WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Symbiosis |
Wykonawca / Kompozytor | Jazz Q |
Data wydania | 1974 |
Nośnik | CD |
Gatunek | jazz, rock |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Utwory | |
CD1 | |
1) From Dark To Light | |
2) Lost Soul | |
3) Starbird | |
4) The Wizard | |
5) Epilogue |
Kosmiczne dźwięki z czeskiej PragiZ czym kojarzy się w Polsce czeska muzyka?
Niestety, zdecydowana większość naszych rodaków w odpowiedzi na takie pytanie będzie w stanie rzucić jedynie trzema nazwiskami, które w czasach „realnego socjalizmu” lansowane były w PRL-u jako gwiazdy światowego formatu, dziś jednak postrzegane są – zwłaszcza przez młodsze pokolenia – jako klasyczny wręcz przykład siermiężnego komunistycznego kiczu. Na myśli mam oczywiście Karela Gotta, Jiŕiego Korna oraz nieśmiertelną – bo chyba nawet siekierą dobić się jej nie da – Helenę Vondračkovą. Przez całe lata próbowano nam wmówić, że to jest właśnie to, co najlepsze w czeskiej muzyce, wyrządzając tym samym niepowetowaną szkodę innym, zdecydowanie wartościowszym, zespołom i wykonawcom. Wskutek takiej polityki dziś trudno jest nam uwierzyć, że na przełomie lat 60. i 70. w Czechach (przepraszam, powinno być: w Czechosłowacji) istniały kapele, których twórczość w niczym nie ustępowała artystom zza „żelaznej kurtyny”. Niektóre z nich koncertowały nawet w Polsce, ale większej kariery – nade wszystko z braku promocji wynikającej z nieprzychylności władz – zrobić nie były w stanie. Zdarza się zatem, że nagrania tych kapel trafiają do Polski niekiedy po trzydziestu latach od czasu ich powstania. Dziwniejszym jednakże wydawać może się fakt, że nawet dzisiaj, u progu XXI wieku, zachwycają one nie mniej niż w odległej epoce Gustava Husaka i Edwarda Gierka. Czy jazz-rock narodził się w Czechach?… Czesi zawsze mocni byli w jazzie. Nigdy nie bali się eksperymentów i, trzeba przyznać, już w końcu lat 60. tworzyli muzykę, o jakiej w Polsce (prawie) nikt nie słyszał. Wpływ na taki stan rzeczy miało zapewne kapitalistyczne sąsiedztwo zachodnich Niemiec i Austrii, skąd docierały do Czechosłowacji najnowsze płyty, skąd przesączały się najnowsze trendy w jazzowej i rockowej awangardzie. Muzycy czescy chętnie zapraszani byli na Zachód, a ich trasy koncertowe owocowały później – najczęściej udanymi – próbami dostosowania własnej muzyki do standardów zachodnich. Sztuka ta na pewno udała się grupie JAZZ Q PRAHA, na której czele stał, począwszy od roku 1965, pianista Martin Kratochvíl. Postać to niezwykle intrygująca i barwna. Nie dość, że studiował w konserwatorium, to na dodatek mógł się pochwalić dwoma ukończonymi fakultetami na praskim Uniwersytecie Karola (po inżynierskich studiach technicznych obronił nawet, w roku 1972, doktorat z filozofii). Od początku istnienia JAZZ Q (także pod taką, skróconą nazwą zespół niekiedy występował) najbliższym współpracownikiem Kratochvíla był saksofonista i flecista Jiři Stivín. To oni odpowiedzialni byli za repertuar zespołu, który znalazł się na debiutanckiej płycie „Coniunctio” (1970), dzielonej z inną jazz-rockową kapelą MODRY EFEKT. Kratochvíl, zakochany w jazzie spod znaku Dave’a Brubecka, Ornette’a Colemana, Theloniousa Monka i przede wszystkim Milesa Davisa, starał się jednak nadać swej muzyce bardziej rockowy charakter. Stąd wzięły się jego eksperymenty przywodzące na myśl dokonania „elektrycznego” Chicka Corei, Weather Report czy Mahavishnu Orchestra, a nawet bardzo bliskie związki z kraut-rockiem (vidé Amon Dűűl, Embryo, Can, Gila). Czesi mieli zresztą ogromny wpływ na rozwój tego typu muzyki; wystarczy zdać sobie sprawę z pochodzenia Jana Hammera (Mahavishnu Orchestra), Miroslava Vitousa (Weather Report) czy Hanusa Berki (niemiecki zespół Emergency). W takim kontekście