WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Stowarzyszenie OFF CAMERA |
Cykl | Off Plus Camera |
Miejsce | Kraków |
Od | 8 kwietnia 2011 |
Do | 17 kwietnia 2011 |
WWW | Strona |
Off off with headArtur ZaborskiOff off with head
Wyszukaj / Kup W nim Francję reprezentowali „Rudzielcy” Romaina Gavrasa – kolejnego debiutanta w długim metrażu. Wyczekiwana produkcja autora głośnego teledysku do piosenki M.I.A. nie rozczarowała. Film traktuje o tytułowych rudzielcach – dwóch mężczyznach, którzy są dyskryminowani ze względu na swój kolor włosów. Nie mogąc wytrzymać ostracyzmu Francuzów, chcę wyjechać do Irlandii – Ziemi Obiecanej, w której rudowłosi stanowią większość. Podczas podróży przydarzy się wiele nieoczekiwanych wypadków, które reżyser przedstawia wykorzystując środki zaczerpnięte z arsenału popularnego we Francji kina nowej ekstremy. Vincent Cassel, grający tu jedną z głównych ról, kojarzony jest przede wszystkim z „Nieodwracalnym” Gaspara Noeo, gdzie zagrał Marcuda – opętanego rządzą zemsty chłopaka zgwałconej dziewczyny. Rolą Thomasa Leroya – reżysera baletu w „Czarnym Łabędziu” Darrena Aranofsky’ego utwierdził widzów w demonicznym emploi. Toteż wcielenie się w postać terapeuty, który za metodę leczenia z niedowartościowania i niewiary w siebie uznaje wysłanie chorego na bój z bandą mięśniaków, na pewno nie kłóci się z jego aktualnym wizerunkiem aktorskim. Także typowe dla nowej ekstremy chwyty, jak przypalanie piersi kochanki zapalniczką, są przez niego wygrane lekko i autentycznie. Mimo że nowa ekstrema za sprawą filmów Bruno Demounta czy właśnie Gaspara Noego wydaje się już mało szokująca, widownia krakowskiego kina Mikro, wydając pisk obrzydzenia, odwracała głowy od ekranu, kiedy na tych pojawiła się choćby scena golenia głowy i brwi jednorazową maszynką, zacinającą tu i ówdzie skórę Remy’ego. Czytam takie zachowanie jako dobry znak – slasher shockery nie zdołały dotąd znieczulić widzów, na których dobrze poprowadzone kino nadal jest w stanie oddziaływać. Filmowa reprezentacja Francji uczyniła tamtejszą kinematografię najciekawszą z prezentowanych na Off Camerze. Kolejnym tytułem dowodzącym jej dobrej kondycji był „Dans Paris” Christophe’a Honoré’a. Traktujący o pogrążonym w depresji po rozstaniu z dziewczyną Paulu (najpopularniejszy aktualnie francuski aktor – Romain Duris), który jedzie koić serce i leczyć duszę do rodzinnego domu. W tym mieszkają porzucony przez żonę ojciec (Guy Marchand) i brat lekkoduch (Louis Garrel). Depresyjnej atmosferze przeciwstawione są, zaczerpnięte z francuskiej nowej fali, środki filmowego wyrazu. Montaż zestawia ze sobą leżącego w barłogu Paula z roześmianym Janothanem, który niczym bohater musicalu, skacze w tanecznych podrygach po ulicznych murach. Dysonans próbuje nas oderwać od problemów poruszanych przez reżysera, które mimo niepoważnej atmosfery skutecznie wybrzmiewają na ekranie. Romain Duris pokazuje natomiast, że w werterycznych rolach (por. choćby „Zagubieni w miłości” Patrice’a Chareou) sprawdza się świetnie. Wśród obrazów, na które zwróciłem uwagę podczas festiwalu znalazł się także drugi film Sebastiàna Silvy i Pedro Peirano zatytułowany „Gatos Viejos”. Obraz nie dorównał nagrodzonej w 2009 roku „Służącej”, ale ustawił się niewiele poniżej ustanowionej przez nią poprzeczki. Reżyserów nurtują poruszone w debiucie kwestie, drążą niewygodne tematy relacji rodzinnych i stosunków klasowych w Chile. Po raz kolejny udaje im się odnaleźć wspólny język z aktorami, którzy na ekranie po prostu błyszczą. Trzeba przyznać, że Sebastiàn Silva jest jednym z najciekawszych reżyserskich odkryć Off Camery od początku jej istnienia. Na koniec warto zwrócić uwagę na rumuński film „Policyjny przymiotnik” Corneliu Porumboiu, autora głośnego „12:08 na wschód od Bukaresztu”. Zręczne wykorzystanie formy, pokazuje na jakim poziomie reżyser opanował warsztat. Przez prawie dwie godziny Porumboiu prowadzi grę z widzem, który jest nieustannie przezeń oszukiwany. Kiedy wydaje się, że akcja nabiera rozpędu, nagle odbiorca zostaje zmuszony do kilkuminutowego patrzenia na tytułowego policjanta w jednej pozie. Kiedy zaś następuje kulminacja, znów pełni napięcia dostajemy pstryczek w nos. Odbiór festiwalu był podobny do recepcji rumuńskiego filmu. Kiedy wydawało się, że festiwal nabiera tempa, na uczestników spadało rozczarowanie kiepskim filmem, bądź organizacyjnym potknięciem. Kiedy zaś w napięciu oglądaliśmy filmy z Konkursu Głównego wielokrotnie dostaliśmy pstryczek w nos. Off Camera ma bowiem i impet i fundusze, dlatego współpraca z poważnymi selekcjonerami i inwestycja w filmy, które nie widnieją w katalogach dystrybutorów z premierą wyznaczoną w okresie najbliższego roku, wydają się być prostą drogą do jego sukcesu. Sukcesu, który z jednej strony jest możliwy, z drugiej zaś niezbędny do tego, by po następnej edycji ktokolwiek był w stanie ten festiwal potraktować poważnie. |
Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.
więcej »Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Rok na opak. Polska
— Łukasz Gręda
Gdynia 2011 (1): Filmy konkursowe
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski
OFF PLUS CAMERA 2011: Amitabh Bachchan
— Ewa Drab
OFF PLUS CAMERA 2011: Peter Weir
— Ewa Drab
„Prawdziwe męstwo” filmem pierwszego kwartału 2011
— Esensja
Janek Wiśniewski padł, Janek Komasa wstał
— Artur Zaborski
Do kina marsz: Marzec 2011
— Esensja
Podwójny świat, podwójne życie
— Patrycja Rojek
Ksiądz znikąd
— Sebastian Chosiński
Między „Dybukiem” a „Weselem”
— Sebastian Chosiński
31. Warszawski Festiwal Filmowy: Dzień trzeci
— Karolina Ćwiek-Rogalska
Esensja ogląda: Luty 2015 (1)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz
Pomysł na powstanie
— Jarosław Robak
Wytrzymać pięć minut
— Patrycja Rojek
London is calling
— Konrad Wągrowski
Trójgłos o „Ki”
— Ewa Drab, Zuzanna Witulska, Artur Zaborski
Gdynia 2011 (2): Panorama Polskiego Kina
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski
Gdynia 2011 (1): Filmy konkursowe
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski
O (p)o(d)glądaniu
— Artur Zaborski
Tydzień z hiszpańską sztuką filmową
— Artur Zaborski
Zastrzyk adrenaliny na widok podnoszącej się kurtyny
— Artur Zaborski
Ciemnego pokoju nie trzeba się bać
— Artur Zaborski
Janek Wiśniewski padł, Janek Komasa wstał
— Artur Zaborski
Jak „Och, Karola” zredukować do „Och”
— Artur Zaborski
To nie jest kolejny kebab bar dla tureckich emigrantów
— Artur Zaborski