Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album Józefa Skrzeka zawierający soundtrack do jednego z najgłośniejszych polskich filmów science fiction.
Non omnis moriar: Skrzek vs. Szulkin vs. Wells
[Józef Skrzek „Wojna światów – następnie stulecie. Muzyka do filmu Piotra Szulkina” - recenzja]
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album Józefa Skrzeka zawierający soundtrack do jednego z najgłośniejszych polskich filmów science fiction.
Józef Skrzek
‹Wojna światów – następnie stulecie. Muzyka do filmu Piotra Szulkina›
Utwory | |
CD1 | |
1) The War of the Worlds | 03:39 |
2) Dla Aliny | 03:49 |
3) Porno Magazin | 01:54 |
4) Szakal | 02:05 |
5) Interception | 02:31 |
6) Nieznany list | 03:55 |
7) Wojna światów | 02:12 |
8) 65th St. Sermon | 05:26 |
9) Fade Away | 02:06 |
10) Wonderful Sky-Ride | 06:16 |
11) The Gig | 05:06 |
12) Wielki świat | 02:34 |
13) Interception [first version] | 04:12 |
14) Porno Magazin [first version] | 03:28 |
15) 65th St. Sermon [first version] | 05:40 |
16) Fade Away [first version] | 05:00 |
17) Wonderful Sky-Ride [first version] | 04:46 |
18) The Gig [first version] | 05:41 |
Kariera solowa Józefa Skrzeka rozpoczęła się jeszcze za życia „pierwszego” SBB. Wciąż liderując śląskiemu triu, a potem – po doszlusowaniu do składu gitarzysty Sławomira Piwowara – kwartetowi, wokalista i klawiszowiec nagrał najpierw „Pamiętnik Karoliny” (1978), a następnie „
Ojca chrzestnego Dominika” (1980). Latem 1980 roku w studiu radiowym w Opolu rozpoczął natomiast pracę nad „Józefiną” (1983); wtedy też – z muzykami SBB, wspomnianym Piwowarem i perkusistą Jerzym Piotrowskim – dokonał kilku nagrań, które ostatecznie, choć w zupełnie innych wersji, trafiły na omawiany dzisiaj longplay „Wojna światów – następne stulecie” (1982). Jak widać, Skrzek potrafił ciągnąć kilka srok za ogon i, co najważniejsze, w przeciwieństwie do wielu innych artystów, niemal zawsze udawało mu się doprowadzić rozpoczęty projekt do końca. A nawet jeśli nie – vide projektowane, ale ostatecznie niewydane w swoim czasie albumy „Na 1013 kilometrze” (nagrania z lat 1978-1979) czy „Singer” (lato-jesień 1980) – to najczęściej, chociaż nie zawsze, przeradzał się on w coś innego. W każdym razie stworzone kompozycje zazwyczaj nie marnowały się.
W 1979 roku, przy okazji realizacji „Golema” – kinowego debiutu Piotra Szulkina (1950-2018) – doszło do pierwszej kompozytorskiej współpracy Józefa Skrzeka z tym reżyserem. Aczkolwiek panowie znali się już wcześniej: w latach 1974-1975 Szulkin nakręcił bowiem dwa krótkie filmy poświęcone triu ze Śląska: „Przed kamerą SBB” (była to jego półgodzinna praca dyplomowa) oraz dziesięciominutowy „Zespół SBB”. Co ciekawe, w „Golemie” Skrzek pojawia się również jako aktor, wcielając się – na pewno będziecie zaskoczeni – w… muzyka. Podobną rolę – lidera zespołu The Instant Glue – reżyser zarezerwował dla niego w „Wojnie światów – następnym pokoleniu”, do której Józef miał stworzyć całą ścieżkę dźwiękową. Jak się potem okazało, w finalnej wersji filmu pojawiło się jej niewiele, ale za to kilka miesięcy przed premierą obrazu światło dzienne ujrzał wydany przez Polskie Nagrania longplay.
