Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksander Mitta
‹Samolot w płomieniach›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSamolot w płomieniach
Tytuł oryginalnyЭкипаж
ReżyseriaAleksander Mitta
ZdjęciaWalerij Szuwałow
Scenariusz
ObsadaGieorgij Żżonow, Anatolij Wasiljew, Leonid Fiłatow, Aleksandra Jakowlewa, Irina Akułowa, Jekatierina Wasiljewa, Jurij Gorobiec, Aleksander Pawłow, Galina Gładkowa, Roma Monin, Komaki Kurihara, Jelena Korieniewa, Wadim Aleksandrow, Ludmiła Wielikaja, Jurij Gusiew, Aleksiej Jakubow, Aleksander Potapow, Iwan Ryżow, Maria Skworcowa
MuzykaAlfred Sznitke
Rok produkcji1979
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania144 min
Gatunekdramat, thriller
EAN5908312741176
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Feniks z popiołów
[Aleksander Mitta „Samolot w płomieniach” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Rok 1980 był szczególnie udany dla radzieckiej kinematografii. Do kin trafiły wtedy bijące rekordy oglądalności filmy „Piraci XX wieku”, „Moskwa nie wierzy łzom” oraz – będący odpowiedzią na amerykańskie obrazy katastroficzne z cyklu „Port lotniczy” – „Samolot w płomieniach” Aleksandra Mitty. I choć dzisiaj można już się podśmiechiwać z zastosowanych w nim efektów specjalnych, trzeba przyznać, że trzy dekady temu dzieło to autentycznie wywoływało dreszcze emocji.

Sebastian Chosiński

Feniks z popiołów
[Aleksander Mitta „Samolot w płomieniach” - recenzja]

Rok 1980 był szczególnie udany dla radzieckiej kinematografii. Do kin trafiły wtedy bijące rekordy oglądalności filmy „Piraci XX wieku”, „Moskwa nie wierzy łzom” oraz – będący odpowiedzią na amerykańskie obrazy katastroficzne z cyklu „Port lotniczy” – „Samolot w płomieniach” Aleksandra Mitty. I choć dzisiaj można już się podśmiechiwać z zastosowanych w nim efektów specjalnych, trzeba przyznać, że trzy dekady temu dzieło to autentycznie wywoływało dreszcze emocji.

Aleksander Mitta
‹Samolot w płomieniach›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSamolot w płomieniach
Tytuł oryginalnyЭкипаж
ReżyseriaAleksander Mitta
ZdjęciaWalerij Szuwałow
Scenariusz
ObsadaGieorgij Żżonow, Anatolij Wasiljew, Leonid Fiłatow, Aleksandra Jakowlewa, Irina Akułowa, Jekatierina Wasiljewa, Jurij Gorobiec, Aleksander Pawłow, Galina Gładkowa, Roma Monin, Komaki Kurihara, Jelena Korieniewa, Wadim Aleksandrow, Ludmiła Wielikaja, Jurij Gusiew, Aleksiej Jakubow, Aleksander Potapow, Iwan Ryżow, Maria Skworcowa
MuzykaAlfred Sznitke
Rok produkcji1979
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania144 min
Gatunekdramat, thriller
EAN5908312741176
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Koniec lat 70. ubiegłego wieku, kiedy Związkiem Radzieckim rządził coraz bardziej zniedołężniały i niezdolny do przeprowadzenia jakichkolwiek reform Leonid Breżniew, to w historii tego kraju epoka totalnego zastoju – zarówno politycznego, jak i gospodarczego. Kraj pogrążony był w stagnacji, w środkach masowego przekazu mniej lub bardziej oficjalnie rehabilitowano Józefa Stalina, a opozycjonistów wciąż jeszcze wsadzano do szpitali psychiatrycznych (z rozpoznaniem „schizofrenii bezobjawowej”). Mimo to przywódcom na Kremlu nieobce były zupełnie nierealistyczne sny o potędze. Jednym z przejawów mocarstwowości Moskwy miały być zorganizowane w 1980 roku w stolicy Kraju Rad letnie Igrzyska Olimpijskie, na które notabene zrzucić musiał się prawie cały tak zwany obóz demokratyczny, czyli państwa z sowieckiej strefy wpływów. Święto sportu wypadło jednak bardzo blado, ponieważ z powodu radzieckiej interwencji zbrojnej w Afganistanie wiele krajów świata (ze wszystkich, poza Australią, kontynentów) zbojkotowało zawody. Na dodatek, jakby tego było mało, propagandową fetę zepsuł, jak zawsze krnąbrny i nieprzewidywalny, Włodzimierz Wysocki, który zmarł 25 lipca, tydzień po uroczystym otwarciu imprezy. Jego pogrzeb trzy dni później nie tylko bowiem sparaliżował centrum Moskwy, ale również przykuł uwagę większości zagranicznych korespondentów. Jakby na przekór wszystkim tym wydarzeniom, kinematografia naszych ówczesnych wschodnich sąsiadów miała się w tym czasie znakomicie. W 1980 roku do kin weszły trzy wyprodukowane kilka miesięcy wcześniej obrazy, które stały się wielkimi hitami frekwencyjnymi (choć nie zawsze artystycznymi). Rekordy popularności bili, najmniej w tym zestawie ambitni, sensacyjni „Piraci XX wieku” Borisa Durowa, którzy przyciągnęli przed ekrany prawie 88 milionów widzów; na nagrodzony Oscarem melodramat Władimira Mieńszowa „Moskwa nie wierzy łzom” wybrało się niespełna 84,5 miliona, a na trzeci na liście katastroficzny „Samolot w płomieniach” Aleksandra Mitty trochę ponad 71 milionów, co – mimo znacznej różnicy w stosunku do liderów – wciąż było wynikiem wzbudzającym najwyższy szacunek.
