Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Niekoniecznie jasno pisane: No to łups, Asteriksie? No to łups, Obeliksie!

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Asteriks obchodzi właśnie sześćdziesiąte urodziny. Jego dwaj ojcowie, urodzeni w połowie lat dwudziestych we Francji jako synowie imigrantów (jeden polskich, drugi włoskich), są już popkulturowymi ikonami – ich nazwiska zna każdy miłośnik komiksu. Ich twórczość jest bardzo bogata, nie ulega jednak wątpliwości, że to przygody małego, nieustraszonego Gala i jego wielkiego, mocarnego przyjaciela wywindowały ich na szczyt popularności. Dziś czytamy jeden z najważniejszych komiksów w historii.

Marcin Knyszyński

Niekoniecznie jasno pisane: No to łups, Asteriksie? No to łups, Obeliksie!

Asteriks obchodzi właśnie sześćdziesiąte urodziny. Jego dwaj ojcowie, urodzeni w połowie lat dwudziestych we Francji jako synowie imigrantów (jeden polskich, drugi włoskich), są już popkulturowymi ikonami – ich nazwiska zna każdy miłośnik komiksu. Ich twórczość jest bardzo bogata, nie ulega jednak wątpliwości, że to przygody małego, nieustraszonego Gala i jego wielkiego, mocarnego przyjaciela wywindowały ich na szczyt popularności. Dziś czytamy jeden z najważniejszych komiksów w historii.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
René Goscinny i Albert Uderzo poznali się w 1951 roku i w latach pięćdziesiątych bardzo często z sobą współpracowali – ich pierwszym wspólnym projektem był komiks „Jehan Pistolet”, znany w Polsce jako „Janko Pistolet”. W 1955 roku założyli agencję reklamową „Edipresse/Edifrance”, a w 1959 roku, przy współpracy Radia Luksemburg wystartowali z magazynem komiksowym dla młodzieży o nazwie „Pilote” (innymi współzałożycielami byli Jean-Michel Charlier oraz Jean Hébrard). Goscinny miał już za sobą między innymi kilkanaście odcinków „Lucky Luke’a” i trzy części „Umpa-py” – komiksu ilustrowanego przez nikogo innego jak właśnie Uderzo. Panowie, jako że byli już dobrze znani w komiksowym świecie, postanowili na kartach pierwszego numeru „Pilote” powołać do życia nową postać, która miała krzewić u młodych czytelników miłość do kultury francuskiej i oczywiście przysporzyć magazynowi popularności. Miał to być również taki komiks, który byłby atrakcyjny dla dorosłego, wymagającego odbiorcy.
Przyjaciele, po wielkiej burzy mózgów, zdecydowali, że osadzą akcję komiksu w starożytnej Galii. Przyjęli założenie, że jedna mała wioska galijska ma pewną tajną broń, która obdarza jej mieszkańców nadludzką siłą. Dzięki magicznemu wywarowi Galowie stawiają czoło najeźdźcy, a ich osada jest jedynym nie zajętym przez Rzymian miejscem w całym kraju. Kim mógłby być bohater? Albert Uderzo widział w tej roli wysokiego, potężnie zbudowanego, jasnowłosego wąsacza w stylu Wercyngetoryksa, wielkiego bohatera Galów. René Goscinny miał jednak inną wizję – wielkich siłaczy w komiksach jest pełno za oceanem, zróbmy coś innego. Bohater zatem w pierwszej kolejności będzie walczyć sprytem i inteligencją i „nie może być przystojniejszy niż którykolwiek z jego twórców”. Ta żartobliwa uwaga i skłonność Uderzo do stosowania karykatury zaowocowały narodzinami Asteriksa w takiej postaci jaką wszyscy znamy. Początkowo miał on być jedynym bohaterem komiksu, ale ostatecznie dołączył do niego kolega – niezbyt inteligentny, niesamowicie silny i jednocześnie bardzo oddany przyjaciel. Obeliks, jedyny Gal, na którego magiczny wywar działa nieustannie (ponieważ „dziecięciem będąc”, mały Obeliks wpadł do kociołka z wiadomą zawartością), amator dzików i dostawca menhirów od początku rysowany był tak, że przypominał nieco samego Alberta Uderzo. Rysownik wspominał potem po latach, że to pewnie dlatego zawsze darzył Obeliksa większym sentymentem niż Asteriksa.