Materiał zarejestrowano w styczniu 1981 roku w warszawskim studiu Polskich Nagrań, a uczynił to zespół, który Skrzek musiał sformować w tempie ekspresowym po tym, jak dwa miesiące wcześniej rozwiązał SBB. Sięgnął z jednej strony po muzyków dobrze już sobie znanych, jak chociażby grającego na saksofonach sopranowym i tenorowym Tomasza Szukalskiego (wcześniej współpracował on z SBB) i swojego młodszego brata Jana, harmonijkarza, ale obok nich pojawili się również „debiutanci”: związany między innymi z Irjanem gitarzysta
Robert Gola (Golla), udzielający się niegdyś w Bractwie Kurkowym i Krzaku perkusista Janusz Ziomber oraz perkusjonista Hubert Rutkowski, wiele lat wcześniej grający w bigbitowych Czterech i Pesymistach. I ten skład w ciągu zaledwie kilku tygodni musiał przygotować się do wejścia do studia nagraniowego. Czy w tym kontekście można dziwić się, że „Wojna światów – następne pokolenie” to longplay stylistycznie rozchodzący się na wszystkie możliwe strony świata?
Owszem, nie brakuje na nim utworów ciekawych, ale są też i takie, które gdyby nigdy nie ujrzały światła dziennego, nikt nie mógłby czuć się z tego powodu urażony. Choć całkiem możliwe, że w innym otoczeniu sprawdziłyby się dużo lepiej. Swoją drogą, jeżeli taki właśnie materiał dostał Piotr Szulkin – trochę go rozumiem, że wykorzystał w ścieżce dźwiękowej obrazu tak niewiele. W przypadku większości utworów to po prostu nie jest „muzyka filmowa” – i stwierdzenie to wcale nie uważam za wartościujące. Tak naprawdę na ekranie miały szansę sprawdzić się w stu procentach tylko dwa instrumentalne numery – otwierający i zamykający stronę A wydania winylowego „The War of the Worlds” oraz „Wojna światów”. Oba są tematycznie ze sobą powiązane, w obu dominują zgrzytliwe syntezatory, obu też nie brakuje progresywno-hardrockowej dynamiki (w pierwszym przypadku podkręconej jeszcze za sprawą perkusjonaliów Rutkowskiego). Podobnie zresztą jak w „Porno Magazin” (względnie „Porno Magazine”, bo tak wydrukowano na oryginalnym labelu z 1982 roku) i „Interception”, choć tu sporo robi zadziorna rockowa gitara Roberta Goli (Golli).
Fot. ze strony FB Roberta Golli
Kompozycje ostrzejsze przeplatane są nastrojowo-subtelnymi. I tak: po „The War of the Worlds” pojawia się leniwie snująca się ballada „Dla Aliny” (z klimatycznym saksofonem Szukalskiego), po „Porno Magazin” – „Szakal” (w całości oparty na brzmieniach syntezatorów i saksofonu – nomen omen – „Szakala”, bo taką właśnie ksywkę miał w środowisku jazzowym muzyk), po „Interception” – przypominający melodią piosenkę świąteczną „Nieznany list”, w którym wiersz Tadeusza Różewicza Józef Skrzek zaśpiewał jedynie przy akompaniamencie fortepianu, syntezatorów i gitary basowej, na której zresztą sam zagrał. Strona B wydawnictwa prezentuje się ciekawiej. Po hardrockowym „65th St. Sermon” (z wyraziście pulsującą, niemal funkową sekcją rytmiczną) rozbrzmiewa piękna ballada „Fade Away”, w której wokaliście i pianiście w jednym towarzyszą jeszcze tylko dwaj muzycy: Robert Gola (Golla) – tym razem na gitarze akustycznej oraz Jan Skrzek na harmonijce ustnej.
Najmocniejszym punktem albumu jest z kolei utrzymany w klimacie SBB „Wonderful Sky-Ride”, w którym po mocnej hardrockowej introdukcji (z dodatkiem saksofonu) następuje wyciszenie, z którego wyłania się delikatny śpiew Skrzeka na tle gitary akustycznej. Pierwsze skojarzenie jest oczywiste: czuć w tym silne inspiracje progresywno-popowymi piosenkami Brytyjczyka Steve’a Harleya i jego zespołu Cockney Rebel. W dalszej części, w zasadzie aż do końca utworu, te dwa wątki przenikają się nawzajem: raz jest ostro (z patetycznym progresywnym rozmachem), to znów lirycznie (z gitarą akustyczną i fortepianem). W zamykającym oryginalny longplay „The Gig” muzycy pozwalają sobie na przejażdżkę po różnych stylach: od rocka, poprzez pop (vide „pościelowa” partia saksofonu Szukalskiego), funk (Józef Skrzek klangujący na basie), aż po bluesa (harmonijka ustna Jana Skrzeka). Pamiętam doskonale, jaką konsternację wywoływało czterdzieści lat temu takie właśnie zwieńczenie płyty. I do dzisiaj aż tak bardzo to się nie zmieniło.