Zapatrzony w Hollywood
Aleksandr Naumowicz Mitta (a właściwie Rabinowicz, bo tak brzmi jego prawdziwe nazwisko) urodził się w Moskwie w 1933 roku. Do kinematografii trafił kuchennymi drzwiami. Mając dwadzieścia dwa lata, został bowiem absolwentem stołecznego Państwowego Uniwersytetu Budownictwa imienia Waleriana Kujbyszewa, po ukończeniu którego krótko pracował jako grafik i karykaturzysta w pismach satyrycznych. Zajęcie to nie odpowiadało jednak jego artystycznym ambicjom, więc wkrótce rozpoczął studia we Wszechzwiązkowym Państwowym Instytucie Kinematografii (WGIK), ucząc się fachu reżyserskiego pod okiem Michaiła Romma („Lenin w Październiku”, „Marzenie”, „9 dni jednego roku”). Dyplom obronił w 1960 roku i już kilka miesięcy później zrealizował swój pierwszy pełnometrażowy film (co prawda jeszcze nie samodzielnie, lecz do spółki z Aleksiejem Sałtykowem) – był to, nakręcony na podstawie powieści Aleksandra Chmielika, dramat młodzieżowy „Mój przyjaciel Kola” („Drug moj, Kolka!”). W kolejnych obrazach – „Bez stracha i uprieka” (1962) oraz „Dzwonią, otwórzcie drzwi!” („Zwoniat, otkrojtie dwier’”, 1965) – Mitta podejmował tę samą tematykę. Odskocznią w dorosłe kino okazała się natomiast tragikomedia „Świeć, moja gwiazdo” („Gori, gori moja zwiezda”, 1969), na planie której reżyser zgromadził doborowe grono aktorskie – między innymi Olega Tabakowa, Jewgienija Leonowa, Olega Jefremowa, Władimira Naumowa, Leonida Kurawliowa i Marlena Chucyjewa1). Na początku następnej dekady Aleksandr Naumowicz wrócił do sprawdzonej tematyki i zrealizował następny film dla dzieci – „Kropka, kropka, przecinek” („Toczka, toczka, zapiataja”, 1972). W nakręconej dwa lata później w koprodukcji z Japończykami (w roli współreżysera wystąpił Kenzi Yesida) obyczajowej opowieści „Yuriko – moja miłość” („Moskwa, liubow moja”) przedstawił historię młodej dziewczyny z Kraju Kwitnącej Wiśni, która przyjechała do stolicy Kraju Rad uczyć się tańca2). Tym dziełem Mitta ostatecznie udowodnił, że potrafi tworzyć wartościowe obrazy również dla dorosłego widza.
Lata 70. były szczególnie udane dla reżysera. Po sukcesie „Yuriko…” Aleksandr Naumowicz zabrał się za adaptację prozy Aleksandra Puszkina. Nie poszedł jednak najbardziej przewidywalną drogą i nie rzucił się na żaden z klasycznych tekstów mistrza. Wybrał nieco zapomnianą powieść historyczną „Murzyn Piotra Wielkiego” (1827), z której narodziło się najbardziej chyba znane, obok „Samolotu w płomieniach”, dzieło Mitty – komediodramat „Jak car Piotr Ibrahima swatał” (1976) z wyśmienitą kreacją Wołodii Wysockiego. Film był wielkim zaskoczeniem, przede wszystkim dlatego, że jego autor po raz pierwszy pokusił się o realizację obrazu kostiumowego. Jeszcze większa niespodzianka miała czekać widzów cztery lata później! Aleksandr Naumowicz zawsze z wielką uwagą śledził to, co działo się w Hollywood; na dodatek nie miał w pogardzie, jak wielu jego kolegów po fachu, kina komercyjnego. Zdawał sobie jednak doskonale sprawę z tego, że w Związku Radzieckim trudno będzie nakręcić wysokobudżetowy, obfitujący w efekty specjalne, obraz, którego autor nie zajmie się – dla władz zawsze aktualną – tematyką Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Mimo to próbę taką podjął. Był to czas, kiedy triumfy na ekranach kin całego świata – poza Krajem Rad – święciła katastroficzna seria „Port lotniczy”, zapoczątkowana filmem George’a Seatona (1970), a potem kontynuowana przez Jacka Smighta (1975) oraz Jerry’ego Jamesona (1977)3). Mitta doszedł do wniosku, że ojczyzna światowego proletariatu zasługuje na swoją wersję opowieści o bohaterskich pilotach ratujących życie pasażerów zagrożonego katastrofą samolotu i zwrócił się z prośbą o napisanie odpowiedniego scenariusza do Julija Dunskiego i Walerija Frida, od lat tworzących niezwykle zgrany duet literacki. Tekst gotowy był w ciągu kilku miesięcy i jeszcze w 1977 roku ukazał się w wydawanym raz do roku almanachu „Scenariusze filmowe”; nosił wówczas tytuł „Szczególne okoliczności” („Osobyje obstojatielstwa”). Kiedy przystąpiono do zdjęć, został on jednak zmieniony na „Margines bezpieczeństwa” („Zapas procznosti”), by ostatecznie stać się „Załogą” („Ekipaż”). W Polsce posłużono się natomiast dużo bardziej atrakcyjnym z komercyjnego punktu widzenia „Samolotem w płomieniach”, choć uczciwie trzeba przyznać, że oryginalny jest znacznie bliższy treści dzieła.