dzieło Kratochvíla rozpatrywać można jako naturalną formę rozwoju stworzonego przezeń zespołu. Wstęp do podboju Prawdziwa historia JAZZ Q rozpoczęła się na początku lat 70., kiedy to po rozstaniu ze Stivínem – obaj muzycy zdążyli jeszcze nagrać wspólnie album „Five Hits In A Row” (1972) – prawą ręką Kratochvíla został gitarzysta František Francl. Nie był on już na czeskiej scenie muzycznej postacią anonimową, dał się bowiem znakomicie poznać jako jeden z muzyków progresywno-jazzowej kapeli FLAMENGO. Grupa zdobyła sporą popularność pod koniec lat 60., koncertowała nawet w Niemczech zachodnich, gdzie zresztą Francl poznał swoją przyszłą żonę, angielską piosenkarkę rockową Joan Duggan. Joan przyjechała wraz z mężem do Czech i niebawem – po wydaniu przez macierzystą kapelę płyty „Kuře v hodinkách” (1972) – oboje znaleźli się w składzie JAZZ Q. Najbardziej udany dla zespołu Kratochvíla był rok 1973, w którym wydał on dwa albumy: najpierw ukazała się anglojęzyczna płyta „Symbiosis”, nagrana już z Franclem i Duggan, a następnie – zawierająca chronologicznie wcześniejszy materiał (a więc bez udziału państwa Francl) – „Pozorovatelna”. Obie płyty to prawdziwe mistrzostwo progresywnego jazz-rocka! Jazz Q |
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Symbiosis |
Wykonawca / Kompozytor | Jazz Q |
Data wydania | 1974 |
Nośnik | CD |
Gatunek | jazz, rock |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Utwory | |
CD1 | |
1) From Dark To Light | |
2) Lost Soul | |
3) Starbird | |
4) The Wizard | |
5) Epilogue |
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Pozorovatelna |
Wykonawca / Kompozytor | Jazz Q |
Data wydania | 1973 |
Nośnik | CD |
Czas trwania | 66:42 |
Gatunek | jazz, rock |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
W składzie |
Martin Kratochvíl, Luboš Andršt, Vladimír Padrůněk, Michal Vrbovec, Václav Šírl, Joan Duggan, Rudolf Chalupský |
Utwory | |
CD1 | |
1) Pori 72 | 13:06 |
2) Pozorovatelna | 6:48 |
3) Trifid | 9:27 |
4) Klobásové hody | 5:48 |
5) Kartágo | 4:35 |
6) Walter L. | 5:43 |
7) Pozorovatelna II | 5:26 |
8) Kartágo II | 5:23 |
9) Percenta pro hnizdovku | 9:19 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.
więcej »Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Tu miejsce na labirynt…: Muzyczna podróż z Pori do Kartaginy
— Sebastian Chosiński
50… 40… 30… 20… 10…: Kwiecień 2012
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna, Jakub Stępień
Tu miejsce na labirynt…: Artysta syty
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Fusion dla emerytów
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Diament z odległej przeszłości
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Trzydzieści lat minęło…
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Od Milesa Davisa do bossa novy
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: W okresie burzy i naporu
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Jazz-rockowo-elektroniczny skok na parkiet
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Nowy muzyczny świat
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Arcydzieło jazz-rockowej awangardy
— Sebastian Chosiński
W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński
Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński
Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński
Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński
„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński
Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński
W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński
Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński
Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński
Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński