Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jo Nesbø
‹Karaluchy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKaraluchy
Tytuł oryginalnyKakerlakkene
Data wydania30 czerwca 2011
Autor
PrzekładIwona Zimnicka
Wydawca Wydawnictwo Dolnośląskie
CyklHarry Hole
ISBN978-83-245-9025-4
Format320s.
Cena29,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Ambasador z nożem w plecach
[Jo Nesbø „Karaluchy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Bardzo długo polscy wielbiciele twórczości norweskiego autora kryminałów Jø Nesbo musieli czekać na „Karaluchy” – drugą w kolejności powieść o przygodach nieustraszonego i nieustępliwego sierżanta, a następnie komisarza Harry’ego Hole. Pierwotnie książka ukazała się w 1998 roku, jej polski przekład – trzynaście lat później. Lepiej późno, niż wcale.

Sebastian Chosiński

Ambasador z nożem w plecach
[Jo Nesbø „Karaluchy” - recenzja]

Bardzo długo polscy wielbiciele twórczości norweskiego autora kryminałów Jø Nesbo musieli czekać na „Karaluchy” – drugą w kolejności powieść o przygodach nieustraszonego i nieustępliwego sierżanta, a następnie komisarza Harry’ego Hole. Pierwotnie książka ukazała się w 1998 roku, jej polski przekład – trzynaście lat później. Lepiej późno, niż wcale.