Skąd wziąć samolot?
Droga do powstania filmu była długa i wyboista. Mosfilm wprawdzie dość szybko dogadał się z Aerofłotem w sprawie udostępnienia terminali lotniczych do zdjęć, ale wciąż brakowało samolotu Tu-154, na pokładzie którego miała rozgrywać się najbardziej dramatyczna część akcji. W tym czasie bowiem wszystkie wyprodukowane w Związku Radzieckim maszyny, które nie zostały sprzedane za granicę, znajdowały się w eksploatacji. W sukurs przyszedł producentom los. I choć trudno nazwać to, co wydarzyło się 18 lutego 1978 roku na lotnisku Tołmaczowo w Nowosybirsku fartem, szczęśliwym trafem obyło się bez ofiar w ludziach. Na pasie startowym zapalił się samolot; służby ratownicze ocaliły jedynie jego ogon, który następnie przetransportowano do Moskwy i podarowano ekipie filmowej. Ale to wciąż było mało. Fortuna miała jednak baczenie na Aleksandra Mittę i jego współpracowników. Kilka miesięcy później na pokładzie innego Tu-154, pełniącego funkcję latającego laboratorium, jeden z uczonych, który brał udział w eksperymencie naukowym, rozlał rtęć. Maszynę trzeba było odesłać do remontu. Władze Mosfilmu poprosiły, aby w trakcie naprawy umożliwić w jego wnętrzach realizację zdjęć, na co wyrażono zgodę. Dopiero od tego momentu prace nad obrazem mogły ruszyć pełną parą.
Film Mitty składa się z dwóch, całkowicie od siebie odmiennych, części; jedyne, co je łączy, to postacie głównych bohaterów – tytułowej (w wersji rosyjskiej) „Załogi”. Część pierwsza to typowa opowieść obyczajowa z elementami melodramatu (w większym) i komedii romantycznej (w mniejszym stopniu); druga nawiązuje już bezpośrednio do katastroficznych produkcji hollywoodzkich z serii „Port lotniczy” i jest klasycznym thrillerem. Andriej Wasiljewicz Timczenko to pilot samolotów pasażerskich z wieloletnim doświadczeniem. Pracy poświęca się bez reszty i z tego też powodu nie ma zbyt dużo czasu, który mógłby poświęcić rodzinie. Żona Aniuta, lekarka, zajmuje się głównie swoimi pacjentami; córka Natasza, która jeszcze niedawno była sympatyczną i nie sprawiającą żadnych problemów nastolatką, teraz już studiuje, chodzi własnymi drogami i z rodzicami wiąże ją coraz mniej. Pewnego dnia oznajmia matce, że jest w ciąży; jeszcze bardziej zaskoczony tą informacją jest Andriej Wasiljewicz. Najbardziej dziwi go jednak nastawienie córki, która odrzuca propozycję małżeństwa składaną wielokrotnie przez ojca jej dziecka. Dziewczyna zarzuca Kostii, że jest człowiekiem bez osobowości, a z takim nie ma zamiaru wiązać się na całe życie. Odpoczywając na podmoskiewskiej daczy, Timczenko spotyka się ze swoim dawnym kompanem, emerytowanym lotnikiem Iwanem Piotrowiczem, który przedstawia mu swoją wnuczkę. Tamara – młoda, piękna i niezależna – chciała zostać aktorką, ale nie powiodło jej się podczas egzaminów wstępnych do szkoły teatralnej; znała dobrze angielski, więc zatrudniła się w liniach lotniczych jako stewardessa. Iwan Piotrowicz, martwiący się o przyszłość dziewczyny, prosi, aby Andriej Wasiljewicz wziął ją pod swoje skrzydła. Ten z kolei nie ma śmiałości odmówić staremu przyjacielowi. Na Tamarę natychmiast zwraca uwagę inżynier pokładowy Igor Skworcow. Jest niepoprawnym playboyem, który nie przepuszcza żadnej z pięknych kobiet, jakie pojawiają się na jego drodze. Ma jednak twarde zasady – nigdy nie obiecuje małżeństwa ani… wierności. Niedoszła aktorka, którą bez większych problemów zaciąga do łóżka, na pierwszy rzut oka akceptuje taki układ. Tyle że los lubi płatać figle i ich wzajemne relacje bardzo szybko wymykają się spod kontroli. W pewnym momencie będzie musiał nawet zareagować Timczenko, który obiecał przecież dziadkowi Tamary, że pod jego czujnym okiem dziewczynie nie stanie się żadna krzywda.
