle dalej. Czwórka przyjaciół ucieka dosłownie w ostatniej chwili, w pogoń za nimi udają się zaś nie tylko gangsterzy, ale i milicja ze starszym śledczym Timurem na czele. Kto będzie miał więcej szans? Pewne jest, że Kałajew nie odpuści. Kiedy zawodzą go jego żołnierze, w bój posyła zawodowego killera, byłego komandosa i znakomitego tropiciela, któremu nie straszne góry ani mrozy.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Co tam dolary, gdy można zarabiać ruble!
Sebastian Chosiński

15 V 2024

Przyznaję, że filmowymi ekranizacjami powieści Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” zająłem się nie „po bożemu”, bo od końca. Najpierw przedstawiłem pięcioodcinkowy miniserial z 1978 roku, a dopiero teraz zabieram się za nakręconą dwie dekady wcześniej dwuczęściową kinową epopeję autorstwa Rafaiła Perelsztejna.

więcej »

Fallout: Odc. 8. Optymizm też bywa zabójczy
Marcin Mroziuk

13 V 2024

Z zainteresowaniem obserwujemy, jak rodzeństwo MacLeanów niezależnie od siebie poznaje prawdę o Krypcie 31. A choć obecna sytuacja Lucy i Norma wygląda zupełnie inaczej, to każde z nich staje przed trudną decyzją. Kolejnych cennych wyjaśnień dotyczących działalności Vault-Tec dostarczają zaś widzom wspomnienia Coopera Howarda.

więcej »

East Side Story: Zeus = Zero. Wielki Zero!
Sebastian Chosiński

12 V 2024

Gdy rozpoczęły się prace nad „Numerami”, autor literackiego pierwowzoru i jeden z dwóch reżyserów filmu (obok Achtema Seitabłajewa) siedział jeszcze w rosyjskim więzieniu. Kiedy wreszcie udało się doprowadzić do jego uwolnienia, Ukrainiec Ołeh Sencow dokończył pracę nad filmem, będącym wielkim oskarżeniem systemu totalitarnego i – osobiście – Władimira Putina.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.