Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

50 najlepszych płyt 2013 roku

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 »

Esensja

50 najlepszych płyt 2013 roku

30. Grand General „Grand General”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Owszem, można tej płycie przykleić etykietkę jazz-rocka i będzie w tym sporo prawdy, ale byłoby to równocześnie duże spłycenie. Wszak w twórczości Grand General można dopatrzyć się również wpływów bluesa, psychodelii, alternatywy, a niekiedy nawet i hard rocka. Wykorzystanie w instrumentarium – i to na tak dużą skalę – skrzypiec od razu też wskazuje konkretny, jeśli chodzi o inspiracje, trop – Mahavishnu Orchestra, zwłaszcza z czasów „The Inner Mounting Flame” (1971) i „Birds of Fire” (1973). Chociaż równie dobrze ktoś mógłby dorzucić UK (w większym) czy Kansas (w dużo mniejszym stopniu). Polskiemu słuchaczowi z kolei niektóre z kompozycji Grand General mogą przywieść na myśl wczesne nagrania Krzaka (vide zarejestrowany na żywo w grudniu 1979 roku album „Blues Rock Band”)(…)Mimo tej różnorodności stylistycznej płyta jest bardzo spójna, zaczerpnięte od innych składniki zostały idealnie przetworzone i zaimplementowane – po to, by dać nową jakość.
Sebastian Chosiński
Czytaj recenzję
29. Riverside „Shrine of New Generation Slaves”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Riverside to obecnie najbardziej znana i popularna poza granicami kraju polska kapela progresywna. Ta popularność ma zresztą bardzo wymierny efekt – jej płyty sprzedają się na całym świecie, dzięki czemu grupa często koncertuje na Zachodzie (i nie tylko). Piąty album studyjny formacji wprowadza kilka nowych elementów, obecnych dotychczas jedynie na marginesie zainteresowań zespołu bądź jego lidera. Czy jednocześnie „Shrine of New Generation Slaves” wskaże nowy kierunek w rozwoju kapeli, okaże się zapewne dopiero po wydaniu kolejnego krążka.
Sebastian Chosiński
Czytaj recenzję
28. Boards of Canada „Tomorrow′s Harvest”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Czwarty studyjny album Szkotów z Boards of Canada, wydany po siedmioletniej przerwie fonograficznej, to trochę mroczniejszy, wolniejszy i nieco bardziej ambientowy krążek niż ostatnie nagrania duetu. Spójny, klimatyczny i zdecydowanie wciągający. Nie dziwią zatem wysokie oceny tej płyty - to świetna elektronika, na wysokim poziomie. Nawet jeśli jest odrobinę wtórna, a krytycy stwierdzą, że "to już było".
Dawid Josz
27. Yuri Gagarin „Yuri Gagarin”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Album jest krótki, trwa niespełna trzydzieści sześć minut. Przykładając doń współczesne standardy, można by potraktować produkcję Skandynawów jako EP-kę, ale przecież w latach 70. czy 80. ubiegłego wieku nikt nie miałby wątpliwości, że należy uznać go za pełnowymiarowe wydawnictwo – i przy tym pozostańmy. Każda ze stron longplaya zawiera po dwie kompozycje. Otwierający całość utwór „First Orbit” zaczyna się od kilkudziesięciosekundowego oryginalnego nagrania połączenia radiowego ze statkiem kosmicznym (czy z samym Gagarinem, trudno stwierdzić), które stopniowo ustępuje miejsca typowo spacerockowym syntezatorom, te zaś chwilę później zostają zagłuszone potężnym uderzeniem pozostałych instrumentów – gitar elektrycznych i sekcji rytmicznej. Od pierwszych chwil Yuri Gagarin nie oszczędza słuchaczy, a udaje mu (im) się to tym bardziej, że transowy rytm tej – i wszystkich następnych – kompozycji w(y)ciąga jak próżnia w zdekompresowanej kabinie statku kosmicznego – do tego stopnia, iż można się całkowicie i bezpowrotnie zatracić.
Sebastian Chosiński
Czytaj recenzję
26. Ania Rusowicz „Genesis”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Na swoim debiucie Ania Rusowicz zaprezentowała muzykę w stylu retro, głęboko osadzoną, zgodnie z tytułem, w big-bicie. Tymczasem na „Genesis” wkroczyła w kolejną epokę muzyczną – okres flower-power i rozbujanej psychodelii. Utwory są wciąż piekielnie melodyjne, okraszone przyjemnym głosem Rusowicz, ale już nie tak jednoznacznie przebojowe jak ostatnio. Więcej tu kombinowania, pojawiają się przesterowane gitary, pasaże analogowych klawiszy i cała masa pomniejszych smaczków. Za produkcję albumu odpowiedzialny jest Emade i trzeba przyznać, że wykonał kawał świetnej roboty. „Genesis” warto posłuchać chociażby po to, by docenić wykreowany przez niego i wokalistkę klimat retro, ale nie tylko, w końcu „Genesis” to przede wszystkim zbiór świetnych piosenek.
Piotr „Pi” Gołębiewski