Równolegle Mitta prowadzi w części pierwszej wątek nieszczęśliwego małżeństwa Walentina Gieorgijewicza Nienarokowa. Przed laty pracował on w lotnictwie cywilnym, latając w załodze Andrieja Wasiljewicza. Gdy jednak poznał młodą studentkę z prowincji Alę (Alewtinę) Fiodorownę, zakochał się w niej bez pamięci, rzucił dotychczasowe zajęcie i opuścił Moskwę, aby zamieszkać ze swoją ukochaną. Szybko okazało się, że związek ten był jedną wielką pomyłką; nie scementowało go nawet przyjście na świat synka Alika. Ala miała pretensje do męża dosłownie o wszystko – że za dużo pracuje, a za mało czasu poświęca rodzinie, że Alik się jąka, a kiedy Walentin jest w domu, chłopiec poświęca mu znacznie więcej uwagi niż matce. Kobieta zamienia ich ognisko domowe w prawdziwe piekło, nie patrząc na to, że utrudzony ciężką, ryzykowną i niezwykle odpowiedzialną pracą pilota śmigłowca w służbach ratowniczych, Nienarokow po powrocie na łono rodziny pragnie przede wszystkim spokoju i odpoczynku. Po wielu perypetiach pomocną dłoń wyciąga do niego Skworcow, który prosi Timczenkę, aby ściągnął Walentina Gieorgijewicza do Moskwy i załatwił mu ponowne zatrudnienie w Aerofłocie. Tak skompletowana załoga staje wkrótce przed najpoważniejszym wyzwaniem w swojej karierze zawodowej. W Bidri – to fikcyjne miasto, którego krytycy doszukiwali się bądź to w Iranie, bądź na północnym Kaukazie – gdzie radzieccy naukowcy wybudowali potężną rafinerię ropy naftowej, dochodzi do tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi. Tu-154 pod dowództwem Andrieja Wasiljewicza zostaje wysłany w miejsce katastrofy z ładunkiem lekarstw i żywności. Na miejscu okazuje się jednak, że następują kolejne wstrząsy, miastu, rafinerii i lotnisku grozi całkowita zagłada, trzeba więc natychmiast ewakuować rannych oraz rodziny pracowników. W czasie startu maszyna zostaje poważnie uszkodzona – przestaje funkcjonować jeden z silników, z powodu pęknięcia w ogonie kadłuba rozhermetyzowuje się jeden z salonów, na dodatek nie działa dźwignia steru wysokości, co praktycznie uniemożliwia bezkolizyjne lądowanie. Załoga Timczenki będzie musiała nie tylko dokonać nadludzkiego wysiłku, by cało wyjść z opresji, ale również wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia. Lot ten stanie się dla wszystkich członków ekipy wielką próbą charakterów. Czy zdadzą najtrudniejszy egzamin?
Erotyzm w radzieckim wydaniu
W części „katastroficznej” filmu Mitta nie wykroczył poza hollywoodzki schemat; na dodatek w porównaniu z produkcjami amerykańskimi „Samolot w płomieniach” wypada znacznie gorzej pod względem efektów specjalnych, chociaż i tak – jak na ówczesne kino krajów demokracji ludowej – mogły one zapierać dech w piersiach. Znacznie lepiej za to rosyjski reżyser poradził sobie w części „obyczajowo-melodramatycznej”. Znakomicie nakreślone sylwetki głównych bohaterów, idealnie wyważone proporcje pomiędzy gorzką i słodką stroną życia, bez popadania z jednej strony w cukierkowość typową dla komedii romantycznych, z drugiej – bez obowiązkowych w tamtych latach w kinie radzieckim elementów propagandowych – to największe zalety dzieła Aleksandra Naumowicza. Jednym słowem: reżyserowi udało się przemycić na ekran kawał prawdy o sowieckiej obyczajowości końca lat 70., nie zawsze zresztą zgodnej z oficjalnym wizerunkiem. Natasza zachodzi w ciążę i decyduje się zostać samotną matką, Walentin rozwodzi się z Alą, Igor zmienia kochanki jak rękawiczki, Tamara wdaje się w romans ze starszym mężczyzną, w czym przypomina wyzwolone kobiety z krajów Europy Zachodniej. Nikt nie ma wątpliwości, że takie rzeczy nawet w Kraju Rad były na porządku dziennym. Ale żeby pokazać to na dużym ekranie? Uwagę przykuwały również sceny erotyczne, co prawda, bardzo nieśmiałe, lecz i tak, jak na kino radzieckie epoki Breżniewa, zadziwiające. Zaskakiwać mogły one tym bardziej, że obraz Mitty powstał przecież kilka dobrych lat przed zadekretowaniem przez Michaiła Gorbaczowa pierestrojki, która zdjęła z artystów gorset poprawności obyczajowej. W końcu lat 80. XX wieku wielkim szokiem dla Rosjan były dwa filmy obyczajowe, które stały się jednymi z symboli „przebudowy” w kinematografii – „Mała Wiera” (1988) Wasilija Piczuła oraz „Dewizówka” (1989) Piotra Todorowskiego. Pierwszy opowiadał o nastolatce, która w odruchu buntu przeciwko rodzicom, związała się z dawnym przyjacielem swego starszego brata, co prostą drogą doprowadziło do rodzinnej tragedii, bohaterką drugiego była natomiast leningradzka prostytutka (Tania Zajcewa), uprawiająca nierząd z zagranicznymi turystami, aby zdobyć pieniądze na leczenie ciężko chorej matki. „Samolot w płomieniach”, choć może nie tak samo śmiało, mówił jednak w zasadzie o tym samym – kryzysie rodziny, braku wartości i niezgodzie młodego pokolenia na rzeczywistość stworzoną przez starszych. Natasza i Tamara z filmu Mitty niczym się bowiem tak naprawdę nie różnią od Wiery czy Tanii.