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Paski komiksowe z „Pilote” spotkały się z tak ciepłym przyjęciem, że już w 1961 roku w sprzedaży pojawił się pierwszy album z przygodami niepokonanych Galów – „Astérix le Gaulois”, czy „Przygody Gala Asteriksa”. Nakład był na początku skromny – tylko sześć tysięcy. Ale już dziesiąty odcinek, wydany, co ciekawe, w roku ślubu René Goscinnego z Gilberte Polaro-Millo – „Asteriks Legionista” – sprzedał się w ilości przekraczającej milion egzemplarzy! Prezent ślubny wprost wymarzony. Wielka popularność „Asteriksa”, zauważalna jeszcze w czasach sprzed edycji albumowych, skłoniła wielkie francuskie wydawnictwo Dargaud do zakupu „Pilote” i praw do wydań zbiorczych. Wszystkie dwadzieścia cztery odcinki ze scenariuszem Goscinnego wyszły pod egidą tego właśnie wydawnictwa.
Obeliks pojawił się już w pierwszym numerze, ale odegrał tylko epizodyczną rolę. Główne skrzypce grali tutaj Asteriks i Panoramiks, wiekowy druid, który jako jedyny mieszkaniec wioski zna recepturę magicznego wywaru. Pojawiają się tu także na chwilę dwie inne ważne postacie – wioskowy bard Kakofoniks, którego popisy wokalne doprowadzają słuchających do szału (już na koniec drugiego odcinka – zatytułowanego „Złoty sierp” – muzyk ląduje pod drzewem związany i zakneblowany, co staje się potem wioskową tradycją) oraz wódz osady, Asparanoiks, poruszający się zawsze na tarczy niesionej przez dwóch podwładnych. W trzeciej części („Asteriks Gladiator”) mamy pierwszy zmasowany atak na obóz warowny Rzymian oraz pierwszy występ pirackiej załogi, która konsekwentnie, aż po dziś dzień, przy wtórze ostrzegawczego krzyku jednego z załogantów („Ga-ga-galowie!!!”), zbierać będzie tęgie lanie od naszych bohaterów. W czwartej części debiutuje inna ważna „osobistość” a mianowicie piesek Idefiks (imię powstało od pojęcia „idée fixe”), który niezauważany przez bohaterów, bierze z nimi udział w „Wyprawie dookoła Galii”). W kolejnych numerach poznajemy coraz więcej nowych postaci, które już do samego końca odgrywać będą drugoplanowe, lecz bardzo znamienne role – kowal Automatiks, który nie odpuści żadnej okazji „uciszenia” Kakofoniksa; sprzedawca nieświeżych ryb Ahigieniks (ci dwaj będą stałymi inicjatorami zwyczajowych burd, w których nieodmiennie brać będą chyba wszyscy męscy mieszkańcy wioski); nestor wioski Długowieczniks; i w końcu żeńska reprezentacja Galów z żoną Asparanoiksa, Dobrominą, na czele.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte były prawdziwym złotym okresem Asteriksa. Pierwsze dwadzieścia cztery odcinki wydane zostały w ciągu szesnastu lat – autorzy tworzyli średnio półtora albumu rocznie. W międzyczasie, w roku 1965, pod wpływem listów czytelników, Goscinny i Uderzo wydali krótką historię obrazkową „Jak Obeliks wpadł do kociołka druida, kiedy był mały”. Postać Asteriksa miała wtedy już sześć lat i tyleż samo mieli bohaterowie, tego „niekanonicznego” wydania specjalnego. Obok regularnych odcinków, autorzy tworzyli też całą masę okolicznościowych opowiastek, krótkich szortów i pojedynczych plansz – większość z nich została zebrana przez Uderzo we wspominkowych „Galijskich początkach” z 2003 roku. Do dwudziestej części włącznie („Asteriks na Korsyce”) przygody Galów prezentowane były zawsze najpierw w „Pilote” a dopiero potem wychodziły jako albumy. Zasada ta przestała obowiązywać w roku 1974, kiedy to „Pilote” został przemianowany z tygodnika na miesięcznik – zmieniły się zwyczaje czytelnicze i cotygodniowe odcinki historii obrazkowych stawały się coraz mniej popularne.
