WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Warszawska Fundacja Filmowa |
Cykl | Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy |
Miejsce | Warszawa |
Od | 8 października 2010 |
Do | 17 października 2010 |
WWW | Strona |
26 WFF: Wtorek, 12.10Półmetek festiwalu za nami, a dobrych filmów wciąż jak na lekarstwo. Argentyna trąci dydaktyzmem („Usta” Lozy i Funda), Polska próbuje przywrócić histerię wokół HIV („50/50” Nowińskiego i Długokeckiej), USA po raz enty przypomina, że liceum to okres walki na egzaltowanym froncie („Strzeż się Gonza” Goluboffa) a Rosja ciekawą refleksję nad ojcowską miłością psuje kryminalnymi wątkami („Synek” Sadilovej). Poziom trzyma jedynie Christoffer Boe. Eksperymentując z nakładaniem rzeczywistości sprawia widzom kolejną wizualną frajdę („Wszystko będzie dobrze”). Faworytów nadal nie widać.
Artur Zaborski26 WFF: Wtorek, 12.10Półmetek festiwalu za nami, a dobrych filmów wciąż jak na lekarstwo. Argentyna trąci dydaktyzmem („Usta” Lozy i Funda), Polska próbuje przywrócić histerię wokół HIV („50/50” Nowińskiego i Długokeckiej), USA po raz enty przypomina, że liceum to okres walki na egzaltowanym froncie („Strzeż się Gonza” Goluboffa) a Rosja ciekawą refleksję nad ojcowską miłością psuje kryminalnymi wątkami („Synek” Sadilovej). Poziom trzyma jedynie Christoffer Boe. Eksperymentując z nakładaniem rzeczywistości sprawia widzom kolejną wizualną frajdę („Wszystko będzie dobrze”). Faworytów nadal nie widać. ‹26 Warszawski Festiwal Filmowy›
„Usta” (reż. Santiego Loza, Ivan Fund, Argentyna 2010) Ekstrakt: 60% Na argentyńską prowincję przyjeżdżają trzy kobiety. Mieszkają w niegodziwych warunkach baraków. Przyjechały pracować w pomocy społecznej. Odwiedzając kolejnych mieszkańców, przeprowadzają wywiady środowiskowe, a zgromadzonymi danymi dzielą się z widzami. Przedstawiane przez nie statystyki i wyniki badań doprowadzają do wniosków raczej oczywistych: na dalekiej prowincji jest źle. Brakuje szczepionek i pokarmu, a słabo zróżnicowana dieta wywołuje kolejne choroby. I jak zwykle brak pomysłu, co z tym problemem zrobić. Film broni się jedynie znakomitą grą aktorek. „50/50” (reż. Krzysztof Nowiński, Dominika Długokęcka, Polska 2010) Ekstrakt: 50% Krzysztof Nowiński był studentem szkoły aktorskiej. Mając dwadzieścia jeden lat dowiedział się, że jest seropozytywny. Zanim diagnoza została potwierdzona, spędził w szpitalu kilka dni, kiedy prawdopodobieństwo nosicielstwa wirusa HIV wynosiło 50/50. Krzysztof miał ze sobą amatorską kamerę, którą rejestrował emocjonalne stany, towarzyszące oczekiwaniu na wyrok. Te jednak – jak to w wypadku aktorów bywa – są skrzętnie fałszowane. Nadekspresyjnie wyrażany lęk, patetyczne deklaracje miłości, modelowo stylizowane pozy przed kamerą składają się na obraz infantylnego dziecka, któremu przyszło zmierzyć się z chorobą, o jakiej nie ma pojęcia. Dwadzieścia lat po epidemii HIV trudno uwierzyć w tak wysoką nieświadomość chłopaka. Scena, kiedy dostaje od swojego ówczesnego partnera poradnik, jak żyć z HIV, dobitnie wytyka jego ignorancję. Niestety, zamiast dokumentu o konfrontacji z chorobą czy próbie radzenia sobie z nią, dostajemy obraz niedouczonego nastolatka, który – nie do końca świadomy konsekwencji nosicielstwa – robi z niego egzaltowaną tragedię. Z HIV da się żyć. Tymczasem niniejszy pseudo-dokument stara się wmówić, że jednak nie jest to możliwe. Świat Krzysztofa nie został załamany przez wirusa – żył jeszcze trzy lata świadomy jego obecności. Ten okres w filmie jest milczeniem: ze szpitala przeskakujemy na planszę końcową, informującą o tragicznym wypadku, przerywającym życie bohatera. „Strzeż się Gonza” (reż. Bryan Goluboff, USA 2010) Ekstrakt: 55% W filmie Goluboffa amerykańska szkoła średnia to dzika dżungla, w której przetrwać mogą jedynie najsilniejsi (założenie naprawdę trącące banałem, zwłaszcza po „Wrednych dziewczynach” czy wyświetlanym także w Polsce serialu „Asy z klasy”). Mamy więc stereotypową „grupę trzymającą władzę”, na którą składają się członkowie drużyny futbolowej, redakcja szkolnej gazety i wyuzdane czirliderki. Po drugiej stronie barykady stoją lokalni dziwacy: Azjatka, której nikt nie podejrzewa o znajomość angielskiego, prawiczek gustujący w dziewczynach, którymi inni nie interesują się, kiedy wina brak, szkolne popychadło oraz tytułowy Gonzo – zapalony pismak, trochę na opak