Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Jazz Q
‹Talisman›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTalisman
Wykonawca / KompozytorJazz Q
Data wydania19 lutego 2016
NośnikCD
Czas trwania54:20
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Martin Kratochvíl, Zdenĕk Fišer, Přemysl Faukner, Filip Jeniček
Utwory
CD1
1) Darmošlap04:29
2) Stařešina05:49
3) Povětří04:01
4) Achilova pata03:48
5) Lehkomyslník05:15
6) Ortel04:10
7) Návěj04:39
8) Pelyněk05:18
9) Drobnolistý kvítek03:45
10) Pán a rab03:05
11) Waltz pro tátu04:26
12) Talisman05:10
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Fusion dla emerytów
[Jazz Q „Talisman” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Pianista Martin Kratochvíl – lider kultowej czeskiej formacji jazzrockowej Jazz Q – zrobił sobie prezent na przypadające 22 maja tego roku siedemdziesiąte urodziny. Pod starym, reaktywowanym przed trzema laty szyldem, nagrał nowy album – „Talisman”. Płyta na pewno ucieszy dawnych fanów zespołu, których nie brakuje również w Polsce, ale raczej nie sprawi, że dokonaniami prażan zainteresują się nowi słuchacze. Tym bardziej że w porównaniu z albumami sprzed dekad wypada blado.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Fusion dla emerytów
[Jazz Q „Talisman” - recenzja]

Pianista Martin Kratochvíl – lider kultowej czeskiej formacji jazzrockowej Jazz Q – zrobił sobie prezent na przypadające 22 maja tego roku siedemdziesiąte urodziny. Pod starym, reaktywowanym przed trzema laty szyldem, nagrał nowy album – „Talisman”. Płyta na pewno ucieszy dawnych fanów zespołu, których nie brakuje również w Polsce, ale raczej nie sprawi, że dokonaniami prażan zainteresują się nowi słuchacze. Tym bardziej że w porównaniu z albumami sprzed dekad wypada blado.

Jazz Q
‹Talisman›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTalisman
Wykonawca / KompozytorJazz Q
Data wydania19 lutego 2016
NośnikCD
Czas trwania54:20
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Martin Kratochvíl, Zdenĕk Fišer, Přemysl Faukner, Filip Jeniček
Utwory
CD1
1) Darmošlap04:29
2) Stařešina05:49
3) Povětří04:01
4) Achilova pata03:48
5) Lehkomyslník05:15
6) Ortel04:10
7) Návěj04:39
8) Pelyněk05:18
9) Drobnolistý kvítek03:45
10) Pán a rab03:05
11) Waltz pro tátu04:26
12) Talisman05:10
Wyszukaj / Kup
Kiedy przed paroma laty Martin Kratochvíl ogłosił powrót swego sztandarowego projektu, grupy Jazz Q (na początku kariery do nazwy dodawano jeszcze człon Praha), można było poczuć ekscytację. Zwłaszcza że powrotowi temu miały towarzyszyć nie tylko koncerty, ale także płyta z premierowym materiałem. Nerwowe wyczekiwanie zakończyło się w czerwcu 2013 roku, kiedy do sprzedaży trafił pierwszy po prawie trzech dekadach milczenia album zatytułowany „Znovu”. Zawarte na nim utwory okazały się bardzo… bezpieczne. To znaczy dokładnie takie, jakich można było spodziewać się po przekraczającym już wiek emerytalny weteranie jazz-rocka – stonowane, melodyjne, niezwykle szlachetne, ale całkowicie pozbawione tej nuty progresywnego (a nawet niekiedy freejazzowego) szaleństwa, jakie cechowało dokonania grupy w artystycznie najbardziej dla niej twórczej pierwszej połowie lat 70. XX wieku. Co słychać wyraźnie chociażby na nagranym do spółki z Modrým Efektem Radima Hladíka longplayu „Coniunctio” (1970) czy dwóch kolejnych produkcjach: „Pozorovatelna” (1973) oraz „Symbiosis” (1974).
Na „Znovu” dostrzec można było raczej wpływy płyt, które powstały już po 1977 roku – jak na przykład „Zvěsti” (1979), „Hodokvas” (1980) czy „Hvězdoň” (1981/1984) – kiedy muzyka prażan uległa znacznemu złagodnieniu; więcej było w niej elementów popu i funku. Z najnowszym albumem – opublikowanym w lutym tego roku „Talismanem” – jest dokładnie tak samo. Materiał powstał w nieco innym, niż poprzedni, zestawieniu. Dotychczasowego perkusistę, Ladislava Decziego juniora, zastąpił – urodzony w 1977 roku – Filip Jeniček, absolwent konserwatorium praskiego, który wcześniej dał się poznać jako rozchwytywany bębniarz w kilku projektach jazzowych (także w big bandach) oraz bluesowych. Oprócz niego i lidera w prywatnym studiu Kratochvíla Budíkov w środkowoczeskich Mnichovicach zameldowali się jeszcze dwaj muzycy: gitarzysta Zdeněk Fišer (znany z takich grup, jak Impuls, Pražský Výběr i Prague Big Band) oraz basista Přemysl Faukner – jedyny muzyk, który stał u boku Martina już w latach 70. (usłyszeć można go między innymi na koncertowym „Živí se diví: Live in Bratislava 1975” oraz studyjnych „Elegie” i „Zvěsti”).