Albert Uderzo wspomina współpracę z Goscinnym jako „duchową symbiozę” – panowie praktycznie czytali sobie w myślach, rozumieli się bez zbędnych słów, żaden nie bał się o jakość pracy drugiego i nigdy nie pokłócili się o wizję fabuły. To była największa przyjaźń i poziom zaufania w życiu obydwu autorów – cały czas z górki. I wtedy, podczas pobytu na samym szczycie Parnasu, odchodzi na zawsze René Goscinny. 5 listopada 1977 roku ojciec Asteriksa umiera u swojego lekarza podczas badań wydolności serca. Skończył właśnie scenariusz do dwudziestej czwartej części („Asteriks u Belgów”) – wiadomość o śmierci przyjaciela dociera do Uderzo, który jest właśnie w trakcie ilustrowania tego odcinka. Był to prawdziwy cios dla rysownika – opuścił go nie tylko największy przyjaciel, ale i mentor, uczący go jak powinno się konstruować scenariusze komiksowe. Uderzo nie chciał pogrzebać „Asteriksa” razem z Goscinnym, nie miał ochoty się wycofać – nie bez znaczenia były „hordy wygłodniałych czytelników”, które nie zgadzały się na przerwanie serii.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Listy od fanów mobilizowały rysownika, a on sam był pełen zapału. Zatrudnienie nowego scenarzysty mogło całkowicie odmienić serię – a tego Uderzo nie chciał. Więc może spróbować samodzielnie – kto w końcu zna Asteriksa lepiej niż on? Nie byłby to zresztą debiut, wszak Uderzo, za zgodą Goscinnego, pisał już scenariusze króciutkich epizodów do „Pilote” – i żaden czytelnik nie zauważył różnicy. Uderzo założył zupełnie nowe wydawnictwo – „Les Editions Albert-René” – aby uniezależnić się od Dargauda. Nie obyło się oczywiście bez procesu – prawa pozostały przy rysowniku i jego nowej inicjatywie. W czerwcu 1980 wychodzi dwudziesty piąty odcinek, zatytułowany „Wielki rów”, który został przyjęty z wielkim entuzjazmem. Albert Uderzo przez kolejne dwadzieścia jeden lat napisał i narysował sześć kolejnych części – czyli tempo wyraźnie spadło. Rysownik stwierdził potem w jednym wywiadzie, iż nie zdawał sobie sprawy jak wielką męką jest pisanie scenariuszy komiksowych. W roku 2003 wychodzą wspomniane już „Galijskie początki”, a dwa lata później część trzydziesta trzecia – „Kiedy niebo spada na głowę”. Ten album niestety świadczył już wyraźnie o wypaleniu Uderzo i spadku formy – krytycy zarzucali mu „skakanie przez rekina”, czyli próbę utrzymania przy życiu serii, która już wyraźnie powinna być zakończona.
Albert Uderzo postanowił zatem odejść na emeryturę. W roku 2009 zostaje wydany ostatni album jego autorstwa – „Rocznica urodzin Asteriksa i Obeliksa. Złota księga”. Jest to swego rodzaju podsumowanie całej drogi twórczej obydwu autorów i list pożegnalny do czytelników. Krótko po wydaniu tego odcinka, Uderzo, wbrew sprzeciwom rodziny, sprzedaje prawa do postaci Asteriksa wydawnictwu „Hachette”, rezerwując sobie prawo do koordynacji prac nad ewentualnymi kolejnymi częściami. Po dość krótkich poszukiwaniach, Hachette, przy pomocy Uderzo, zaangażowało do pracy dwóch nowych twórców – scenariusz do „Asteriksa u Piktów” napisał Jean-Yves Ferri a za rysunki odpowiadał Didier Conrad. Uderzo był zachwycony efektami ich pracy – trzy dotychczas wydane odcinki autorstwa tej pary spełniły pokładane w nich nadzieje. 24 października 2019 jest oficjalną datą premiery ich czwartego komiksu w Polsce, który został przygotowany specjalnie na sześćdziesięciolecie serii – ma nosić tytuł „Córka Wercyngetoryksa”.
1 2 »