interpretujący pierwszą poprawkę. Kiedy artykuł tego ostatniego zostaje ocenzurowany przez redaktora szkolnej gazety, Gonzo postanawia założyć jej alternatywną wersję. Dalszego ciągu można się domyślić. Bowiem w dziele Goluboffa nie ma niczego, co wymykałoby się spod schematu przytoczonych wyżej filmów. Całość ratują jedynie wyraziści aktorzy i przyjemna muzyka. Scenariusz oparty został na prawdziwym wydarzeniu z życia reżysera. Miejmy nadzieję, że to było ciekawsze niż powstały film. „Synek” (reż. Larisa Sadilova, Rosja 2009) Ekstrakt: 60% Ojciec i syn mieszkają w zabitej dechami dziurze. Nic się tu nie dzieje. Młodzi uatrakcyjniają sobie życie alkoholem, starzy żyją z dnia na dzień. Kiedy w mieścinie pojawia się autostopowiczka tytułowy „synek” – Andriej, przyłącza się do niej. Wspólną podróż zakłóca morderstwo właściciela przywłaszczonego przez nastolatków samochodu. Podejrzenia skierowane są na Andrieja, który trafia do więzienia. Ojciec robi co może, by wydostać latorośl zza krat. Ma w tym spore doświadczenie, bowiem od piątego miesiąca życia chłopca pełnił przy nim rolę ojca i matki. Podwójna funkcja wywołała też zdwojenie rodzicielskich uczuć. Te objawiły się nadopiekuńczością. Jednak podstawiane pod nos posiłki i wielokrotne telefony do syna wywołały w nim poczucie inwigilacji. Ta natomiast zastąpiła synowską miłość najpierw odrzuceniem, a następnie nienawiścią. Obsadzony w roli rodzica Wiktor Suchorukow doskonale poradził sobie z rolą oddając prostotę granej przez siebie postaci. Kierowany jedynie dobrem dziecka ojciec nie popada w skrajne emocje. Nawet pierwszy od siedemnastu lat kontakt z kobietą ma służyć wyłącznie pomocy Andriejowi. Jego oddanie jest absolutne. Tak wygrana figura broni filmu wystarczająco, dlatego zupełnie niepotrzebne okazało się uatrakcyjnianie fabuły wątkiem kryminalnym. „Wszystko będzie dobrze” (reż. Christoffer Boe, Dania 2010) Ekstrakt: 70% Znany polskiej widowni z popularnej „Rekonstrukcji” Christopher Boe nadal drąży tematykę szaleństwa. Tym razem czyni bohaterem swej opowieści filmowego scenarzystę. Kiedy wpadają mu w ręce zdjęcia rejestrujące tortury, dokonane w duńskim kontyngencie na Bliskim Wschodzie, jego życie samo zaczyna przypominać filmowy scenariusz. Bohater stawia siebie w centrum teorii spiskowej. Jak to w kinie Boego bywa, są to podejrzenia schizofreniczne. Bohater węszy spisek wszędzie. Nie wiadomo, gdzie kończy się zdrowy rozsadek, a gdzie rodzi się paranoja. Jako że jest to ulubiona tematyka duńskiego reżysera, w myśl zasady, że ćwiczenia czynią mistrza, „Wszystko będzie dobrze” jest najlepszym z dotychczasowych osiągnięć pod kątem przejrzystości narracji i fabularnej logiki. Irytuje jedynie niepotrzebnie doklejony epilog. Dopóty ten nie następuje, dajemy się opętać ekranowemu szaleństwu. Zaś po zapaleniu świateł patrzymy z nieufnością w stronę sąsiadów na widowni. 13 października 2010 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
26 WFF: Niedziela, 17.10
— Artur Zaborski
26 WFF: Sobota, 16.10.2010
— Artur Zaborski
26 WFF: Piątek, 15.10
— Artur Zaborski
26 WFF: Napięcie po trzęsieniu Ziemi
— Marta Karpińska
26 WFF: Czwartek, 14.10
— Artur Zaborski
26 WFF: Animowany buc
— Marta Karpińska
26 WFF: Środa, 13.10
— Artur Zaborski
26 WFF: Camp na kampusie
— Marta Karpińska
26 WFF: Hitchcock po arabsku
— Marta Karpińska
26 WFF: Poniedziałek, 11.10
— Artur Zaborski
Niedziela, 17.10
— Artur Zaborski
Sobota, 16.10.2010
— Artur Zaborski
Piątek, 15.10
— Artur Zaborski
Napięcie po trzęsieniu Ziemi
— Marta Karpińska
Czwartek, 14.10
— Artur Zaborski
Animowany buc
— Marta Karpińska
Środa, 13.10
— Artur Zaborski
Camp na kampusie
— Marta Karpińska
Hitchcock po arabsku
— Marta Karpińska
Poniedziałek, 11.10
— Artur Zaborski
Co nam w kinie gra: Wymyk, Druga Ziemia
— Jarosław Loretz, Artur Zaborski
Trójgłos o „Ki”
— Ewa Drab, Zuzanna Witulska, Artur Zaborski
Gdynia 2011 (2): Panorama Polskiego Kina
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski
Gdynia 2011 (1): Filmy konkursowe
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski
Off off with head
— Artur Zaborski
O (p)o(d)glądaniu
— Artur Zaborski
Tydzień z hiszpańską sztuką filmową
— Artur Zaborski
Zastrzyk adrenaliny na widok podnoszącej się kurtyny
— Artur Zaborski
Ciemnego pokoju nie trzeba się bać
— Artur Zaborski
Janek Wiśniewski padł, Janek Komasa wstał
— Artur Zaborski