Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Lockwood
‹Jazz-Rock›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJazz-Rock
Wykonawca / KompozytorLockwood
Data wydania1976
Wydawca Music-Zag
NośnikWinyl
Czas trwania35:18
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Didier Lockwood, Francis Lockwood, Patrick Gauthier, Bernard „Bunny” Brunel, Kirt Rust
Utwory
Winyl1
1) To-Morrow02:11
2) Astral Trip05:33
3) Elbow07:02
4) What’s the Matter02:18
5) Volkor06:12
6) Yellow Faces03:39
7) Green03:55
8) Naita04:27
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Wolny jak dziki ptak

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj jedyny album francuskiej formacji Lockwood, prowadzonej przez braci Didiera i Francisa… Lockwoodów.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Wolny jak dziki ptak

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj jedyny album francuskiej formacji Lockwood, prowadzonej przez braci Didiera i Francisa… Lockwoodów.

Lockwood
‹Jazz-Rock›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJazz-Rock
Wykonawca / KompozytorLockwood
Data wydania1976
Wydawca Music-Zag
NośnikWinyl
Czas trwania35:18
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Didier Lockwood, Francis Lockwood, Patrick Gauthier, Bernard „Bunny” Brunel, Kirt Rust
Utwory
Winyl1
1) To-Morrow02:11
2) Astral Trip05:33
3) Elbow07:02
4) What’s the Matter02:18
5) Volkor06:12
6) Yellow Faces03:39
7) Green03:55
8) Naita04:27
Wyszukaj / Kup
Trzeba przyznać, że młodziutki Didier Lockwood zaliczył bardzo mocne wejście na muzyczną scenę. Jako dwudziestolatek miał już na koncie kilka płyt – i to nagranych z artystami, o współpracy z którymi wielu mogłoby w tamtym czasie jedynie pomarzyć. Rodzina Lockwoodów wywodziła się z brytyjskiego Birmingham, ale pod koniec XIX wieku przeniosła się do Francji i zamieszkała w portowym Calais. Tam właśnie przyszli na świat Didier (w 1956 roku) oraz jego – starszy o cztery lata – brat Francis, też zresztą muzyk, pianista jazzowy. Mając zaledwie trzynaście lat, młodszy z braci został muzykiem lokalnej orkiestry teatralnej, a krótko potem zaczął naukę w miejscowym konserwatorium. Ba! Jego kompozycje były nagradzane nie tylko przez profesorów, ale nawet przez francuskie Stowarzyszenie Autorów, Kompozytorów i Wydawców Muzycznych (czyli odpowiednik polskiego ZAIKS-u). Mimo to Didier nie wytrwał na uczelni do momentu zdobycia dyplomu; przerwał naukę, kiedy wyciągnęła po niego ręce scena jazzowa i rockowa.
Zafascynowany grą takich skrzypków jazzowych, jak Stéphane Grappelli czy nasz rodak Zbigniew Seifert, postanowił być jak oni. Najpierw dał się namówić swemu bratu Francisowi i został członkiem jazzowej formacji Abracadabra. Tam natomiast wypatrzył go sam Christian Vander, lider kultowej jazzrockowo-progresywnej Magmy i ściągnął pod swoje skrzydła. Didier nie zaliczał się jednak do artystów, których można było usidlić na dłużej – zawsze chciał iść własną drogą, dlatego jeśli dołączał do już istniejących zespołów, to na krótko. Zdobywał nowe doświadczenia, czerpał inspiracje i… odfruwał. Jak wolny ptak. Przygoda z Magmą trwała więc zaledwie kilka miesięcy (pamiątką po niej pozostał longplay „Live / Hhaï” z 1975 roku), ale współpraca z Vanderem utrzymała się dłużej. W latach 1975-1976 Didier pojawiał się na scenie obok Christiana i Jannicka Topa w efemerycznych grupach Utopic Sporadic Orchestra i VanderTop, które w epoce nie doczekały się, niestety, własnych płyt.
Ale Lockwood potrafił też konkretniej lokować uczucia. W 1976 roku pojawił się w studiu nagraniowym jako gość jazzrockowego zespołu Synthesis (by wziąć udział w realizacji jego jedynego albumu zatytułowanego po prostu „Synthesis”) oraz związał się na nieco – ale tylko „nieco” – dłużej z Zao François Cahena i Jeffa Seffera, mając swój wydatny udział w powstaniu krążka „Kawana”. Krótko potem doszło jednak w Zao do dużych przetasowań personalnych, a Didier nie miał ochoty czekać nie wiadomo jak długo, co wyniknie z tego trzęsienia ziemi. Wrócił wówczas w objęcia rodziny, czyli odnowił współpracę z Francisem, który pomógł mu skompletować zupełnie nowy zespół. Nazwali go… Lockwood. W składzie znalazło się jeszcze trzech muzyków. Najbardziej znanym był grający na syntezatorach Patrick Gauthier (rocznik 1953), który miał już za sobą współpracę z grupami Schizo i Heldon Richarda Pinhasa (patrz: „Electronique Guerilla”, 1974; „Three: It’s Always Rock’n’Roll”, 1975; „IV: Agneta Nilsson”, 1976”) oraz Magmą Christiana Vandera („Üdü Wüdü”, 1976). Dwaj przedstawiciele sekcji rytmicznej to basista Bernard Brunel „Bunny” (rocznik 1950) oraz – młodszy od niego o siedem lat – urodzony na Hawajach perkusista Kirt Rust.