Komentarze

20 X 2019   20:09:39

Ładnie napisane.
Wspaniała seria. Od dzieciństwa byłem zaznajomiony z Kajkiem i Kokoszem, a o Asteriksie słyszałem coraz częściej, no i w połowie lat 90. postanowiłem zaryzykować. Pierwszym zeszytem, który na chybił trafił wybrałem ze sterty na stoisku komiksowym, był „na Korsyce” i, paradoksalnie, wcale nie wzbudził on mojego entuzjazmu. Zapewne dlatego, że wtedy jeszcze nie byłem w stanie wyłapać wszystkich smaczków, które składały się na styl tego cyklu. Ale potem nabyłem „gladiatora”, „legionistę” i „igrzyska olimpijskie”, no i dalej poszło, wsiąkałem coraz bardziej i dziś mogę się pochwalić posiadaniem całej „białej serii” z pierwszego wydania.

Zastanawia mnie też, czy gdyby Goscinny nie odszedł tak przedwcześnie, to czy w którymś momencie zaliczyłby jednak spadek formy (jak Van Hamme przy Thorgalu). Ja właśnie „u Belgów” uważam za jego nieco słabsze dokonanie, może dlatego, że Belgowie nie byli jednak tak wyrazistym narodem z jakimiś wybitnie charakterystycznymi cechami. Trochę nieciekawy ten odcinek. Zapewne z powodu braku wyrazistych cech praktycznie w serii nie istnieją Luzytańczycy (czyli protoplaści Portugalczyków), których zaobserwowałem może ze dwóch. :)

No a z ulubionych scen mogę wybrać motyw z „Tarczy Arwernów”, kiedy to Asteriks i Obeliks spotykają Tuliusza Chudeusza i spuszczają jemu oraz jego legionistom manto. Dopiero podczas bodaj trzeciego czytania zauważyłem, jak zmienia się wyraz twarzy murzyńskich niewolników niosących lektykę z Chudeuszem. Na pierwszym obrazku mają poważne miny, na drugim już się uśmiechają, na trzecim szczerzą się od ucha do ucha, a na czwartym zarykują się ze śmiechu. Mistrzowie drugiego planu. :D

27 X 2019   11:15:17

Najpiękniejsze w Asteriksie jest to, że radocha z czytania jego przygód z wiekiem tylko rośnie.

27 X 2019   21:55:10

@Voight
Myślę, że Van Hamme i Goscinny to inna para kaloszy. Nie ujmując nic temu pierwszemu, Goscinny był po prostu geniuszem. Zwróć uwagę ile, oprócz Asteriksa, napisał Lukcy Luke'ów. Są lepsze i gorsze ale wszystkie nie schodzą poniżej pewnego poziomu.

28 X 2019   15:19:15

No cóż, nie znam niestety dorobku Goscinnego poza Asteriksami (no dobra, i tymi sześcioma wydanymi u nas Iznogudami), tak więc nie mogę mieć takiego porównania, niemniej śmiem sądzić, że kiedyś tam w końcu wyprztykałby się z pomysłów. Tak czy owak geniuszu rzeczywiście mu nie odmawiam.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedzielny krytyk komiksów: Śrubełek? Głowadzik?
Marcin Osuch

28 IV 2024

Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.

więcej »

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Prezenty świąteczne 2019: Komiksy
— Esensja Komiks

Raczej cwany niż inteligentny
— Marcin Osuch

Sześćdziesiąt lat minęło a niebo wciąż na swoim miejscu...
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Adam Kordaś, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Asteriks chronologicznie: Część IV
— Marcin Knyszyński

Asteriks chronologicznie: Część III
— Marcin Knyszyński

Asteriks chronologicznie: Część II
— Marcin Knyszyński

Asteriks chronologicznie: Część I
— Marcin Knyszyński

Kadr, który…: Legionisto! Gdzie są rezerwy legionu?!
— Marcin Knyszyński

Po komiks marsz: Wrzesień 2019
— Esensja Komiks

Najlepsze komiksy 2013 r.
— Esensja

Z tego cyklu

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Powrót do korzeni
— Marcin Knyszyński

Laboratorium gagów
— Marcin Knyszyński

Nierówno pod skalpem
— Marcin Knyszyński

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

W stepie szerokim
— Marcin Knyszyński

Galijska zmiana pokoleniowa
— Marcin Osuch

Deficyt Asteriksa w Asteriksie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nigdy więcej nie funduj mi fondue!
— Sebastian Chosiński

James Bond na usługach Juliusza Cezara
— Sebastian Chosiński

Pysk miał z żabia ślimaczy
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Plateau
— Marcin Knyszyński

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.