25. Palms „Palms”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Choć zespół ISIS formalnie rozwiązał się w 2010 roku, część jego muzyków najwyraźniej wciąż dobrze czuje się w swoim towarzystwie. Basista Jeff Caxide, perkusista Aaron Harris oraz gitarzysta/klawiszowiec Bryant Clifford Meyer połączyli więc siły z wokalistą Deftones, Chino Moreno, i zadebiutowali pod szyldem Palms.(…)Może i nie jest to płyta odkrywcza, ale funkcjonuje w rejestrach, gdzie znajdą coś dla siebie zarówno fani atmospheric rocka, jak i post-metalu. Zdecydowanie warto wyłowić ten album spośród zalewu nowości spod szyldu ciężkich dźwięków.
Łukasz Izbiński
Czytaj recenzję
24. Beastmilk „Climax”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Mat “Kvohst” McNerney to człowiek o wielu twarzach. Znany przede wszystkim z blackmetalowego Dødheimsgard, od zawsze poszukiwał nowych muzycznych form ekspresji, czego dowodem jest powołanie do życia Code, psychodelicznego Hexvessel, a także nawiązującego do najlepszych tradycji post-punku Beastmilk właśnie. I choć zatwardziali metalowcy pewnie z rozpędu uznają "Climax" za rzecz co najmniej bardzo dobrą, to osoby niekojarzące wokalisty także powinny bliżej przyjrzeć się tej płycie. Jest w niej bowiem dużo nostalgii za klimatem wczesnych lat 80., death rockiem, gotykiem, The Cure czy The Sisters of Mercy. Momentami zresztą odnoszę wrażenie, że "Kvohst" chciałby brzmieć jak Eldritch. Na szczęście jego maniera nie przysłania kompozycji, które są żywe, energiczne i umiejętnie rozpisane, zatem o oczywistej kopii mowy być nie może, a już z pewnością ten sentyment bardziej działa na korzyść Beastmilk niż drugiego debiutanta, który w tym roku wydał płytę w zbliżonych gatunkowo rejonach - Savages. To co umiejętnie wpleciono w "Climax", to nowofalowe brzmienie, kojarzące się nawet z Joy Division, a rock′n′rollowy pierwiastek nadaje "Climax" specyficzny charakter. Oczywiście złośliwi zapytają: "po co komu kolejna muzyczna retrospektywa mistrzów końca lat 70.?" i pewnie będą mieli rację, ale jeśli ktoś zatęsknił za dawnym brzmieniem, apokaliptyczną atmosferą i nadal pała uczuciem do wymienionych wyżej zespołów, powinien Beastmilk dać szansę. To raczej bardzo dobry hołd dla spuścizny Curtisa i Eldritcha niż próba mierzenia się z ich dziełami i choćby za tę naturalność należy im się miejsce w podsumowaniu.
Przemysław Pietruszewski
23. Depeche Mode „Delta Machine”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Choć Depeche Mode nie osiągnęli oczekiwanej formy, to „Delta Machine” stanowi mimo wszystko krok w dobrym kierunku: nie jest to album przełomowy, ale nie ma się też czego wstydzić. Najwierniejsi słuchacze powinni być ukontentowani, a malkontenci ponarzekają i już do niego nie wrócą. Dla tych jednak, którzy po raz pierwszy zawitają do ich świata, płyta ta może być wielkim odkryciem i początkiem pięknej przygody.
Łukasz Izbiński
Czytaj recenzję
22. Tindersticks „Across Six Leap Years”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Co by było, gdyby zamiast klasycznego "the best of" na dwudziestolecie działalności wypuścić składankę podsumowującą różne impresje, jakim podlegał zespół przez całą swoją działalność? Nie będzie to zestaw hitów, ale też nie będzie to zestaw morderczych ballad. Tindersticks nigdy nie był bowiem zespołem, który za główny cel stawiał sobie podbicie uszu słuchacza przez hitonośność lub depresyjność. Wręcz przeciwnie - to właśnie senne, z pozoru nijakie ballady utkane z delikatnych dźwięków przy pierwszym przesłuchaniu zdobyły serca słuchaczy. Tindersticks jest muzyką, której da się słuchać każdego wieczoru - deszczowego, zimowego czy też wysuszonego skwarnym, letnim powietrzem. Perełka? Nie ma jednej. Ale jeśli ktoś nie zna tria z Nottingham, to niech przesłucha "What Are You Looking For?" trzy razy: raz dla niedowierzania, drugi raz dla smakowania, trzeci - dla zakochania.
Mateusz Kowalski
21. The Flaming Lips „The Terror”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
The Flaming Lips drażni, prowokuje i trzyma słuchacza w ciągłej niepewności pomiędzy transową rytmiką, a rwanymi, przestrzennymi, nie do końca określonymi odgłosami. Jeśli pojawia się gitara, to tylko po to, aby z pozoru jeszcze bardziej zniechęcić do przesłuchania całości, jak ma to miejsce w „Butterfly, How Long It Takes to Die”, „Turning Violent” czy zamykającym płytę „Always There in Our Hearts”. Wraz z kolejnymi odsłuchami „The Terror” zaczyna nabierać odpowiedniej barwy, a w jego zrozumieniu z pewnością pomaga wokal Coyne’a, który jawi się tutaj jako spoiwo łączące niepasujące do siebie elementy układanki. Układanki wspomnijmy szczerej, prywatnej i w dużym stopniu intymnej, co tylko przemawia na korzyść wydawnictwa. Udowadnia bowiem, że oprócz wyścigów w poszerzaniu granic rockowego instrumentarium zespół potrafi oddać się również osobistej refleksji i przelać emocje towarzyszące grupie na łono muzyki. Wielki to album i nieszablonowy.
Przemysław Pietruszewski
Czytaj recenzję
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