Sowiecka cenzura bardzo dokładnie przyglądała się dziełu Aleksandra Naumowicza, wymuszając na nim dokonanie zmian w fabule. Podstawowa dotyczyła zakończenia. W oryginalnym scenariuszu Andriej Timczenko umiera na zawał serca na oczach widzów. Scenę tę zakwestionowali dwaj ministrowie – lotnictwa i kinematografii. Przez miesiąc wywierali presję na Mittę, niejednokrotnie dochodziło nawet do kłótni, podczas których reżyser potrafił ponoć ostrymi słowami zrugać oficjeli; ostatecznie jednak uległ i film kończy się – na szczęście umiarkowanym – happy endem. To była cena, jaką artysta musiał zapłacić za zgodę na skierowanie obrazu do szerokiej dystrybucji. Czy było warto? Na pewno – tak! Świadczy o tym chociażby ponad 71 milionów osób, które do końca 1980 roku kupiły bilet do kina, aby emocjonować się osobistymi i zawodowymi perypetiami nie zawsze zgodnej, ale na pewno sympatycznej załogi Tu-154. Obraz spodobał się także krytykom. Otrzymał nagrodę na Wszechzwiązkowym Festiwalu Filmowym w tadżyckim Duszanbe, a Związek Kompozytorów Tadżykistanu dodatkowo wyróżnił autora ścieżki dźwiękowej Alfreda Sznitkego. Kłopoty z cenzurą nie były jedynymi, z którymi musieli poradzić sobie realizatorzy „Samolotu w płomieniach”. Ogromnym problemem okazało się również skompletowanie obsady. Kilku aktorów przewidzianych do głównych ról z różnych przyczyn zrezygnowało bowiem z udziału w tym projekcie i na gwałt trzeba było szukać nowych. Najwięcej kłopotów przysporzyło znalezienie właściwej osoby do roli Tamary. Początkowo miała ją zagrać Jelena Prokłowa, ale w tym samym czasie, gdy kręcono film, Oleg Jefremow poprosił ją o występ w kilku spektaklach Moskiewskiego Akademickiego Teatru Artystycznego (MChAT), gdzie miała zastąpić Irinę Miroszniczenko, która wyjechała właśnie do Ameryki Południowej – i aktorka wybrała scenę.
Narodziny gwiazdy
Po dość długich poszukiwaniach jeden z asystentów zwrócił uwagę na młodą studentkę szkoły aktorskiej Aleksandrę Jakowlewą, która wtedy nosiła jeszcze panieńskie nazwisko Iwanes. Zgodnie z obowiązującymi zasadami, aby dziewczyna pojawiła się na planie filmowym, należało wcześniej uzyskać zgodę władz uczelni. Na spotkanie z nimi wybrał się producent wykonawczy obrazu Boris Krisztułow. Zakładając z góry, że rektor będzie kręcił z niezadowolenia nosem, z ogromnym zdziwieniem przyjął jego słowa: „Róbcie! Ona jest wolna”. Po chwili okazało się, że pannę Iwanes relegowano właśnie ze szkoły z powodu ciągłych spóźnień na zajęcia i odkładania w nieskończoność poprawek egzaminów. Młoda aktorka, mająca wówczas zaledwie dwadzieścia jeden lat, przysparzała zresztą również zmartwień ekipie realizatorskiej „Samolotu w płomieniach”. Ciągle o czymś zapominała, kłamała, wprowadzała w błąd. Doszło do tego, że po dwóch miesiącach pracy reżyser postanowił się z nią rozstać. Gdy usłyszał o tym Krisztułow, dostał dreszczy. Przerażała go sama myśl, że trzeba będzie w ekspresowym tempie znaleźć następczynię Jakowlewej. O jej pozostaniu na planie zdecydowała jednak nie ewentualna choroba producenta, ale względy ekonomiczne – najnormalniej w świecie zabrakłoby pieniędzy na powtórne nakręcenie scen, w których artystka zdążyła już zagrać. I dobrze się stało, bo choć bardzo niepokorna, aktorka miała jedną istotną zaletę – nie wstydziła się własnej nagości. A grana przez nią bohaterka dość często, co było prawdziwym ewenementem w kinie radzieckim, lądowała w łóżku z mężczyzną. W następnej dekadzie Jakowlewa stała się jedną z najpopularniejszych gwiazd filmowych w Kraju Rad. Wystąpiła między innymi w „Łzy płynęły” (1982) Gieorgija Danieliji oraz „Człowieku z Bulwaru Kapucynów” (1987) Ałły Surikowej, po czym na początku lat 90. wycofała się z branży.