Efektem ich kooperacji okazała się płyta, która już w tytule definiowała jednoznacznie styl muzyczny uprawiany przez kwintet kierowany przez braci Lockwoodów – „Jazz-Rock”. Wydała ją działająca zaledwie przez kilka miesięcy 1976 roku wytwórnia Music-Zag. Na szczęście dystrybucją longplaya zajęła się WEA (będąca częścią Warner Records), dzięki czemu płyta nie zginęła na rynku, a jakiś czas później doczekała się nawet reedycji w Ameryce Północnej. W efekcie – do dzisiaj się o niej pamięta. Na album trafiło osiem kompozycji, spośród których jednak tylko trzy wyszły spod ręki Francisa i Didiera; cztery dorzucił najbardziej twórczy Brunel, a jedną Gauthier. Można się więc zastanawiać, dlaczego wydawnictwo sygnowali właśnie Lockwoodowie? Raz, że byli najbardziej znani. Dwa, że to właśnie ich instrumenty, a nade wszystko skrzypce elektryczne Didiera, odgrywały najważniejszą rolę w zarejestrowanych utworach. Aczkolwiek gdyby formację nazwano na przykład The Bunny Brunel Group – wówczas ani Francis, ani Didier nie powinni się obrazić. Ale stało się inaczej…
Longplay otwiera krótka, ale dynamiczna jazzrockowa kompozycja „To-Morrow” (tak właśnie pisana), która za sprawą pulsującego basu Bernarda i wpisującego się w zaproponowaną przez niego narrację syntezatora Korga Patricka świetnie mogłaby sprawdzić się w tamtym czasie nawet na dyskotekowych parkietach. Charakter utworu zmienia się dopiero, kiedy rozbrzmiewają skrzypce Didiera, wdające się w trwający prawie do samego końca ekscytujący dialog z Korgiem. W zupełnie inne regiony zespół zabiera słuchaczy w „Astral Trip”. Nie jest to wprawdzie spacerockowa podróż w stylu Hawkwind, ale momentami można rzeczywiście poczuć się jak w przestrzeni kosmicznej. Otwarcie jest bardzo nastrojowe i stonowane, dopiero z czasem kwintet nabiera tempa i mocy, a duża w tym zasługa nie tylko basisty, którego instrument w pewnym momencie wybija się nawet na plan pierwszy, i bębniarza, ale także zasiadającego za fortepianem elektrycznym Francisa Lockwooda. W finale wracamy natomiast do punktu wyjścia, tym razem jednak za sprawą stonowanych skrzypiec.
Jeszcze więcej dziwnych rzeczy dzieje się w siedmiominutowym „Elbow”. Przesterowany bas, monotonny motyw Korga, funkowa pulsacja bębnów – to wszystko staje się fundamentem dla improwizacji skrzypiec, które doszedłszy do momentu przesilenia, zaczynają budować nastrój od nowa. Tym razem z pomocą stylizowanych na smyczki syntezatorów. W „Elbow” żaden z instrumentalistów nie ma prawa czuć się pokrzywdzony; każdy dostaje swoje „pięć minut” i ma szansę wykazania swojego kunsztu. Zamykający stronę A krótki „What’s the Matter” to duet stonowanego fortepianu elektrycznego i eksperymentalnie brzmiących syntezatorów. Pozostali muzycy w czasie nagrywania tej miniatury mieli czas wolny. Inaczej niż w „Volkor”, który otwiera stronę B wydawnictwa. Tu od samego początku zaangażowani są wszyscy i to na całego. Choć na plan pierwszy wybijają się jednak dwaj soliści – Gauthier i Didier Lockwood. Ten pierwszy pojawia się głównie w najdynamiczniejszych fragmentach utworu, ten drugi ma z kolei za zadanie koić roztrzęsione nerwy.
Tak samo jak w stonowanym „Yellow Faces”, które zagrane jest w wolnym tempie, dzięki czemu umożliwia Didierowi wyeksponowanie jego romantycznej natury poprzez wydobywanie ze skrzypiec najbardziej przejmujących dźwięków. „Green” to – dla odmiany – prawdziwy pokaz jazzrockowej mocy, do czego przyczyniają się zarówno Brunel i Rust, jak i rozwijający przez długi czas ten sam wątek w formie repryz Didier i Patrick. Wieńcząca cały longplay „Naïta” zaskakuje z kolei w dwójnasób, różniąc się znacząco od wszystkich wcześniejszych kompozycji (może dlatego, to jedyny numer, który wyszedł spod ręki obu braci Lockwoodów). Można odnieść wrażenie, że Didier nawiązał w niej do swojej przeszłości konserwatoryjnej (stąd wtręty niemal klasyczne) oraz fascynacji Stéphane’em Grappellim (stąd skoczne tony charakterystyczne dla gipsy-swingu). Album „Jazz-Rock”, choć nie popadł w całkowite zapomnienie, jest dzisiaj wydawnictwem mało znanym. Na co oczywiście nie zasługuje. Daleko mu wprawdzie do zaliczenia go w poczet najważniejszych arcydzieł muzyki fusion lat 70. ubiegłego wieku, ale nie zmienia to faktu, iż jest to świetna płyta, która przez kolejne ponad cztery dekady nic a nic się nie zestarzała.
koniec
5 września 2020
Skład:
Didier Lockwood – skrzypce elektryczne
Francis Lockwood – fortepian elektryczny, fortepian
Patrick Gauthier – syntezator Korga
Bernard „Bunny” Brunel – gitara basowa
Kirt Rust – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.