« 1 2 3
17 I 2014   15:00:54

Największym przegranym jest niestety: Fire! Orchestra - Exit! to jest płyta z gatunku tych wybitnych.

17 I 2014   16:41:31

Jak w zeszłym roku, wytypowałem drugie miejsce.

17 I 2014   18:08:43

tłumaczy jedynie to, że Muzyka jest w agonii. i niedługo umrze.

17 I 2014   19:17:35

Od kilkudziesięciu lat w takim razie jest w agonii...

17 I 2014   19:33:10

Dzień, w którym umarła muzyka już był. I to pięćdziesiąt kilka lat temu ;)

17 I 2014   22:12:49

muzyka jeszcze się wcale nie narodziła;)a Fire! Orchestra - Exit! chyba płyta z gatunku tych wybitnie hałaśliwych ;)

17 I 2014   23:07:06

Fire! Orchestra to uwiecznienie momentu, kiedy muzyka dopiero się rodzi.

18 I 2014   00:11:21

zaiste, w pewnych mitologiach coś tam się z chaosu rodzi ;)

18 I 2014   02:33:46

Początki są ciężkie...

20 I 2014   08:18:24

zwłaszcza dla tych ambitnych

« 1 2 3

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Płyń, Pavel, płyń!
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Średnio udane lądowanie
Sebastian Chosiński

13 V 2024

W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.

więcej »

Non omnis moriar: Jak to jest płynąć „trzecim nurtem”…
Sebastian Chosiński

11 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

Nazywał się Lemmy i grał rock’n’roll
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Słuchaj i patrz: Samotność to taka straszna trwoga
— Beatrycze Nowicka

50 najgorszych okładek płyt 2013 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Esensja słucha: Grudzień 2013
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Dawid Josz, Mateusz Kowalski

Tu miejsce na labirynt…: Pokażcie głowę Jurija Gagarina!
— Sebastian Chosiński

Muzyczne prezenty pod choinkę marsz!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Esensja słucha: Październik 2013
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna

Po płytę marsz: Październik 2013 (2)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wypełnić pustkę
— Przemysław Pietruszewski

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Z tego cyklu

10 największych rozczarowań muzycznych 2013 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Najbardziej seksowni 2013
— Esensja

50 najgorszych okładek płyt 2013 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Najlepsze książki 2013 roku
— Esensja

Najseksowniejsi aktorzy 2013 r.
— Esensja

Najseksowniejsze aktorki 2013 r.
— Esensja

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski

50 najlepszych filmów 2013 roku
— Esensja

Wybieramy komiks roku 2013 – nominacje
— Esensja

Nominacje do książki roku 2013
— Esensja

Tegoż twórcy

Tu miejsce na labirynt…: Ga-ga… chwała Jurijowi!
— Sebastian Chosiński

To się nie może tak skończyć
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tu miejsce na labirynt…: Leć w kosmosie jak najdalej, jak najdłużej
— Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Atmosferycznie, romantycznie… trochę nużąco
— Sebastian Chosiński

Postępowość niewskazana
— Paweł Lasiuk

W nastroju śmiertelnego spokoju
— Michał Perzyna

Czarne piaski znów wciągają
— Michał Perzyna

Esensja słucha: Październik 2011
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Bartosz Makświej, Michał Perzyna

Czymkolwiek ludzie mówią, że są, tym oni nie są
— Jakub Stępień

wySmakOVAne dźwięki
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.