Na „Talisman” trafiło dwanaście kompozycji, których czas trwania przekroczył pięćdziesiąt cztery minuty. Nie jest to, jak na dzisiejsze standardy, zbyt wiele, ale i tak – biorąc pod uwagę jakość artystyczną nagrań – o kilkanaście za dużo. Gdyby Kratochvíl zdecydował się wyrzucić trzy, może nawet cztery utwory, w niczym by to nie zaszkodziło, choć nie podniosłoby też automatycznie poziomu płyty. Największą jej bolączką jest bowiem przewidywalność i brak wewnętrznego ognia. Niby do niczego nie można się przyczepić – wykonawstwo jest na światowym poziomie, melodie wpadające w ucho (ale i wypadające drugim), sporo smaczków – lecz jednocześnie wszystko sprawia wrażenie wykoncypowanego na chłodno, napisanego według jednego schematu, od linijki. Jakby bardzo zdolny student wykonał zadanie powierzone mu przez wymagającego profesora. Z tą różnicą, że lider Jazz Q dawno już przecież przestał być studentem. To on jest profesorem! Dlatego od niego należy wymagać więcej. W każdym razie znacznie więcej ponad plastikowe brzmienia syntezatorów, które niejednokrotnie niszczą liryczny nastrój całkiem zgrabnych kompozycji.
Postarajmy się jednak, aby minusy, których wszak nie brakuje, nie przesłoniły nam ewidentnych plusów. W otwierającym album „Darmošlapie” byłyby nimi jazzrockowe gitarowe solo Zdenka Fišera, zwiewny dialog syntezatorów z fortepianem elektrycznym oraz funkujący bas. Jeszcze więcej gitar słychać w – zdecydowanie najlepszej w całym zestawie – balladowej „Stařešinie”, dzięki czemu nie dają się one stłamsić wszechobecnym klawiszom. Choć tu akurat Martin Kratochvíl z jednej strony sięga po bardzo klimatycznego minimooga (w Polsce instrument ten w latach 70. i na początku następnej dekady ubiegłego wieku rozsławił Józef Skrzek), z drugiej – po akustyczny fortepian. Oba instrumenty świetnie się dopełniają, stanowiąc idealny kontrapunkt do ostrzejszego brzmienia gitary. W „Povětří” dominuje natomiast żywy funkowy rytm, wokół którego utkane są partie syntezatorów – lekkie, przyjemne, aczkolwiek bez większych (czy też jakichkolwiek) ambicji. Pod tym względem jeszcze bardziej irytująco wypada „Achilova pata”, w której wszystko – a zwłaszcza „rozmowa” gitary z syntezatorami – jest przesadnie wykoncypowane, odmierzone na szali czy też podane według wzoru.
W „Lehkomyslníku” Kratochvíl stara się nieco wzbogacić aranżację, wykorzystując sample – stąd pojawiające się w tym utworze dźwięki trąbek; z kolei w balladowo-bluesowym „Ortelu” słychać harmonijkę ustną. Niestety, niczym innym numery te się nie wyróżniają. Podobnie zresztą jak „Návěj”, chociaż tu może podobać się bluesowa solówka gitary i kołysankowe syntezatory. Na kilka minut nastrój poprawia za to przejmująco piękny „Pelyněk”. Przynajmniej do momentu kiedy Zdeněk Fišer gra na gitarze, a lider wykorzystuje fortepian. W finale bowiem po raz kolejny wszystko psuje tandetnie plastikowe brzmienie klawiszy. Trzy następne kompozycje – skoczno-radosny „Drobnolistý kvítek”, niemal dyskotekowy „Pán a rab” oraz niewiele mający wspólnego, wbrew pozorom, z klasycznym tańcem „Waltz pro tátu” – mogłyby nigdy nie powstać i nikt z tego powodu nie odczuwałby dyskomfortu psychicznego. Na zakończenie lider Jazz Q umieścił utwór tytułowy. I chociaż daleko mu do poziomu „Stařešiny” czy „Pelynka”, to jednak wybija się on ponad przeciętność – głównie dzięki bluesowemu fortepianowi i wsamplowanym smyczkom. Swoje robi też senny rytm i nostalgiczny nastrój, które pozwalają zapomnieć o wątpliwych atrakcjach serwowanych przez Czechów wcześniej.
„Talisman” to bezsprzecznie dzieło, po które powinni sięgnąć jedynie najzagorzalsi wielbiciele Jazz Q, bo chyba tylko oni zdołają wyłuskać z tych dwunastu utworów jakąś wartość dodaną. Pod warunkiem jednak, że jeszcze przed pierwszym odsłuchem powściągną swoje wygórowane oczekiwania. W przeciwnym wypadku czeka ich bolesne rozczarowanie.
koniec
24 marca 2016
Skład:
Martin Kratochvíl – fortepian, fortepian elektryczny, syntezatory, sample
Zdeněk Fišer – gitara elektryczna
Přemysl Faukner – gitara basowa
Filip Jeniček – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.