Jo Nesbø
‹Karaluchy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKaraluchy
Tytuł oryginalnyKakerlakkene
Data wydania30 czerwca 2011
Autor
PrzekładIwona Zimnicka
Wydawca Wydawnictwo Dolnośląskie
CyklHarry Hole
ISBN978-83-245-9025-4
Format320s.
Cena29,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
W sumie to nawet trudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego druga w kolejności powieść Jø Nesbo o komisarzu Hole ukazała się w naszym kraju jako ostatnia (z dotychczas przetłumaczonych)? Przed nią pojawił się nie tylko debiutancki „Człowiek-nietoperz” (1997), co akurat dziwić nie powinno, ale również napisane i wydane już po „Karaluchach” – „Czerwone Gardło” (2000), „Trzeci klucz” (2002), „Pentagram” (2003), „Wybawiciel” (2005), „Pierwszy śnieg” (2007) oraz „Pancerne serce” (2009). Najważniejsze jednak, że doczekaliśmy się w końcu i tego brakującego ogniwa w ewolucji przetrąconego przez życie policjanta z Oslo. Co ciekawe, na kartach pierwszej książki cyklu autor wysłał Harry’ego Hole (wtedy jeszcze tylko w stopniu sierżanta) aż na Antypody, gdzie Norweg pomagał australijskiej policji w tropieniu arcygroźnego seryjnego mordercy. Po tym śledztwie, zakończonym oczywiście sukcesem, stał się on gwiazdą mediów i najbardziej rozpoznawalnym gliniarzem w Skandynawii. Za drugim razem, by wykazać się swymi talentami, też musiał odbyć daleką podróż, choć w porównaniu z poprzednią mimo wszystko nieco krótszą, bo tylko do… Tajlandii. Swoją drogą to zainteresowanie skandynawskich autorów powieści kryminalnych krajami Azji Południowej i Wschodniej jest, co najmniej, zaskakujące. Bo przecież trzeba pamiętać, że choć Nesbo był pierwszy, to za nim podążyli inni – między innymi jego rodaczka Karin Fossum (vide „Utracona”), jak również Henning Mankell („Chińczyk”) z sąsiedniej Szwecji.
Hole przedstawiony w „Karaluchach” to już w zasadzie ta sama postać, którą tak dobrze poznaliśmy w kolejnych odsłonach serii. Samotny i nieobliczalny, rozżalony i nieustępliwy, przepijający czas i zdrowie w barze U Schrødera, który stał się niemal jego drugim domem. Na dodatek targany wyrzutami sumienia, że nie potrafił uchronić przed niebezpieczeństwem swoją, chorą na zespół Downa, siostrę Sio. Słowem: świetny materiał na powieściowego bohatera, a na policjanta – skrojonego na miarę Philipa Marlowe’a końca XX wieku (pamiętajmy bowiem, że powieść ukazała się w 1998 roku) – wręcz idealny. Nie wszyscy jednak, nawet po spektakularnym sukcesie odniesionym przez niego w Sydney, doceniają sierżanta Hole; są tacy, którzy najchętniej pozbyliby się go z szeregów służb porządkowych, uważając za czarną owcę wśród policyjnej braci (jak chociażby Tom Waaler, który w „Karaluchach” jest jedynie postacią epizodyczną, ale już niebawem, w „Trylogii z Oslo”, urośnie do rangi głównego przeciwnika Harry’ego). Kiedy więc tylko nadarza się okazja, by wyekspediować go z ojczyzny gdzieś daleko, tak właśnie się dzieje. Jeszcze nie do końca trzeźwy, Hole zostaje zapakowany do samolotu i – via Zurych – wysłany do Bangkoku, gdzie ma podjąć próbę wytropienia zabójcy swojego rodaka Atlego Molnesa.
Molnes to nie byle wycieczkowicz, który wybrał się do Azji w celach mniej lub bardziej turystycznych, ale… norweski ambasador w Tajlandii. Na dodatek bliski przyjaciel premiera Norwegii i jeszcze do niedawna prominentny działacz rządzącej Chrześcijańskiej Partii Ludowej. Jak widać, i tacy ludzie mogą paść ofiarą zbrodni. Podstawowym problemem dla polityków jest jednak fakt, że zwłoki dyplomaty zostały odnalezione w bardzo podejrzanym miejscu na przedmieściach Bangkoku – motelu, a tak naprawdę burdelu, o wykwintnej nazwie „Olympussy”. Biorąc pod uwagę, że rodzima partia Molnesa, jak na chadeków przystało, sprzeciwia się wszelkim przejawom odstępstwa od zasad i norm chrześcijańskich (tym samym potępia korzystanie z usług prostytutek, nawet poza granicami kraju), wiadomość o tym, gdzie ambasador spędził ostatnie godziny swego życia, może wywołać poważne reperkusje, włącznie z utratą władzy przez obecnie ją sprawujących. Dlatego też urzędnicy najwyższego szczebla Ministerstwa Spraw Zagranicznych decydują się nie tylko na utrzymanie w tajemnicy, najdłużej jak się da, faktu śmierci dyplomaty, ale również na podesłanie tajlandzkiej policji pomocnika w postaci sierżanta Hole. Jako że Harry nie zna ani kraju, ani języka, komendant policji w Bangkoku w porozumieniu ze swoim odpowiednikiem w Oslo, przydziela go do zespołu komisarz Wydziału Zabójstw Liz Crumley, córki amerykańskiego żołnierza służącego w Wietnamie i Tajki.
Chociaż Hole stara się, jak może, i już w pierwszych godzinach dochodzenia ustala fakty, na które miejscowe służby nie zwróciły uwagi, śledztwo początkowo bardzo się ślimaczy; Harry ma wręcz wrażenie, że drepcze w miejscu. Jest to po części skutkiem tego, że poza radcą ambasady Tonje Wiig nikt tak naprawdę nie chce mówić prawdy (także ci, którzy zdecydowali o wysłaniu sierżanta do Bangkoku). Z biegiem czasu udaje mu się jednak znaleźć drobny wyłom w otaczającym go murze kłamstw, a pośrednio pomaga mu w tym nastoletnia córka ambasadora Runa Molnes. Od tego momentu akcja nabiera tempa, prowadząc do – typowego dla Nesbo – rozegranego z wielkim rozmachem dramatycznego finału. Którego notabene nie powstydziłby się chyba żaden z horrorów gore… Fabuła „Karaluchów” (tytuł należy rozpatrywać w kategoriach symbolu) posłużyła norweskiemu pisarzowi, co też nie jest już żadnym zaskoczeniem dla wielbicieli jego twórczości, do wyeksponowania kilku ważkich problemów, które jak rak drążą nie tylko będące jeszcze na dorobku społeczeństwo Tajlandii, lecz także sytych Skandynawów. W tym wypadku chodzi przede wszystkim o seksturystykę i ciągnących do Bangkoku jak muchy do lepu pedofilów z Europy Zachodniej i Ameryki Północnej. Nesbo sięga jednak jeszcze głębiej, wskazując na zagrożenia związane z infiltracją i eksploatacją ekonomiczną biedniejszych krajów Azji, co postrzega jako zakamuflowaną formę neokolonializmu. Intrygujące, że w późniejszym o dekadę „Chińczyku” Henning Mankell zdaje się żywić obawy zupełnie odwrotne, dostrzegając w polityce gospodarczej współczesnych Chin chęć podporządkowania sobie niektórych państw Czarnego Lądu.
Mimo bezsprzecznych walorów „Karaluchów” jako powieści gatunkowej – vide przekonujący główny bohater (z odpowiednio skomplikowaną osobowością i życiorysem), atrakcyjna fabuła (z mafią, dziwkami i perwersyjnymi pedofilami w tle), odpowiednio wykorzystana egzotyka miejsca akcji (z próbą zaprezentowania osobliwej dla mieszkańców Europy mentalności Tajów) – trzeba też uczciwie przyznać, że ustępuje ona niektórym z późniejszych części cyklu. Bardzo istotnym elementem dobrego kryminału jest bowiem prawdopodobieństwo wydarzeń. A w tym przypadku w kilku momentach można w nie zwątpić. Kiedy w ostatnich rozdziałach książki, Nesbo po kolei rozplątuje wszystkie wątki, czytelnik może chwycić się za głowę – jak jednemu człowiekowi udało się nie tyle nawet zaplanować, co zrealizować tak misterny, bandycki plan? Czyżby pobierał on lekcje u samego „Napoleona zbrodni” – Profesora Moriarty’ego? W każdym razie swą demoniczną konsekwencją w czynieniu zła „czarny charakter” „Karaluchów” w niczym nie ustępuje postaci stworzonej przez Sir Arthura Conan Doyle’a. Szczęśliwie jednak i on trafił na godnego siebie rywala. I pomyśleć, że ci, którzy wysłali sierżanta Hole z Oslo do Bangkoku, tak naprawdę liczyli na to, że nie odkryje zbyt dużo.
koniec
12 sierpnia 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Definitywnie i nieodwołalnie
— Sebastian Chosiński

Krótko o książkach: Bohaterowie i zdrajcy
— Dawid Kantor

I jeszcze jeden, i jeszcze raz
— Sebastian Chosiński

Ofiara na ołtarzu sprawiedliwości
— Sebastian Chosiński

Western na dalekiej północy
— Magdalena Makówka

Mniej krwi, więcej miłości
— Sebastian Chosiński

To Oslo sprzed czterdziestu lat
— Sebastian Chosiński

Święta wojna w Oslo
— Sebastian Chosiński

Zabili go? Czy uciekł?!
— Sebastian Chosiński

Esensja czyta: Kwiecień 2013
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Alicja Kuciel, Paweł Micnas, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.