Aktorem zmuszanym do odgrywania scen erotycznych z Jakowlewą był Leonid Fiłatow (rocznik 1946), który wcielił się w inżyniera pokładowego Igora Skworcowa. Dlaczego „zmuszanym”? Ponieważ przyszło mu grać playboya i niepoprawnego kobieciarza, mimo że prywatnie był człowiekiem bardzo skromnym i niezwykle nieśmiałym. Sceny łóżkowe ogromnie go peszyły; w żadnej z nich nie zdecydował się nawet na ściągnięcie spodni. Był absolwentem moskiewskiej Wyższej Szkoły Teatralnej imienia Borisa Szczukina, po ukończeniu której w 1969 roku znalazł się w trupie Teatru na Tagance; występował na jego deskach przez czternaście lat, czyli do momentu emigracji Jurija Lubimowa, potem przeniósł się do konkurencyjnego „Sowriemiennika”. Rola Skworcowa była dopiero jego drugim występem przed kamerą. W latach 80. zagrał między innymi w historycznej epopei Grigorija Kochana „Jarosław Mądry” (1981), melodramacie Eldara Riazanowa „Zapomniana melodia na flet” (1987), sensacyjnym radziecko-syryjskim „Zagonie” (1987) Igora Gostiewa oraz w tragikomedii Karena Szachnazarowa „Miasto Zero” (1989). Z zawodu wycofał się w 1993 roku, a zmarł dziesięć lat później. Pilotowi Walentinowi Nienarokowowi swoją twarz podarował rówieśnik Fiłatowa, Anatolij Wasiljew, który fachu uczył się w szkole teatralnej przy MChAT. Na dużym ekranie zadebiutował w „Stepie” (1977) Siergieja Bondarczuka, dekadę później pojawił się jeszcze w jego „Borysie Godunowie” (1986). W monumentalnym „Michajło Łomonosowie” (1984-1986) Aleksandra Proszkina zagrał natomiast ojca tytułowego bohatera. W ostatnich latach jego gwiazda znacznie jednak przybladła; obecnie pojawia się głównie w produkcjach telewizyjnych – kolejnych seriach komedii romantycznej „Balzakowskij wozrast” (2004-2007) oraz obyczajowych „Swatach” (2008-2010). Mniejsze lub większe kariery stały się również udziałem innych aktorów „Samolotu w płomieniach”. Jekatierinę Wasiljewą – filmową Aniutę, żonę Timczenki – czytelnicy „Esensji” mogą kojarzyć z „Ojca” (2007) Iwana Sołowowa oraz „Czarnej Błyskawicy” (2009) Aleksandra Wojtinskiego i Dmitrija Kisieliowa. Aleksandr Pawłow (nawigator) dał się poznać dzięki „Zbrodni i karze” (1969) Lwa Kulidżanowa, „Agonii” (1975) Elema Klimowa, „Łzy płynęły” (1982) Danieliji oraz „Prostytutkom” (2006) Jurija Moroza. Jelena Korieniewa (Nonna, jedna z kochanek Skworcowa) zagrała w „Syberiadzie” (1978) Andrieja Konczałowskiego i „Różach dla Elzy” (2009) jego syna Jegora. Z kolei pojawiający się w epizodycznej roli emerytowanego lotnika Iwana Piotrowicza Iwan Ryżow ma na koncie udział we „Wrogich żywiołach” (1953) Michaiła Kałatozowa, „Cichym Donie” (1958) Siergieja Gierasimowa, „Pokoju przychodzącemu na świat” (1961) Aleksandra Ałowa i Władimira Naumowa oraz „Kalinie czerwonej” (1973) Wasilija Szukszyna. Szczęścia nie miała jedynie, nie wiedzieć czemu, Irina Akułowa (eksżona Nienarokowa), o której dzisiaj już nikt prawie nie pamięta.
Życiorys jak z filmu
Głównego bohatera filmu, Andrieja Timczenkę, zagrał Gieorgij Stiepanowicz Żżonow. Postać to niezwykła; aktor, którego biografia byłaby znakomitym materiałem na scenariusz obrazu o tragicznych losach inteligencji w stalinowskiej Rosji. Urodził się w 1915 roku w Piotrogrodzie (czyli dawnym i obecnym Petersburgu). Jako siedemnastolatek ukończył wydział akrobatyczny Technikum Estradowo-Cyrkowego, a trzy lata później – wydział kinowy Leningradzkiego Instytutu Sztuk Scenicznych, w którym jego opiekunem był Siergiej Gierasimow. Rok wcześniej w Leningradzie, najprawdopodobniej na zlecenie Stalina, zamordowany został przywódca partii komunistycznej w tym mieście Siergiej Kirow. Sowiecki dyktator wykorzystał jego śmierć do rozprawy z przeciwnikami politycznymi. Wielu mieszkańców dawnej rosyjskiej stolicy dotknęły represje, wśród nich znalazła się również rodzina Żżonowa – jego starszego brata aresztowano, a rodziców zesłano do Kazachstanu; Gieorgij Stiepanowicz, mimo nakazu władz, nie opuścił grodu nad Newą, za co został zatrzymany przez NKWD. Z więzienia wyciągnął go dawny nauczyciel, Gierasimow, po czym – wiedząc o trudnym losie byłego ucznia – dał mu rolę w swoim „Mieście młodzieży” (1938). Film kręcono w Komsomolsku nad Amurem w Kraju Chabarowskim na Dalekim Wschodzie, co miało dodatkowo ten plus, że młody aktor mógł na jakiś czas zniknąć z oczu obserwujących go czekistów. W pociągu w drodze na Wschód Żżonow wdał się jednak w rozmowę z jadącym do Władywostoku amerykańskim dyplomatą, ktoś doniósł o tym i aktora ponownie aresztowano, oskarżono o szpiegostwo i zesłano do Magadanu. Na wolność wyszedł w 1947 roku; wówczas też po raz kolejny pomocną dłoń wyciągnął do niego Gierasimow, ściągając Gieorgija Stiepanowicza do Swierdłowska (dzisiejszego Jekaterynburga na Uralu). Niestety, po dwóch latach NKWD przypomniało sobie o dawnym „szpiegu” i zamknęło go po raz trzeci. Tym razem aktor trafił do Norylska w Kraju Krasnojarskim za kołem polarnym. Obóz opuścił po pięciu latach.