Fot. ze strony FB Roberta Golli
W przeciwieństwie do omawianej w tej rubryce przed trzema tygodniami nowej reedycji „
Ojca chrzestnego Dominika”, na GAD-owskiej wersji „Wojny światów – następne pokolenie” nie brakuje interesujących i, co najistotniejsze, wcześniej niepublikowanych dodatków. Jak na przykład nagrany przez Skrzeka solo „Wielki świat”, będący być może jedyną pozostałością, ale głowy za to nie daję, po niezrealizowanym musicalu. Utwór pochodzi z grudnia 1980 roku, co oznacza, że został nagrany pod koniec pracy nad „Józefiną”. To, trochę jak „The Gig”, zbitka różnych gatunków: po progresywnym syntezatorowym wstępie, pojawia się piosenkowa melodia, która prowadzi do energetycznego finału w stylu „The War of the Worlds”. Sześć kolejnych bonusów ma zdecydowanie większą wartość. Są to pierwotne wersje kompozycji, jakie nowa już formacja Skrzeka nagra w styczniu 1981 na potrzeby filmu Piotra Szulkina. Te warianty powstały w Opolu kilka miesięcy wcześniej (w lipcu i sierpniu 1980 roku), a w ich nagraniu wspomogli Józefa koledzy z istniejącego jeszcze wtedy SBB: gitarzysta Sławomir Piwowar (który zaistniał na albumie „
Memento z banalnym tryptykiem”) oraz perkusista Jerzy Piotrowski. W czterech numerach można również usłyszeć saksofon Szukalskiego.
Zachęcam do ich uważnej „lektury”, ponieważ część z nich różni się zasadniczo od wersji ostatecznych. Niektóre wypadają lepiej, inne gorzej (w tym przypadku łatwo zrozumieć, dlaczego ewoluowały). W „Interception” nie brakuje na przykład funkowego groove’u, a motyw przewodni ma nawet potencjał przebojowy. „Porno Magazin” zaczyna się od wtrętów… country’owych, potem nabiera rockowego rozpędu, by w części drugiej zaskoczyć partią harmonijki ustnej (w opisie płyty brak informacji, kto na niej zagrał, ale chyba można założyć, że tym razem był to raczej Józef, nie Jan). Nieco delikatniej wypada „65th St. Sermon”, którego ozdobą na pewno jest solówka gitarowa Piwowara. Zupełnie inaczej brzmi pełna, pięciominutowa wersja „Fade Away” z rockowym wstępem i codą, które później Skrzek usunął, pozostawiając jedynie balladową część środkową (tu z dorzuconymi do fortepianu syntezatorami). Słabiej prezentuje się natomiast „Wonderful Sky-Ride” – mniej w nim progresu, więcej popu, a rockowo robi się dopiero pod koniec. W „The Gig” z kolei blues miesza się z jazzem. Szukalski wreszcie może być sobą, zwłaszcza w ostatnich sekundach, kiedy improwizując, nakłada na siebie ścieżki obu saksofonów – tenorowego i sopranowego.
Jeżeli ktoś posiada wcześniejsze wersje tego albumu i zastanawia się, czy warto zaopatrzyć się w tę najnowszą – odpowiadam: tak, przede wszystkim dla wspomnianych przeze mnie bonusów!
Skład:
Józef Skrzek – śpiew, gitara basowa, fortepian, fortepian elektryczny, syntezatory, harmonijka ustna (14), muzyka
Robert Gola (Golla) – gitara elektryczna, gitara akustyczna (9,10)
Tomasz Szukalski – saksofony sopranowy i tenorowy (2,4,5,10,11)
Janusz Ziomber – perkusja
gościnnie:
Hubert Rutkowski – instrumenty perkusyjne (1,10)
Jan ’Kyks’ Skrzek – harmonijka ustna (9,11)
oraz
Sławomir Piwowar – gitara elektryczna (13-18)
Jerzy Piotrowski – perkusja (13-18)
Tomasz Szukalski – saksofony sopranowy i tenorowy (15-18)