Właściwą karierę aktorską Żżonow4) mógł zacząć dopiero w końcu lat 50. Jakby nadrabiając stracony czas, przyjmował mnóstwo ról, wiele z nich przeszło do historii kina radzieckiego. Z filmów powstałych w epoce Chruszczowa warto wymienić: historyczno-rewolucyjne epopeje „W dni Października” Siergieja Wasiljewa i „Dzień pierwszy” Fridricha Ermlera, melodramat „Dorogoj moj cziełowiek” Josifa Chejfica (wszystkie z 1958 roku), fantastycznonaukową „Planetę burz” (1961) Pawła Kluszancewa5) oraz „Ciszę” (1963) Władimira Basowa według słynnej „odwilżowej” powieści Jurija Bondariewa. Sławę i nieśmiertelność zapewniły mu jednak komedia Eldara Riazanowa „Złodzieje samochodów” (1966), wojenna dylogia Willena Azarowa „Droga do Saturna” i „Koniec Saturna” (1967) oraz szpiegowska tetralogia Wienamina Dormana o agencie radzieckich służb specjalnych Michaile Tuljewie: „Oszybka rezidenta” (1968), „Sud’ba rezidenta” (1970), „Wozwraszczenije rezidenta” (1982) i „Koniec operacyi Rezident” (1986). Do udanych może zaliczyć również role w wojennym „Gorącym śniegu” (1972) Gawriiła Jegiazarowa (ponownie na podstawie powieści Bondariewa), wspomnianym już wcześniej „Zagonie” Gostiewa oraz fantastycznym „Końcu wieczności” Andrieja Jermasza (oba z 1987 roku). Po raz ostatni Żżonow pojawił się na ekranie w historycznym dramacie Igora i Dmitrija Tałankinów „Niezrimyj putieszestwiennik” (1998), opowiadającym o ostatnich dniach życia cara Aleksandra I Romanowa (zagrał w nim dworskiego medyka). Zmarł przed pięcioma laty, pozostawiając po sobie nie tylko kilkadziesiąt ról filmowych, ale również dziesięć książek wspomnieniowych, w których opisał całe swoje niezwykłe życie.
Przyjaźń na całe życie
Niecodzienną biografią obdarzeni zostali przez los również scenarzyści „Samolotu w płomieniach”. Julij Dunski (urodzony w Moskwie) oraz Walerij Frid (który przyszedł na świat w syberyjskim Tomsku) byli rówieśnikami. Uczyli się w jednej szkole, choć uczęszczali do różnych klas; mając po osiemnaście lat, w 1940 roku razem poszli na studia do WGIK-u. Cztery lata później zdali egzaminy teoretyczne, po czym zgłosili się jako ochotnicy na front. Nigdy tam jednak nie dotarli, po drodze zostali bowiem aresztowani przez NKWD. Oskarżono ich o członkostwo w tajnej młodzieżowej organizacji antysowieckiej, która za cel stawiała sobie przeprowadzenie zamachu na życie Stalina. Wraz z nimi za kratki powędrowało jeszcze kilkanaście osób, które na początku lat 40. spotykały się w mieszkaniu Niny Jermakowej6) na moskiewskim Arbacie. Dunskiego i Frida skazano na dziesięć lat łagru, po opuszczeniu którego jeszcze przez dwa lata mieli przebywać na zesłaniu. Mimo że Stalin zmarł w 1953 roku, odsiedzieli swą karę do końca. Do Moskwy wrócili dopiero w 1957 roku, już po oficjalnej rehabilitacji. Wtedy też zdali ostatnie egzaminy na WGIK-u i otrzymali dyplomy. Zawsze pracowali wspólnie. Począwszy od debiutanckiego dramatu „Słuczaj na szachtie wosiem’” (1957) Władimira Basowa, poprzez antystalinowską przypowieść „Był sobie dziad i baba” (1964) Grigorija Czuchraja, wojenny „Przeciw Wranglowi” („Służyli dwa towariszcza”, 1968) Jewgienija Kariełowa (z kolejną wspaniałą rolą Wysockiego), ironiczny „Jak car Piotr Ibrahima swatał” (1976) Mitty, aż po dwa odcinki serialu kryminalnego „Przygody Sherlocka Holmesa i doktora Watsona” (1979) Igora Masliennikowa. Dramatyczna młodość odcisnęła na nich swoje piętno; mniej odporny psychicznie Dunski popełnił samobójstwo w marcu 1982 roku, Frid przeżył przyjaciela o szesnaście lat. Także po śmierci stanowią nierozerwalną parę, spoczywają bowiem w jednej mogile na moskiewskim Cmentarzu Dońskim7). Dzisiaj obaj patronują stypendium, jakie każdego roku otrzymują najlepsi studenci wydziału scenariuszowego WGIK-u.
Autorem zdjęć do obrazu Mitty był Walerij Szuwałow, czytelnikom „Esensji” znany już chociażby z recenzji „12 krzeseł” (1971) Leonida Gajdaja; zapis nutowy ścieżki dźwiękowej wyszedł natomiast spod pióra Alfreda Sznitkego (radzieckiego Niemca z Powołża), który swoimi kompozycjami ozdobił między innymi „Komisarza” (1967) Aleksandra Askoldowa, „Wujaszka Wanię” (1970) Andrieja Konczałowskiego, „Dworzec Białoruski” (1970) Andrieja Smirnowa oraz „Wniebowstąpienie” (1976) Łarisy Szepitko. Nacieszywszy się wielkim sukcesem frekwencyjnym „Samolotu w płomieniach”, reżyser po dwóch latach zabrał się do pracy nad kolejnym obrazem. W 1982 na ekrany kin weszła – zrealizowana w koprodukcji z Rumunami i Czechami – baśń dla dzieci „Skazka stranstwij”, a sześć lat później radziecko-japoński dramat psychologiczny „Szag”; do „Zaginionego na Syberii” (1990) dorzucili się z kolei Brytyjczycy. W nowej Rosji, po części zapewne z powodu zaawansowanego wieku, Aleksandr Naumowicz z biegiem lat kręcił coraz mniej. Dla telewizji zrealizował dwa melodramatyczne seriale: „Granica. Tajożnyj roman” (2000) oraz „Lebiedinyj raj” (2005), dla kina zaś – dramat sensacyjny „Raskalionnaja subbota” (2002). Za ciekawostkę uznać można natomiast jego kolejny aktorski epizod – w „Domu Słońca” (2009) Garika Sukaczowa.
koniec
28 września 2010
1) Z Marlenem Chucyjewem łączyły Mittę szczególne więzi. Będąc jeszcze początkującym reżyserem, Aleksandr Naumowicz pojawił się jako aktor w dwóch filmach Chucyjewa: słynnym melodramacie młodzieżowym „Mam dwadzieścia lat” (1964) oraz romansie „Lipcowy deszcz” (1966). Później kilka razy sam zatrudniał swego mistrza.
2) Główną bohaterkę zagrała Komaki Kurihara, która później pojawiła się jeszcze w dwóch filmach Mitty: w malutkim epizodzie w „Samolocie w płomieniach” (1979) oraz w znacznie większej roli w dramacie „Szag” (1988).
3) Ostatnią, czwartą część nakręcił w 1979 roku David Lowell Rich. Prace nad nią trwały niemal równolegle z „Samolotem w płomieniach”.
4) Zadebiutował jako szesnastolatek w komediodramacie Nikołaja Ekka „Putiewka w żyzn’” (1931), pierwszym radzieckim filmie dźwiękowym. Rok później dane mu było zagrać pierwszą główną rolę – w historyczno-rewolucyjnym obrazie Eduarda Iogansona „Oszybka gieroja”, który, niestety, nie zachował się do naszych czasów. Pojawił się także w legendarnym „Czapajewie” (1934) braci Gieorgija i Siergieja Waslijewów. Między zesłaniami zagrał tylko w jednym filmie – „Alitet uchodit w gory” (1949) Marka Donskoja – i to na dodatek niewiele znaczący epizod.
5) Film Kluszancewa jakimś cudem trafił do Stanów Zjednoczonych i spodobał się Rogerowi Cormanowi. Słynny producent i reżyser horrorów klasy B i C postanowił dokonać pewnych przeróbek, dokręcił kilka nowych scen i całość wypuścił na rynek amerykański pod tytułem „Voyage to the Prehistoric Planet” (1965) w reżyserii Curtisa Harringtona. Trzy lata później radziecki obraz poddał kolejnemu recyklingowi i wyprodukował koszmarek zatytułowany „Voyage to the Planet of Prehistoric Women”. To wątpliwej jakości dzieło podpisał niejaki Derek Thomas, pod którym to pseudonimem ukrył się debiutujący Peter Bogdanovich.
6) Po odbyciu kary i powrocie do Moskwy Jermakowa poznała radzieckiego fizyka żydowskiego pochodzenia Witalija Ginzburga i wyszła za niego za mąż. W 2003 roku Ginzburg został laureatem Nagrody Nobla.
7) W swoich szufladach Dunski i Frid pozostawili jeszcze niezrealizowane scenariusze. Na podstawie jednego z nich w 2005 roku Aleksiej Karielin nakręcił wzruszający dramat wojenny „Czas zbierania kamieni”.

Komentarze

29 IX 2010   15:58:59

Mylący tytuł artykułu, myślałem, że napisaliście o wielkim powrocie Joaquina. :)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.